Maniak ocenia #81: Gingitsune S01E03

MANIAK WE WSTĘPIE


Potrzeba dziś trochę optymizmu
Ostatnio pojawił się wśród niektórych odbiorców popkultury pewien pociąg do pesymizmu. Nie lubimy, gdy filmy czy seriale kończą się szczęśliwie i narzekamy, gdy główny bohater nie ginie na końcu. Gardzimy optymistyczną postawą reżysera i scenarzystów, uważając ją za przejaw głupoty i nietrzeźwego podejścia do rzeczywistości. Coraz więcej utworów wpisuje się gdzieś w ten trend, by pokazywać jakie to życie na tym świecie jest pełne brudu, smutku, cierpienia i czego tam jeszcze dusza (nie) zapragnie.
Tymczasem nadzieja i wiara, choć zabrzmi to pewnie banalnie i sztampowo, są nam bardzo w życiu bardzo potrzebne. Gdzieś tam głęboko, choć wolelibyśmy się do tego nie przyznawać, odczuwamy potrzebę bycia zapewnionym, że wszystko będzie dobrze. Twórcy "Gingitsune" wychodzą tej potrzebie naprzeciw.

MANIAK O SCENARIUSZU


Fabuła obraca się
wokół pewnego żółwia
Trzeci odcinek anime został zatytułowany "Kamisama no iru tokoro" (『神様のいる所』) czyli "Tam, gdzie mieszkają bogowie". Choć początkowo podjęte zostają pewne wątki z poprzedniej odsłony serialu, na pierwszy plan zostaje wysunięta zupełnie nowa historia. W jej centrum znajduje się kolejny z boskich posłańców - żółw, który stracił, mówiąc w przenośni, "dach nad głową". Wraz z Gintarō, Makoto postanawia odnaleźć mu nowy dom i w tym celu udaje się do pobliskiego kompleksu sintoistycznego.
Zadbano o ciekawe
ukazanie postaci
"Kamisama no iru tokoro" rozwija coś, co z braku lepszego określenia, nazywa się mitologią serialu. Twórcy rozbudowują świat i pokazują coś więcej, poza dotychczasowym miejscem akcji. Wypada to niezwykle ciekawie i mam nadzieję, że to nie jest jednorazowe rozwiązanie i nadal świat "Gingitsune" będziemy oglądać z różnych stron.
Równie dobrze wypadają postaci. Nowo wprowadzony żółw to bohater barwny i sympatyczny. Zadbano o to, by wyróżniał się nie tylko zachowaniem, ale także językiem, który jest niezwykle grzeczny i stonowany. Wraz z lisem Gintarō tworzy pewien kontrast, co dodatkowo wzbogaca odcinek.
Podoba mi się ton odcinka:
mieszanka humoru i wzruszenia
Zresztą nie tylko żółw i lis są tu interesującymi bohaterami, bo każdy ma jakąś indywidualną cechę, która czyni go wyjątkowym. I tak ojciec Makoto jest uroczo naiwny, sama Makoto przecudnie sympatyczna, a kolejne nowe postaci: Saimaru (才丸) i Utamaru (歌丸) czyli boscy posłańcy, zamieszkujący kompleks sintoistyczny, do którego Makoto przynosi żółwia, nieco dystyngowani i zabawni.
Bardzo podoba mi się też sam ton scenariusza "Kamisama no iru tokoro". Scenarzysta dość umiejętnie łączy w nim trochę humoru (naprawdę uroczego), wzruszenia i wreszcie dużo optymizmu, o którym wspomniałem we wstępie. Ciekawe są też różne przemyślenia, jakie padają podczas odcinka. Dotyczą między innymi ludzkiej natury czy ulotności świata (i tak - spojrzenie jest jak najbardziej optymistyczne). W efekcie powstaje naprawdę strawna mieszanka.

MANIAK O REŻYSERII


To odcinek trochę inny od poprzednich, a to głównie z powodu kilku rozwiązań reżysera. Przede wszystkim stosuje on tu sporo typowego dla anime przerysowania i przesady, w ten sposób podkreślając elementy humorystyczne. Takie wstawki są integralną częścią wielu anime i można na nie patrzeć w różny sposób. Ja akurat jestem do nich przyzwyczajony i choć nie wszędzie pasują, to w "Gingitsune" jako tako się sprawdzają.
Poza tym reżyser oczywiście nadal stosuje te wszystkie techniki, co dotychczas. Igra więc nieco z uczuciami widza, bez problemu potrafiąc wywołać wzruszenie. Wciąż dba także o warstwę wizualną.

MANIAK O AKTORACH


Yamamoto w roli żółwia
jest świetny
Aktorzy nadal spisują się dobrze. Przede wszystkim zachwyca Yamamoto Kanehira (山本兼平), którego barwa głosu idealnie pasuje do ślamazarnego, nieco ociężałego i doświadczonego losem żółwia. Aktor zresztą znany jest z podobnych ról, choćby w "Shin Sekai Yori".
Standardowo niezła jest Kanemoto Hisako w roli Makoto. Znakomicie radzi sobie z bardziej emocjonalnymi scenami, wykazując się dużą wszechstronnością.
Podobnie jest z Mikim Shin'ichirō. Jego Gintarō potrafi zgrywać beztroskiego, ale w głębi duszy jest niezwykle wrażliwy. To nie tylko widać na ekranie, ale też słychać w głosie Mikiego.
Dobrze radzi sobie także Koshimizu Ami, dając prawdziwy popis talentu jako Ikegami Yumi.
Absolutnie fantastyczni są Kusumi Naomi (楠見尚己) jako Saimaru i Ueda Yōji (上田燿司) jako Utamaru, którzy wnoszą w swe postaci sporo życia.

MANIAK O TECHNIKALIACH


"Gingitsune" wciąż zachwyca pod względem technicznym. To naprawdę ładne anime, które cieszy oko przepięknymi tłami, dbałością o szczegóły oraz projektami postaci. Pod tym ostatnim względem ciekawie wypadają zwłaszcza Saimaru i Utamaru, których wygląd zainspirowany jest tradycyjnymi japońskimi wyobrażeniami lwa.

MANIAK OCENIA


"Gingistune" nie przestaje mnie zaskakiwać i cały czas robi na mnie dobre wrażenie. Dostaje:

DOBRY

Komentarze