Posty

Maniak ocenia #117: "Buffy Season 10: Angel and Faith" #1

Obraz
MA­NIAK ZA­CZY­NA „An­gel and Faith” jako część ko­mik­so­we­go dzie­wią­te­go se­zo­nu „Buffy: The Vam­pi­re Slay­er” pod wie­lo­ma wzglę­da­mi prze­wyż­sza­ła se­rię głów­ną. Chri­stos Gage zna­ko­mi­cie spraw­dził się na sta­no­wi­sku sce­na­rzy­sty, a Re­be­kah Isa­acs stwo­rzy­ła prze­ślicz­ną, nie­co kre­sków­ko­wą opra­wę gra­ficz­ną. Te­raz eki­pa ta prze­szła do głów­ne­go ty­tu­łu dzie­sią­te­go se­zo­nu. Ko­miks „An­gel and Fa­ith” do­stał się zaś w rę­ce Vic­to­ra Gischle­ra, któ­ry na­pi­sał cał­kiem nie­złą mi­ni­se­rię, sku­pia­ją­cą się na Spi­ke’u oraz Willa Con­ra­da, któ­ry pra­co­wał nad kil­ko­ma hi­sto­ria­mi w świe­cie „Se­re­ni­ty”. Poza twór­ca­mi, zmie­nia się tak­że struk­tu­ra sa­mej opo­wie­ści. Po­nie­waż w fina­le po­przed­nie­go se­zo­nu dro­gi An­ge­la i Faith ro­ze­szły się, w ko­mik­sie nie śle­dzi­my ich wspól­nych przy­gód. Za­miast tego Gisch­ler zmu­szo­ny jest po­dzie­lić opo­wieść na dwa, prze­pla­ta­ją­ce się ze so­bą wąt­k

Maniak ocenia #116: Seriale różne #1

Obraz
MA­NIAK ZA­CZY­NA Czas na ma­łe zmia­ny. Po­nie­waż mam strasz­ne za­le­gło­ści se­ria­lo­we, a co za tym idzie rów­nież re­cen­zjo­we , za­de­cy­do­wa­łem, że ogra­ni­czę licz­bę se­ria­li, któ­re bę­dę oce­niał w dłuż­szych tek­stach. Ozna­cza to, że od tej pory, peł­ne re­cen­zje bę­dę pi­sał tyl­ko na te­mat tych ty­tu­łów, któ­re za­li­czam do czo­łów­ki mo­ich ulu­bio­nych. Co zaś z po­zo­sta­ły­mi? Na te rów­nież znaj­dzie się miej­sce — wła­śnie z ich po­wo­du po­wsta­nie w ra­mach „Ma­niak oce­nia” ką­cik „Se­ria­le róż­ne” któ­re­go pierw­szą od­sło­nę wła­śnie czy­ta­cie. Bę­dę w nim za­miesz­czał mi­ni­-re­cen­zje wszyst­kich po­zo­sta­łych se­ria­li prze­ze mnie oglą­da­nych (wy­jąt­ki uczy­nię dla waż­niej­szych od­cin­ków, jak pi­lo­ty czy fi­na­ły se­zo­nów). Struk­tu­ra tych mi­ni­-re­cen­zji po­zo­sta­nie taka sama — opi­szę więc wszyst­kie ele­men­ty da­ne­go od­cin­ka od sce­na­riu­sza po tech­ni­ka­lia, z tym wy­jąt­kiem, że w bar­dziej skon

Maniak ocenia #115: "Gingitsune" S01E05

Obraz
MA­NIAK ZA­CZY­NA Po­przed­ni od­ci­nek „Gin­git­su­ne” zro­bił na mnie bar­dzo du­że wra­że­nie. Ta nie­po­zor­na, fa­mi­lij­na pro­duk­cja nie­sie ze so­bą bar­dzo sil­ny ła­du­nek emo­cjo­nal­ny i jest po­zy­cją ze wszech miar in­te­re­su­ją­cą. Choć mi­ło­śni­cy spo­rej ilo­ści ak­cji mo­gą czuć się za­wie­dze­ni, bo to ani­me bar­dziej sku­pia­ją­ce się na po­sta­ciach i ich roz­ter­kach, to każ­dy, kto lubi za­nu­rzyć się w fik­cyj­nym świe­cie i nie­groź­ny mu de­li­kat­ny, mo­ra­li­za­tor­ski ton, po­wi­nien czuć się usa­tys­fak­cjo­no­wa­ny. Zwłasz­cza, że z od­cin­ka na od­ci­nek jest co­raz le­piej. Ostat­nia od­sło­na se­ria­lu zo­sta­wi­ła wi­dzów z ma­łym za­wie­sze­niem ak­cji, czym twór­cy za­sy­gna­li­zo­wa­li, że poza jed­no­ra­zo­wy­mi opo­wie­ścia­mi, pra­gną tak­że po­ka­zać pe­wien głów­ny, wie­lo­od­cin­ko­wy wą­tek. Jak wy­pa­da za­tem dal­szy ciąg?

Maniak podsumowuje tydzień #41

Obraz
FIL­MY Brak ogra­ni­czeń dla sce­na­rzy­stów no­wych „Gwiezd­nych Wo­jen” Lu­casfilm ogło­si­ło wresz­cie pla­ny co do tzw. roz­sze­rzo­ne­go uni­wer­sum (ang. Expan­ded Uni­ver­se) „Gwiezd­nych Wo­jen”. Oto co pi­szą w oficjal­nym oświad­cze­niu: Przez po­nad 35 lat, roz­sze­rzo­ne uni­wer­sum wzbo­ga­ca­ło „Gwiezd­ne Woj­ny” fa­nom, pra­gną­cym prze­żyć przy­go­dy nie­po­ka­zy­wa­ne na ekra­nach. Kie­dy George Lu­cas stwo­rzył „Gwiezd­ne Woj­ny”, zbu­do­wał uni­wer­sum, któ­re po­bu­dza­ło wy­obraź­nię i in­spi­ro­wa­ło. Otwo­rzył to uni­wer­sum dla in­nych — tak, by mo­gli opo­wia­dać swo­je wła­sne hi­sto­rie. W ten spo­sób na­ro­dzi­ło się roz­sze­rzo­ne uni­wer­sum, w skład któ­re­go wcho­dzą ko­mik­sy, po­wie­ści, gry wi­deo i inne. Pod­czas gdy Lu­ca­sfilm za­wsze sta­ra­ło się utrzy­mać spój­ność po­mię­dzy roz­sze­rzo­nym uni­wer­sum a tre­ścia­mi fil­mo­wy­mi i te­le­wi­zyj­ny­mi, a tak­że spój­ność we­wnątrz nich, Lu­cas za­wsze da­w

Maniak ocenia #114: "Grimm" S03E02

Obraz
MA­NIAK SŁO­WEM WSTĘPU Po peł­nym emo­cji po­cząt­ku trze­cie­go se­zo­nu „Grimm” nad­cho­dzi jego dru­ga od­sło­na, któ­ra sta­no­wi jed­no­cze­śnie za­mknię­cie czte­ro­od­cin­ko­wej hi­sto­rii o grim­mo­wej wer­sji zom­bie. Hi­sto­rii o tyle cie­ka­wej, że wpro­wa­dza pew­ne­go ro­dza­ju no­wą dy­na­mi­kę do se­ria­lu i z ca­łą pew­no­ścią sta­no­wić bę­dzie do­bre pod­ło­że dla dal­szych od­cin­ków. Zwłasz­cza, że jej kon­se­kwen­cje są nie byle ja­kie i da­ją sce­na­rzy­stom moż­li­wość nie­ba­nal­ne­go roz­wo­ju po­szcze­gól­nych po­sta­ci (zw­łasz­cza Nic­ka) oraz re­la­cji ich łą­czą­cych. Wresz­cie, hi­sto­ria ta ka­że za­dać so­bie py­ta­nie, gdzie tkwi gra­ni­ca po­mię­dzy do­brem a złem oraz czy brak kon­tro­li nad so­bą mo­że uspra­wie­dli­wić mor­der­stwo. Wszyst­ko to w fa­scy­nu­ją­cym świe­cie, w któ­rym po­śród nas cza­ją się nie­bez­piecz­ne stwo­ry. Ale od po­cząt­ku.

Maniak inaczej #9: Dziesięciu częstych współpracowników Whedona

Obraz
MA­NIAK SŁO­WEM WSTĘPU Wie­lu fil­mow­ców ma swo­ich ulu­bień­ców; oso­by, z któ­ry­mi bar­dzo do­brze się im współ­pra­cu­je. To mo­gą być ak­to­rzy, sce­na­rzy­ści, pro­du­cen­ci, re­ży­se­rzy, kom­po­zy­to­rzy — kto­kol­wiek. Ta­kie oso­by są, rzecz ja­sna, nie­zwy­kle czę­sto za­trud­nia­ni w pro­jek­tach owych fil­mow­ców. Ma to bar­dzo do­bry wpływ na efekt koń­co­wy, po­nie­waż two­rzy pew­ne­go ro­dza­ju zdro­wą at­mos­fe­rę; sy­tu­ację, w któ­rej wszy­scy zna­ko­mi­cie się ze so­bą do­ga­du­ją. Ta­kich czę­stych współ­pra­cow­ni­ków ma tak­że Joss Whe­don. A po­nie­waż wciąż trwa kwie­cień, ochrzczo­ny przez fa­nów Mie­sią­cem Whe­do­na, to dziś opo­wiem o dzie­się­ciu (o­śmiu ak­to­rach i dwóch sce­na­rzy­stach), naj­waż­niej­szych moim zda­niem oso­bach, któ­re pra­cu­ją ra­zem z Jos­sem Whe­do­nem.

Maniak podsumowuje tydzień #40

Obraz
FIL­MY Nowy film od Stu­dia Ghi­bli Stu­dio Ghib­li szy­ku­je opar­ty na książ­ce Joan G. Ro­bin­son pt. „When Mar­nie Was The­re” (”Gdy by­ła tam Mar­nie”; zda­je się, że nie wy­da­no jej po pol­sku) film ani­mo­wa­ny, za­ty­tu­ło­wa­ny „O­mo­ide no Mar­nie” (『思い出のマーニー』; „Mar­nie ze wspo­mnie­ń”). Bę­dzie to pierw­sza pro­duk­cja stu­dia, któ­ra sku­pi się na dwóch, żeń­skich bo­ha­ter­kach. Gło­su uży­czą im: Ta­kat­su­ki Sara (高月彩良) gra­ją­ca obec­nie w se­ria­lu „Black Pre­si­dent” oraz zna­na z se­ria­lu „Ama-chan” (『あまちゃん』) Ari­mu­ra Ka­su­mi (有村架純). Dla obu bę­dzie to pierw­sza pra­ca w cha­rak­te­rze ak­to­rek gło­so­wych. Po­nad­to, bę­dzie to tak­że pierw­sza peł­no­me­tra­żo­wa ani­ma­cja od Ghib­li, w któ­rą w ża­den spo­sób nie bę­dzie za­an­ga­żo­wa­ny ża­den z dwóch współ­za­ło­ży­cie­li stu­dia: ani Miy­aza­ki Hay­ao (宮崎駿), któ­ry od­szedł na eme­ry­tu­rę, ani Ta­ka­ha­ta Isao (高畑勲). Rów­nież po raz pierw­szy w ani­ma­cji Ghi­bli, p

Maniak podsumowuje tydzień #39

Obraz
FIL­MY MTV Mo­vie Awards Wczo­raj od­by­ło się roz­da­nie fil­mo­wych na­gród MTV. Nie uwa­żam ich za szcze­gól­nie waż­ne w świe­cie fil­mo­wym, ale trze­ba przy­znać, że gu­sta wi­dzów sta­cji w tym roku wy­pa­dły cie­ka­wie (po­mi­ja­jąc oczy­wi­ste na­gro­dy dla „I­grzysk śmier­ci­”). A oto zwy­cięz­cy: Film roku: „I­grzy­ska śmier­ci: W pier­ście­niu ognia” Naj­lep­sza rola mę­ska: Josh Hut­cher­son – „I­grzy­ska śmier­ci: W pier­ście­niu ognia” Naj­lep­sza rola żeń­ska: Jen­ni­fer Law­ren­ce – „I­grzy­ska śmier­ci: W pier­ście­niu ognia” Naj­lep­sze prze­ra­że­nie na ekra­nie: Brad Pitt – „World War Z” Prze­ło­mo­wa rola: Will Po­ul­ter – „Mil­le­ro­wie”

Maniak poleca #17: "Dr. Horrible's Sing-Along Blog"

Obraz
MA­NIAK WE WSTĘPIE Nie za­po­mi­nam o Mie­sią­cu Whe­do­na i oto ko­lej­na not­ka z jego oka­zji. Prze­nie­śmy się na chwi­lę w prze­szłość. Jest prze­łom 2007 i 2008 roku. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych trwa wła­śnie wiel­ki strajk sce­na­rzy­stów, do­ma­ga­ją­cych się więk­szych udzia­łów zy­skach z fil­mów i se­ria­li, któ­re two­rzą. Joss Whe­don, wraz z brać­mi: Za­ckiem oraz Je­dem oraz Mau­ri­ssą Tan­cha­roen (z któ­rą ten ostat­ni póź­niej się zwią­zał), za­czy­na pra­cę nad ma­łym, nie­dro­gim pro­jek­tem, któ­rym chce po­ka­zać Hol­ly­wo­od, że je­śli się chce, to moż­na. Tak ro­dzi się „Dr. Ho­rri­ble’s Sing-Along Blog” — trwa­ją­cy ok. 45 mi­nut in­ter­ne­to­wy mu­si­cal, po­dzie­lo­ny na trzy od­cin­ki. Na­tych­miast spo­ty­ka się on z po­zy­tyw­nym od­ze­wem i zdo­by­wa spo­ro na­gród. A w czym tkwi jego ge­niusz?

Maniak ocenia #113: "Arrow" S02E04

Obraz
MA­NIAK NA WSTĘPIE Dru­gi se­zon „Ar­row” roz­po­czął się od po­rząd­ko­wa­nia ba­ła­ga­nu , któ­ry po­zo­stał po se­zo­nie pierw­szym, usta­la­nia no­we­go sta­tus quo oraz de­li­kat­ne­go su­ge­ro­wa­nia ko­lej­nych wąt­ków, któ­re zo­sta­ną pod­ję­te w se­ria­lu. Na ra­zie by­ło więc w mia­rę spo­koj­nie, tro­chę eks­po­zy­cyj­nie — ty­po­wy pierw­szy akt hi­sto­rii. Ale trze­ba po­wo­li ten pierw­szy akt za­koń­czyć i za­cząć na­stęp­ny. Tak też dzie­je się w czwar­tym od­cin­ku dru­gie­go se­zo­nu se­ria­lu. Po­wo­li hi­sto­ria za­czy­na ru­szać z miej­sca i wia­do­mo już mniej wię­cej, w ja­kim kie­run­ku mo­że się da­lej po­to­czyć. Czy jest to kie­ru­nek wła­ści­wy i czy twór­cy nie za­to­czą pew­ne­go ko­ła? Nie moż­na tego stwier­dzić na pew­no, ale pó­ki co, po­mi­mo kil­ku oczy­wi­stych wad, dal­sza część se­zo­nu za­po­wia­da się nie­zwy­kle in­te­re­su­ją­co.

Maniak inaczej #8: Moje ulubione odcinki "Buffy"

Obraz
MA­NIAK WE WSTĘPIE I znów czas na not­kę z oka­zji Mie­sią­ca Whe­do­na. Po raz ko­lej­ny sku­pię się na se­ria­lu „Buf­fy: The Vam­pi­re Slay­er” (choć wiem, że twór­czość Whe­do­na nie za­trzy­mu­je się tyl­ko na nim) i przed­sta­wię dziś dzie­sięć, moim zda­niem, naj­lep­szych jego od­cin­ków. Oczy­wi­ście bę­dzie to  ran­king bar­dzo su­biek­tyw­ny, więc za­chę­cam do dys­ku­sji w ko­men­ta­rzach. Od razu ostrze­gam też, że je­śli ktoś z Was „Buf­fy” jesz­cze nie wi­dział, to pro­po­nu­ję na­pra­wie­nie błę­du i nad­ro­bie­nie tej po­pkul­tu­ro­wej za­le­gło­ści (sie­dem se­zo­nów se­rii głów­nej + pięć se­zo­nów spi­n-of­fa — ży­czę po­wo­dze­nia) po­nie­waż w tek­ście znaj­dzie się masa spo­ile­rów. Je­śli więc nie chce­cie, że­bym Wam ze­psuł za­ba­wę, to wie­cie, co trze­ba zro­bić.

Maniak ocenia #112: "Person of Interest" S03E06

Obraz
MA­NIAK SŁO­WEM WSTĘPU Co by by­ło, gdy­by wziąć dwie, naj­bar­dziej wy­ra­zi­ste i ory­gi­nal­ne ko­bie­ce po­sta­ci „Per­son of In­te­rest”, czy­li Root i Shaw (wy­bacz­cie, Car­ter i Zoe) i ka­zać im współ­pra­co­wać? Zde­rzyć dwie, bar­dzo sil­ne oso­bo­wo­ści i ob­ser­wo­wać, jak się wza­jem­nie do­peł­nia­ją? Na­pi­sać im nie­ba­nal­ne wspól­ne sce­ny, pod­czas któ­rych naj­pierw prze­ści­ga­ją w zło­śli­wo­ściach, by w koń­cu po­łą­czyć si­ły i przy­naj­mniej po­czuć wo­bec sie­bie sza­cu­nek? Dać wresz­cie moż­li­wość ko­la­bo­ra­cji dwóm, nie­zwy­kle uta­len­to­wa­nym i pra­co­wi­tym ak­tor­kom — Amy Ac­ker oraz Sa­rze Sha­hi? Twór­cy „Per­son of In­te­rest” od­po­wia­da­ją na to py­ta­nie w szó­stym od­cin­ku trze­cie­go se­zo­nu se­ria­lu. I mo­gę już te­raz po­wie­dzieć, że ich od­po­wiedź brzmi: „Oj by­ło­by, by­ło!”

Maniak podsumowuje tydzień #38

Obraz
FIL­MY Ko­lej­ni ak­to­rzy w kon­ty­nu­acji „Czło­wie­ka ze sta­li” Do ob­sa­dy kon­ty­nu­acji „Czło­wie­ka ze sta­li” do­łą­czy­li ko­lej­ni ak­to­rzy: Hol­ly Hun­ter („Fir­ma”, „For­te­pian”), Cal­lan Mu­lvey („Wróg nr 1”, „300: Po­czą­tek im­pe­riu­m”) oraz Tao Oka­mo­to („Wo­lve­ri­ne”). Za­gra­ją po­sta­ci stwo­rzo­ne na po­trze­by fil­mu, któ­rych toż­sa­mo­ści jesz­cze nie wy­ja­wio­no. Oto, co mó­wi na ich te­mat re­ży­ser fil­mu, Zack Sny­der: Hol­ly za­wsze by­ła jed­ną z mo­ich ulu­bio­nych ak­to­rek — ma wiel­ki ta­lent, a na ekra­nie za­wsze jest uj­mu­ją­ca. Mia­łem oka­zję po­znać ją oso­bi­ście ja­kiś czas temu i od razu wie­dzia­łem, że chcę z nią pra­co­wać, więc kie­dy roz­po­czę­li­śmy pi­sa­nie sce­na­riu­sza, chcia­łem stwo­rzyć ro­lę spe­cjal­nie dla niej. Mia­łem to szczę­ście, że mo­głem pra­co­wać z Cal­la­nem przy „300: Po­czą­tek im­pe­rium” i by­łem za­chwy­co­ny jego ta­len­tem. To fan­ta­stycz­ny ak­tor i 

Maniak inaczej #7: Liebster Blog Award

Obraz
MA­NIAK TY­TU­ŁEM WSTĘPU Teo­re­tycz­nie ta od­sło­na ru­bry­ki „Ma­niak ina­czej” mia­ła być znów po­świę­co­na Whe­do­no­wi, ale not­ka o nim bę­dzie mu­sia­ła po­cze­kać, po­nie­waż Rasz­ka, au­tor­ka tego blo­ga (po­le­cam), no­mi­no­wa­ła mnie do Lieb­ster Blog Award. Co to do­kład­nie ta­kie­go i z czym to się je? W grun­cie rze­czy jest to coś w sty­lu łań­cusz­ka szczę­ścia (tak, wiem, nie­zbyt do­brze się to ko­ja­rzy), któ­ry ma jed­nak nie­kiep­ski cel — pro­mo­wa­nie in­nych blo­gów. Za­sa­dy są pro­ste. Naj­pierw na­le­ży do­stać od ko­goś no­mi­na­cję. Na­stęp­nie od­po­wia­da się na je­j/je­go py­ta­nia, no­mi­nu­je ko­lej­ne 11 blo­gów (z re­gu­ły po­win­ny to być blo­gi mniej po­pu­lar­ne od na­sze­go; nie po­win­no się też wy­bie­rać blo­ga oso­by, któ­ra nas no­mi­no­wa­ła), a dla ich au­to­rów ukła­da się 11 py­tań. Za­sa­dy są jed­nak po to by je ła­mać, więc nie bę­dę prze­strze­gać ich ja­koś szcze­gól­nie skru­pu­lat­nie (zw­łasz­cza w kw

Maniak poleca #16: "Fray"

Obraz
MA­NIAK KLE­CI WSTĘP I ko­lej­ny wpis z oka­zji mie­sią­ca Whe­do­na. Fani tego pana z pew­no­ścią wie­dzą, że oprócz tego, iż jest on sce­na­rzy­stą fil­mo­wym i te­le­wi­zyj­nym, to po­peł­nił w swo­jej ka­rie­rze tak­że kil­ka ko­mik­sów. Oczy­wi­ście do tych naj­bar­dziej zna­nych na­le­żą: „Buf­fy: The Vam­pi­re Slay­er. Se­ason 8” oraz 24 nu­me­ry se­rii „A­sto­ni­shing X-Men”, ale są wśród jego ko­mik­so­wych prac tak­że inne, w tym ta, od któ­rej jego przy­go­da z tym me­dium się za­czę­ła. W 2001 roku, nie­dłu­go po za­koń­cze­niu te­le­wi­zyj­ne­go pią­te­go se­zo­nu „Buf­fy” (k­tó­ry, na­wia­sem mó­wiąc, był jed­nym z naj­lep­szych fina­łów se­zo­nu tego se­ria­lu), na­kła­dem wy­daw­nic­twa Dark Hor­se uka­zał się pierw­szy nu­mer mi­ni­se­rii, za­ty­tu­ło­wa­nej „Fray”. Roz­gry­wa­ła się ona w tym sa­mym świe­cie, co „Buf­fy”, ale w zu­peł­nie in­nych cza­sach — w od­le­głej przy­szło­ści.

Maniak ocenia #111: "Jak poznałem waszą matkę" S09E07

Obraz
MA­NIAK PI­SZE WSTĘP W ze­szły po­nie­dzia­łek wy­emi­to­wa­no finał „Jak poz­na­łem waszą matkę” (któ­ry po­noć moc­no po­dzie­lił fa­nów, ale zna­jąc zbyt en­tu­zja­stycz­nie do wszyst­kie­go na­sta­wio­ne­go mnie, to pew­nie mi się spodo­ba), a ja wciąż je­stem na siód­mym od­cin­ku dzie­wią­te­go se­zo­nu. Co ozna­cza, że mam do nad­ro­bie­nia jesz­cze sie­dem­na­ście od­cin­ków (no bra­wo). Ale nic, trzy­mam się dziel­nie, uni­kam spo­ile­rów i po­wo­lut­ku, skru­pu­lat­nie oglą­dam. Wśród już do­pie­ro obej­rza­nych prze­ze mnie od­cin­ków dzie­wią­te­go se­zo­nu zna­la­zło się kil­ka słab­szych. Cza­sem zu­peł­nie nie wy­ko­rzy­sta­no po­ten­cja­łu, cza­sem za­ser­wo­wa­no zwy­czaj­ny wy­peł­niacz. Zda­rza się. Ale czy w siód­mym od­cin­ku jest już le­piej?

Maniak inaczej #6: Slangi pogromców wampirów, czyli język dialogów w "Buffy"

Obraz
MA­NIAK ROZ­PO­CZY­NA Zgod­nie z  obiet­ni­cą dziś pierw­sza not­ka z oka­zji Mie­sią­ca Whe­do­na, a bę­dzie się ona krę­cić wo­kół jed­nej z naj­lep­szych rze­czy jego au­tor­stwa (nie, nie cho­dzi o „A­ven­gers” dro­dzy ma­rve­low­cy), czy­li „Buf­fy: The Vam­pi­re Slay­er”. Wie­lu zgo­dzi się, że „Buf­fy” to se­rial po­nad­cza­so­wy, któ­ry pod wie­lo­ma wzglę­da­mi zmie­nił te­le­wi­zję. Ofe­ru­je on nie tyl­ko zna­ko­mi­cie opo­wie­dzia­ną hi­sto­rię oraz fan­ta­stycz­nych bo­ha­te­rów. Jest w nim o wie­le wię­cej war­to­ści — to przede wszyst­kim bar­dzo in­te­li­gent­na de­kon­struk­cja ga­tun­ku hor­ro­ru, peł­na cie­ka­wych me­ta­for, zwią­za­nych z doj­rze­wa­niem (po­two­ry, z któ­ry­mi wal­czą bo­ha­te­ro­wie, to tak na­praw­dę per­so­ni­fika­cja pro­ble­mów, z ja­ki­mi bo­ry­ka się każ­dy mło­dy czło­wiek) oraz bar­dzo ory­gi­nal­nych, po­ry­wa­ją­cych dia­lo­gów. I to o nich chcę dziś kil­ka słów po­wie­dzieć. PS. W przy­kła­dach bę­dę po­słu­g

Maniak ocenia #110: "Once Upon a Time" S03E05

Obraz
MA­NIAK ZA­CZY­NA Hak to bez wąt­pie­nia jed­na z naj­cie­kaw­szych po­sta­ci w „Once Upon a Time” Bo­ha­ter zo­stał na­pi­sa­ny tak, by jak naj­le­piej prze­ma­wiał do wi­dow­ni. Nie jest więc kimś ide­al­nym — ma spo­ro wad, co czy­ni go bar­dziej ludz­kim. Nie jest też dzię­ki temu po­sta­cią oczy­wi­stą i prze­wi­dy­wal­ną. Po­nad­to wpro­wa­dza do se­ria­lu spo­ro lek­ko­ści i hu­mo­ru. Przede wszyst­kim jed­nak, jest… pi­ra­tem — a to mó­wi samo przez się. To bar­dzo cie­ka­we, jak je­den z naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nych po­pkul­tu­ro­wych pi­ra­tów zo­stał zre­in­ter­pre­to­wa­ny na po­trze­by „On­ce Upon a Time” i za­miast czar­nym cha­rak­te­rem, zo­stał ra­czej kimś w ro­dza­ju bu­dzą­ce­go sym­pa­tię an­ty­bo­ha­te­ra. Tym ra­zem mamy oka­zję przyj­rzeć się mu z bli­ska.