W trzeciej części moich Tofifestowych recenzji opowiem o filmach pozakonkursowych. Ta część tegorocznego festiwalu była dla mnie przede wszystkim okazją do nadrobienia kinowych zaległości: tych większych i tych mniejszych.
Posty
W tym roku organizatorzy Tofifestu zaskoczyli i przenieśli imprezę z chłodnych październikowych dni w upalny lipiec. Dziewiętnasta edycja toruńskiego festiwalu — a przynajmniej jej stacjonarna część — stała się przez to nieco krótsza, ale to nie znaczy, że pozbawiona dobrego, nietuzinkowego kina. Zawsze ceniłem ten festiwal przede wszystkim dlatego, że poszerza moje filmowe horyzonty i mogę poznawać dzięki niemu kinematografię spoza głównego, hollywoodzkiego nurtu — zwłaszcza jeśli chodzi o obrazy zakwalifikowane do konkursu On Air. I tak też było tym razem. W pierwszym z trzech zaplanowanych wpisów o festiwalu trochę zatem o tych filmach.