Maniak ocenia #105: "Zaginiona dziewczyna"

MA­NIAK SŁO­WEM WSTĘPU


O po­wie­ści Gil­lian Flynn pt. „Za­gi­nio­na dziew­czy­na” do­wie­dzia­łem się przy oka­zji prze­glą­da­nia jed­ne­go z ser­wi­sów z wia­do­mo­ścia­mi… fil­mo­wy­mi. In­for­ma­cja, któ­rą prze­czy­ta­łem, mó­wi­ła o tym, że Da­vid Fin­cher, au­tor m.in. „Sie­dem” czy „The So­cial Ne­twork” oraz gło­śne­go ostat­nio se­ria­lu „Ho­use of Cards”, miał za­jąć się ekra­ni­za­cją „Za­gi­nio­nej dziew­czy­ny”. Pod ar­ty­ku­łem zna­la­zła się też krót­ka not­ka o fa­bu­le książ­ki oraz kil­ka re­kla­mo­wych ha­seł, bę­dą­cych uryw­ka­mi bar­dzo po­chleb­nych re­cen­zji. Opis bar­dzo mnie za­in­try­go­wał, więc po­sta­no­wi­łem tro­chę wię­cej na te­mat książ­ki po­szpe­rać. Oka­za­ło się, że zo­sta­ła wy­da­na w Pol­sce i ła­two moż­na ją do­stać. A że zbli­ża­ła się Gwiazd­ka…
Tak czy siak, w koń­cu uda­ło m się za­brać do lek­tu­ry i uwa­żam, że… A zresz­tą prze­czy­taj­cie da­lej.

MA­NIAK O FA­BU­LE


Fa­bu­ła „Za­gi­nio­nej dziew­czy­ny” opo­wia­da o mał­żeń­stwie Amy i Nic­ka Dun­ne­’ów. W dzień pią­tej rocz­ni­cy ślu­bu, Amy na­gle zni­ka bez śla­du. Wszyst­kie po­szla­ki zda­ją się wska­zy­wać wła­śnie na Nic­ka, w do­dat­ku ten dość dziw­nie się za­cho­wu­je. Ale czy rze­czy­wi­ście wszyst­ko jest ta­kie, ja­kim się wy­da­je na po­cząt­ku?
Sama hi­sto­ria skon­stru­owa­na jest bar­dzo po­my­sło­wo. Mamy dwóch nar­ra­to­rów, Nic­ka i Amy, a ich wy­po­wie­dzi wza­jem­nie się ze so­bą prze­pla­ta­ją. Nick opi­su­je to co dzie­je się na bie­żą­co; Amy opo­wia­da o tym, co dzia­ło się przed dniem jej za­gi­nię­cia. Dzię­ki temu mo­że­my spoj­rzeć na hi­sto­rię oraz świat przed­sta­wio­ny z dwóch, róż­nią­cych się od sie­bie per­spek­tyw. Oczy­wi­ście każ­dy z nar­ra­to­rów jest bar­dzo su­biek­tyw­ny i żad­ne­mu z nich nie moż­na do koń­ca wie­rzyć. A to wpro­wa­dza spo­ro nie­pew­no­ści — ele­men­tu klu­czo­we­go dla dresz­czow­ców, ja­kim bez wąt­pie­nia „Za­gi­nio­na dziew­czy­na” w pew­nej czę­ści jest.
Sama in­try­ga jest sza­le­nie cie­ka­wa. Za­gad­ka nie daje spo­ko­ju i ca­ły czas pod­czas lek­tu­ry pró­bu­je się dojść do jej roz­wią­za­nia, ana­li­zu­jąc wszyst­kie do­tych­cza­so­we śla­dy. Na­pię­cie ro­śnie ze stro­ny na stro­nę, a nie­spo­dzie­wa­ne zwro­ty ak­cji go­nią tu ko­lej­ne. Wraz z każ­dym prze­czy­ta­nym roz­dzia­łem do­wia­du­je­my się o bo­ha­te­rach co­raz wię­cej, aż na­gle nad­cho­dzi zu­peł­na bom­ba i sy­tu­acja ob­ra­ca się o 180 stop­ni. A wszyst­ko to skrzęt­nie za­pla­no­wa­ne i do­pię­te przez au­tor­kę na ostat­ni gu­zik.
To jed­nak nie tyl­ko za­gad­ka kry­mi­nal­na — w „Za­gi­nio­nej dziew­czy­nie” cho­dzi o coś wię­cej. Jest to rów­nież bar­dzo cie­ka­wa de­kon­struk­cja mał­żeń­stwa. Flynn dość głę­bo­ko ana­li­zu­je re­la­cję dwóch naj­bliż­szych so­bie osób — tego jaki mo­gą mieć na sie­bie wpływ, jak mu­szą przy­bie­rać pew­ne ma­ski i wcho­dzić w pew­ne role oraz jak czę­sto za­wo­dzi ko­mu­ni­ka­cja mię­dzy nimi. A we wszyst­ko wplo­tła też wą­tek pro­ble­mów finan­so­wych, któ­re na tę re­la­cję wpły­wa­ją. Od stro­ny psy­cho­lo­gicz­nej wy­glą­da to na­praw­dę in­te­re­su­ją­co.
Bar­dzo po­do­ba­ło mi się też uka­za­nie przez Flynn ma­chi­ny me­dial­nej. Spra­wą za­gi­nię­cia Amy szyb­ko zaj­mu­ją się me­dia i oczy­wi­ście od razu znaj­du­ją ko­zła ofiar­ne­go. Wi­ze­ru­nek, jaki mu na­da­ją, moc­no od­dzia­łu­je nie tyl­ko na spo­łecz­ność mia­stecz­ka North Car­tha­ge, w któ­rym dzie­je się ak­cja, ale tak­że co­raz bar­dziej za­pi­su­je się w świa­do­mo­ści osób, któ­re są bli­skie głów­nym bo­ha­te­rom. Au­tor­ka zgrab­nie uka­zu­je jak wiel­ki wpływ na kre­owa­nie opi­nii ma­ją me­dia i jak pod ich wpły­wem re­agu­je spo­łe­czeń­stwo.
I wresz­cie, Flynn umie­jęt­nie oba­la pew­ne mity, do­ty­czą­ce na­szych oso­bo­wo­ści. Pod­pie­ra się przy tym wia­ry­god­ny­mi ry­sa­mi psy­cho­lo­gicz­ny­mi swo­ich po­sta­ci i dość jed­no­znacz­nie daje do zro­zu­mie­nia, jaka jest rze­czy­wi­stość, a co le­ży w sfe­rze na­szych wy­obra­żeń i nie­speł­nio­nych snów.

MA­NIAK O BO­HA­TE­RACH


Dzię­ki temu, że ak­cję śle­dzi­my z per­spek­ty­wy głów­nych bo­ha­te­rów, je­ste­śmy w sta­nie po­znać ich do­głęb­nie. A trze­ba przy­znać, że obo­je są po­pro­wa­dze­ni w bar­dzo in­try­gu­ją­cy spo­sób. Za­rów­no Nick, jak i Amy, to lu­dzie o okre­ślo­nym sto­sun­ku do świa­ta i oto­cze­nia oraz o spre­cy­zo­wa­nych po­glą­dach. Są tak­że nie­do­sko­na­li — skry­wa­ją wie­le, stop­nio­wo ujaw­nia­nych ta­jem­nic (w związ­ku z czym, nie za­wsze mó­wią ca­łą praw­dę), a przez to (do pew­ne­go stop­nia) są bar­dziej ludz­cy. W ten spo­sób ła­twiej się z nimi utoż­sa­mić i ła­twiej ich też zro­zu­mieć. Au­tor­ka przy tym wszyst­kim nie ucie­ka w ba­na­ły i oczy­wi­sto­ści, do­ce­nia­jąc in­te­li­gen­cję czy­tel­ni­ka.
Spo­sób nar­ra­cji wpły­wa tak­że na ob­raz po­sta­ci po­bocz­nych. Głów­ni bo­ha­te­ro­wie każ­dą z nich przed­sta­wia­ją w tro­chę in­nym świe­tle, dzię­ki cze­mu w gło­wie czy­tel­ni­ka po­wsta­je peł­niej­szy ob­raz. To wca­le nie ła­twa sztu­ka po­ka­zać świat przed­sta­wio­ny z dwóch, róż­nią­cych się od sie­bie stron tak, by póź­niej na­ło­ży­ły się na sie­bie i stwo­rzy­ły pew­ną ca­łość, ale Flynn się uda­je.
Waż­ne jest rów­nież to, że żad­na z po­sta­ci nie jest tu­taj przy­pad­ko­wa. Każ­dy, od sio­stry Nic­ka — Mar­go, przez po­li­cjan­tów, aż po kon­tak­tu­ją­cych się przez te­le­fon z jed­nym z bo­ha­te­rów sta­rych zna­jo­mych Amy, ma tu pew­ną ro­lę do ode­gra­nia. Każ­dy jest też skon­stru­owa­ny tak, by nie zgi­nął w tle.

MA­NIAK O LEK­TU­RZE


Po­nie­waż „Za­gi­nio­ną dziew­czy­nę” na­pi­sa­no bar­dzo luź­nym, ale jed­no­cze­śnie nie prze­są­czo­nym ko­lo­kwia­li­zma­mi ję­zy­kiem, po­chła­nia się ją nie­mal­że jed­nym tchem. Prze­my­śle­nia Nic­ka i Amy czy­ta się na­praw­dę do­brze, ale nie zna­czy to wca­le, że styl au­tor­ki jest ma­ło wy­szu­ka­ny i nie­wy­ma­ga­ją­cy. Wręcz prze­ciw­nie. Znaj­dzie­my tu bar­dzo cie­ka­we opi­sy, barw­ne po­rów­na­nia, na­wią­za­nia do po­pkul­tu­ry czy wresz­cie bar­dzo cie­ka­we uroz­ma­ice­nia, jak krót­kie psy­cho­te­sty, któ­re two­rzy Amy w na­wią­za­niu do swe­go za­wo­du. Flynn uda­je się też za­dbać o to by Nick i Amy mó­wi­li tro­chę ina­czej, tak by już w sfe­rze ję­zy­ko­wej do­strzec, kto jest ak­tu­al­nie nar­ra­to­rem. To rów­nież nie by­ło za­da­nie ła­twe, ale au­tor­ka wy­wią­zu­je się z nie­go na szóst­kę.

MA­NIAK OCE­NIA


„Za­gi­nio­na dziew­czy­na” to zna­ko­mi­ta, wcią­ga­ją­ca lek­tu­ra. Zde­cy­do­wa­nie war­to prze­czy­tać tę książ­kę — nie tyl­ko po to by do­star­czyć so­bie nie­za­po­mnia­nych wra­żeń, ale tak­że po to, by nad pew­ny­mi kwe­stia­mi głę­biej się za­sta­no­wić.

DO­BRY

Komentarze