Maniak ocenia #6: "Angel & Faith" #24

MANIAK NA POCZĄTEK


Ciągle tylko Superman i Batman, więc rozszerzam repertuar o kolejne tytuły i postaci, co by nie zrobiło się nudno. Tym razem recenzja komiksu, będącego kontynuacją jednego z najlepszych seriali wszech czasów, który to z kolei był młodszym braciszkiem innego z najlepszych seriali wszech czasów. Mowa o... No tak, buduję napięcie, a i tak wszystko można wyczytać z tytułu notki.

MANIAK O "BUFFY" I "ANGELU"


Buffy: Pogromczyni Wampirów
Jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie wie o czym mówię, to śpieszę wyjaśnić. "Angel & Faith" to jeden z dwóch tytułów, który wchodzi w skład dziewiątego sezonu "Buffy: Pogromczyni wampirów" (dobra, wiem, że oficjalny polski tytuł to "Buffy: Postrach wampirów", ale jest on dość głupi), który ukazuje się w formie komiksu. Zanim przejdę do recenzji, to powiem krótko co, jak i z czym to się je.
"Buffy..." po raz pierwszy ukazała się w 1992 roku, jako film kinowy. Pomysł narodził się w głowie Jossa Whedona. Scenarzysta chciał zabawić się hollywoodzką konwencją i przedstawić blondynkę, która zawsze umiera w ciemnym zaułku, jako bohaterkę, która daje sobie radę z zagrożeniem. Film, wyreżyserowany przez Fran Kuzui, nie okazał się jednak tym, czego oczekiwał scenarzysta, a raczej przeciętną komedią. Na tym jednak nie koniec historii.
Angel
W 1997 zwrócono się do Whedona i podsunięto mu pomysł powrotu do świata Buffy - tym razem w formie serialu. Joss pomysł podchwycił i w ten sposób światło dzienne ujrzało siedem sezonów "Buffy: Pogromczyni Wampirów", serialu, w którym wszelkie elementy nadnaturalne, stanowiły metaforę problemów życia codziennego.
W 1999 roku wystartowała druga pozycja osadzona w tym samym świecie - "Angel" (u nas "Anioł ciemności", ale ponieważ ten oryginalny tytuł odnosi się przede wszystkim do imienia głównego bohatera, tłumaczenie uważam za idiotyczne - ach ci dystrybutorzy...). Tutaj w centrum stał motyw odkupienia, a sam serial był czymś w rodzaju czarnego kryminału z elementami nadnaturalnymi. Pozycja doczekała się pięciu sezonów i... otwartego zakończenia.

MANIAK O KOMIKSACH


Komiksowy sezon ósmy
W 2007 roku "Buffy..." została wskrzeszona w formie komiksu, tzw. sezonu ósmego, nad którym czuwał twórca serialu Joss Whedon. Sukces albumów przyczynił się do powstania komiksowej kontynuacji "Angela" (bardziej potrzebnej, jako że historia nie została w serialu zamknięta), której ramy opracował Whedon, a następnie powierzył całość niejakiemu Brianowi Lynchowi.
Sytuacja wyglądała wtedy tak, że licencje do obu seriali należały do różnych firm. Za ósmy sezon "Buffy..." odpowiadali więc Dark Horse, a za coś w rodzaju piątego sezonu "Angela" - IDW. Dopiero po zakończeniu obu historii, "Angel" powrócił do Dark Horse, co umożliwiło Whedonowi większą kontrolę. Powstał więc sezon dziewiąty, pod którego szyldem ukazuje się seria główna czyli "Buffy..." oraz równoległa do niej "Angel & Faith". I to właśnie jej przedostatnim numerem zajmę się w dzisiejszej odsłonie "Maniak Ocenia". No to krótkie wprowadzenie za nami.

MANIAK O TYTULE


To, czego chcesz - nie to,
czego ci potrzeba
Co by tradycji stała się zadość, zacznę od podtytułu albumu, który brzmi: "What You Want, Not What You Need" czyli "To, czego chcesz - nie to, czego ci potrzeba". To ciekawa parafraza ogranego już w popkulturze zwrotu: "To, czego chcesz nie zawsze jest tym, czego ci potrzeba" (ile to książek, filmów, komiksów, gier itd., w których to zdanie, może nawet w lekko zmienionej formie, się pojawiło...). Podtytuł odnosi do działań zarówno głównych bohaterów jak i ich przeciwników, którzy kierują się emocjami, nie patrząc na sytuację z szerszej perspektywy (i nie zastanawiają się czy rzeczywiście potrzeba im tego, do czego dążą), co oczywiście ma swoje konsekwencje.
 

MANIAK O SCENARIUSZU


Za rogi go!
Christos Gage, scenarzysta tytułu kontynuuje historię zapoczątkowaną już w pierwszych numerach. Trwa ostateczna bitwa, a podczas niej wiele zwrotów akcji i niespodzianek oraz świetna retrospekcja, która pozwala przyjrzeć się bliżej niezwykle ciekawym postaciom - ciotkom Gilesa. Całość okraszona jest naprawdę dobrymi, żywymi i trafiającymi w sedno dialogami. Gage udowodnił, że bardzo dobrze czuje postaci, które zadebiutowały na ekranach telewizyjnych, ale radzi sobie także z tymi nowymi, które nie miały problemu, by mnie do siebie przekonać.
Wszystkie wątki, których ziarna zasiano jeszcze w początkowych albumach, powoli zaczynają łączyć się w jedną całość, a końcowa scena, która zamyka komiks, zwiastuje pełne emocji zakończenie.

MANIAK O RYSUNKACH


Yippee ki-yay, motherfucker!
Rebekah Isaacs od początku istnienia "Angel & Faith" udowodniła, że jest nie tylko świetną kandydatką na miejsce rysownika tej serii, ale również świetną rysowniczką w ogóle. Postaci, które naszkicowała, przypominają aktorów, którzy je odgrywali w serialu, tła zachwycają szczegółowością, a sposób, w jaki pokazywane są emocje bohaterów, naprawdę zachwyca. W tym numerze Isaacs dała się poznać także od innej strony, tworząc prawdziwie odrażające monstra.
Za kolory w komiksie odpowiadał Dan Jackson, który doskonale rozumie się z rysowniczką. Warstwa kolorystyczna jego autorstwa jest doskonale wyważona i świetnie dopasowana do rysunków Isaacs. Na całość patrzy się naprawdę przyjemnie.

MANIAK OCENIA


"Angel & Faith" #24 to kolejny bardzo dobry numer świetnej serii. Jego twórcy jak zwykle dali z siebie wszystko i stworzyli satysfakcjonujący produkt, który z czystym sumieniem mogę ocenić w swej trzystopniowej skali na:

DOBRY

Komentarze