MANIAK ZACZYNA Są czasem takie sprawy, które najłatwiej byłoby zamieść pod dywan. Sprawy, o których najlepiej byłoby zapomnieć. Sprawy, na które dla świętego spokoju lepiej byłoby nie zwracać uwagi. Sprawy, które jednak w końcu wychodzą na powierzchnię. I jeśli ma się jakiekolwiek poczucie przyzwoitości, to powinno się nimi zająć. O takiej sprawie traktuje „Spotlight” — jeden z faworytów wyścigów po Oscary. Gdyby nie upór zespołu dziennikarzy śledczych „The Boston Globe”, być może sprawa molestowania seksualnego w bostońskim kościele w ogóle nie zostałaby nagłośniona. Stworzenie filmu na ten temat było jednak nie lada ryzykowne. I nie dlatego, że temat jest kontrowersyjny. Dlatego, że łatwo w tak delikatnych kwestiach przesadzić — w obojętnie którą stronę. I wiecie co? Twórcom „Spotlight” udało się nie przesadzić.
Posty
MANIAK KLECI WSTĘP Kiedy przed kilkoma tygodniami ogłoszono nominacje do tegorocznych Oscarów, natychmiast wybory Akademii wywołały kontrowersje. Powód? Niemal we wszystkich najważniejszych kategoriach nominowano tylko i wyłącznie osoby białe. Najgłośniej na ten temat wypowiadali się przede wszystkim twórcy czarnoskórzy, ale sprawa nie dotyczy tylko ich, bo przecież nie znalazły się wśród ważnych nominowanych ani twórcy szeroko rozumianego pochodzenia azjatyckiego czy w ogóle przynależący do wielu innych grup etnicznych (traktuję je tu tak brzydko i zbiorczo, ale mam nadzieję, że to uproszczenie mi wybaczycie). W starciu z takim faktem nietrudno postawić pytania: „Dlaczego?” Jeśli nie zastanowimy się głębiej i pomyślimy bardzo na skróty, to nasunie się nam następująca odpowiedź: „Widocznie zasłużyli w tym roku tylko biali”. Tylko, że od takiego toku ro...
MANIAK PISZE WSTĘP No, to znowu mi nie wyszło ze zdążeniem na czas. Tak to jest, jak się porywa na szczegółowe analizy nominacji do Oscarów i zwiastunów „Suicide Squad”. W każdym razie: jest już luty, tydzień prawie się kończy, więc czas najwyższy – zwłaszcza, że inne wpisy też trzeba z siebie wypluć. Choć na blogu przez ostatnie cztery tygodnie (z kawałkiem) panowała cisza, bo cały czas starałem się skończyć to, co teraz czytacie (cały ja), to nie przeszkadzało to Wam tu zaglądać i czytać starsze notki. Popularnością cieszyły się wiecznie żywe teksty: ten o przekładach „Let It Go” czy przestarzały wpis o moim spojrzeniu na filmy na podstawie komiksów DC i Marvela. Sięgaliście też po niektóre gwiezdnowojenne rzeczy (wpis o "Zemście Sithów" w drodze!). Ciekawie mnie szukaliście, a wśród zapytań do wyszukiwarek znalazły się...