MANIAK W ROZPOCZĘCIU Dzisiejsze podsumowanie zacznę nietypowo, bo od małego komunikatu. W momencie, kiedy to czytacie, ja pewnie siedzę już w samolocie i jestem w drodze do Tokio, gdzie będę przebywać przez dwa tygodnie. Na pewno uda znaleźć mi się trochę czasu na bloga, więc notki będą się w tym czasie pojawiać. Ponieważ jednak będę w Japonii, to wzorem kwietnia, czyli Miesiąca Whedona, lipiec zostanie na „Przemyśleniach Maniaka” Miesiącem Japońskim. Co to oznacza? Na pewno możecie się spodziewać kilku relacji z wyjazdu (oczywiście bardzo popkulturowych) oraz tekstów powiązanych z Krajem Wschodzącego Słońca, głównie w rubryce „Maniak inaczej”. Mam nadzieję, że zaciekawię Was różnymi spostrzeżeniami i ciekawostkami. A jeśli sami prowadzicie blogi, to zachęcam do udziału w Miesiącu Japońskim. A teraz nie przedłużam i czas na cotygodn
Posty
MANIAK W ROZPOCZĘCIU „Buffy” wciąż pozytywnie zaskakuje. Komiksowy dziesiąty sezon jak na razie najbardziej oddaje ducha serialu telewizyjnego i póki co nie zanosi się na to, by stracił tę wyjątkową atmosferę. To oczywiście ryzykowne mówić tak dopiero po kilku numerach, ale jestem pewien, że z taką ekipą twórców pracujących przy komiksie, przygody pogromczyni wampirów raczej nie stracą na jakości. W poprzednim numerze, do piszącego scenariusz serii Christosa Gage’a dołączył Nicholas Brendon, czyli odtwórca roli Xandera w serialu. Pomógł on nie tylko lepiej ująć swoją postać, ale też miał bardzo duży wpływ na kształt dialogów oraz wniósł trochę do samej fabuły. Wyszło to tytułowi zdecydowanie na dobre. Brendon kontynuuje tę współpracę w numerze czwartym. I jak się udaje tym razem?
MANIAK ROZPOCZYNA Na sam początek kilka słów wyjaśnień. Mój laptop niestety trafił na jakiś czas do naprawy, w związku z czym miałem ograniczony dostęp do Internetu i przez to notki ukazywały się rzadziej niż zwykle. Na szczęście laptop naprawiony, a ja mogę powrócić do regularnego pisania. A powrót ten należy zacząć od „Penny Dreadful”. Po emocjonującym odcinku, skupiającym się na najbardziej intrygującej postaci serialu, czyli Vanessie Ives, czas na powrót do wydarzeń bieżących w świecie serialu. Scenarzysta, John Logan, poprzeczkę postawił sobie poprzednią odsłoną „Penny Dreadful” bardzo wysoko. Czy sprostał rzuconemu przez samego siebie wyzwaniu w odcinku szóstym?
FILMY Plany WB i DC Zazwyczaj staram się nie publikować niepotwierdzonych oficjalnie informacji, ale ta wydaje się dość rzetelna, bo raz, że pochodzi z wiarygodnego źródła, a dwa, że jej prawdziwość poświadczają osoby blisko związane z Warner Bros. O co chodzi? Wszystko zaczęło się półtora tygodnia temu, kiedy Nikki Finke, założycielka portalu deadline.com , napisała na swoim nowo otwartym blogu, nikkifinke.com , o planach Warner Bros wobec filmów opartych na komiksach ze stajni DC Comics. Według dziennikarki prezentują się one następująco: Maj 2016 – „Batman v Superman: Dawn of Justice” Lipiec 2016 – „Shazam” Boże Narodzenie 2016 – „Sandman” Maj 2017 – „Justice League” Lipiec 2017 – „Wonder Woman” Boże Narodzenie 2017 – wspólny film Flasha i Zielonej Latarni Maj 2018 – „Człowiek ze stali 2”
FILMY Yaya DaCosta zagra Whitney Houston Stacja Lifetime przygotowuje film biograficzny, poświęcony Whitney Houston i jej toksycznemu związkowi z Bobbym Brownem. Obraz wyreżyseruje Angela Bassett, znana głównie z występów w „Tinie” czy „Czekając na miłość” (w tym ostatnim zagrała razem z Houston). Będzie to jej reżyserski debiut. Główną rolę w jeszcze nie zatytułowanym filmie o piosenkarce zagra Yaya DaCosta — uczestniczka „American Top Model”, aktorka serialowa („Brzydula Betty”, „Dr House”) i filmowa („Kamerdyner”) Ciężko mi się na temat DaCosty wypowiadać, ponieważ nie miałem okazji zobaczyć jej w akcji, ale mam nadzieję, że podoła swojej roli. Houston, jedna z najwybitniejszych wokalistek wszech czasów, to postać ciekawa i skomplikowana — oby udało się to w szykowanym filmie pokazać. Trzymam kciuki.
MANIAK ZACZYNA Zanim obejrzałem piąty odcinek „Penny Dreadful” jeszcze sobie nie zdawałem z tego sprawy, ale po seansie już wiem i mogę to powiedzieć z całą pewnością: bardzo mocno na niego czekałem (a to paradoks). I pomyśleć, że wcale nie jest to odsłona, która popycha fabułę do przodu. Mało tego, pojawiają się w niej tylko dwoje z głównych bohaterów, w tym jeden z nich raczej na kilka chwil. Ale to nic, bo w zamian twórcy serwują doskonałą historię, ujawniającą wiele na temat przeszłości najbardziej intrygującej postaci. Opowieść zagadkową, momentami przerażającą, chwilami zaś niezwykle poruszającą. No dobrze, to dlaczego tak bardzo mi się podobało?
MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU Aż trudno mi w to uwierzyć, ale dokładnie rok (i kilka godzin) temu pojawił się tu, na tym blogu, mój pierwszy tekst — nie najwyższych lotów notka powitalna . Jakiś czas później napisałem zaś pierwszą recenzję, a potem wpisów przybywało coraz więcej i więcej. I tak „Przemyślenia Maniaka” mocno się rozrosły, a samo pisanie na blogu stało się dla mnie nieodłączną częścią dnia — nawet jeśli notki nie ukazują się codziennie, to przynajmniej zawsze staram się coś napisać, choćby jedną linijkę. A pisze mi się naprawdę bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że to widać. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wciąż daleko mi do perfekcji, że niektóre wpisy czyta się lepiej, inne gorzej. Biorę to na przysłowiową klatę i w każdą notkę staram się wkładać tyle samo pasji i pracy. I cieszę się, że nie piszę tylko dla siebie.
MANIAK SŁOWEM WSTĘPU Recenzja czwartego odcinka „Penny Dreadful” przychodzi troszkę spóźniona, ponieważ w zeszłym tygodniu, przez różne zobowiązania, nie udało mi się go obejrzeć. Na szczęście seans już za mną, więc, w ramach przygotowań do odsłony z numerem pięć, nagrafomanię troszkę o moich odczuciach. Odczuciach, jak zwykle bardzo entuzjastycznych — tak już mam, że zbyt dużo rzeczy mi się podoba, co zresztą pewnie widać po ilości „Dobrych”, jakie nawystawiłem. W każdym razie trzy poprzednie odcinki „Penny Dreadful” były naprawdę genialne (o, znów to robię) — nie tylko dzięki wyjątkowej, niepokojącej atmosferze, ale też, a może przede wszystkim, dzięki umiejętnej, inteligentnej zabawie materiałem źródłowym, tj. licznymi powieściami gotyckimi, m.in.: „Draculą” i „Frankensteinem”. Ogląda się to świetnie, zwłaszcza, że twórcy z nic
MANIAK KLECI WSTĘP Łączenie w utworze kilku różnych stylów jest z całą pewnością zabiegiem interesującym, ale też ryzykownym. Ryzykownym, ponieważ można przesadzić i stworzyć w ten sposób dzieło niespójne, pomieszane, dezorientujące czytelnika. Jeśli jednak skorzysta się z takiego rozwiązania z odpowiednim wyczuciem, może wyjść coś bardzo dobrego. Style miesza się w różnych celach. Czasem, żeby pokazać pewien kontrast; czasem, żeby swe dzieło urozmaicić; czasem, żeby (to zabrzmi paradoskalnie) za pomocą pewnych różnic, pokazać też leżące poziom wyżej podobieństwa. W przypadku „Angel & Faith” przede wszystkim taka zabawa konwencjami wiąże się z pierwszym, ze wspomnianych przeze mnie powodów.
FILMY Reżyser kolejnego spin-offa „Gwiezdnych Wojen” Gareth Edwards wyreżyseruje pierwszy z pobocznych filmów w świecie „Gwiezdnych Wojen”, natomiast drugim zajmie się Josh Trank, autor dobrze przyjętej „Kroniki” oraz szykowanej na 2015 rok „Fantastycznej Czwórki”. Oto, co mówi o nim Kathleen Kennedy, prezes Lucasfilm: Cieszymy, się, że możemy powitać Josha w rodzinie. Jest niewiarygodnie utalentowany, ma wielką wyobraźnię i poczucie innowacyjności. Dzięki temu jest osobą doskonale pasującą do „Gwiezdnych Wojen” oraz nowych filmów, których twórcy wyjdą poza ramy podstawowych bohaterów i historii z Epizodów I-IX. Sam Trank natomiast dodaje: Magia uniwersum „Gwiezdnych Wojen” wpłynęła na całe moje dzieciństwo. Szansa na to by budować takie doświadczenie dla przyszłych pokoleń to spełnienie największe
MANIAK PISZE WSTĘP Filmu „Czarownica” od Disneya wyczekiwałem bardzo, bardzo mocno. Diabolina (w oryginale Maleficent, czyli „czyniąca zło”) ze "Śpiącej królewny" to jeden z moich ulubionych czarnych charakterów z filmów animowanych tej wytwórni — postać niezwykle wyrazista, przerażająca, pełna jadu, inteligentna, wcielenie wszelkiego zła. Chyba trzeba mieć coś z głową, żeby kogoś takiego polubić… Cóż, pewnie i mam, ale prawda jest taka, że nie da się obok Diaboliny przejść obojętnie. Jest w niej coś magnetyzującego, intrygującego; pewna tajemnica, którą chce się rozwikłać. I z taką tajemnicą mierzą się twórcy „Czarownicy”. Mierzą się także z legendą — „Śpiąca królewna” jest bowiem moim zdaniem jednym z największych artystycznych osiągnięć Disneya. Wspaniała animacja, przepięknie opowiedziana historia, a wszystko zilus
MANIAK WE WSTĘPIE Dotychczasowe siedem odcinków dziewiątego sezonu „Jak poznałem waszą matkę”, które zdołałem obejrzeć (ależ ja jestem do tyłu, muszę koniecznie wziąć się za siebie) prezentowało bardzo różny poziom. Było kilka naprawdę dobrych, zabawnych i inteligentnych odsłon, ale były też takie, które raziły niskich lotów humorem i mało wnosiły do fabuły. Pewnie, każdy serial ma wzloty i upadki — to rzecz całkowicie naturalna. Niepokojące było jednak to że te słabsze odcinki pojawiały się dość niebezpiecznie blisko siebie. Wzbudziło to we mnie pewne obawy, dlatego do każdej kolejnej odsłony podchodzę teraz szczególnie ostrożnie i krytycznie. No dobrze, a jakie wrażenie zrobił na mnie w takim razie odcinek ósmy?
FILMY Nowe aktorki w „Gwiezdnych Wojnach” Do obsady właśnie kręconego siódmego epizodu „Gwiezdnych Wojen” dołączyły kolejne aktorki. Są to: laureatka Oscara za rolę w „ Zniewolonym ” Lupita Nyong’o oraz znana z „Gry o tron” Gwendoline Christie. Tak mówi o ich angażu Kathleen Kennedy, prezes Lucas Arts: Niezmiernie cieszę się, że Lupita i Gwendoline dołączają do obsady „Epizodu VII”. Obserwowanie, jak ten niezwykle utalentowany zespół nabiera kształtu, jest niezwykle ekscytujące. Nyong’o bardzo lubię i mam nadzieję, że scenarzyści powierzą jej dużą, wyrazistą rolę. Christie znam tylko z serialu „Czarodzieje kontra obcy”, gdzie zagrała całkiem nieźle. Trzeba przyznać, że obsada nowych „Gwiezdnych Wojen” prezentuje się dość interesująco — twórcom udało się rzeczywiście zgromadzić bardzo utalentowany