Maniak ocenia #5: "Superman Unchained" #2

MANIAK I KILKA SŁÓW NA POCZĄTEK


Przybywasz na miejsce. Zostało ci dziewiętnaście sekund (niech będzie nawet osiemnaście) zanim najwyższy budynek na świecie zawali się na twoich oczach. Cztery, zanim puści rdzeń. Czternaście zanim budowla się przewróci.
W drugim numerze "Superman Unchained", który ukazał się niedawno, Scott Snyder i spółka (wybaczcie, Panowie od rysunków, że Was tak skrótowo tutaj...) kontynuują historię rozpoczętą w jedynce. Czy wychodzi komiks równie dobry?

MANIAK O (POD)TYTULE


Po skoku czas na spadek
Czyli chcą wypowiedzieć wojnę współczesnemu światu. Cudownie.
 Podtytułem poprzedniej historii był "Leap", natomiast ta zatytułowana jest "Fall". Podobnie jak w przypadku pierwszego numeru, wyraz ten ma wiele znaczeń. Oznaczać może: przewrócenie się, upadek - zarówno dosłownie jak i metaforycznie, np. upadek moralności. Może także oznaczać spadek czegoś (znów: tak dosłownie, z wysokości; jak i metaforycznie, np. spadek standardu życia). Słowo występuje także w slangowym wyrażeniu take the fall czyli wziąć na siebie winę. W kwestii podtytułu jest podobnie jak w przypadku pierwszego numeru - wielość jego znaczeń można odnieść do poszczególnych elementów historii. To także ciekawe nawiązanie do "Leap" - jak wiadomo, po skoku z wysokości następuje spadek.


MANIAK O SCENARIUSZU


Scenarzysta wnika
w umysł bohatera
Ja zajmę się Supermanem. Długo na to czekałem.
Supermana trudno rozpisać tak, by nie nużył, ale o dziwo Snyderowi się udaje. Scenarzysta stara się wniknąć w psychikę bohatera i pokazuje, jak człowiek ze stali podejmuje decyzje i co dzieje się w jego głowie podczas misji. Nie tylko nadaje to bohaterowi pewnej wiarygodności, ale też bardzo dobrze się to czyta.
Sama fabuła rozwija się w ciekawym kierunku. Mamy główny wątek, w którym Superman, walcząc przeciwko grupie terrorystycznej zwanej Ascension, będzie musiał stawić czoła o wiele groźniejszemu zagrożeniu. Mamy też wątki poboczne, które skupiają się na postaciach Lois Lane oraz Leksa Luthora. Wszystkie zostały odpowiednio wyważone i dostały wystarczającą ilość miejsca.
Dialogi brzmią naturalnie i nie są wymuszone - czytając je, ma się wrażenie, że słyszy się  rzeczywistą rozmowę. Postaci rozpisane są wiarygodnie - każda zgodnie z motywacjami, jakie nimi kierują. Gościnnie pojawia się nawet Batman.

MANIAK O RYSUNKACH

 
Niektóre kadry
mogłyby być lepsze
Nie jestem pewna czy przeżyje... To i tak cud, że żył tak długo. Nie jestem nawet w stanie ustalić przyczyny oparzeń jego oczu... No i nie da się powiedzieć jak długo był w wodzie, zanim go wyłowili.
Właściwie mógłbym tu wkleić to, co pisałem o rysunkach w poprzednim numerze, bo w tej kwestii prawie nic się nie zmieniło. Lee, Williams i Sinclair nadal tworzą bardzo nierówną oprawę graficzną. Rysunki bywają więc wyśmienite, ale sporo kadrów nie jest godnych nazwiska Lee - są niedorobione i przygotowane niedbale. Oliwy do ognia dolewa Williams, który ołówków Lee nie traktuje z należytą uwagą, stosując rozmaite uproszczenia i zdecydowanie za dużo cieniowania na czarno. Trzeba jednak przyznać, że wygląda to nieco lepiej niż ostatnio, więc mam nadzieję, że taka tendencja zwyżkowa się utrzyma.

MANIAK O DODATKU


Dodatek skupia się na Batmanie
Zabawne. Zawsze wiem, kiedy się zbliżasz, Clark. Nie potrzebny mi alarm. Ani monitoring. To nietoperze. Słyszę, jak podkulają skrzydła, gdy jesteś w pobliżu. Muszą minąć godziny, czasem dni, by otrząsnęły się po twej wizycie.
Za krótki epilog, podobnie jak poprzednio, odpowiadają Snyder (scenariusz) oraz Nguyen (rysunki) wspomagany przez Kalisza (kolory). Tak samo jak w jedynce, tutaj historia także rzuca nowe światło na wydarzenia z głównej części numeru. Tym razem skupia się na Batmanie oraz jego odczuciach wobec Supermana. Na kilku kadrach pojawia się też tajemniczy pacjent, o którym więcej pod koniec głównej historii. Rysunkowo znów: ołówek Nguyena psują kolory Kalisza. Choć z drugiej strony, efektem tej niezbyt udanej na pierwszy rzut oka współpracy są rysunki w dość ciekawym stylu, który pasuje do tego, co napisał Snyder. Tyle tylko, że ten styl to zupełnie nie moja bajka.

MANIAK OCENIA


 Czas, żebym uratował świat.
Drugi numer oferuje jeszcze ciekawszy scenariusz niż pierwszy i nieco lepsze rysunki. Nie brak tu wpadek, ale całość oceniam w trzystopniowej skali maniaka na:

DOBRY

Komentarze