Posty

Maniak ocenia #130: "Penny Dreadful" S01E03

Obraz
MA­NIAK W ROZ­PO­CZĘCIU Bar­dzo lu­bię oglą­dać hor­ro­ry, ale nie wszyst­kie. Nie­ko­niecz­nie prze­ma­wia­ją do mnie „Pi­ły” czy inne „Ho­ste­le”, ale za to z chę­cią za­nu­rzam się w świat „Dziec­ka Ro­se­ma­ry” (Po­lań­skie­go), „Blair Witch Pro­ject”, „In­nych”, „Sie­ro­ciń­ca” czy ja­poń­skich: „Ring” (『リング』) lub „Klą­twy Ju-on” (『呪怨』), a tak­że za­gry­wam się w „Si­lent Hi­lle”, „Am­ne­się” i „Slen­de­ra”. Lu­bię, kie­dy twór­cy stra­sza­ków sta­ra­ją się prze­ra­żać nie tyle bru­tal­no­ścią czy wy­ska­ku­ją­cy­mi znie­nac­ka po­two­ra­mi, a ra­czej na­stro­jem i nie­do­po­wie­dze­nia­mi; kie­dy zmu­sza­ją wi­dza do tego, by to jego wła­sna wy­obraź­nia two­rzy­ła to, cze­go się prze­stra­szy. Taki lęk jest bo­wiem naj­bar­dziej kosz­mar­ny. Pierw­sze dwa od­cin­ki „Pe­nny Dread­ful” moż­na po­sta­wić na pół­ce z mo­imi ulu­bio­ny­mi hor­ro­ra­mi. Twór­cy se­ria­lu wzbu­dza­li strach po mi­strzow­sku, ka­pi­tal­nie two­rząc at­mos­fe­rę nie­po­

Maniak podsumowuje tydzień #45

Obraz
FIL­MY Kon­ty­nu­acja „Czło­wie­ka ze sta­li” z ty­tu­łem Kon­ty­nu­acja fil­mu „Czło­wiek ze sta­li” wresz­cie do­sta­ła oficjal­ny ty­tuł. Po­ja­wił się w on not­ce pra­so­wej, do­ty­czą­cej roz­po­czę­cia zdjęć do pro­duk­cji: ROZ­PO­CZĘŁY SIĘ ZDJĘCIA DO FIL­MU OD WAR­NER BROS. PIC­TURES W RE­ŻY­SE­RII ZA­CKA SNY­DE­RA: „BAT­MAN V SU­PER­MAN: DAWN OF JUS­TI­CE” [BATMAN V SUPERMAN: NARODZINY SPRAWIEDLIWOŚCI]. Zdję­cia są w trak­cie re­ali­za­cji w Me­tro De­tro­it, w sta­nie Mi­chi­gan. BUR­BANK, KA­LI­FOR­NIA, 21 maja, 2014 – Wła­śnie trwa­ją zdję­cia do „Bat­man v Su­per­man: Dawn of Jus­tice”, ocze­ki­wa­ne­go przy­go­do­we­go fil­mu ak­cji od War­ner Bros. Pic­tu­res w re­ży­se­rii Za­cka Sny­de­ra, w któ­rym głów­ne role za­gra­ją: Han­ry Ca­vill jako Clark Kent/Su­per­man oraz Ben Affleck jako Bru­ce Way­ne/Bat­man. W „Bat­man v Su­per­man: Dawn of Jus­ti­ce” wy­stą­pi rów­nież Gal Ga­dot jako Diana Prince/Won­der Wo­man, a tak­że

Maniak ocenia #129: "Buffy the Vampire Slayer: Season 10" #3

Obraz
MA­NIAK NA PO­CZĄTEK Co mie­siąc nie­cier­pli­wie cze­kam na ko­lej­ny nu­mer ko­mik­so­we­go dzie­sią­te­go se­zo­nu „Bu­ffy: The Vam­pi­re Sla­yer”. Mimo, że hi­sto­rie w świe­cie po­grom­czy­ni wam­pi­rów są opo­wia­da­ne w róż­nych me­diach bar­dzo dłu­go, bo już po­nad pięt­na­ście lat, wciąż lu­bię wra­cać do tego uni­wer­sum, zwłasz­cza, że twór­cy wciąż ma­ją coś no­we­go w za­na­drzu. Na trze­ci nu­mer „Bu­ffy…” cze­ka­łem jed­nak w szcze­gól­no­ści — z dwóch po­wo­dów. Po pierw­sze, po­now­nie po­ja­wia się w nim Dra­cu­la. Whe­do­no­wa wer­sja naj­słyn­niej­sze­go wam­pi­ra wpro­wa­dzo­na zo­sta­ła w pierw­szym od­cin­ku pią­te­go se­zo­nu se­ria­lu, póź­niej po­ja­wi­ła się jesz­cze w kil­ku ka­no­nicz­nych ko­mik­sach, w któ­rych za­wsze po­ru­sza­no jej re­la­cję z Xan­de­rem. Po dru­gie, współ­sce­na­rzy­stą tego nu­me­ru, obok Chris­to­sa Gage’a, jest nie kto inny, a Ni­cho­las Bren­don, czy­li wła­śnie od­twór­ca roli Xan­de­ra w se­ria­lu. I cóż, wres

Maniak ocenia #128: "Godzilla"

Obraz
MA­NIAK ROZ­PO­CZY­NA Pa­mię­tam taki czas, kie­dy ra­zem z bra­tem co ty­dzień za­sia­da­łem przed te­le­wi­zo­rem, włą­cza­łem Je­dyn­kę i przez pół­to­rej go­dzi­ny oglą­da­łem fil­my z naj­słyn­niej­szym ja­poń­skim po­two­rem (z ja­poń­ska 怪獣 —  kai­jū , czy­li do­słow­nie „ta­jem­ni­cza, dziw­na be­stia”), Go­dzi­llą (jap. ゴジラ —  Go­ji­ra , czy­li po­łą­cze­nie słó­w: ゴリラ —  go­ri­ra , go­ryl oraz 鯨 —  ku­ji­ra , wie­lo­ryb). Uwiel­bia­łem te pro­duk­cje, choć nie­ko­niecz­nie za­głę­bia­łem się w ich fa­bu­łę i to, co dzia­ło się z ludz­ki­mi bo­ha­te­ra­mi, a sku­pia­łem się ra­czej na wal­kach ol­brzy­mich stwo­rów. W więk­szo­ści fil­mów Go­dzi­lla mie­rzył się bo­wiem z in­ny­mi kai­jū i był kimś w ro­dza­ju an­ty-bo­ha­te­ra. Po raz pierw­szy Król Po­two­rów, jak go póź­niej ochrzczo­no, po­ja­wił się w ja­poń­skiej pro­duk­cji, w 1954 roku. Łącz­nie z naj­now­szym ame­ry­kań­skim fil­mem (ale wy­łą­cza­jąc do­sto­so­wa­ne do za­gra­nicz­nych ryn­ków ad­ap

Maniak ocenia #127: "Once Upon a Time" S03E06

Obraz
MA­NIAK ZA­CZY­NA „Ma­ła Sy­ren­ka” Han­sa Chris­tia­na An­der­se­na to bar­dzo pięk­na, a jed­no­cze­śnie dość smut­na baśń o po­szu­ki­wa­niu mi­ło­ści, cie­ka­wo­ści świa­ta, cier­pie­niu i po­świę­ce­niu, a tak­że o wie­lu po­zio­mach sa­mo­re­ali­za­cji. Duń­ski pi­sarz po­ka­zu­je w nim nie­speł­nio­ne uczu­cie oraz wiel­ki ból i choć ca­łość koń­czy nie­co bar­dziej opty­mi­stycz­ną nu­tą, to nie sta­wia w ba­śni na zwy­cię­stwo mi­ło­ści, ale sta­ra się ra­czej po­ka­zać, że nic nie jest osta­tecz­ne. Naj­słyn­niej­sza, di­sney­ow­ska ad­ap­ta­cja ba­śni ma jed­nak zu­peł­nie in­ną wy­mo­wę — twór­cy zmie­nia­ją w niej za­koń­cze­nie, po­zwa­la­jąc sy­ren­ce po­ślu­bić swo­je­go uko­cha­ne­go księ­cia. Bar­dzo za­sta­na­wia­ło mnie, jak sce­na­rzy­ści „Once Upon a Time” zin­ter­pre­tu­ją tę hi­sto­rię. Zda­wa­łem so­bie spra­wę, że od­nio­są się w ja­kiś spo­sób do wer­sji wy­twór­ni Dis­neya, ale mia­łem też na­dzie­ję na kil­ka na­wią­zań do 

Maniak ocenia #126: "Penny Dreadful" S01E02

Obraz
MA­NIAK ROZ­PO­CZY­NA Pierw­szy od­ci­nek „Pe­nny Dread­ful” oka­zał się na­praw­dę mi­łą nie­spo­dzian­ką. Do­sko­na­ły, od­wo­łu­ją­cy się do kla­sy­ki hor­ro­ru sce­na­riusz, nie­na­gan­na re­ży­se­ria, wspa­nia­łe role ak­tor­skie, cięż­ka at­mos­fe­ra i mnó­stwo ta­jem­nic — wię­cej do szczę­ścia mi nie po­trze­ba. Na po­wrót do fa­scy­nu­ją­ce­go świa­ta wik­to­riań­skie­go Lon­dy­nu, w któ­re­go za­ka­mar­kach czai się nie­bez­pie­czeń­stwo, mu­sia­łem trosz­kę po­cze­kać, choć po­dob­nie jak od­ci­nek pierw­szy, dru­gi po­ja­wił się na oficjal­nej stro­nie sta­cji Show­time jesz­cze przed te­le­wi­zyj­ną pre­mie­rą. Za­sta­na­wiał mnie kie­ru­nek, jaki obio­rą twór­cy po in­try­gu­ją­cym pi­lo­cie i czy uda się utrzy­mać jego nie­sa­mo­wi­ty kli­mat. Mu­szę przy­znać, że bar­dzo mi­ło mnie za­sko­czo­no. Dla­cze­go?

Maniak podsumowuje tydzień #44

Obraz
FIL­MY Bat­man i Bat­mo­bil w ca­łej oka­za­ło­ści Na­resz­cie nad­szedł ten dzień — Zack Sny­der wrzu­cił na swo­je twit­te­ro­we kon­to zdję­cie, na któ­rym wi­dać Bena Afflec­ka w stro­ju Bat­ma­na, a tak­że nowy Bat­mo­bil. Zdję­cie za­po­wia­da oczy­wi­ście kon­ty­nu­ację „Czło­wie­ka ze sta­li”, w któ­rej Su­per­man zmie­rzy się z czło­wie­kiem-nie­to­pe­rzem. (klik­nij, aby po­więk­szyć) W ko­stiu­mie moż­na do­strzec spo­rą in­spi­ra­cję „Pow­ro­tem Mrocz­ne­go Ry­ce­rza” Fran­ka Mi­lle­ra — krót­kie uszy, wy­gląd logo czy też re­zy­gna­cja ze zbroi. Ta­kie na­wią­za­nie bar­dzo mi się, jako fa­no­wi ko­mik­su, po­do­ba. Bar­dzo do­brą pra­cę wy­ko­nał Ben Affleck, któ­ry od­po­wied­nio do roli urósł — szy­ku­je się naj­bar­dziej umię­śnio­ny fil­mo­wy Bat­man. Wra­że­nie robi też nowa od­sło­na po­jaz­du Bat­ma­na — czer­pie peł­ny­mi gar­ścia­mi nie tyl­ko z ko­mik­sów, ale tak­że z fil­mó

Maniak ocenia #125: "Dziecko Rosemary" część 2

Obraz
MA­NIAK PI­SZE WSTĘP Tak jak się tego spo­dzie­wa­łem, pierw­sza część mi­ni­se­ria­lu, opar­te­go na po­wie­ści „Dziec­ko Rose­ma­ry” Iry Le­vi­na, choć ofe­ro­wa­ła kil­ka cie­ka­wych po­my­słów sce­na­riu­szo­wych i re­ali­za­tor­skich, nie­ste­ty osta­tecz­nie nie oka­za­ła się dzie­łem do­brym. Przez nie­zde­cy­do­wa­nie twór­ców, któ­rzy w jed­nym mo­men­cie da­ją na­dzie­ję na hi­sto­rię otwar­tą na wie­le in­ter­pre­ta­cji, a w dru­gim cał­ko­wi­cie tę na­dzie­ję od­bie­ra­ją, mi­ni­se­rial oka­zu­je się nie­spój­ny i pe­łen dy­so­nan­sów. Z ca­łą pew­no­ścią nie moż­na by­ło do­strzec tam ma­gii ad­ap­ta­cji Po­lań­skie­go, na­wet po­mi­mo re­ży­se­rii bar­dzo uta­len­to­wa­nej Agniesz­ki Ho­lland. Je­dy­ny­mi za­le­ta­mi czę­ści pierw­szej by­ły bar­dzo do­bre wy­stę­py więk­szo­ści ak­to­rów oraz sto­ją­ce na przy­zwo­itym po­zio­mie tech­ni­ka­lia. Ła­two się więc do­my­ślić, że po czę­ści dru­giej nie spo­dzie­wa­łem się wie­le — rze­czy­wi­ś

Maniak ocenia #124: "Nagi no asu kara"

Obraz
MA­NIAK KLE­CI WSTĘP Cza­sem przez przy­pa­dek tra­fi się na taki se­rial, któ­ry oka­że się du­żym, po­zy­tyw­nym za­sko­cze­niem. Taki, na któ­ry ja­koś szcze­gól­nie się nie cze­ka­ło, ale po obej­rze­niu pierw­szych od­cin­ków, nie moż­na prze­rwać od­twa­rza­nia ko­lej­nych. I wła­śnie tak mia­łem z prze­sym­pa­tycz­nym ani­me „Na­gi no asu kara” (『凪のあすから』; „Od spo­koj­ne­go ju­tra”). Pier­wot­nie, prze­glą­da­jąc no­wo­ści na je­sien­ny se­zon ani­me (w Ja­po­nii, ina­czej niż w przy­pad­ku USA, rok w te­le­wi­zji po­dzie­lo­ny jest na czte­ry se­zo­ny) na­wet na „Na­gi no asu kara” się na dłu­żej nie za­trzy­my­wa­łem. Opi­sy tej pro­duk­cji ra­czej mnie znie­chę­ci­ły i wo­la­łem po­świę­cić swój czas na coś in­ne­go. Na szczę­ście od tego wiel­kie­go błę­du uchro­ni­ła mniej moja Dru­ga Po­łów­ka. Po jej na­mo­wach da­łem się w koń­cu sku­sić na pierw­szy od­ci­nek i za­ko­cha­łem się od pierw­sze­go wej­rze­nia. Ko­lej­ne po­chło­ną­łem zaś, jak naj­szyb

Maniak ocenia #123: "Dziecko Rosemary" część 1

Obraz
MA­NIAK PI­SZE WSTĘP Od sa­me­go po­cząt­ku po­now­na ad­ap­ta­cja „Dziec­ka Rose­ma­ry” Iry Le­vi­na bu­dzi­ła we mnie sprzecz­ne uczu­cia. Pierw­sze do niej po­dej­ście, au­tor­stwa Ro­ma­na Po­lań­skie­go, jest pod wie­lo­ma wzglę­da­mi ide­al­ne. Jego film moż­na in­ter­pre­to­wać na wie­le spo­so­bów, dzię­ki spo­wi­ja­ją­cej go at­mos­fe­rze ta­jem­ni­cy i moc­nej su­biek­ty­wi­za­cji świa­ta przed­sta­wio­ne­go. Oglą­da­jąc obraz, ni­gdy do koń­ca nie wie­my, czy wszyst­ko, co się dzie­je w nim dzie­je, jest je­dy­nie wy­two­rem wy­obraź­ni bo­ha­ter­ki, czy czymś, co roz­gry­wa się na­praw­dę. Zu­peł­nie nowe spoj­rze­nie na hi­sto­rię Ro­se­ma­ry roz­mi­ja­ło się z ce­lem, dla­te­go że mo­gło albo spły­cić wy­mo­wę pierw­sze­go fil­mu, na­rzu­ca­jąc jed­ną in­ter­pre­ta­cję albo zwy­czaj­nie po­wtó­rzyć to, co raz zo­sta­ło już po­wie­dzia­ne. Twór­cy zna­leź­li się więc od razu na po­zy­cji stra­co­nej. Im jed­nak bar­dziej scep­tycz­nie od­no­

Maniak podsumowuje tydzień #43

Obraz
FIL­MY Bob Iger o po­bocz­nych fil­mach z se­rii „Gwiezd­ne Woj­ny” Na co­kwar­tal­nej kon­fe­ren­cji ak­cjo­na­riu­szy Dis­ne­ya, Bob Iger, dy­rek­tor ge­ne­ral­ny wy­twór­ni, wy­ja­wił kil­ka in­for­ma­cji na te­mat spin-offów se­rii „Gwiezd­ne Woj­ny”. Z jego wy­po­wie­dzi wy­ni­ka, że przy­go­to­wy­wa­ne są aż trzy po­bocz­ne fil­my, któ­re zo­sta­ną wy­da­ne po­mię­dzy ko­lej­ny­mi, głów­ny­mi od­sło­na­mi se­rii. Z wcze­śniej­szych, mniej oficjal­nych wie­ści, wia­do­mo, że za je­den z nich bę­dzie od­po­wia­dał Si­mon Kin­berg („Gwiezd­ne Woj­ny: Re­be­lian­ci”), a za dru­gi Law­rence Kas­dan („Gwiezd­ne Woj­ny. Epi­zod V: Im­pe­rium Kontr­ata­ku­je”, obec­nie współ­sce­na­rzy­sta „E­pi­zo­du VI”). Z jed­nej stro­ny bar­do cie­szy roz­wi­ja­nie fil­mo­we­go uni­wer­sum, a tak­że fakt, że za spi­n-of­fa­mi bę­dą stać dość uta­len­to­wa­ni sce­na­rzy­ści. Z dru­giej, mimo wszyst­ko mam pew­ne oba­wy co do słusz­no­ści ta­kie­go po­su­nię­cia, zwłasz

Maniak ocenia #122: "Buffy Season 10: Angel and Faith" #2

Obraz
MA­NIAK PI­SZE WSTĘP „An­gel” to ty­po­wy przy­kład spin-offa, któ­re­mu uda­ło się osią­gnąć po­pu­lar­ność ory­gi­na­łu. In­spi­ro­wa­ny czar­ny­mi kry­mi­na­ła­mi se­rial o wam­pi­rze z du­szą spo­tkał się z cie­płym przy­ję­ciem za­rów­no kry­ty­ki, jak i fa­nów. Po­wsta­ło pięć se­zo­nów, a na­stęp­nie oficjal­na ko­mik­so­wa kon­ty­nu­acja w ra­mach wy­daw­nic­twa IDW (k­tó­re w mię­dzy­cza­sie prze­ję­ło pra­wa do ko­mik­sów od Dark Horse). Na­stęp­nie ty­tuł wró­cił do Dark Hor­se, gdzie w ra­mach dzie­wią­te­go se­zo­nu „Bu­ffy” po­wsta­ła se­ria „An­gel & Faith”. Jej pierw­sza od­sło­na wy­szła zna­ko­mi­cie, a po­czą­tek dru­giej był moim zda­niem bar­dzo uda­ny (sz­cze­gó­ły tu­taj ). Na dru­gi nu­mer cze­ka­łem jak na szpil­kach, bar­dzo cie­kaw, czy kon­wen­cja, ja­ką ob­ra­li Vic­tor Gisch­ler i Will Con­rad w pierw­szym nu­me­rze, spraw­dzi się tak­że w po­zo­sta­łych.

Maniak ocenia #121: "Penny Dreadful" S01E01

Obraz
MA­NIAK SŁO­WEM WSTĘPU Mam nie­sa­mo­wi­te se­ria­lo­we za­le­gło­ści — nie tyl­ko na blo­gu, ale ogól­nie. Sta­ram się ja­koś wszyst­ko po­nadra­biać, ale po­nie­waż lu­bię so­bie utrud­niać ży­cie, to zde­cy­do­wa­łem je­den se­rial oglą­dać obok na bie­żą­co i tak też o nim (w mia­rę moż­li­wo­ści) pi­sać. Na „Pe­nny Dread­ful” cze­kam od daw­na, co pew­nie wie­cie z ru­bry­ki „Ma­niak pod­su­mo­wu­je ty­dzień”. Ostrzy­łem so­bie ząb­ki na ten se­rial przede wszyst­kim ze wzglę­du na wy­stę­pu­ją­cą w nim Evę Green — zde­cy­do­wa­nie jed­ną z mo­ich ulu­bio­nych ak­to­rek. Ale to nie je­dy­ny po­wód. Bar­dzo in­try­gu­ją­ce wy­da­ły mi się tak­że za­ło­że­nia fa­bu­lar­ne. Se­rial miał bo­wiem we­dług za­po­wie­dzi być mrocz­nym hor­ro­rem, na­wią­zu­ją­cym do słyn­nych, osiem­na­sto- i dzie­więt­nas­to­wiecz­nych po­wie­ści go­tyc­kich, a tak­że, jak sam ty­tuł wska­zu­je, ta­nich i nie­wy­ma­ga­ją­cych, bry­tyj­skich, książ­ko­wych stra­sza­ków z dzie­więt­n

Maniak ocenia #120: "Buffy the Vampire Slayer: Season 10" #2

Obraz
MA­NIAK WE WSTĘPIE Po­cząt­ki by­wa­ją trud­ne, ale dla tak uta­len­to­wa­ne­go du­etu jak Chris­tos Gage i Re­be­kah Isaacs nie ma wy­zwań, z któ­ry­mi by so­bie nie po­ra­dził. Pierw­szy nu­mer ko­mik­so­we­go dzie­sią­te­go se­zo­nu „Bu­ffy: The Vam­pire Sla­yer” wy­szedł pierw­szo­rzęd­nie (o mo­ich wra­że­niach prze­czy­ta­cie tu­taj ) i da­ło się w nim praw­dzi­wie po­czuć kli­mat naj­lep­szych te­le­wi­zyj­nych od­cin­ków se­ria­lu. Na dal­szy ciąg cze­ka­łem więc bar­dzo nie­cier­pli­wie, pe­łen na­dziei na wspa­nia­łą przy­go­dę w jed­nym z mo­ich ulu­bio­nych fik­cyj­nych świa­tów. Kon­ty­nu­acja na­de­szła i zro­bi­ła na mnie tak samo do­bre wra­że­nie, jak po­przed­ni nu­mer, utwier­dza­jąc mnie w prze­ko­na­niu, że zmia­na ze­spo­łu, pra­cu­ją­ce­go przy ty­tu­le, by­ła jak naj­bar­dziej do­brą de­cy­zją. A dla­cze­go? Cóż, tego do­wie­cie się, czy­ta­jąc da­lej.

Maniak podsumowuje tydzień #42

Obraz
MA­NIAK TY­TU­ŁEM WSTĘPU Mi­nął kwie­cień, czy­li Mie­siąc Whe­do­na (ra­ny, jak szyb­ko), w związ­ku z czym ma­łe pod­su­mo­wa­nie ak­cji. Na blo­gu uda­ło mi się opu­bli­ko­wać sześć tek­stów, w tym: trzy w ra­mach ru­bry­ki „Ma­niak ina­czej” (o spe­cy­ficz­nym ję­zy­ku w „Bu­ffy”, mo­ich ulu­bio­nych od­cin­kach tego se­ria­lu oraz o współ­pra­cow­ni­kach Whe­do­na), dwa w ra­mach ru­bryki „Ma­niak po­le­ca” (o ko­mik­sie „Fray” oraz o in­ter­ne­to­wym mu­si­ca­lu „Dr. Ho­rri­ble’s Sing-Along Blog”) i je­den w ra­mach ru­bry­ki „Ma­niak oce­nia” (re­cen­zja naj­now­sze­go nu­me­ru „An­gel and Faith”). Z naj­więk­szym od­ze­wem spo­tka­ła się not­ka o od­cin­kach „Bu­ffy”, co w grun­cie rze­czy bar­dzo po­zy­tyw­nie mnie za­sko­czy­ło. Ze wszyst­ki­mi not­ka­mi mo­że­cie za­po­znać się, kli­ka­jąc tu­taj .

Maniak ocenia #119: "Kraina lodu"

Obraz
MA­NIAK ROZ­PO­CZY­NA Uwiel­biam fil­my ani­mo­wa­ne z wy­twór­ni Dis­ne­ya — mię­dzy in­ny­mi dla­te­go, że każ­dy, nie­za­leż­nie od wie­ku, mo­że w nich zna­leźć coś dla sie­bie. Tak też jest z „Kra­iną lodu”. Dłu­go zwle­ka­łem z re­cen­zją tej pro­duk­cji, ale to dla­te­go, że bar­dzo za­le­ża­ło mi na obej­rze­niu dwóch wer­sji ję­zy­ko­wych — pol­skiej i ory­gi­nal­nej, an­giel­skiej. Nie­daw­no uda­ło mi się obej­rzeć tę dru­gą i mo­gę te­raz z czy­stym su­mie­niem na­pi­sać coś wię­cej o tej osca­ro­wej ani­ma­cji. Za­nim jed­nak przej­dę do rze­czy, to krót­ko opo­wiem o nie­sa­mo­wi­tej hi­sto­rii po­wsta­wa­nia fil­mu. Do ad­ap­ta­cji „Kró­lo­wej śnie­gu” wy­twór­nia Di­sneya po raz pierw­szy przy­mie­rza­ła się już w 1943 roku, kie­dy Sa­mu­el Gol­dwyn za­pro­po­no­wał wspól­ne przed­się­wzię­cie — film ak­tor­ski o Han­sie Chri­stia­nie An­der­se­nie z ani­mo­wa­ny­mi wstaw­ka­mi, in­spi­ro­wa­ny­mi naj­słyn­niej­szy­mi ba­śnia­mi au­to­ra. Do współ­

Maniak ocenia #118: "Batman" #25

Obraz
MA­NIAK ROZ­PO­CZY­NA Gdzie on jest ? Zgu­bi­li­śmy go?! Po­wiedz­cie, że go nie zgu­bi­li­śmy ! Nowa ge­ne­za Bat­ma­na w wy­ko­na­niu Sco­tta Sny­de­ra do tej pory jest na­praw­dę do­bra. Sce­na­rzy­ście uda­je się rzecz bar­dzo trud­na — opo­wie­dze­nie na nowo hi­sto­rii, któ­rą wie­lu trak­tu­je jak świę­tość. Osią­ga to, sto­su­jąc zna­ko­mi­ty zło­ty śro­dek — po­zo­sta­je wier­ny klu­czo­wym wy­da­rze­niom zna­nym przez fa­nów, a jed­no­cze­śnie osnu­wa wo­kół nich swo­ją wła­sną wer­sję wy­da­rzeń. Taki mi­sz-masz wy­cho­dzi zna­ko­mi­cie, zwłasz­cza, że po­my­sły Sny­de­ra są na­praw­dę po­ry­wa­ją­ce. Po tym, jak Sny­der osta­tecz­nie za­koń­czył opo­wieść o gan­gu Red Hoo­da i na­kre­ślił za­ło­że­nia ko­lej­ne­go roz­dzia­łu „Ro­ku Ze­ro­we­go”, za­ty­tu­ło­wa­ne­go „Dark City”, prze­cho­dzi do rze­czy i osta­tecz­nie de­fi­niu­je nowe za­gro­że­nie dla Mrocz­ne­go Ry­ce­rza.