Maniak ocenia #51: "Jak poznałem waszą matkę" S09E04

MANIAK SŁOWEM WSTĘPU


"Jak poznałem waszą matkę"
można lubić z wielu powodów
Serial "Jak poznałem waszą matkę" można lubić z wielu powodów. 
Jedni lubią go za bardzo przerysowaną postać Barneya - kobieciarza, który nie cofnie się przed niczym, by uwieść kolejną dziewczynę. Być może czują się oni nieco rozczarowani dojrzewaniem tego bohatera i jego stopniową zmianą.
Inni mogą lubić serial za humor i żarty. Ci także mogą być trochę zawiedzeni - czy to ze względu na znudzenie materiałem, czy po prostu dlatego, że poza żartami, jest w "Jak poznałem waszą matkę" miejsce także na coś innego.
Można też lubić ten serial za niezwykłych bohaterów, z których każdy ciekawie się rozwija i dorasta. I chyba na tym polu nie da się rozczarować - sam należę właśnie do tej ostatniej grupy fanów i oglądanie "Jak poznałem waszą matkę" nadal sprawia mi ogromną przyjemność.

MANIAK O SCENARIUSZU


Barney wyznaje Tedowi,
że widział go z Robin
Scenariusz odcinka, zatytułowanego "The Broken Code" ("Złamany kodeks"), napisał Matthew Kuhn, znajdujący się blisko produkcji "Jak poznałem waszą matkę" (czy to jako producent, czy koordynator scenariuszy, czy wreszcie scenarzysta) od samego początku istnienia serialu.
Akcja rozpoczyna się tam, gdzie zakończyła tydzień wcześniej - Barney wyznaje Tedowi, że widział go razem z Robin w parku. Bohaterowie będą musieli stawić czoła swoim uczuciom i rozstrzygnąć spór, w czym pomoże Marshall, który połączy się z nimi przez Skype'a. Tymczasem Lily zauważa, że Robin nie ma poza nią żadnych przyjaciółek.
Żarty bywają absurdalne
To odcinek bardzo potrzebny, bo dzięki niemu postaci mocno się rozwijają i dojrzewają. Kuhn nie idzie na kompromis, starając się pokazać (oczywiście w prześmiewczy sposób), dokąd zmierzają poszczególni bohaterowie i co za kroki na tej drodze podejmują. Pamięta o tym, jakie relacje łączą dane postaci i wykorzystuje to, by poczynić ciekawe obserwacje na ich temat oraz popchnąć fabułę do przodu. Dokłada także starań, by wszystkie działania bohaterów były konsekwentne z tym, co widzieliśmy przez poprzednie osiem sezonów.
Trochę cierpi na tym wszystkim komediowy aspekt serialu, który ustępuje obyczajowemu. Nie oznacza to jednak, że "The Broken Code" całkowicie wyprano z wszelkich żartów - trochę ich w odcinku jest. Bawią zwłaszcza te absurdalne, choć Kuhn serwuje także kilka udanych gier słownych i odniesień do popkultury.

MANIAK O REŻYSERII


Znów za reżyserię odcinka odpowiada Pamela Fryman, w związku z czym można liczyć na jego staranną realizację. Fryman korzysta z doświadczenia, jakie nabyła podczas wieloletniej pracy przy "Jak poznałem waszą matkę" i zapewnia sporo rozrywki, a także daje okazję do wzruszenia. By to osiągnąć, nie korzysta ze zbyt wielu wyszukanych środków, a potrafi korzystać z prostych, acz efektywnych rozwiązań.

MANIAK O AKTORACH


Hannigan znów
jest olśniewająca
Można by się spodziewać, że w odcinku będą błyszczeć Neil Patrick Harris (Barney) i Josh Radnor (Ted), ale nie jest tak do końca. Grają oczywiście bardzo dobrze, ale nie korzystają w pełni z materiału, który zapewnił im scenarzysta. Są zatem sceny, w których widać, że mogli by się bardziej przyłożyć, a niestety tego nie robią. Nie oznacza to oczywiście, że w ogóle się nie starają i nie wkładają w swe role serca - co to, to nie. Po prostu czasem mogliby go włożyć nieco więcej.
Absolutnie świetna jest za to Alyson Hannigan (Lily). Już wcześniej pisałem, że aktorka ma duży, komediowy talent i wraz z kolejnymi odcinkami to udowadnia. Jej interakcje z Cobie Smulders (Robin) bawią do łez, a doskonała mimika, świetne operowanie głosem i bezbłędny język ciała budzą podziw.
W dość oryginalnej roli występuje Jason Segel. Jego Marshall łączy się bowiem z bohaterami za pomocą tabletu. Aktor nie ma być może zbyt dużo pracy, ale wcale nie przeszkadza mu to w świetnej grze.
Wspomniana wyżej Cobie Smulders ma za to do zagrania sporo i z tej okazji w pełni korzysta, zabierając Robin w niezwykle ciekawą podróż w głąb siebie (oczywiście to tak poważnie brzmi, ale w serialu przedstawiono to lekko i żartobliwie).

MANIAK O TECHNIKALIACH


Technicznie po raz kolejny wszystko gra - oczywiście jak na standardy komedii sytuacyjnych. Znów mamy więc nieco statyczne zdjęcia, celowo kiepskie efekty specjalne i zabawną oprawę. Pewne uczucie déjà vu budzi w kilku scenach scenografia - wygląda na to, że jej twórcy poszli nieco na łatwiznę i zwyczajnie nieznacznie przearanżowali kilka wcześniej wykorzystanych miejsc. Wszystko okraszono za to bardzo przyjemną ścieżką dźwiękową.

MANIAK OCENIA


To bardzo dobry odcinek "Jak poznałem waszą matkę", który wreszcie popchnął postać Teda do przodu. Dostaje ocenę:

DOBRY

Komentarze