MANIAK W ROZPOCZĘCIU Bardzo lubię oglądać horrory, ale nie wszystkie. Niekoniecznie przemawiają do mnie „Piły” czy inne „Hostele”, ale za to z chęcią zanurzam się w świat „Dziecka Rosemary” (Polańskiego), „Blair Witch Project”, „Innych”, „Sierocińca” czy japońskich: „Ring” (『リング』) lub „Klątwy Ju-on” (『呪怨』), a także zagrywam się w „Silent Hille”, „Amnesię” i „Slendera”. Lubię, kiedy twórcy straszaków starają się przerażać nie tyle brutalnością czy wyskakującymi znienacka potworami, a raczej nastrojem i niedopowiedzeniami; kiedy zmuszają widza do tego, by to jego własna wyobraźnia tworzyła to, czego się przestraszy. Taki lęk jest bowiem najbardziej koszmarny. Pierwsze dwa odcinki „Penny Dreadful” można postawić na półce z moimi ulubionymi horrorami. Twórcy serialu wzbudzali strach po mistrzowsku, kapitalnie tworząc atmosferę niepo
Posty
FILMY Kontynuacja „Człowieka ze stali” z tytułem Kontynuacja filmu „Człowiek ze stali” wreszcie dostała oficjalny tytuł. Pojawił się w on notce prasowej, dotyczącej rozpoczęcia zdjęć do produkcji: ROZPOCZĘŁY SIĘ ZDJĘCIA DO FILMU OD WARNER BROS. PICTURES W REŻYSERII ZACKA SNYDERA: „BATMAN V SUPERMAN: DAWN OF JUSTICE” [BATMAN V SUPERMAN: NARODZINY SPRAWIEDLIWOŚCI]. Zdjęcia są w trakcie realizacji w Metro Detroit, w stanie Michigan. BURBANK, KALIFORNIA, 21 maja, 2014 – Właśnie trwają zdjęcia do „Batman v Superman: Dawn of Justice”, oczekiwanego przygodowego filmu akcji od Warner Bros. Pictures w reżyserii Zacka Snydera, w którym główne role zagrają: Hanry Cavill jako Clark Kent/Superman oraz Ben Affleck jako Bruce Wayne/Batman. W „Batman v Superman: Dawn of Justice” wystąpi również Gal Gadot jako Diana Prince/Wonder Woman, a także
MANIAK NA POCZĄTEK Co miesiąc niecierpliwie czekam na kolejny numer komiksowego dziesiątego sezonu „Buffy: The Vampire Slayer”. Mimo, że historie w świecie pogromczyni wampirów są opowiadane w różnych mediach bardzo długo, bo już ponad piętnaście lat, wciąż lubię wracać do tego uniwersum, zwłaszcza, że twórcy wciąż mają coś nowego w zanadrzu. Na trzeci numer „Buffy…” czekałem jednak w szczególności — z dwóch powodów. Po pierwsze, ponownie pojawia się w nim Dracula. Whedonowa wersja najsłynniejszego wampira wprowadzona została w pierwszym odcinku piątego sezonu serialu, później pojawiła się jeszcze w kilku kanonicznych komiksach, w których zawsze poruszano jej relację z Xanderem. Po drugie, współscenarzystą tego numeru, obok Christosa Gage’a, jest nie kto inny, a Nicholas Brendon, czyli właśnie odtwórca roli Xandera w serialu. I cóż, wres
MANIAK ROZPOCZYNA Pamiętam taki czas, kiedy razem z bratem co tydzień zasiadałem przed telewizorem, włączałem Jedynkę i przez półtorej godziny oglądałem filmy z najsłynniejszym japońskim potworem (z japońska 怪獣 — kaijū , czyli dosłownie „tajemnicza, dziwna bestia”), Godzillą (jap. ゴジラ — Gojira , czyli połączenie słów: ゴリラ — gorira , goryl oraz 鯨 — kujira , wieloryb). Uwielbiałem te produkcje, choć niekoniecznie zagłębiałem się w ich fabułę i to, co działo się z ludzkimi bohaterami, a skupiałem się raczej na walkach olbrzymich stworów. W większości filmów Godzilla mierzył się bowiem z innymi kaijū i był kimś w rodzaju anty-bohatera. Po raz pierwszy Król Potworów, jak go później ochrzczono, pojawił się w japońskiej produkcji, w 1954 roku. Łącznie z najnowszym amerykańskim filmem (ale wyłączając dostosowane do zagranicznych rynków adap
MANIAK ZACZYNA „Mała Syrenka” Hansa Christiana Andersena to bardzo piękna, a jednocześnie dość smutna baśń o poszukiwaniu miłości, ciekawości świata, cierpieniu i poświęceniu, a także o wielu poziomach samorealizacji. Duński pisarz pokazuje w nim niespełnione uczucie oraz wielki ból i choć całość kończy nieco bardziej optymistyczną nutą, to nie stawia w baśni na zwycięstwo miłości, ale stara się raczej pokazać, że nic nie jest ostateczne. Najsłynniejsza, disneyowska adaptacja baśni ma jednak zupełnie inną wymowę — twórcy zmieniają w niej zakończenie, pozwalając syrence poślubić swojego ukochanego księcia. Bardzo zastanawiało mnie, jak scenarzyści „Once Upon a Time” zinterpretują tę historię. Zdawałem sobie sprawę, że odniosą się w jakiś sposób do wersji wytwórni Disneya, ale miałem też nadzieję na kilka nawiązań do
MANIAK ROZPOCZYNA Pierwszy odcinek „Penny Dreadful” okazał się naprawdę miłą niespodzianką. Doskonały, odwołujący się do klasyki horroru scenariusz, nienaganna reżyseria, wspaniałe role aktorskie, ciężka atmosfera i mnóstwo tajemnic — więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Na powrót do fascynującego świata wiktoriańskiego Londynu, w którego zakamarkach czai się niebezpieczeństwo, musiałem troszkę poczekać, choć podobnie jak odcinek pierwszy, drugi pojawił się na oficjalnej stronie stacji Showtime jeszcze przed telewizyjną premierą. Zastanawiał mnie kierunek, jaki obiorą twórcy po intrygującym pilocie i czy uda się utrzymać jego niesamowity klimat. Muszę przyznać, że bardzo miło mnie zaskoczono. Dlaczego?
FILMY Batman i Batmobil w całej okazałości Nareszcie nadszedł ten dzień — Zack Snyder wrzucił na swoje twitterowe konto zdjęcie, na którym widać Bena Afflecka w stroju Batmana, a także nowy Batmobil. Zdjęcie zapowiada oczywiście kontynuację „Człowieka ze stali”, w której Superman zmierzy się z człowiekiem-nietoperzem. (kliknij, aby powiększyć) W kostiumie można dostrzec sporą inspirację „Powrotem Mrocznego Rycerza” Franka Millera — krótkie uszy, wygląd logo czy też rezygnacja ze zbroi. Takie nawiązanie bardzo mi się, jako fanowi komiksu, podoba. Bardzo dobrą pracę wykonał Ben Affleck, który odpowiednio do roli urósł — szykuje się najbardziej umięśniony filmowy Batman. Wrażenie robi też nowa odsłona pojazdu Batmana — czerpie pełnymi garściami nie tylko z komiksów, ale także z filmó
MANIAK PISZE WSTĘP Tak jak się tego spodziewałem, pierwsza część miniserialu, opartego na powieści „Dziecko Rosemary” Iry Levina, choć oferowała kilka ciekawych pomysłów scenariuszowych i realizatorskich, niestety ostatecznie nie okazała się dziełem dobrym. Przez niezdecydowanie twórców, którzy w jednym momencie dają nadzieję na historię otwartą na wiele interpretacji, a w drugim całkowicie tę nadzieję odbierają, miniserial okazuje się niespójny i pełen dysonansów. Z całą pewnością nie można było dostrzec tam magii adaptacji Polańskiego, nawet pomimo reżyserii bardzo utalentowanej Agnieszki Holland. Jedynymi zaletami części pierwszej były bardzo dobre występy większości aktorów oraz stojące na przyzwoitym poziomie technikalia. Łatwo się więc domyślić, że po części drugiej nie spodziewałem się wiele — rzeczywiś
MANIAK KLECI WSTĘP Czasem przez przypadek trafi się na taki serial, który okaże się dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Taki, na który jakoś szczególnie się nie czekało, ale po obejrzeniu pierwszych odcinków, nie można przerwać odtwarzania kolejnych. I właśnie tak miałem z przesympatycznym anime „Nagi no asu kara” (『凪のあすから』; „Od spokojnego jutra”). Pierwotnie, przeglądając nowości na jesienny sezon anime (w Japonii, inaczej niż w przypadku USA, rok w telewizji podzielony jest na cztery sezony) nawet na „Nagi no asu kara” się na dłużej nie zatrzymywałem. Opisy tej produkcji raczej mnie zniechęciły i wolałem poświęcić swój czas na coś innego. Na szczęście od tego wielkiego błędu uchroniła mniej moja Druga Połówka. Po jej namowach dałem się w końcu skusić na pierwszy odcinek i zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Kolejne pochłonąłem zaś, jak najszyb
MANIAK PISZE WSTĘP Od samego początku ponowna adaptacja „Dziecka Rosemary” Iry Levina budziła we mnie sprzeczne uczucia. Pierwsze do niej podejście, autorstwa Romana Polańskiego, jest pod wieloma względami idealne. Jego film można interpretować na wiele sposobów, dzięki spowijającej go atmosferze tajemnicy i mocnej subiektywizacji świata przedstawionego. Oglądając obraz, nigdy do końca nie wiemy, czy wszystko, co się dzieje w nim dzieje, jest jedynie wytworem wyobraźni bohaterki, czy czymś, co rozgrywa się naprawdę. Zupełnie nowe spojrzenie na historię Rosemary rozmijało się z celem, dlatego że mogło albo spłycić wymowę pierwszego filmu, narzucając jedną interpretację albo zwyczajnie powtórzyć to, co raz zostało już powiedziane. Twórcy znaleźli się więc od razu na pozycji straconej. Im jednak bardziej sceptycznie odno
FILMY Bob Iger o pobocznych filmach z serii „Gwiezdne Wojny” Na cokwartalnej konferencji akcjonariuszy Disneya, Bob Iger, dyrektor generalny wytwórni, wyjawił kilka informacji na temat spin-offów serii „Gwiezdne Wojny”. Z jego wypowiedzi wynika, że przygotowywane są aż trzy poboczne filmy, które zostaną wydane pomiędzy kolejnymi, głównymi odsłonami serii. Z wcześniejszych, mniej oficjalnych wieści, wiadomo, że za jeden z nich będzie odpowiadał Simon Kinberg („Gwiezdne Wojny: Rebelianci”), a za drugi Lawrence Kasdan („Gwiezdne Wojny. Epizod V: Imperium Kontratakuje”, obecnie współscenarzysta „Epizodu VI”). Z jednej strony bardo cieszy rozwijanie filmowego uniwersum, a także fakt, że za spin-offami będą stać dość utalentowani scenarzyści. Z drugiej, mimo wszystko mam pewne obawy co do słuszności takiego posunięcia, zwłasz
MANIAK PISZE WSTĘP „Angel” to typowy przykład spin-offa, któremu udało się osiągnąć popularność oryginału. Inspirowany czarnymi kryminałami serial o wampirze z duszą spotkał się z ciepłym przyjęciem zarówno krytyki, jak i fanów. Powstało pięć sezonów, a następnie oficjalna komiksowa kontynuacja w ramach wydawnictwa IDW (które w międzyczasie przejęło prawa do komiksów od Dark Horse). Następnie tytuł wrócił do Dark Horse, gdzie w ramach dziewiątego sezonu „Buffy” powstała seria „Angel & Faith”. Jej pierwsza odsłona wyszła znakomicie, a początek drugiej był moim zdaniem bardzo udany (szczegóły tutaj ). Na drugi numer czekałem jak na szpilkach, bardzo ciekaw, czy konwencja, jaką obrali Victor Gischler i Will Conrad w pierwszym numerze, sprawdzi się także w pozostałych.
MANIAK SŁOWEM WSTĘPU Mam niesamowite serialowe zaległości — nie tylko na blogu, ale ogólnie. Staram się jakoś wszystko ponadrabiać, ale ponieważ lubię sobie utrudniać życie, to zdecydowałem jeden serial oglądać obok na bieżąco i tak też o nim (w miarę możliwości) pisać. Na „Penny Dreadful” czekam od dawna, co pewnie wiecie z rubryki „Maniak podsumowuje tydzień”. Ostrzyłem sobie ząbki na ten serial przede wszystkim ze względu na występującą w nim Evę Green — zdecydowanie jedną z moich ulubionych aktorek. Ale to nie jedyny powód. Bardzo intrygujące wydały mi się także założenia fabularne. Serial miał bowiem według zapowiedzi być mrocznym horrorem, nawiązującym do słynnych, osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych powieści gotyckich, a także, jak sam tytuł wskazuje, tanich i niewymagających, brytyjskich, książkowych straszaków z dziewiętn
MANIAK WE WSTĘPIE Początki bywają trudne, ale dla tak utalentowanego duetu jak Christos Gage i Rebekah Isaacs nie ma wyzwań, z którymi by sobie nie poradził. Pierwszy numer komiksowego dziesiątego sezonu „Buffy: The Vampire Slayer” wyszedł pierwszorzędnie (o moich wrażeniach przeczytacie tutaj ) i dało się w nim prawdziwie poczuć klimat najlepszych telewizyjnych odcinków serialu. Na dalszy ciąg czekałem więc bardzo niecierpliwie, pełen nadziei na wspaniałą przygodę w jednym z moich ulubionych fikcyjnych światów. Kontynuacja nadeszła i zrobiła na mnie tak samo dobre wrażenie, jak poprzedni numer, utwierdzając mnie w przekonaniu, że zmiana zespołu, pracującego przy tytule, była jak najbardziej dobrą decyzją. A dlaczego? Cóż, tego dowiecie się, czytając dalej.
MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU Minął kwiecień, czyli Miesiąc Whedona (rany, jak szybko), w związku z czym małe podsumowanie akcji. Na blogu udało mi się opublikować sześć tekstów, w tym: trzy w ramach rubryki „Maniak inaczej” (o specyficznym języku w „Buffy”, moich ulubionych odcinkach tego serialu oraz o współpracownikach Whedona), dwa w ramach rubryki „Maniak poleca” (o komiksie „Fray” oraz o internetowym musicalu „Dr. Horrible’s Sing-Along Blog”) i jeden w ramach rubryki „Maniak ocenia” (recenzja najnowszego numeru „Angel and Faith”). Z największym odzewem spotkała się notka o odcinkach „Buffy”, co w gruncie rzeczy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Ze wszystkimi notkami możecie zapoznać się, klikając tutaj .
MANIAK ROZPOCZYNA Uwielbiam filmy animowane z wytwórni Disneya — między innymi dlatego, że każdy, niezależnie od wieku, może w nich znaleźć coś dla siebie. Tak też jest z „Krainą lodu”. Długo zwlekałem z recenzją tej produkcji, ale to dlatego, że bardzo zależało mi na obejrzeniu dwóch wersji językowych — polskiej i oryginalnej, angielskiej. Niedawno udało mi się obejrzeć tę drugą i mogę teraz z czystym sumieniem napisać coś więcej o tej oscarowej animacji. Zanim jednak przejdę do rzeczy, to krótko opowiem o niesamowitej historii powstawania filmu. Do adaptacji „Królowej śniegu” wytwórnia Disneya po raz pierwszy przymierzała się już w 1943 roku, kiedy Samuel Goldwyn zaproponował wspólne przedsięwzięcie — film aktorski o Hansie Christianie Andersenie z animowanymi wstawkami, inspirowanymi najsłynniejszymi baśniami autora. Do współ
MANIAK ROZPOCZYNA Gdzie on jest ? Zgubiliśmy go?! Powiedzcie, że go nie zgubiliśmy ! Nowa geneza Batmana w wykonaniu Scotta Snydera do tej pory jest naprawdę dobra. Scenarzyście udaje się rzecz bardzo trudna — opowiedzenie na nowo historii, którą wielu traktuje jak świętość. Osiąga to, stosując znakomity złoty środek — pozostaje wierny kluczowym wydarzeniom znanym przez fanów, a jednocześnie osnuwa wokół nich swoją własną wersję wydarzeń. Taki misz-masz wychodzi znakomicie, zwłaszcza, że pomysły Snydera są naprawdę porywające. Po tym, jak Snyder ostatecznie zakończył opowieść o gangu Red Hooda i nakreślił założenia kolejnego rozdziału „Roku Zerowego”, zatytułowanego „Dark City”, przechodzi do rzeczy i ostatecznie definiuje nowe zagrożenie dla Mrocznego Rycerza.