Maniak ocenia #72: "Batman" #24

MANIAK PISZE WSTĘP

Bruce zostaje nietoperzem

Pierwszy etap "Zero Year" Scotta Snydera dobiegł końca. Scenarzysta, pozostając wiernym pewnym wyznacznikom postaci Batmana, opowiedział na jego łamach dość interesującą i w miarę oryginalną historię tego, jak Bruce Wayne zdecydował się przywdziać legendarną pelerynę i maskę, by siać postrach wśród przestępców Gotham.
W trzyodcinkowym "Secret City" obserwowaliśmy zmagania Wayne'a z gangiem niejakiego Red Hooda, machlojkami w firmie rodziców (które wynikały z działań Philipa Kane, brata Marthy Wayne, manipulowanego przez Edwarda Nygmę, przyszłego Riddlera) oraz z Alfredem, który nie do końca akceptuje jego decyzję o walce z przestępczością. Całość zaprowadziła do znakomitej reinterpretacji ikonicznej sceny, znanej każdemu komiksowemu maniakowi, w której Bruce wypowiada magiczne: "Tak, ojcze, zostanę nietoperzem". Czas na kolejny etap roku zerowego.


MANIAK O TYTULE


No, no. Cóż za fantastyczne rzeczy wyczytuję w ostatnich tygodniach w gazetach. A najbardziej fantastyczna rzecz z tego tygodnia wydarzyła się tutaj, pod miastem. Wiecie, czego dotyczyła?
Druga część "Zero Year" zatytułowana jest "Dark City", co oznacza: "Mroczne miasto". Tytuł ten można traktować w wieloraki sposób. Przede wszystkim ma on znaczenie dosłowne, odnoszące się do wydarzeń z końcówki komiksu. Jest jednak jeszcze drugi, bardziej metaforyczny sens, który można wyczytać z samej historii: Gotham, przyjazne niegdyś miasto, stacza się coraz bardziej w otchłań mroku i szpony przestępców, którzy pragną je zniszczyć od środka. To przemyślany podtytuł drugiego etapu "Zero Year" i idealnie pasuje do historii.

MANIAK O SCENARIUSZU


To ostateczne starcie Bruce'a
z gangiem Red Hooda
(przy okazji zwróćcie uwagę
na nawiązania)
Śmierć moich rodziców może i była bez znaczenia, ale ich życie wręcz przeciwnie. I tak, to wszystko może się skończyć w każdej chwili, dla każdego z nas, czy to przez przemoc czy nie, ale liczy się to, co zrobiliśmy wcześniej. Jakie wiedliśmy życie. A twoje budzi obrzydzenie. Jesteś po prostu złym człowiekiem, który udaje, że ma jakiś cel.
Pierwszy numer "Dark City" jest czymś pomiędzy zamknięciem poprzedniej historii, a otwarciem nowej. To opowieść o ostatecznej walce z gangiem Red Hooda i pierwszych działaniach Batmana, a jednocześnie wprowadzenie nowej historii, w której centrum znajdzie się postać Riddlera.
Wayne nie ma łatwo
Od strony fabularnej komiks jest naprawdę dobry. Snyder skupia się tu przede wszystkim na detektywistycznym aspekcie pracy człowieka-nietoperza, co mnie, jako fana kryminałów, bardzo cieszy. Nie należy zapominać, że Batman, oprócz tego, że jest wyćwiczony i zaprawiony w boju, to także bohater bardzo sprytny i mądry, który często polega na swej inteligencji, a scenarzysta doskonale to pokazuje.
Kilka rozwiązań fabularnych okazuje się szczególnie wartych uwagi. Niezwykle ciekawie wypada choćby sposób ukrycia tożsamości Batmana, który w swej prostocie jest wprost genialny. Snyder umiejętnie, choć nieco przewidywalnie, jeśli zna się jego wcześniejsze dokonania, rozwiązuje też sprawę powiązań pomiędzy przywódcą gangu Red Hooda, a Jokerem. Niby naprowadza widza na pewne tropy, ale są one na tyle niepewne, że tajemnica tożsamości i genezy klauna, wciąż pozostaje nierozwiązana i można się jej tylko domyślać.
I jeszcze raz nawiązania
A propos nawiązań - jest ich tu naprawdę dużo. Snyder okazuje duży szacunek swoim poprzednikom i bardzo często odwołuje się do elementów mitologii Batmana, czy nawet poszczególnych historii. Takie nawiązania, jeśli siedzi się w świecie Mrocznego Rycerza wystarczająco długo, potrafią naprawdę ucieszyć czytelnika i urozmaicić lekturę.
Dialogi są jak zawsze bardzo dobre i choć miejscami w dymkach znajduje się sporo tekstu, to dzięki lekkości języka i licznym smaczkom, nie odnosi się wrażenia, że jest tego tekstu za dużo.
Końcówka komiksu w znakomity sposób zapowiada kolejne wydarzenie i stanowi wprowadzenie do kolejnej, mam nadzieję, że tak samo fascynującej, przygody.

MANIAK O RYSUNKACH


Styl Albuquerque
pasuje do końcówki.
Legenda Batmana rozpoczyna się od ratunku Bruce'a Wayne'a. Ich rozdzielenie jest wpisane w fundamenty tego mitu.
Nie zawodzi strona rysunkowa. Za większą część ilustracji odpowiada regularny rysownik, Greg Capullo, wspomagany przez tuszystę, Danny'ego Mikiego oraz kolorystę, FCO Plascencię. Nieco kreskówkowy styl, przywodzący na myśl serial "Batman: The Animated Series", idealnie pasuje do klimatu komiksu. Capullo ożywia poszczególne sceny, napisane przez Snydera. Miki, który znakomicie czuje kreskę Capullo, uwydatnia ją tuszem, a FCO idealnie całość koloruje. W efekcie powstaje spójna, interesująca i ciesząca oczy oprawa graficzna. Można w niej również znaleźć sporo nawiązań do innych komiksów z Batmanem, co dla fana postaci jest prawdziwą gratką.
Za ostatnie strony odpowiada artysta, który w poprzednich numerach "Zero Year" przygotowywał ilustracje do historii dodatkowych - Rafael Albuquerque. Tu rysuje finał, będący zarazem wstępem do starcia z Riddlerem. To rysownik o bardzo specyficznym, a przez to intrygującym stylu. Stosuje zupełnie inne metody niż Capullo, przez co od razu da się zauważyć różnice, a dzięki temu czuć też pewną odrębność końcówki od pozostałej historii. I wbrew temu, co mogłoby się wydawać, to bardzo dobre rozwiązanie.

MANIAK OCENIA


Kolejna część "Zero Year" całkowicie spełniła moje oczekiwania i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po następną. Komiks dostaje:

DOBRY

Komentarze