Maniak inaczej #129: Popkulturowy pamiętnik: luty 2025

Kolaż plakatów omawianych przeze mnie dzieł popkultury. Plakaty ułożone są w dwóch rzędach. W pierwszym: „It takes Two”, „Morderstwa w Åre”, „Bridget Jones: Szalejąc za facetem” i „3000 metrów nad ziemią”. W drugim: Światłoczuła”, Maria Callas” i Brutalista”.

Luty był dla mnie chyba najmniej popkulturowym miesiącem w tym roku, bo większość czasu spędziłem na przygotowaniach do przeprowadzki. Ale z kilkoma rzeczami udało mi się zapoznać, a kilka z nich to prawdziwe perełki.

FILMY

Brutalista

Brutalista to zdecydowanie film, który pozostanie ze mną na długo, bo jest to obraz prawdziwie wirtuozerski, i to pod wieloma względami. Misternie zbudowana historia o doświadczeniu imigranckim węgierskiego Żyda w USA, różnicach klasowych, złudności amerykańskiego snu i przepracowywaniu traumy za pomocą sztuki jest niczym porywająca powieść ubrana w filmowe szaty. Jej finał, który całkowicie odmienia kontekst dotychczasowych wydarzeń, naprawdę wbija w fotel. Adrien Brody czyni w tym filmie aktorskie cuda (i słusznie otrzymał za nie Oscara), a towarzyszący mu Guy Pierce, Felicity Jones i Raffey Cassidy dzielnie dotrzymują mu kroku. Piękny to film, który zasługuje na wszelkie możliwe nagrody.

Maria Callas

Nikt tak pięknie nie portretuje słynnych kobiet, jak Pablo Larraín. Jego filmy to zawsze próba nie tylko pokazania pewnego wycinka z życia bohaterek, ale również ich zrozumienia. Film o Marii Callas jest właśnie tego rodzaju ujęciem — opowiada o ostatnich dniach wielkiej niegdyś diwy, która boryka się z utratą głosu, a z nim w pewnym sensie całej swojej tożsamości. Przepięknie delikatną narrację wzbogaca Angelina Jolie. Za jej aktorstwem nie zawsze przepadam, ale choć wypada w roli głównej nieco manierycznie, to bardzo wiarygodnie.

Światłoczuła

To mogła być kompletna porażka, bo popowy film o romansie nieco uprzywilejowanego gościa z niewidomą pracowniczką ośrodka wychowawczego to wręcz przepis na katastrofę. Na szczęście tak się nie dzieje. Jasne — twórcy filmu nie ustrzegają się pewnych uproszczeń w ukazywaniu niewidomości, ale przy okazji udaje im się też powiedzieć kilka niegłupich rzeczy, a przy okazji trochę zburzyć motyw szlachetnego rycerza i zbawcy. W efekcie wychodzi naprawdę zjadliwy film.

3000 metrów nad ziemią

Najnowszy film Gibsona jest rozczarowującym i mało oryginalnym thrillerem, który w niczym nie przypomina innych produkcji tego kontrowersyjnego reżysera. To film fatalnie poprowadzony, który pozostawia widza przez większość seansu obojętnym — nawet mimo wciśniętych tu i ówdzie zwrotów akcji. Tylko Topher Grace jako tako ratuje 3000 metrów nad ziemią swoją neurotyczną kreacją. Dobrze, że chociaż ktoś dobrze bawił się na planie.

Bridget Jones: Szalejąc za facetem

Najnowsza odsłona serii o Bridget Jones z miejsca stała się chyba moją ulubioną. To niesamowicie ciepła opowieść o radzeniu sobie ze stratą, poszukiwaniu miłości i odnajdowaniu jej w najmniej spodziewanych miejscach. Bardzo mnie ten film pozytywnie zaskoczył!

SERIALE

Morderstwa w Åre

Dobre serialowe kryminały zawsze są w cenie, a ponoć nikt tak dobrze nie robi kryminałów jako Skandynawowie. Nie tym razem. Morderstwa w Åre to dwie mało odkrywcze i powielające schematy opowieści. Jak zwykle więc w takich historiach śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi na trop innej zbrodni, na pozór powiązanej z tą główną. W ostatniej jednak chwili mordercą okazuje się ktoś zupełnie inny, niż byśmy się spodziewali. To schemat na tym etapie dość męczący. Na szczęście niezła obsada troszkę tę schematyczność rekompensuje.

GRY

It Takes Two

Uwielbiam Brothers i A Way Out, dlatego w It Takes Two chciałem zagrać już od jakiegoś czasu. W końcu mi się udało i… Cóż, fabularnie ta gra o rozpadającym się małżeństwie, które na nowo uczy się ze sobą rozmawiać, bywa nieco naiwna i sztampowa. Pod względem rozgrywki jest to jednak tytuł bardzo różnorodny, który ani na chwile nie przestaje zaskakiwać wprowadzanymi raz po raz nowymi rozwiązaniami. Ostatecznie więc grało mi się naprawdę przyjemnie!

Komentarze