Maniak inaczej #108: 2020: Popkulturowy pamiętnik. Część 10: Październik.

2020: Popkulturowy pamiętnik. Część 10: Październik.

Witajcie w październikowej części mojego popkulturowego pamiętniczka z 2020 roku. To był ostatni miesiąc, w którym otwarto kina (i niestety kilka filmów, które bardzo chciałem zobaczyć — w tym Saint Maud — mnie ominęło), a także okres, w którym odbywał się mój ukochany toruński festiwal filmowy. Do tego na Netfliksie ukazały się dwa świetne seriale.

25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy (2020)

Wizyty kinowe zacząłem od głośnej polskiej produkcji: 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy. Sprawą, którą twórcy tutaj dramatyzują, żyła chyba cała Polska, więc nie ma potrzeby streszczania fabuły. Powiem tylko, że na całe szczęście to film znacznie lepszy, niż sugerowałby jego mało wyszukany tytuł. Sama sprawa Komendy jest więc tu pretekstem do szerszych rozważań na temat systemu sprawiedliwości, korupcji w organach ścigania czy w ogóle sensowności więziennictwa w procesie resocjalizacji. Przepięknie zagrany, poruszający i dający do myślenia film.

Gniazdo (2020)

Jako ogromny fan talentu aktorskiego Carrie Coon, nie mogłem oczywiście odpuścić wizyty w kinie na Gnieździe. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. To głębokie studium powolnego rozpadu małżeństwa pełne subtelnej symboliki i genialnego aktorstwa. Seans nie należał do przyjemnych, bo Gniazdo uruchamia głęboko tkwiące w człowieku niepokoje i zmusza do samorefleksji. Ale tuż po doznaje się też cudownego katharsis.

Domek w górach (2019)

Na HBO Go ukazał się film Domek w górach (The Lodge). Jakiś czas wcześniej bardzo zaintrygował mnie zwiastun, w którym czuć było niezwykle gęstą, przytłaczającą atmosferę. Byłem więc gotów na ciężki horror psychologiczny i… dostałem dość tanie realizacyjnie, miejscami niezamierzenie śmieszne filmidło. Są tu, co prawda, sceny znakomite (początek z Alicią Silverstone!), ale szybko ustępują miejsca absurdalnej fabule i szkodliwym psychologicznym stereotypom. I nie ratuje tej kuriozalnej produkcji nawet rola Riley Keough, która zdecydowanie marnuje tu swój talent.

The Lodgers. Przeklęci (2017)

Po tym nieudanym seansie sięgnąłem po nieco starszy horror ze słowem lodge w tytule. The Lodgers. Przeklęci okazali się fantastyczną odtrutką na ten poprzedni. Film fantastycznie nawiązuje do tradycji gotyckich romansów, jest niezmiernie ciekawy psychologicznie i opiera się na świetnie zrealizowanym pomyśle fabularnym. Do tego reżyser nie ucieka się tu do tanich horrorowych sztuczek i buduje napięcie stopniowo, wciągając widza w niespokojną atmosferę. Tak to się robi.

Tofifest 2020

Październik to też festiwal Tofifest. O filmach, które w jego ramach obejrzałem, pisałem już na blogu, więc szybko podlinkuję moje notki, gdybyście jeszcze się z nimi nie zapoznali: 1234, 5. Wspomnę też raz jeszcze o filmach, które absolutnie mnie ujęły, a były to:

  • fantastycznie żonglujące gatunkami Maryjki (absolutnie najlepszy pod tym względem polski film 2020 roku — nie tam żadne Wszyscy moi przyjaciele nie żyją),
  • Alicja i żabka Olgi Bołądź, czyli bardzo aktualna krótkometrażówka o nastoletniej ciąży,
  • film o dojrzewaniu i godzeniu się z przemijaniem, czyli Babyteeth,
  • trudna, ale niezwykle liryczna Asia.

Po szczegóły raz jeszcze odsyłam do notek.

Nawiedzony dwór w Bly (2020)

Uwielbiam horrorowy dorobek Mike’a Flanagana, którego uważam za jednego z ciekawszych współczesnych reżyserów zajmujących się tym gatunkiem. Nie mogłem więc oczywiście pominąć Nawiedzonego dworu w Bly. Ta adaptacja często reinterpretowanej przez filmowców noweli Henry’ego Jamesa pt. W kleszczach lęku (m.in. w filmowym klasyku Jacka Claytona pod tym samym tytułem) po raz kolejny dowodzi ogromnego talentu reżysera. Przepiękny gotycki romans, w którym motywem przewodnim jest miłość i jej różne odcienie, zachwyca czułym podejściem do bohaterów i przemyślaną strukturą. Flanagan ucieka się tu nawet do mieszania chronologii na modłę jego wcześniejszego Oculusa, co czyni z wyjątkową gracją. No i pięknie jest to wszystko zagrane. Godny następca Nawiedzonego domu na wzgórzu. I było ostre płakando pod koniec!

Fatalna czarownica, sezon 4 (2020)

Po transfobicznym wysrywie J.K. Rowling można tylko oficjalnie powiedzieć Fatalna czarownica > Harry Potter, toteż z ogromną przyjemnością zasiadłem do czwartego sezonu serialu opartego na książkach Jill Murphy. I choć z głównej roli zrezygnowała Bella Ramsey, której obecności zdecydowanie w tym serialu brakuje, to nadal jest to przeurocza opowieść z cudownymi bohaterkami i przegenialnie przerysowującą rolę panny Hardbroom Raquel Cassidy — w sam raz na smutny jesienny wieczór. Że to dla dzieci? No i co z tego?

To tyle na dziś. Do zobaczenia w kolejnej części już jutro!

[EDIT: Jednak po weekendzie. Muszę naładować baterie.]

Komentarze