Maniak ocenia #65: "Gingitsune" S01E02

MANIAK WE WSTĘPIE


Szkolne dramaty?
Nie moja bajka. Z reguły.
Z pokazywanych w popkulturze szkolnych dramatów już dawno wyrosłem. Zresztą, tak naprawdę nigdy za nimi nie przepadałem, bo bardzo często mijały się z prawdą i były zbyt infantylne. Zdarzało mi się oglądać kilka animacji z akcją osadzoną w szkole, było też trochę seriali aktorskich. Niewiele z nich miło wspominam, a gdy tylko widzę choćby fragment filmu lub serialu, który dzieje się w liceum, gimnazjum lub podstawówce i skupia się na rozterkach młodzieży, mam ochotę przerwać oglądanie.
Było jednak kilka takich produkcji, które wspominam bardzo miło. Jedną z nich jest choćby znakomita "Radiostacja Roscoe", której twórcy może w nieco naiwny sposób, ale dość ciekawie podeszli do tematu. Jest także znakomita animacja o dojrzewaniu "Powrót do marzeń" (「おもいでぽろぽろ」 - "Omoide poro poro") Studia Ghibli.
Wszystko wskazuje na to, że miło będę wspominać także "Gingitsune".
Przy okazji - znakami już tak męczyć nie będę - jeśli jakieś pojawiły się w recenzji pierwszego odcinka, tu już ich nie będzie.

MANIAK O SCENARIUSZU


To anime
dla określonej publiczności,
ale da się to przeskoczyć.
Już w pierwszym odcinku "Gingitsune" było to widoczne, ale w tym jeszcze bardziej rzuca się w oczy podstawowy mankament tego anime - to jest serial robiony dla określonej publiczności. Publiczności, do której sam nie należę. Ale wiecie co? To da się przeskoczyć i świetnie się bawić. I tak też zrobiłem.
O czym jest zatem drugi odcinek, zatytułowany "Yuzuriau yō ni" (「譲り合うように」 "Ku kompromisowi")? O problemach w szkole i o kłopotach z akceptacją. Temat, można by powiedzieć, do bólu przemiałkowany w popkulturze. I w gruncie rzeczy twórcy nie pokazują tu tych zagadnień szczególnie nowatorsko, uciekając się raczej do sztampowych rozwiązań. Historię opowiadają jednak z takim wdziękiem i w sposób tak pozytywny, że można na te małe niedociągnięcia przymknąć oko.
W historię wpleciono
elementy japońskiej tradycji
Przy tym wszystkim najważniejszy jest rozwój poszczególnych bohaterów, który prowadzi do początków przyjaźni. Przyjaźni ponad podziałami i różnicami. I tu chyba tkwi najbardziej atrakcyjny dla odbiorcy element "Gingitsune" - anime to pozwala gdzieś się tam zatrzymać i powrócić wspomnieniami do przeszłych doświadczeń. Lubię taki nienachalny sentymentalizm, a to scenarzyście bardzo się udało.
Warto też zwrócić uwagę na wszelkie nawiązania do japońskiej tradycji. Możemy przyjrzeć się choćby z bliska tzw. drodze herbaty (茶道 chadō) czy sintoistycznym rytuałom, które przedstawiono z dbałością o szczegóły. Dla japonofilów takich jak jak, to z pewnością bardzo ciekawy składnik produkcji o lisim posłańcu bogów.

MANIAK O REŻYSERII


Misawa Shin po raz kolejny spisuje się w roli reżysera bardzo dobrze. Ma taką magiczną umiejętność, dzięki której z łatwością umieszcza w serialu ładunek emocjonalny, wywołując u widza wzruszenie. Stosuje w tym celu różnorakie narracyjne sztuczki. Bardzo dba także o wartość wizualną, przygotowując jedno z najpiękniejszych i najdbalej przygotowanych odcinkowych anime ostatnich lat.

MANIAK O AKTORACH


Miki Shin'ichirō nie zawodzi
W drugim odcinku "Gingitsune" prym wiodą aktorski żeńskie. Wcielająca się w główną bohaterkę Kanemoto Hisako po raz kolejny doskonale operuje głosem i znakomicie wpasowuje się w rolę rezolutnej Makoto.
Świetne są również: Akasaki Chinatsu (赤崎千夏) oraz Koshimizu Ami (小清水亜美). Aktorki, wcielające się w koleżanki Makoto, kolejno: Ikegami Yumi (池上ユミ) oraz Funabashi Hiwako (船橋日輪子), także bardzo dobrze dobrano do ról, zarówno pod względem barwy głosu, jak i umiejętności.
Nie rozczarowuje Miki Shin'ichirō, znów idealnie oddający głosem cechy charakteru zgrywającego twardziela lisiego posłańca bóstw sintoistycznych.

MANIAK O TECHNIKALIACH


Technicznie "Gignitsune" zachwyca. To jedno z najładniejszych anime, jakie oglądałem. Niezwykle przyjemna dla oka kreska, płynna i staranna animacja oraz duża dbałość o szczegóły, także te związane z japońską tradycją (choćby wygląd utensyliów, wykorzystywanych do przygotowywania herbaty) robią naprawdę duże wrażenie. W to wszystko idealnie wpasowuje się naprawdę urokliwa muzyka.

MANIAK OCENIA


Drugi odcinek "Gingitsune", choć ma pewne wady, zasługuje na najwyższą ocenę:

DOBRY

Komentarze