
MANIAK NA WSTĘPIE Do lektury ósmego numeru dziesiątego sezonu „Buffy” zasiadałem z niemałą ekscytacją. Już na poziomie zapowiedzi wiadomo było, że twórcy zaserwują początek wyjątkowej historii. Miała to być wielka, nostalgiczna podróż w przeszłość dla wszystkich fanów serialu; coś na co od dawna czekali i co miało dosłownie przyspieszyć ich bicie serca. I wprawić w stan absolutnej, fanowskiej euforii. Dlaczego? Cóż, powód jest tak naprawdę prozaiczny. W tym numerze twórcy mieli bowiem na chwilę porzucić San Fransisco (dokąd członkowie Scooby Gangu przeprowadzili się w sezonie dziewiątym) i powrócić do miejsca w którym wszystko się zaczęło; miejsca, które przez lata odwiedzaliśmy, zasiadając do kolejnych odcinków serialu. Mowa oczywiście o Sunnydale. Czy twórcom udało się uczynić tę podróż atrakcyjną?