Maniak podsumowuje tydzień #54

MA­NIAK NA PO­CZĄTEK


Ten ty­dzień wręcz obfito­wał w po­pkul­tu­ro­we no­win­ki (w związ­ku z czym pod­su­mo­wa­nie nie­co opóź­nio­ne), a to za spra­wą świę­ta wszyst­kich ma­nia­ków, czy­li od­by­wa­ją­ce­go się co rok San Die­go Co­mic-Con. Na naj­więk­szej i naj­bar­dziej zna­nej tego typu im­pre­zie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych od­by­ło się mnó­stwo pa­ne­li nie tyl­ko po­świę­co­nych ko­mik­som (jak na­zwa wy­da­rze­nia zo­bo­wią­zu­je), ale też fil­mom i se­ria­lom. W tym roku nie za­bra­kło na­praw­dę go­rą­cych wie­ści, a w dzi­siej­szym pod­su­mo­wa­niu naj­waż­niej­sze z nich (cho­ciaż nie tyl­ko).

FIL­MY


SDCC: „Bat­man v Su­per­man: Dawn of Jus­tice”


Zack Sny­der i War­ner Bros sku­tecz­nie bu­du­ją at­mos­fe­rę, zdra­dza­jąc ma­lut­kie szcze­gó­li­ki kon­ty­nu­acji „Czło­wie­ka ze Sta­li”. Choć do pre­mie­ry fil­mu jesz­cze pra­wie dwa lata, re­ży­ser, wraz z wcie­la­ją­cy­mi się w głów­ne role: Gal Ga­dot, Be­nem Affle­ckiem oraz Hen­rym Ca­vi­llem, po­ja­wił się na pa­ne­lu War­ner Bros i po­ka­za­ł krót­ką za­po­wiedź fil­mu. Wi­dać na niej Bat­ma­na, od­sła­nia­ją­ce­go Bat-Syg­nał. Świa­tło bi­ją­ce z urzą­dze­nia oświe­tla syl­wet­kę wy­raź­nie zde­ner­wo­wa­ne­go Su­per­ma­na, szy­ku­ją­ce­go się do ata­ku la­se­ro­wym spoj­rze­niem. Na­stęp­nie na ekra­nie wi­dać zbli­że­nie na twarz Bat­ma­na, któ­ry włą­cza świe­cą­ce na bia­ło so­czew­ki na ma­sce. Bar­dzo ko­mik­so­wo, sym­bo­licz­nie i kli­ma­tycz­nie.
Na pa­ne­lu po­ka­za­no też zdję­cia wszyst­kich głów­nych bo­ha­te­rów, w tym Won­der Wo­man. Tak pre­zen­tu­je się jej fil­mo­wy ko­stium:

(klik­nij, aby po­więk­szyć)
Co do sa­me­go stro­ju mam mie­sza­ne uczu­cia. Na pew­no w uda­ny spo­sób za­adap­to­wa­no to, co zna­my w ko­mik­sów i po­zby­to się więk­szo­ści ta­kich ele­men­tów, któ­re nie pa­so­wa­ły­by do fil­mo­wej rze­czy­wi­sto­ści. Szcze­gól­nie cie­szą mnie na­wią­za­nia do zbroi grec­kich wo­jow­ni­ków. Z dru­giej stro­ny są pew­ne frag­men­ty ko­stiu­mu, któ­re się nie uda­ły. Zu­peł­nie zbęd­ne i nie­prak­tycz­ne są na­pier­śni­ki (ostat­nio z nimi ja­kaś pla­ga), nie wi­dzę też sen­su ko­tur­nów. Czy­li in­ny­mi sło­wy: nie jest źle, ale nie jest też su­per. Tak czy siak, Ga­dot pre­zen­tu­je się nie­sa­mo­wi­cie jako Dia­na z The­mi­scy­ry.

SDCC: „In­ter­ste­llar”


Na pa­ne­lu San Die­go Co­mic-Con po­świę­co­nym pro­duk­cjom fil­mo­wym wy­twór­ni Pa­ra­mo­unt, ku za­sko­cze­niu zgro­ma­dzo­nych, za­go­ści­li: Matth­ew McCo­nau­ghey oraz Chri­sto­pher No­lan.
Naj­pierw na sce­nie po­ja­wił się McCo­nau­ghey, któ­ry po­wie­dział, że to jego pierw­szy raz na tej imp­re­zie. Na­stęp­nie przy­bli­żył zgro­ma­dzo­nym, w jaki spo­sób do­stał ro­lę. Pew­ne­go dnia otrzy­mał nie­spo­dzie­wa­ny te­le­fon, w któ­rym po­pro­szo­no go o spo­tka­nie z No­la­nem. Ak­tor i re­ży­ser dłu­go roz­ma­wia­li, ale ani razu nie padł w tej roz­mo­wie te­mat fil­mu. Kil­ka ty­go­dni póź­niej do McCo­nau­gheya przy­szedł pocz­tą sce­na­riusz i kie­dy ak­tor go prze­czy­tał, po­sta­no­wił wziąć udział w przed­się­wzię­ciu.
Bo­ha­ter od­gry­wa­ny przez McCo­nau­gheya to Coo­per — by­ły pi­lot i oj­ciec dwój­ki dzie­ci. Ży­je on w świe­cie, w którym ludz­kość wal­czy o prze­trwa­nie, upra­wia­jąc żyw­ność i po­rzu­ca­jąc ma­rze­nia o wiel­kich od­kry­ciach. Coo­per otrzy­mu­je jed­nak szan­sę, by po­now­nie za­siąść za ste­ra­mi i wy­ru­szyć w mi­sję na ra­tu­nek Zie­mi.
Ak­tor wspo­mniał, że No­lan krę­ci „In­ter­ste­llar” tro­chę jak film nie­za­leż­ny, przy­go­to­wu­jąc po 2–3 uję­cia każ­dej sce­ny i prze­cho­dząc do na­stęp­nej, tak by szyb­ko otrzy­mać du­żo ma­te­ria­łu. To we­dług słów McCo­nau­gheya, najam­bit­niej­szy do tej pory z fil­mów re­ży­se­ra. Od­twór­ca roli Coo­pe­ra wspo­mniał też, że mógł­by po­wie­dzieć o ob­ra­zie coś jesz­cze, ale le­piej zro­bi to sam No­lan. I rze­czy­wi­ście, je­den z mo­ich ulu­bio­nych fil­mow­ców po­ja­wił się na sce­nie — po raz pierw­szy na San Die­go Co­mic-Con.
No­lan po­wie­dział, że od za­wsze lu­bił fil­my science-fic­tion oraz pra­cę astro­nau­tów, ale od­no­si wra­że­nie, że w ostat­nich la­tach po­świę­ca­my co­raz mniej cza­su i za­so­bów na od­kry­wa­nie ko­smo­su. Moż­li­wość re­ali­za­cji sce­na­riu­sza Jo­na­tha­na No­la­na, jego bra­ta, by­ła dla re­ży­se­ra czymś eks­cy­tu­ją­cym.
W „In­ter­ste­llar” zo­sta­ło wy­ko­rzy­sta­nych spo­ro no­wych, in­no­wa­cyj­nych tech­no­lo­gii, dzię­ki cze­mu No­la­no­wi uda­ło się stwo­rzyć dla ak­to­rów i, ma na­dzie­ję, że rów­nież dla wi­dzów, po­czu­cie praw­dzi­wo­ści świa­ta przed­sta­wio­ne­go — m.in po­sta­rał się o to, by ze stat­ku ko­smicz­ne­go ak­to­rzy mo­gli wi­dzieć oto­cze­nie, ja­kie póź­niej bę­dzie wi­dać w osta­tecz­nej wer­sji fil­mu. W po­dró­ży w ko­smos o ogrom­nej ska­li cho­dzi przede wszyst­kim o to, by, jak mó­wi No­lan, za­brać wi­dzów ze so­bą, a z ca­łą pew­no­ścią umoż­li­wi to for­mat IMAX.
Za­py­ta­ny o to, co „In­ter­ste­llar” dla nie­go zna­czy, No­lan od­parł, że od­po­wiedź na to py­ta­nie po­zna­ją wi­dzo­wie po obej­rze­niu fil­mu. Gdy­by jed­nak miał­by coś zdra­dzić, to ob­raz przede wszyst­kim spró­bu­je po­wie­dzieć nam, kim je­ste­śmy jako lu­dzie.
Aby za­dbać o na­uko­wą stro­nę fil­mu, twór­cy za­pro­si­li do współ­pra­cy pro­fe­so­ra Kipa Thorne’a, któ­ry zaj­mu­je się tzw. tu­ne­la­mi cza­so­prze­strzen­ny­mi, a te od­gry­wa­ją ogrom­ną ro­lę w „In­ter­ste­llar”.
In­spi­ra­cją do na­krę­ce­nia fil­mu by­ły dla No­la­na m.in. „Gwiezd­ne woj­ny” i „Łow­ca an­dro­idów”, ale naj­więk­szą sta­no­wił ob­raz „2001: Ody­se­ja ko­smicz­na”, któ­ry zo­ba­czył w ki­nie jako dziec­ko.
Dla re­ży­se­ra waż­ni są w fil­mie przede wszyst­kim lu­dzie oraz ko­nflikt mię­dzy su­biek­ty­wi­zmem a obiek­ty­wi­zmem. Fa­scy­nu­ją go róż­ne spoj­rze­nia ludz­ko­ści na wszech­świat.
Na sam ko­niec po­ka­za­no nowy zwia­stun fil­mu.


„In­ter­ste­llar” to, obok „Za­gi­nio­nej dziew­czy­ny” Fin­che­ra, film, na któ­ry cze­kam w tym roku bar­dzo moc­no. Mam na­dzie­ję, że się nie za­wio­dę.

SDCC: Kon­ty­nu­acja „Go­dzi­lli”


Pod­czas pa­ne­lu Le­gen­da­ry zdra­dzo­no kil­ka in­for­ma­cji na te­mat pla­no­wa­nej kon­ty­nu­acji „Go­dzi­lli” (bar­dzo wg mnie uda­ne­go fil­mu tego roku). Na po­cząt­ku wy­świe­tlo­no krót­ki fil­mik, w któ­rym re­ży­ser, Ga­reth Edwards, po­dzię­ko­wał fa­nom za wspar­cie i po­zy­tyw­ne re­ak­cje na film. Edwards jest obec­nie w San Fran­cis­co i pra­cu­je nad po­bocz­nym fil­mem z se­rii „Gwiezd­ne Woj­ny”, w związ­ku z czym za­żar­to­wał, że po­wró­ci do świa­ta kai­jū po za­koń­cze­niu „ma­lut­kie­go pro­jek­tu science-fic­tion”. Wy­mie­nił też po­two­ry, ja­kie po­ja­wią się w kon­ty­nu­acji, ale wszyst­kie zo­sta­ły wy­pi­ka­ne — w ra­mach żar­tu. Na tym się jed­nak nie skoń­czy­ło, po­nie­waż wkrót­ce wy­świe­tlo­no dru­gi ma­te­riał — sty­li­zo­wa­ny na po­cho­dzą­cy z akt pro­jek­tu Mo­narch. Czar­no bia­ły film po­ka­zy­wał znisz­czo­ne miej­sca z ca­łe­go świa­ta i opa­trzo­ny był nar­ra­cją z jed­ne­go z prze­mó­wień Ke­nne­dy’ego. Po­ja­wił się też na­pis na ekra­nie: „W­ciąż nie od­kry­to jed­nej ta­jem­ni­cy… Są jesz­cze in­ne.” Na­stęp­nie po­ka­za­no trzy po­two­ry ze świa­ta „Go­dzi­lli”: przy­po­mi­na­ją­cą ol­brzy­mią ćmę Moth­rę (モスラ) ogrom­ne­go pte­ra­no­do­na Ro­da­na (ラドン) oraz trój­gło­we­go smo­ka Kró­la Ghi­do­rę (キングギドラ). Fil­mik za­koń­czył się sło­wa­mi: „Niech wal­czą!” Nie po­twier­dzo­no, że wszyst­kie z tych po­two­rów po­ja­wią się w kon­ty­nu­acji, ale są to moż­li­wo­ści bra­ne pod uwa­gę przez stu­dio i twór­ców. Dla mnie bom­ba.

SDCC: „Skull Is­land”


Na „Go­dzi­lli” Le­gen­da­ry nie skoń­czy i wy­pro­du­ku­je jesz­cze je­den film, któ­re­go te­ma­tem bę­dą wiel­kie pot­wo­ry — „Skull Is­land”. Na­zwa „Wy­spa Cza­szek” po­win­na spo­ro mó­wić fa­nom róż­nych fil­mo­wych wcie­leń „King Kon­ga” — jest to miej­sce, skąd wiel­ki go­ryl po­cho­dzi. We­dług słów przed­sta­wi­cie­li stu­dia:
Wcze­śniej­sze fil­my nie po­świę­ca­ły wy­spie wie­le miej­sca. Po­zo­sta­nie na niej oraz jej więk­sza eks­plo­ra­cja po­zwo­lą Le­gen­da­ry za­brać wi­dzów głę­bo­ko w ten fa­scy­nu­ją­cy świat i stwo­rzyć ob­raz w sty­lu i o ska­li po­dob­nych do tych, ja­kie ofe­ro­wa­ły inne pro­duk­cje stu­dia.
Po­mysł po­wro­tu do King Kon­ga do zbyt ory­gi­nal­nych mo­że nie na­le­ży, ale sko­ro film ma być swe­go ro­dza­ju pre­qu­elem, roz­gry­wa­ją­cym się tyl­ko i wy­łącz­nie na Wy­spie Cza­szek, to mo­że z nie­go wyjść cał­kiem cie­ka­we wi­do­wi­sko. Na pew­no bę­dę się tej pro­duk­cji przy­glą­dać.

SDCC: Nowe ani­ma­cje DC


DC ogło­si­ło dwie nowe ani­ma­cje, któ­re zo­sta­ną wy­da­ne na ry­nek DVD i Blu­-Ray w 2015 roku. Do „Jus­tice League: Throne of Atlan­tis” do­łą­czą: dzie­ją­cy się w tym sa­mym uni­wer­sum „Bat­man vs Ro­bin” oraz „Jus­tice League: Gods and Mon­sters”, nie­zwią­za­ny z po­przed­ni­mi fil­m, na­pi­sa­ny przez Ala­na Bur­ne­tta i re­ży­se­ro­wa­ny przez Sama Liu.
Świat ko­mik­so­wych ani­ma­cji na pod­sta­wie hi­sto­rii i po­sta­ci DC po­kaź­nie się roz­ra­sta i do­brze, bo wy­daw­nic­two nie ma na tym polu so­bie rów­nych.

SDCC: „Ju­pi­ter: In­tro­ni­zac­ja”


Naj­now­szy film ro­dzeń­stwa Wa­chow­skich na Co­mic-Co­nie pro­mo­wał Cha­nning Ta­tum, któ­ry wcie­la się w jed­ną z głów­nych ról. Ak­tor za­pew­nił, że duet re­ży­se­rów stwo­rzył dzie­ło nie­sa­mo­wi­te, ja­kie­go nikt jesz­cze nie wi­dział. Na­stęp­nie po­ka­za­no zgro­ma­dzo­nym pię­cio­mi­nu­to­wy zwia­stun, któ­ry po­noć zwa­la z nóg. Wie­rzę i szko­da, że „Ju­pi­ter” za­go­ści w ki­nach do­pie­ro w przy­szłym roku.

SDCC: „Mad Max: Fury Road”


Na Co­mic-Co­nie nie za­brak­ło Geor­ge’a Mi­lle­ra, któ­ry uchy­lił rąb­ka ta­jem­ni­cy na te­mat no­wej od­sło­ny se­rii „Mad Max”. Po trzy­dzie­stu la­tach sza­lo­ny Max Ro­cka­tan­sky po­wró­ci na ekra­ny kin w no­wym fil­mie pt. „Mad Max: Fury Road” — tym ra­zem wcie­li się w nie­go Tom Har­dy, a to­wa­rzy­szyć bę­dzie mu Char­li­ze The­ron jako Im­pe­ra­tor Fu­rio­sa. To wia­do­mo by­ło już od ja­kie­goś cza­su. A co no­we­go po­wie­dział Mi­ller?
„Fu­ry Road” to film do­kład­nie taki, jaki chciał stwo­rzyć, co re­ży­ser za­wdzię­cza wła­dzom War­ner Bros, któ­re ni­jak nie in­ter­we­nio­wa­ły w pro­duk­cję. Ob­raz krę­ci­ło mu się po­dob­nie do po­przed­nich z se­rii, ale za­zna­czył, że tech­no­lo­gia moc­no się zmie­ni­ła i spo­ro rze­czy uła­twi­ła. Film przede wszyst­kim bę­dzie opo­wie­dzia­ny ob­ra­zem, w związ­ku z czym przy­go­to­wa­no ogrom­ny sce­no­rys, skła­da­ją­cy się z po­nad 3,5 tys. ry­sun­ków. Wszyst­kie po­jaz­dy z „Fu­ry Road” są opar­te na ist­nie­ją­cych, ale ta­kich, któ­re nie wy­ko­rzy­stu­ją no­wych tech­no­lo­gii.
Na­stęp­nie po­ka­za­no do­sko­na­ły zwia­stun:


Na ko­niec Mi­ller po­wie­dział, że „Fu­ry Road” bę­dzie zbli­żo­ne at­mos­fe­rą do dru­giej czę­ści se­rii, po­nie­waż dziać się bę­dzie na prze­strze­ni kil­ku dni i bę­dzie tak na­praw­dę sta­no­wić je­den wiel­ki po­ścig. Mu­zy­ką do fil­mu zaj­mie się Jun­kie XL. Film obec­nie znaj­du­je się na eta­pie two­rze­nia i mon­ta­żu dźwię­ku. I na tym re­ży­ser skoń­czył.
„Mad Max: Fury Road” za­po­wia­da się na­praw­dę obie­cu­ją­co. Pre­mie­ra w 2015 roku.

SDCC: „Sin City: Da­mul­ka war­ta grze­chu”


Pa­nel ocze­ki­wa­nej od lat kon­ty­nu­acji „Sin City: Mia­sto Grze­chu”, fil­mu opar­te­go na ko­mik­sach Fran­ka Mi­lle­ra, nie spra­wił wie­lu nie­spo­dzia­nek, ale też nie roz­cza­ro­wał. Z waż­niej­szych in­for­ma­cji war­to wspo­mnieć o tym, że twór­cy już my­ślą o trze­ciej czę­ści, a Mil­ler za­po­wia­da ko­lej­ne ko­mik­sy w tym świe­cie. Po­ka­za­no tak­że nowy zwia­stun:


Bę­dzie bru­tal­nie i chy­ba znów uda się prze­nieść ko­miks nie­mal­że je­den do jed­ne­go (za wy­jąt­kiem tych hi­sto­rii, któ­re stwo­rzo­no spe­cjal­nie na po­trze­by fil­mu). No i bę­dzie Eva Green.

SDCC: „Crim­son Peak”


Ko­lej­ny z pro­mo­wa­nych na San Diego Co­mic-Co­nie fil­mów to hor­ror Gui­ller­mo Del Toro pt. „Crim­son Peak”. Bę­dzie to go­tyc­ki ro­mans dla do­ro­słych; pe­łen pięk­na, ale też prze­mo­cy. Na pa­ne­lu po­ka­za­no mię­dzy in­ny­mi pierw­szą za­po­wiedź z nar­ra­cją Toma Hi­ddle­sto­na („Thor”), któ­ry gra w fil­mie jed­ną z ról; obie­ca­no spo­ro strasz­nych du­chów i jesz­cze strasz­niej­szych… lu­dzi. Za­po­wie­dzi w In­ter­ne­cie nie udo­stęp­nio­no, ale za to jest ma­te­riał, w któ­rym Del Toro opro­wa­dza po de­ko­ra­cji in­spi­ro­wa­nej pla­nem pro­duk­cji i przy oka­zji tro­chę o „Crim­son Peak” opo­wia­da.


Film uka­że się w paź­dzier­ni­ku 2015, a wcze­śniej twór­cy po­ja­wią się z no­wy­mi ma­te­ria­ła­mi na ko­lej­nym Co­mi­c-Co­nie. Bę­dzie strasz­nie, ale w po­zy­tyw­nym tego sło­wa zna­cze­niu.

Nowi „Pi­ra­ci z Ka­ra­ibów” z da­tą pre­mie­ry


Pią­ta część se­rii „Pi­ra­ci z Ka­ra­ibów” z Joh­nnym De­ppem do­sta­ła wresz­cie da­tę pre­mie­ry. Film wej­dzie do kin nie­pręd­ko, bo do­pie­ro 7 lip­ca 2017 roku — tro­chę jesz­cze po­cze­ka­my. Mam na­dzie­ję, że nikt nie zdą­ży o tej se­rii za­po­mnieć i ko­goś bę­dzie jesz­cze ona ob­cho­dzić.

Zwia­stun „The Death of ’Su­per­man Lives’ What Ha­ppened?”


Pod ko­niec lat dzie­więć­dzie­sią­tych Tim Bur­ton miał na­krę­cić film o Su­per­ma­nie, w któ­rym głów­ną ro­lę za­grał­by Ni­cho­las Cage. Osta­tecz­nie jed­nak do tego nie do­szło. Dla­cze­go? Na to py­ta­nie sta­ra­ją od­po­wie­dzieć się twór­cy fil­mu „The Death of ’Su­per­man Lives’ What Ha­ppened?” Oto jego zwia­stun.


Bar­dzo cie­ka­wa rzecz o fa­scy­nu­ją­cym pro­jek­cie fil­mo­wym, w do­dat­ku współfinan­so­wa­na przez fa­nów.

SE­RIA­LE


SDCC: Dzie­sięć lat „Za­gu­bio­nych”


Na po­czą­tek se­ria­lo­we­go ką­ci­ka dzi­siej­sze­go pod­su­mo­wa­nia, bę­dzie tro­chę no­stal­gicz­nie. 10 lat temu, na San Die­go Co­mic-Con mia­ła miej­sce pre­mie­ra „Za­gu­bio­nych”, mo­je­go ulu­bio­ne­go se­ria­lu, jed­nej z naj­lep­szych te­le­wi­zyj­nych pro­duk­cji wszech cza­sów (i bas­ta). Twór­cy se­ria­lu po­sta­no­wi­li upa­mięt­nić tę rocz­ni­cę na­stę­pu­ją­co:


Aż się łez­ka krę­ci w oku…

SDCC: „On­ce Upon a Time””


Pa­nel „Once Upon a Time” pe­łen był nie tyl­ko szcze­gó­łów na te­mat czwar­te­go se­zo­nu se­ria­lu, ale tak­że do­bre­go hu­mo­ru. Przede wszyst­kim po­ka­za­no dwa frag­men­ty no­wych od­cin­ków. W pierw­szym z nich wi­dać El­sę i An­nę z „Kra­iny Lodu”. Sio­stry skła­da­ją na gro­bach ro­dzi­ców kwia­ty, a na­stęp­nie Elsa mó­wi An­nie, że ma dla niej nie­spo­dzian­kę na ślub. W dru­gim frag­men­cie Re­gi­na scho­dzi do lo­chów w Sto­ry­brooke i od­wie­dza Syd­neya, któ­re­go pro­si o po­moc w po­zby­ciu się prze­szko­dy, jaka stoi na jej dro­dze do szczę­ścia. Cie­ka­wie.
Poza tymi fil­mi­ka­mi, po­ka­za­no jesz­cze dwa. Pierw­szy z nich to za­baw­na wia­do­mość od Gi­nni­fer Good­win (z krót­kim udzia­łem ge­nial­ne­go Mi­chae­la So­chy).


Dru­gi to prze­śmiesz­ne wi­deo, w któ­rym po­ka­za­no, jak twór­cy wpa­dli na to, by w „Once Upon a Time” po­ja­wi­ły się po­sta­ci z „Kra­iny Lodu”.



Jane Espen­son jest tu taka uro­cza!
No do­brze, a co zdra­dzo­no na te­mat przy­szłych od­cin­ków? Na pew­no spo­ro bę­dzie dziać się na polu re­la­cji Em­ma-Re­gi­na, w związ­ku z koń­ców­ką se­zo­nu trze­cie­go. Zła Kró­lo­wa ma jesz­cze asa w rę­ka­wie. Choć by­cie do­brą i od­na­le­zie­nie w so­bie bia­łej ma­gii spra­wi­ło jej przy­jem­ność, sta­re przy­zwy­cza­je­nia nie tak ła­two wy­ko­rze­nić.
Hak wresz­cie ubie­rze coś no­we­go, a dla Co­li­na O’Do­no­ghue, od­twór­cy jego roli, to praw­dzi­wa ulga — skó­rza­ny płaszcz, jaki nosił na po­trze­by pro­duk­cji, wa­ży aż 22,5 kg.
Twór­ców se­ria­lu za­py­ta­no o moż­li­wość mu­si­ca­lo­we­go od­cin­ka. Od­po­wie­dzie­li, że bar­dzo by chcie­li, ale nie ma­ją do­świad­cze­nia na tym polu. Za­pew­ni­li jed­nak, że chęt­nie się ta­kiej sztu­ki na­uczą.
Spo­ro mo­że za­dziać się w kwe­stii Hen­ry’ego — po­noć ma prze­jąć część ro­dzin­ne­go biz­ne­su, tj. sklep pana Gol­da. Po­wie­dzia­no tak­że, że w se­ria­lu zgłę­bio­ny zo­sta­nie te­mat re­la­cji syna Emmy oraz Ti­te­li­tu­re­go.
A pro­pos Ti­te­li­tu­re­go — du­żo wy­da­rzy się też po­mię­dzy nim a Bel­lą, z któ­rą wziął ślub. I choć Mrocz­ny ko­cha ją z ca­łe­go ser­ca, to mo­że się zda­rzyć tak, że odda się pew­nym sła­bo­ściom. Wciąż po­zo­sta­je też pro­blem jego oszu­stwa, a Bel­la mo­że je wkrót­ce od­kryć.
Trze­ba za­tem cze­kać, bo za­po­wia­da się na­praw­dę świet­nie!

SDCC: O dru­gim se­zo­nie „Pe­nny Dread­ful”


Był też pa­nel świet­ne­go i świe­żut­kie­go „Pe­nny Dread­ful”. Se­rial jest dla Johna Lo­ga­na, jego twórcy, speł­nie­niem ma­rzeń, nad któ­rym pra­co­wał 10 lat. Wszyst­ko za­czę­ło się od po­ezji ro­man­tycz­nej oraz „Fran­ken­stei­na” Mary She­lley — dzie­ła te moc­no po­ru­szy­ły sce­na­rzy­stę. Za­fa­scy­no­wa­ny ta­ką li­te­ra­tu­rą po­sta­no­wił osnuć wo­kół niej se­rial, któ­re­go prze­wod­nim mo­ty­wem był­by „po­twór, jaki ist­nie­je w każ­dym z nas; coś z czym mu­si­my so­bie po­ra­dzić i co spra­wia, że je­ste­śmy tym, kim je­ste­śmy”. Twór­ca „Pe­nny Dread­ful” do­dał, że czę­sto dar i prze­kleń­stwo mo­że być jed­nym i tym sa­mym. Lo­gan wspo­mniał przy tym o swo­jej orien­ta­cji sek­su­al­nej. Jako ho­mo­sek­su­ali­sta czę­sto czuł się wy­alie­no­wa­ny i osa­mot­nio­ny, aż w koń­cu zdał so­bie spra­wę, że to, co czy­ni go tym, kim jest, czy­ni go tak­że kimś in­nym niż wszy­scy. Przez taki pro­ces prze­cho­dzą tak­że bo­ha­te­ro­wie se­ria­lu, choć nie­co bar­dziej do­słow­nie.
Po­ja­wił się oczy­wi­ście te­mat zbli­że­nia po­mię­dzy Etha­nem Chan­dle­rem a Do­ria­nem Gra­yem. Sce­na­rzy­sta chciał po­ka­zać róż­ne for­my sek­su­al­no­ści w se­ria­lu, stąd taka sce­na. Je­śli zaś cho­dzi po­stać Va­ne­ssy, któ­rej de­mo­ny bu­dzą się wsku­tek sto­sun­ku płcio­we­go, to Lo­gan za­zna­czył, że nie chce w ten spo­sób po­wią­zać w se­ria­lu zła oraz ko­bie­cej sek­su­al­no­ści. W ko­lej­nym se­zo­nie re­la­cje mię­dzy bo­ha­te­ra­mi zo­sta­ną roz­wi­nię­te, le­piej poz­na­my też sek­su­al­ne upodo­ba­nia pos­ta­ci.
Sce­na­rzy­sta opo­wie­dział, jak brak te­le­wi­zyj­ne­go do­świad­cze­nia wpły­nął na two­rze­nie „Pe­nny Dread­ful”. Ktoś po­wie­dział mu kie­dyś, że w te­le­wi­zji cho­dzi przede wszyst­kim o ro­dzi­nę i ta­ką też bu­do­wał przez pierw­sze osiem go­dzin se­ria­lu. Te­raz, w ko­lej­nych od­cin­kach i se­zo­nach, ro­dzi­na ta bę­dzie ewo­lu­ować, a sama hi­sto­ria sta­nie się więk­sza i bar­dziej zło­żo­na. Na pew­no po­ja­wi się wię­cej od­cin­ków po­świę­co­nych jed­nej po­sta­ci, tak jak w pierw­szym se­zo­nie przy­go­to­wa­no od­sło­nę po­świę­co­ną Va­nes­sie.
Lo­gan, choć spo­ro czer­pie z kla­sycz­nej li­te­ra­tu­ry, to nie chce, by wią­za­ła­by ona mu rę­ce i bę­dzie po­zwa­lać so­bie na od­stęp­stwa. Se­rial, któ­ry za­koń­czy się praw­do­po­dob­nie po trze­cim se­zo­nie, po­wo­li bę­dzie zaś wpro­wa­dzać w hi­sto­rię Dra­cu­li. Czar­nym cha­rak­te­rem dru­gie­go se­zo­nu bę­dzie Ma­dame Kali, od­gry­wa­na przez He­len McCro­ry. Do głów­nej ob­sa­dy do­łą­czy też Si­mon Ru­ssel Beale, któ­ry wcie­lał się w eks­cen­trycz­ne­go egip­to­lo­ga, Fer­di­nan­da Lyle’a. Ca­lli­ban wy­bie­rze nowe imię, do­wie­my się wię­cej o Etha­nie i zo­ba­czy­my por­tret Do­ria­na Graya. Głów­nym mo­ty­wem dru­gie­go se­zo­nu bę­dą re­la­cje Etha­na i Va­ne­ssy.
Łał, spo­ro tego, ale za­po­wia­da się in­try­gu­ją­co.

SDCC: WBTV


Na pa­ne­lu po­świę­co­nym se­ria­lom War­ner Bros i DC En­ter­tain­ment po­ka­za­no pi­lo­ty no­wych pro­duk­cji oraz zwia­stu­ny. Tak pre­zen­tu­je się „Go­tham”:


To chy­ba naj­cie­ka­wiej za­po­wia­da­ją­ca się pro­duk­cja te­le­wi­zyj­na DC.
Na­stęp­ny w ko­lej­no­ści był „Con­stan­ti­ne”, czy­li se­rial opar­ty na ko­mik­sie „Hell­bla­zer”. Twór­cy za­po­wie­dzie­li, że ma­ją do­stęp do okul­tys­tycz­ne­go za­kąt­ka DC i bę­dą peł­ny­mi garś­cia­mi czer­pać z ko­mik­sów. Za­su­ge­ro­wa­no mię­dzy in­ny­mi go­ścin­ne wy­stę­py Do­cto­ra Fa­te’a, Papy Mid­nigh­ta oraz Jima Co­rri­ga­na (a­lias Spectre). A tak wy­glą­da nowy zwia­stun:


Na te­mat „The Flash” zdra­dzo­no mię­dzy in­ny­mi tyle, że po­mię­dzy nim, a se­ria­le­m-mat­ką, czy­li „Arrow”, od­bę­dzie się spo­ro cross­o­ve­rów. Poza tym moż­na li­czyć na wie­lu kla­sycz­nych wro­gów, a już w czwar­tym od­cin­ku po­ja­wi się ktoś, kogo fani ko­mik­sów bar­dzo do­brze zna­ją. Nie­ste­ty nie po­wie­dzia­no, kto do­kład­nie. Oczy­wi­ście jest też zwia­stun:


Spo­re wra­że­nie zro­bi­li też twór­cy „Arrow”, za­po­wia­da­jąc Wiel­kie­go Złe­go se­zo­nu — R’as Al Ghu­la i na­wet po­ka­zu­jąc go w zwia­stu­nie:


To co, DC po­za­mia­ta w te­le­wi­zji?

„Nos­tra­da­mus”


Jo­seph Fiennes za­gra No­stra­da­mu­sa w no­wym se­ria­lu pro­du­ko­wa­nym przez NBCU­ni­ver­sal. Fa­bu­ła sku­pi się na pla­no­wa­nej przez słyn­ne­go ja­sno­wi­dza ze­mście za śmierć ro­dzi­ny. Brzmi cie­ka­wie, a Fien­nes udo­wod­nił ro­lą w „Ca­me­lot” że jest wła­ści­wym kan­dy­da­tem na No­stra­da­mu­sa. Oby wy­szło z tego coś do­bre­go.

KO­MIK­SY


SDCC: DC


Nie za­po­mi­nam też o ko­mik­so­wych wie­ściach, a tych na San Die­go Co­mic-Con oczy­wi­ście nie za­bra­kło. Jak zwy­kle spo­ro pa­ne­li mia­ło DC, któ­re ujaw­ni­ło kil­ka cie­ka­wych in­for­ma­cji o swo­ich se­riach. Naj­bar­dziej in­te­re­su­ją­ca wy­da­je się mapa mul­ti­wer­sum przy­go­to­wa­na przez Gran­ta Mo­rri­so­na oraz Ria­na Hughe­sa na po­trze­by se­rii „Mul­ti­ver­si­ty”, któ­ra za­de­biu­tu­je już w przy­szłym mie­sią­cu:

(klik­nij, aby po­więk­szyć))
Mor­ri­son two­rzy tę mi­ni­se­rię od 2006 roku i okre­śla pro­jekt jako kul­mi­na­cję jego pra­cy nad su­per­bo­ha­ter­ski­mi ko­mik­sa­mi DC.
Po­nad­to uchy­lo­no rąb­ka ta­jem­ni­cy od­no­śnie na­cho­dzą­cych wy­da­rzeń w róż­nych se­riach. Po­ja­wią się sta­re­-no­we po­sta­ci w „Won­der Wo­man” i „Bat­ma­nie”, spo­re zmia­ny cze­ka­ją Jim­my­’e­go Ol­se­na, La­tar­ni­cy zmie­rzą się z no­wy­mi za­gro­że­nia­mi, a Swamp Thing sta­wi czo­ła ko­lej­nej obok Czer­wie­ni, Zie­le­ni i Zgni­li­zny sile. Cze­kam.

SDCC: Whe­don­verse w Dark Horse


Bar­dzo przy­jem­ny był pa­nel Whe­do­no­we­go za­kąt­ka w ko­mik­sach ze staj­ni Dark Horse. Po­ja­wi­li się na nim: re­adak­tor Scott Allie, sce­na­rzy­sta Chris­tos Gage, ak­tor Ni­cho­las Bren­don, sce­na­rzyst­ka Jane Espen­son oraz ry­sow­nik Geor­ges Jean­ty. Z naj­waż­niej­szych in­for­ma­cji na­le­ży wspo­mnieć o nad­cho­dzą­cym ó­smym nu­me­rze dzie­sią­te­go nu­me­ru „Bu­ffy”. Bę­dzie on sta­no­wić do­bry mo­ment dla no­wych czy­tel­ni­ków, któ­rzy śle­dzi­li se­rial, ale nie mie­li oka­zji się­gnąć po ko­mik­sy. Od­sło­nę tę za­ty­tu­ło­wa­no: „Re­turn to Su­nny­dale” („Pow­rót do Su­nny­dale”) i coś czu­ję, że nie tyl­ko nowi czy­tel­ni­cy bę­dą za­do­wo­le­ni.
Allie do­dał tak­że, że ist­nie­ją szan­se na so­lo­we mi­ni­se­rie, sku­pia­ją­ce się na pos­ta­ciach ze świa­ta „Buffy”, ale po­wsta­ną one tyl­ko i wy­łącz­nie, je­śli bę­dzie to uza­sad­nio­ne fa­bu­lar­nie. Roz­bu­do­wa­ny zo­sta­nie też świat „Doll­house”, ale naj­pierw tro­chę cza­su mu­szą zna­leźć za­ję­ci „Mar­vel’s Agents of S.H.I.E.L.D.” Jed Whe­don i Mau­ri­ssa Tan­cha­roen.

MA­NIAK NA ZA­KO­ŃCZE­NIE


Na sam ko­niec jesz­cze drob­ny ko­mu­ni­kat. Nie za bar­dzo wy­szły moje pla­ny z Mie­sią­cem Ja­poń­skim, a po­nie­waż mam jesz­cze spo­ro no­tek na te­mat Ja­po­nii do na­pi­sa­nia, to sier­pień rów­nież po­zo­sta­nie na blo­gu pod ja­poń­ski­mi bar­wa­mi (czyt. ko­lej­ne re­la­cje z wy­jaz­du i tek­sty oko­ło­ja­poń­skie).

Komentarze