MANIAK W ROZPOCZĘCIU Srebrny lis Jeszcze jakiś czas temu anime oglądałem raczej od święta. Nie wyczekiwałem niecierpliwie kolejnych sezonów i nie zasiadałem do oglądania odcinka co tydzień. Wtedy w zupełności wystarczała mi cotygodniowa dawka "Zagubionych", "Herosów" czy innych amerykańskich seriali. Potrzeby śledzenia japońskich filmów animowanych nie odczuwałem. Racja, już wtedy znałem klasyki - lubiłem "Dragon Balla" (któż nie lubił?), "Mikana" czy "Superświnkę", ale były to raczej wspomnienia z dzieciństwa. Gdzieś na boku zdarzyło mi się oglądnąć pojedyncze odcinki "Bleacha" czy pełnometrażówki od Studia Ghibli, ale nic ponadto. Dwa lata temu wzięło mnie na anime na poważnie. Zaczęło się od antyutopijnego "No. 6" (「ナンバー・シックス」), a potem w każdym sezonie znajdowałem jakąś interesującą pozycję. W tym zainteresował mnie "Gingitsune" (「ぎんぎつね」), czyli "srebrny lis" (i nie, nie przez popular...
Posty
MANIAK NA POCZĄTEK "Elementary" i matematyka Humaniści powinni z reguły nienawidzić matematyki. Ten przedmiot winien budzić w nich najgorsze skojarzenia, a na myśl o mnożeniu, dzieleniu, ciągach liczbowych, logarytmach i innych włosy powinny stawać im dęba. Humaniści powinni także uważać go za mało przydatny, a za uczynienie go obowiązkowym na maturze wołać o pomstę do niebios dla ministra edukacji. Cześć, mam na imię Krzysiek, jestem humanistą i... uwielbiam matmę (a przy okazji nie cierpię uogólnień, bo już sam mój przykład pokazuje, że nie mówią prawdy). Serio - zawsze ją lubiłem i nigdy nie miałem z nią większych problemów. Uważam, że znakomicie rozwija w nas logiczne myślenie i jest przydatna w wielu dziedzinach życia. Dlaczego o tym piszę na początku recenzji "Elementary"? Ponieważ matematyka odgrywa w drugim odcinku drugiego sezonu serialu bardzo ważną rolę. A ponieważ ją lubię, oglądało mi się tym ciekawiej.
MANIAK NA WSTĘPIE Coś więcej niż tylko kolejny, głupiutki serial komediowy Lubię kiedy za komedią kryje się coś więcej. Kiedy nie jest ona tylko okazją do śmiechu, ale także pretekstem do, dajmy na to, pokazania pewnych absurdów codziennego życia. Być może dlatego niezbyt wiele komedii do mnie przemawia. Nie przepadam po prostu za pustą rozrywką, której celem jest rozśmieszenie widza jak najmniejszym kosztem. "The Crazy Ones" już w pilotowym odcinku pokazał, że jest czymś więcej niż kolejnym, głupiutkim serialem komediowym. Twórcom udało się mnie nie tylko w inteligentny sposób rozbawić, ale także pokazać od kuchni pracę w agencji reklamowej. Pokazać w sposób oczywiście nieco przerysowany, ale też nieoderwany zupełnie od rzeczywistości. W drugim odcinku ekipa nie zwalania tempa.
FILMY Fanowska ekranizacja "Fray" "Fray" doczeka się fanowskiej ekranizacji Jeśli tak jak ja jesteście zwariowanymi fanami Jossa Whedona i jego "Buffy", to nie trzeba Wam wyjaśniać czym jest "Fray". Jeśli jednak nie do końca kojarzycie ten tytuł, to spieszę poinformować. "Fray" to, napisany przez Whedona, kanoniczny komiks, którego akcja rozgrywa się w przyszłości uniwersum Buffy. Główną bohaterką jest w nim niejaka Melaka Fray, kolejna pogromczyni, która będzie musiała zmierzyć się z wampirami, powoli opanowującymi Nowy Jork. Będzie to tym trudniejsze, że zupełnie nie ma pojęcia o swoim dziedzictwie i przeznaczeniu. "Fray" wreszcie doczeka się ekranizacji. Nie będzie to jednak duża produkcja Hollywoodzka, a film tworzony przez fanów, zatytułowany "Lurk". Przygotowuje go grupka miłośników komiksu, która potrzebuje jednak funduszy. O wsparcie zwrócili się oczywiście do innych fanów, za pośrednictwe...
MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU "Revolution" powoli ze "wstydliwej przyjemności" staje się po prostu "przyjemnością" "Revolution" był w pierwszym sezonie jednym z tych seriali, którego oglądanie właściwie można by porzucić, ale jednak coś przy nim trzymało - miał jakieś przebłyski, które ostatecznie nie pozwalały przestać go oglądać. Po angielsku mówi się na to "guilty pleasure" czyli "przyjemność, co do czerpania której, odczuwamy winę", a szerzej: coś, przy czym niby się dobrze bawimy, ale gdy się nad tym zastanowić, to trochę nam z tego powodu głupio. Drugi sezon jeszcze się dobrze nie rozkręcił, ale już można powiedzieć, że "Revolution" powoli przestaje być taką "wstydliwą przyjemnością". Scenarzyści bacznie przyjrzeli się temu, co widzowie napisali o ich serialu na forach i wszystko to, co nie bardzo się podobało, postanowili ograniczyć do minimum lub wyeliminować.
MANIAK WE WSTĘPIE Tym razem sporo o serwisach społecznościowych Serwisów społecznościowych wciąż przybywa. Facebook, Google+, Twitter, Instagram, Youtube... To tylko nazwy niektórych z nich. Używamy ich niemal codziennie, poświęcając im przynajmniej godzinę naszego czasu. Nieliczni z nas zastanawiają się pewnie, jak wiele zostawiamy w takich serwisach informacji na swój temat i co z tymi informacjami później się dzieje: do kogo trafiają i co ten ktoś z nimi robi. Bo przecież serwisy społecznościowe to istne kopalnie wiedzy na nasz temat. Z tego wszystkiego doskonale zdają sobie sprawę scenarzyści serialu "Person of Interest". Starają się iść z duchem czasu i pod płaszczykiem przyjemnego serialu rozrywkowego pokazują problemy ery cyfryzacji. W drugim odcinku trzeciego sezonu skupiają się właśnie na serwisach społecznościowych i niebezpieczeństwach, jakie ze sobą takowe niosą.
MANIAK W ROZPOCZĘCIU Agenci S.H.I.E.L.D. dopiero się rozpędzają Joss Whedon miał zawsze wielki talent do tworzenia grup postaci. Praktycznie w większości jego seriali w centrum był nie jeden bohater, a kilku. Tak było w "Buffy: Pogromczyni Wampirów", gdzie mieliśmy tzw. Scooby Gang; w "Angelu", gdzie mieliśmy ekipę Angel Investigations czy wreszcie w "Firefly", gdzie mieliśmy załogę statku kosmicznego "Serenity". Skupienie się nie na jednym, a kilku postaciach, pozwalało Whedonowi ciekawie rozłożyć akcenty w serialu i błyskotliwie rozpisać relacje międzyludzkie. Wyjątkowe postaci, które stworzył, zyskały sympatię na całym świecie. W "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D." znów w centrum znajduje się drużyna - tym razem agentów. Mają, co prawda, jeszcze trochę do roboty w kwestii zyskania sympatii widzów, ale powoli zaczynają przemawiać, przynajmniej do mnie.
MANIAK ROZPOCZYNA "Wałęsa. Człowiek z nadziei" - udany film biograficzny? Nakręcenie filmu biograficznego jest bardzo niebezpieczne i trudne. Po pierwsze, postać, o której film będzie traktować, musi być na tyle ciekawa, by scenariusz nie wymagał zbyt wielu kreatywnych zmian i ulepszeń, ponieważ można się będzie wtedy spotkać z zarzutem o przeinaczanie historii. Po drugie, należy uważać, by zbyt nie wyidealizować tej postaci, bo współczesna publiczność lubi takich bohaterów, którzy mają jakieś wady i z którymi może się utożsamić. Po trzecie, należy wybrać takiego aktora, który będzie miał zarówno wystarczająco dużo talentu do całkowitego odtworzenia wszystkich manieryzmów danej postaci jak i odpowiednie warunki fizyczne (tu przydadzą się także dobrzy charakteryzatorzy). No i po czwarte, trzeba to wszystko pogodzić, żeby stworzyć ciekawy i niebanalny film. Nade wszystko jednak, należy mieć to, co jest potrzebne do opowiedzenia każdej historii, poprzez...
FILMY Kontynuacja "Człowieka ze stali" rozpoczyna produkcję "Batman vs Superman" to wciąż tytuł roboczy Rozpoczęły się zdjęcia do kontynuacji tegorocznego filmu o Supermanie. Pierwsze nakręcone sceny rozgrywają się podczas meczu drużyn futbolowych uniwersytetów: Gotham University oraz Metropolis State University. Zostały nagrane z udziałem statystów na stadionie Weingart, należącym do East Los Angeles College. Na sam początek reprezentant Warner Bros wyjaśnił wszystkim zgromadzonym, że zagrają w filmie "Batman vs Superman" ("Batman kontra Superman") - nie oznacza to jednak, że tak brzmi oficjalny tytuł produkcji, ale taka propozycja pojawia się coraz częściej. Nakręcono dwie sceny. W pierwszej drużyna z Metropolis przegrała, w drugiej zdobyła przyłożenie. Na koniec wywiązała się walka na boisku. Całość reżyserował oczywiście Zack Snyder.
MANIAK SŁOWEM WSTĘPU "Hostages" rozczarowują Zwiastuny bywają zwodnicze. Często jest tak, że coś, co w zapowiedziach wygląda na ciekawe i dobre, okazuje się kiepskie, miałkie i zwyczajnie nudne. Zdarza się również tak, że to, co wydaje się na podstawie zwiastuna kiczowate i słabe, okazuje się ostatecznie bardzo oryginalne i całkiem niezłe. Ta druga sytuacja jest oczywiście rzadsza, ale kilka razy udało mi się tak miło zaskoczyć, np. w przypadku "Once Upon a Time", który jest teraz na liście moich ulubionych seriali czy "Sleepy Hollow", który cały czas stoi na wysokim poziomie. Niestety, "Hostages" należy do tych seriali, w przypadku których obiecywano sporo, a w końcu wyszło niewiele. W zwiastunach pokazywany był mocny, trzymający w napięciu thriller o kobiecie, która, by chronić rodzinę, zmuszona jest posunąć się do ostateczności. W rzeczywistości jest to produkcja, której potencjału zupełnie nie wykorzystano, wrzucając do mieszanki zb...
MANIAK SŁOWEM WSTĘPU Niby klasyczny jednoodcinkowiec , a jednak coś więcej Nie przepadam za jednoodcinkowcami . Zdecydowanie wolę, gdy opowiadana w serialu historia jest historią ciągłą, podzieloną na odcinki. Z prostego powodu - wtedy mam większą motywację, by sięgnąć po kolejne części, chcąc poznać ciąg dalszy. Jednoodcinkowce już takiej motywacji nie zapewniają, bo w każdym odcinku opowiadane jest coś nowego, opartego na podobnym schemacie. I jakoś już się nie czeka na to, co będzie dalej, bo będzie... to samo, co poprzednio. A mimo to, oglądam coraz więcej jednoodcinkowców . "Grimm", "Person of Interest", "Sleepy Hollow"... Wszystkie można właśnie do tej kategorii zaliczyć. Ale nie do końca, bo w każdym z nich zarysowany jest też dość mocno wątek główny, który popycha fabułę do przodu i spina wszystkie odcinki. I taki wydaje się też być "The Blacklist".
MANIAK NA POCZĄTEK W sennej kotlinie w końcu troszkę o snach Jako osoba bardzo zainteresowana literaturą baśniową i folklorem różnych kultur, lubię, kiedy po legendy, podania i opowieści sięga się w popkulturze. Jestem całkowicie otwarty na zupełnie nowe, odmienne od tego, co wszyscy znamy, interpretacje - lubię oryginalność i cieszę się, kiedy twórcy jedynie inspirują się daną rzeczą, by stworzyć coś zupełnie odmiennego. Po taką inspirację do folklorów: niemieckiego i indiańskiego (dokładniej plemienia Mohawków) sięgnęli scenarzyści trzeciego odcinka serialu "Sleepy Hollow". Czy połączenie elementów podań z dwóch, odległych zakątków świata w celu wzbogacenia fabuły i mitologii serialu wyszło dobrze?
MANIAK NA POCZĄTEK Ted nadal jeszcze nie poznał matki Często najbardziej oczywiste życiowe prawdy są nam nieznane i potrzebny jest ktoś, kto je nam przypomni. To może być przyjaciel czy ktoś z rodziny. To może być także książka, film lub serial. Trzeci odcinek "Jak poznałem waszą matkę" spełnia po części właśnie taką rolę - przypomina nam to, co niby jest oczywiste, ale wielu z nas o tym zapomina. Premiera dziewiątego sezonu serialu była bardzo udana (oba odcinki, które się na nią składały, dostały tu na blogu najwyższą ocenę czyli kciuk w górę i "DOBRY"), a odcinek trzeci stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń, które rozegrały się właśnie podczas premiery. Czy poza przemyceniem odrobiny morału odcinek spełnił swą podstawową rolę i potrafił rozśmieszyć?
MANIAK ZACZYNA Za pięć minut zaczyna się test Za pięć minut zaczyna się test z bardzo ważnego dla Ciebie przedmiotu. Uczyłeś się przez długi czas i wiesz, że na pewno tego nie zawalisz. Przeanalizowałeś każde możliwe zagadnienie, znasz wszelkie niuanse, nikt nie jest w stanie Cię zagiąć. Ze swojej strony zrobiłeś absolutnie wszystko, co było do zrobienia. Umiesz na piątkę. Mija pięć minut. Nadal czekasz na swojego rudego wykładowcę, powiedzmy Nowaka lub Kowalskiego. W końcu, po piętnastu minutach się zjawia. Otwiera salę i wpuszcza wszystkich do środka, po czym mówi: "Muszę jeszcze skserować dla państwa testy." Czekasz kolejne pięć minut. W końcu rudzielec z gęstą brodą się zjawia i rozdaje prace. Z półtorej godziny pisania zostaje Ci jeszcze siedemdziesiąt minut. Jesteś sfrustrowany, ale wiesz, że zdążysz. Odpowiadasz na większość pytań, lecz zauważasz, że pojawiły się błędy, które uniemożliwiają podanie prawidłowych odpowiedzi w niektórych miejscach. Uprzejmie ...
MANIAK ZACZYNA Czas na zemstę z prawdziwego zdarzenia W Hollywood panuje ostatnio moda na uwspółcześnianie. Scenarzyści biorą klasyczną opowieść i przenoszą ją w dzisiejsze realia. Czasami starają się być jak najbardziej wierni materiałowi źródłowemu, czasami tylko do niego nawiązują, a czasem biorą jedynie główne założenia i tworzą zupełnie nową opowieść. Do tej trzeciej kategorii należy serial "Revenge". W założeniu jest to uwspółcześnienie powieści Aleksandra Dumasa "Hrabia Monte Christo", w rzeczywistości jednak z materiału źródłowego zapożyczono zaledwie motyw zemsty i wokół niego ukuto zupełnie nową opowieść. Opowieść ta, miała swoje wzloty i upadki, a ostatecznie, po drugim sezonie postanowiono zmienić osobą odpowiedzialną za prowadzenie serialu z Mike'a Kelley'ego na Sunila Nayara ("Oz", "Kryminalne zagadki Miami"). Czy wyszło to produkcji na dobre?
FILMY Siedemdziesiąt sześć filmów nieanglojęzycznych w walce o Oscara O nominację do Oscara powalczy Wajda, ale Holland już nie Aż siedemdziesiąt sześć filmów będzie ubiegać się o nominację do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Wśród nich znalazł się film Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei" (wybrany przez Polskę głównie przez walory promocyjne). Zabrakło zgłoszonego przez Czechy obrazu Agnieszki Holland "Gorejący Krzew", który z racji wcześniejszego wyemitowania w telewizji, został zdyskwalifikowany. Szkoda, bo to jednak przemontowana, zupełnie nowa, kinowa wersja, a rywalizacja dwóch polskich reżyserów byłaby na pewno ciekawa. Odchodzę jednak trochę od tematu. Oto tytuły filmów, które powalczą o nominację: Afganistan, “Wajma”, reżyseria: Barmak Akram Albania, “Agon”, reżyseria: Robert Budina Arabia Saudyjska, “Dziewczynka w trampkach”, reżyseria: Haifaa Al Mansour Argentyna, “Wakolda”, reżyseria: Lucía Puenzo Australia, ...
MANIAK NA POCZĄTEK Dawno, dawno temu... Od zawsze uwielbiałem baśnie. Pamiętam jak, kiedy jeszcze byłem mały, mama codziennie wieczorem otwierała książkę i czytała mi moje ulubione historie. Pamiętam jak, kiedy jeździłem w odwiedziny do dziadków, babcia snuła fascynujące opowieści, które poruszały moją wyobraźnię. Pamiętam pierwszy raz w kinie, kiedy oglądałem film Disneya. Miłość do baśni została mi do dziś. Wciąż odkrywam w nich coś nowego, fascynują mnie ich początki, rozwój i różne wersje. Historiami tymi zajmowałem się nawet, pisząc pracę licencjacką, w której badałem funkcjonowanie morału w baśniach japońskich. Kiedy usłyszałem, że powstaje serial "Once Upon a Time", w którym znane baśnie zostaną zinterpretowane na nowo, nie wahałem się długo, by po niego sięgnąć. Dobrze zrobiłem, bo po zakończeniu "Zagubionych" brakowało mi produkcji, która wypełni odczuwalną po nim pustkę. "Once Upon a Time" szybko stał się jednym z moich ulubionych seri...
MANIAK ROZPOCZYNA W trzecim tygodniu września zaatakował Pingwin We wrześniu, ochrzczonym przez władze wydawnictwa DC miesiącem czarnych charakterów , wydano sporo komiksów, związanych z przeciwnikami Batmana. Ukazywały się one na łamach nie jednej, a kilku serii. Tu skupię się tylko na tej głównej, zatytułowanej po prostu: "Batman". Pod jej szyldem w pierwszych tygodniach września przeczytać można było bardzo słabą i niewiele wnoszącą do uniwersum historię o Jokerze oraz dość średnią opowieść o Riddlerze, która nie do końca wykorzystała jego potencjał. W trzecim tygodniu po raz kolejny wzięto na tapet jednego z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych przeciwników człowieka‑nietoperza - Pingwina. W poprzednich jednorazowych zeszytach, z tygodnia na tydzień dało się dostrzec tendencję zwyżkową - czy zatem "Penguin" zasługuje na ocenę "dobry"?
MANIAK W ROZPOCZĘCIU Szaleńcy w branży reklamowej Ponoć śmiech to zdrowie (choć był taki, który po emisji ulubionego programu rozrywkowego śmiał się nieprzerwanie przez kilka godzin, aż w końcu umarł), a ja bardzo lubię się śmiać. Co prawda, nie ze wszystkiego, bo poczucie humoru mam dość specyficzne i ciężko trafić w moje gusta. Być może dlatego nie bardzo lubię filmy czy seriale komediowe. A może dlatego, że niewiele jest naprawdę dobrych i inteligentnych? W każdym razie często omijam tego rodzaju produkcje. Obok "The Crazy Ones" nie mogłem jednak przejść obojętnie. Z trzech powodów. Po pierwsze, Sarah Michelle Gellar. Po drugie, Robin Williams. Po trzecie, David E. Kelley. Jeśli nie mówią wam nic te nazwiska (jak siedzicie w popkulturze, to raczej wątpliwe), to spieszę poinformować. Pierwsza przez siedem lat gościła na ekranach telewizorów jako Buffy, pogromczyni wampirów. Drugi to komik i znakomity aktor, znany choćby z "Hooka", "Pani Doubtfire...
MANIAK PISZE WSTĘP Lisa Miskovsky Czasami bywa tak, że na coś, co później bardzo polubimy, trafiamy zupełnie przez przypadek, w najmniej oczekiwanym momencie. Rok 2008. Siedzę przed komputerem, gram w grę . Nie w "Tomb Raider" (choć jestem fanem serii i Lary Croft), ale także w tytuł, w którym sterujemy silną kobiecą bohaterką. Ta bohaterka ma na imię Faith, a grą jest znakomity "Mirror's Edge". To bardzo oryginalna produkcja, ponieważ akrobacje rodem z najnowszych części "Prince of Persia" przedstawione są tu nie z perspektywy trzeciej, a pierwszej osoby, co zapewnia niesamowite wrażenia. Gram już kolejną godzinę, kiedy wreszcie docieram do końca. Bardzo usatysfakcjonowany rozgrywką i zaskoczony zakończeniem, siedzę przed ekranem monitora i wpatruję się w napisy końcowe. I wtedy słyszę piosenkę.
MANIAK NA POCZĄTEK Moja droga Watson, to elementarne! Na trzeci sezon "Sherlocka" od BBC jeszcze trochę poczekamy (wciąż nie podano do wiadomości oficjalnej daty premiery), więc jeśli chcemy zaspokoić holmesowy głód pozostaje po raz kolejny zerknąć do książek albo cieszyć się innymi produkcjami. Ponieważ do przeczytania mam mnóstwo innych książek, wybrałem tę drugą opcję i gdy tylko ukazał się pierwszy odcinek drugiego sezonu "Elementary", od razu po niego sięgnąłem. O serialu pisałem już w jednej z notek z serii "Maniak poleca" (o tutaj ), w której dość ciepło się o produkcji wypowiadałem. Po drugim sezonie oczekiwałem takiej samej dawki dobrych dialogów, aktorskiego popisu Jonny'ego Lee Millera. Czy premiera to wszystko zapewniła?
FILMY Będzie kolejna "Narnia" "Opowieści z Narnii" powrócą do kin Powstanie czwarty film oparty na powieściach z cyklu "Opowieści z Narni". Wbrew wcześniejszym planom Walden Media, nie będzie to adaptacja szóstej części serii czyli "Siostrzeńca czarodzieja". Twórcy postanowili jednak trzymać się książkowej kolejności i zekranizować część czwartą - "Srebrne krzesło". Za produkcję filmu odpowie Mark Gordon ("Szeregowiec Ryan"), który w oświadczeniu prasowym pisze: Tak jak wielu czytelników, młodszych i starszych, jestem ogromnym fanem pięknego i alegorycznego świata Narnii, stworzonego przez C. S. Lewisa. Te historie fantasy stanowią obiekt pasji milionów oddanych fanów z całego świata. Przygotowując się do ożywienia kolejnej z książek, jesteśmy zaszczyceni i podekscytowani możliwością dołożenia cegiełki do wspaniałego dziedzictwa Narnii. Mark Gordon to jeden z największych producentów w Hollywood i mam nadzieję, ...
MANIAK ZACZYNA Drugi sezon będzie rewolucyjny? Serial "Revolution" to projekt w założeniach niezwykle ciekawy. Widzimy w nim w świat bez elektryczności, która pewnego dnia zwyczajnie przestała działać. Uzależniona od prądu ludzkość musi poradzić sobie w tej sytuacji i przystosować się do nowych warunków życia. To bardzo intrygujący pomysł i można by z niego ukuć naprawdę dobry serial. Twórcy niestety nie do końca skorzystali z potencjału takich fabularnych założeń, tworząc produkcję bardzo nierówną, którą czasem ogląda się dość przyjemnie, a czasem nie bez irytacji. Obiecywano jednak, że w drugim sezonie nastąpią przełomowe zmiany, które pozwolą na udoskonalenie formuły i stworzenie czegoś lepszego. Czy dotrzymano obietnicy?
MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU Zniewieściały Lobo? Myślisz, że mnie znasz? W ogóle mnie nie znasz. Nawet mnie jeszcze nie spotkałeś. Powyższy cytat streszcza całą ideę komiksu o Lobo, wydanego w ramach wrześniowego miesiąca czarnych charakterów . O zeszycie zrobiło się głośno, jeszcze zanim się ukazał. Wszystko przez koncepcyjne grafiki Kennetha Rocaforta, na których zaprezentowany został nowy Lobo - odmłodzony i dość mocno odchudzony. Przyzwyczajeni do wizerunku napakowanego kosmity w dredach i niedopałkiem cygara w ustach poczuli się, delikatnie mówiąc, rozczarowani. Zwłaszcza, że klasyczny Lobo gościł już na kartach komiksów odświeżonego uniwersum DC Comics. Po co więc zmiany? Według zapowiedzi wydawnictwa, ten pierwotny Lobo miał okazać się tylko oszustem i uzurpatorem, który ukradł tożsamość prawdziwej , w mniemaniu twórców, wersji. Jak to wszystko ostatecznie wyszło?
MANIAK W ROZPOCZĘCIU Kanon czy nie kanon? Jestem maniakiem kanoniczności. Nigdy nie przepadałem za książkami, które niby dzieją się w tym samym uniwersum, co pierwowzór, ale później jednak okazuje się, że mu przeczą; grami komputerowymi, które niby mają pokazać pierwowzór z innego punktu widzenia, ale później i tak są lekceważone czy radosną twórczością fanów czyli tzw. fan fiction . Z prostego powodu - nie chcę zaprzątać sobie głowy tym, co i tak nie ma żadnego wpływu na oryginalną wizję fikcyjnego świata, którym się interesuję. Kieruję się prostą zasadą: "Jeśli twórcy pierwowzoru nie uznają czegoś za kanon, ja również nie". Nie oznacza to oczywiście, że nie zdarza mi się sięgać po niekanoniczne produkty - po prostu traktuję je wtedy mniej poważnie, jako alternatywną historię, którą można zapomnieć, bo i tak nie ma większego znaczenia.
MANIAK ZACZYNA Agenci S.H.I.E.L.D. wkraczają do akcji Za Marvelem raczej nie przepadam, choć zdaję sobie sprawę, że jestem raczej w mniejszości. Przyznam natomiast, że filmowe adaptacje komiksów wydawnictwa są całkiem niezłe. Szczególnie udali się "Avengers" Jossa Whedona. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie, bardzo świadomy komiksowego materiału, zrobił film niezwykle lekki, pełen dobrego humoru, świetnej zabawy i grania z konwencją. Ale nikogo to chyba nie dziwi - to w końcu Whedon, autor "Buffy", "Angela" czy "Firefly", w których robił dokładnie to samo. Marvel wchodzi powoli ze swoim bogatym światem do telewizji. Raczej nic nie przyciągnęłoby mnie do tworzonego przez nich serialu, gdyby właśnie nie Whedon. Jego projekty zawsze biorę w ciemno i jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłem. Dlatego gdy tylko ukazał się pierwszy odcinek "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.", bez wahania po niego sięgnąłem.
MANIAK PISZE WSTĘP Osoba w kręgu zainteresowań Jesteście obserwowani. Rząd dysponuje tajnym systemem: maszyną, która szpieguje was o każdej porze, każdego dnia. Wiem o niej, bo sam ją zbudowałem. Zaprojektowałem maszynę tak, by wykrywała akty terroru, ale ona widzi wszystko. Nawet brutalne przestępstwa związane ze zwykłymi ludźmi. Ludźmi jak wy. Przestępstwa, które rząd uważa za "nieistotne". Nie chcieli działać, więc zadecydowałem, że sam to zrobię. Potrzebowałem jednak partnera - kogoś, kto miałby odpowiednie umiejętności, by zainterweniować. Ściągani przez władze, pracujemy w tajemnicy. Nigdy nas nie znajdziecie, ale jeśli pojawi się wasz numer, to czy jesteście ofiarą, czy sprawcą, my znajdziemy was. Czytany przez Michaela Emersona w pierwszym sezonie tekst, jest dziś, w obliczu informacji o programie PRISM, niezwykle aktualny. Twórcy "Person of Interest" zdają sobie z tego sprawę i wykorzystują fakt nie tylko w materiałach promocyjnych ale w...
MANIAK NA WSTĘPIE Czarna lista Jest coś takiego w czarnych charakterach, że często przemawiają do odbiorcy bardziej, niż bohaterowie pozytywni. Mało osób czyta "Czerwonego Smoka" dla Willa Grahama. Mało osób ogląda "Mrocznego Rycerza" dla Batmana. Mało osób śledzi "Once Upon a Time" dla Emmy Swan. Nie, zdecydowanie czyta się "Czerwonego Smoka" dla Hannibala Lectera, ogląda się "Mrocznego Rycerza" dla Jokera i śledzi się "Once Upon a Time" dla Titeliturego i Złej Królowej. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, co decyduje o takim sukcesie czarnych charakterów. Ich charyzma? Ich złożoność? Ich nieprzewidywalność? Cokolwiek to jest, twórcy "The Blacklist" doskonale zdają sobie z tego sprawę, wymyślając kolejny czarny charakter, który zaskarbi sobie przychylność widzów - Raymonda "Reda" Reddingtona.