MANIAK NA POCZĄTEK
Ten tydzień wręcz obfitował w popkulturowe nowinki (w związku z czym podsumowanie nieco opóźnione), a to za sprawą święta wszystkich maniaków, czyli odbywającego się co rok San Diego Comic-Con. Na największej i najbardziej znanej tego typu imprezie w Stanach Zjednoczonych odbyło się mnóstwo paneli nie tylko poświęconych komiksom (jak nazwa wydarzenia zobowiązuje), ale też filmom i serialom. W tym roku nie zabrakło naprawdę gorących wieści, a w dzisiejszym podsumowaniu najważniejsze z nich (chociaż nie tylko).
FILMY
SDCC: „Batman v Superman: Dawn of Justice”
Zack Snyder i Warner Bros skutecznie budują atmosferę, zdradzając malutkie szczególiki kontynuacji „Człowieka ze Stali”. Choć do premiery filmu jeszcze prawie dwa lata, reżyser, wraz z wcielającymi się w główne role: Gal Gadot, Benem Affleckiem oraz Henrym Cavillem, pojawił się na panelu Warner Bros i pokazał krótką zapowiedź filmu. Widać na niej Batmana, odsłaniającego Bat-Sygnał. Światło bijące z urządzenia oświetla sylwetkę wyraźnie zdenerwowanego Supermana, szykującego się do ataku laserowym spojrzeniem. Następnie na ekranie widać zbliżenie na twarz Batmana, który włącza świecące na biało soczewki na masce. Bardzo komiksowo, symbolicznie i klimatycznie.
Na panelu pokazano też zdjęcia wszystkich głównych bohaterów, w tym Wonder Woman. Tak prezentuje się jej filmowy kostium:
Co do samego stroju mam mieszane uczucia. Na pewno w udany sposób zaadaptowano to, co znamy w komiksów i pozbyto się większości takich elementów, które nie pasowałyby do filmowej rzeczywistości. Szczególnie cieszą mnie nawiązania do zbroi greckich wojowników. Z drugiej strony są pewne fragmenty kostiumu, które się nie udały. Zupełnie zbędne i niepraktyczne są napierśniki (ostatnio z nimi jakaś plaga), nie widzę też sensu koturnów. Czyli innymi słowy: nie jest źle, ale nie jest też super. Tak czy siak, Gadot prezentuje się niesamowicie jako Diana z Themiscyry.
SDCC: „Interstellar”
Na panelu San Diego Comic-Con poświęconym produkcjom filmowym wytwórni Paramount, ku zaskoczeniu zgromadzonych, zagościli: Matthew McConaughey oraz Christopher Nolan.
Najpierw na scenie pojawił się McConaughey, który powiedział, że to jego pierwszy raz na tej imprezie. Następnie przybliżył zgromadzonym, w jaki sposób dostał rolę. Pewnego dnia otrzymał niespodziewany telefon, w którym poproszono go o spotkanie z Nolanem. Aktor i reżyser długo rozmawiali, ale ani razu nie padł w tej rozmowie temat filmu. Kilka tygodni później do McConaugheya przyszedł pocztą scenariusz i kiedy aktor go przeczytał, postanowił wziąć udział w przedsięwzięciu.
Bohater odgrywany przez McConaugheya to Cooper — były pilot i ojciec dwójki dzieci. Żyje on w świecie, w którym ludzkość walczy o przetrwanie, uprawiając żywność i porzucając marzenia o wielkich odkryciach. Cooper otrzymuje jednak szansę, by ponownie zasiąść za sterami i wyruszyć w misję na ratunek Ziemi.
Aktor wspomniał, że Nolan kręci „Interstellar” trochę jak film niezależny, przygotowując po 2–3 ujęcia każdej sceny i przechodząc do następnej, tak by szybko otrzymać dużo materiału. To według słów McConaugheya, najambitniejszy do tej pory z filmów reżysera. Odtwórca roli Coopera wspomniał też, że mógłby powiedzieć o obrazie coś jeszcze, ale lepiej zrobi to sam Nolan. I rzeczywiście, jeden z moich ulubionych filmowców pojawił się na scenie — po raz pierwszy na San Diego Comic-Con.
Nolan powiedział, że od zawsze lubił filmy science-fiction oraz pracę astronautów, ale odnosi wrażenie, że w ostatnich latach poświęcamy coraz mniej czasu i zasobów na odkrywanie kosmosu. Możliwość realizacji scenariusza Jonathana Nolana, jego brata, była dla reżysera czymś ekscytującym.
W „Interstellar” zostało wykorzystanych sporo nowych, innowacyjnych technologii, dzięki czemu Nolanowi udało się stworzyć dla aktorów i, ma nadzieję, że również dla widzów, poczucie prawdziwości świata przedstawionego — m.in postarał się o to, by ze statku kosmicznego aktorzy mogli widzieć otoczenie, jakie później będzie widać w ostatecznej wersji filmu. W podróży w kosmos o ogromnej skali chodzi przede wszystkim o to, by, jak mówi Nolan, zabrać widzów ze sobą, a z całą pewnością umożliwi to format IMAX.
Zapytany o to, co „Interstellar” dla niego znaczy, Nolan odparł, że odpowiedź na to pytanie poznają widzowie po obejrzeniu filmu. Gdyby jednak miałby coś zdradzić, to obraz przede wszystkim spróbuje powiedzieć nam, kim jesteśmy jako ludzie.
Aby zadbać o naukową stronę filmu, twórcy zaprosili do współpracy profesora Kipa Thorne’a, który zajmuje się tzw. tunelami czasoprzestrzennymi, a te odgrywają ogromną rolę w „Interstellar”.
Inspiracją do nakręcenia filmu były dla Nolana m.in. „Gwiezdne wojny” i „Łowca androidów”, ale największą stanowił obraz „2001: Odyseja kosmiczna”, który zobaczył w kinie jako dziecko.
Dla reżysera ważni są w filmie przede wszystkim ludzie oraz konflikt między subiektywizmem a obiektywizmem. Fascynują go różne spojrzenia ludzkości na wszechświat.
Na sam koniec pokazano nowy zwiastun filmu.
„Interstellar” to, obok „Zaginionej dziewczyny” Finchera, film, na który czekam w tym roku bardzo mocno. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Najpierw na scenie pojawił się McConaughey, który powiedział, że to jego pierwszy raz na tej imprezie. Następnie przybliżył zgromadzonym, w jaki sposób dostał rolę. Pewnego dnia otrzymał niespodziewany telefon, w którym poproszono go o spotkanie z Nolanem. Aktor i reżyser długo rozmawiali, ale ani razu nie padł w tej rozmowie temat filmu. Kilka tygodni później do McConaugheya przyszedł pocztą scenariusz i kiedy aktor go przeczytał, postanowił wziąć udział w przedsięwzięciu.
Bohater odgrywany przez McConaugheya to Cooper — były pilot i ojciec dwójki dzieci. Żyje on w świecie, w którym ludzkość walczy o przetrwanie, uprawiając żywność i porzucając marzenia o wielkich odkryciach. Cooper otrzymuje jednak szansę, by ponownie zasiąść za sterami i wyruszyć w misję na ratunek Ziemi.
Aktor wspomniał, że Nolan kręci „Interstellar” trochę jak film niezależny, przygotowując po 2–3 ujęcia każdej sceny i przechodząc do następnej, tak by szybko otrzymać dużo materiału. To według słów McConaugheya, najambitniejszy do tej pory z filmów reżysera. Odtwórca roli Coopera wspomniał też, że mógłby powiedzieć o obrazie coś jeszcze, ale lepiej zrobi to sam Nolan. I rzeczywiście, jeden z moich ulubionych filmowców pojawił się na scenie — po raz pierwszy na San Diego Comic-Con.
Nolan powiedział, że od zawsze lubił filmy science-fiction oraz pracę astronautów, ale odnosi wrażenie, że w ostatnich latach poświęcamy coraz mniej czasu i zasobów na odkrywanie kosmosu. Możliwość realizacji scenariusza Jonathana Nolana, jego brata, była dla reżysera czymś ekscytującym.
W „Interstellar” zostało wykorzystanych sporo nowych, innowacyjnych technologii, dzięki czemu Nolanowi udało się stworzyć dla aktorów i, ma nadzieję, że również dla widzów, poczucie prawdziwości świata przedstawionego — m.in postarał się o to, by ze statku kosmicznego aktorzy mogli widzieć otoczenie, jakie później będzie widać w ostatecznej wersji filmu. W podróży w kosmos o ogromnej skali chodzi przede wszystkim o to, by, jak mówi Nolan, zabrać widzów ze sobą, a z całą pewnością umożliwi to format IMAX.
Zapytany o to, co „Interstellar” dla niego znaczy, Nolan odparł, że odpowiedź na to pytanie poznają widzowie po obejrzeniu filmu. Gdyby jednak miałby coś zdradzić, to obraz przede wszystkim spróbuje powiedzieć nam, kim jesteśmy jako ludzie.
Aby zadbać o naukową stronę filmu, twórcy zaprosili do współpracy profesora Kipa Thorne’a, który zajmuje się tzw. tunelami czasoprzestrzennymi, a te odgrywają ogromną rolę w „Interstellar”.
Inspiracją do nakręcenia filmu były dla Nolana m.in. „Gwiezdne wojny” i „Łowca androidów”, ale największą stanowił obraz „2001: Odyseja kosmiczna”, który zobaczył w kinie jako dziecko.
Dla reżysera ważni są w filmie przede wszystkim ludzie oraz konflikt między subiektywizmem a obiektywizmem. Fascynują go różne spojrzenia ludzkości na wszechświat.
Na sam koniec pokazano nowy zwiastun filmu.
SDCC: Kontynuacja „Godzilli”
Podczas panelu Legendary zdradzono kilka informacji na temat planowanej kontynuacji „Godzilli” (bardzo wg mnie udanego filmu tego roku). Na początku wyświetlono krótki filmik, w którym reżyser, Gareth Edwards, podziękował fanom za wsparcie i pozytywne reakcje na film. Edwards jest obecnie w San Francisco i pracuje nad pobocznym filmem z serii „Gwiezdne Wojny”, w związku z czym zażartował, że powróci do świata kaijū po zakończeniu „malutkiego projektu science-fiction”. Wymienił też potwory, jakie pojawią się w kontynuacji, ale wszystkie zostały wypikane — w ramach żartu. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ wkrótce wyświetlono drugi materiał — stylizowany na pochodzący z akt projektu Monarch. Czarno biały film pokazywał zniszczone miejsca z całego świata i opatrzony był narracją z jednego z przemówień Kennedy’ego. Pojawił się też napis na ekranie: „Wciąż nie odkryto jednej tajemnicy… Są jeszcze inne.” Następnie pokazano trzy potwory ze świata „Godzilli”: przypominającą olbrzymią ćmę Mothrę (モスラ) ogromnego pteranodona Rodana (ラドン) oraz trójgłowego smoka Króla Ghidorę (キングギドラ). Filmik zakończył się słowami: „Niech walczą!” Nie potwierdzono, że wszystkie z tych potworów pojawią się w kontynuacji, ale są to możliwości brane pod uwagę przez studio i twórców. Dla mnie bomba.
SDCC: „Skull Island”
Na „Godzilli” Legendary nie skończy i wyprodukuje jeszcze jeden film, którego tematem będą wielkie potwory — „Skull Island”. Nazwa „Wyspa Czaszek” powinna sporo mówić fanom różnych filmowych wcieleń „King Konga” — jest to miejsce, skąd wielki goryl pochodzi. Według słów przedstawicieli studia:
Wcześniejsze filmy nie poświęcały wyspie wiele miejsca. Pozostanie na niej oraz jej większa eksploracja pozwolą Legendary zabrać widzów głęboko w ten fascynujący świat i stworzyć obraz w stylu i o skali podobnych do tych, jakie oferowały inne produkcje studia.Pomysł powrotu do King Konga do zbyt oryginalnych może nie należy, ale skoro film ma być swego rodzaju prequelem, rozgrywającym się tylko i wyłącznie na Wyspie Czaszek, to może z niego wyjść całkiem ciekawe widowisko. Na pewno będę się tej produkcji przyglądać.
SDCC: Nowe animacje DC
DC ogłosiło dwie nowe animacje, które zostaną wydane na rynek DVD i Blu-Ray w 2015 roku. Do „Justice League: Throne of Atlantis” dołączą: dziejący się w tym samym uniwersum „Batman vs Robin” oraz „Justice League: Gods and Monsters”, niezwiązany z poprzednimi film, napisany przez Alana Burnetta i reżyserowany przez Sama Liu.
Świat komiksowych animacji na podstawie historii i postaci DC pokaźnie się rozrasta i dobrze, bo wydawnictwo nie ma na tym polu sobie równych.
Świat komiksowych animacji na podstawie historii i postaci DC pokaźnie się rozrasta i dobrze, bo wydawnictwo nie ma na tym polu sobie równych.
SDCC: „Jupiter: Intronizacja”
Najnowszy film rodzeństwa Wachowskich na Comic-Conie promował Channing Tatum, który wciela się w jedną z głównych ról. Aktor zapewnił, że duet reżyserów stworzył dzieło niesamowite, jakiego nikt jeszcze nie widział. Następnie pokazano zgromadzonym pięciominutowy zwiastun, który ponoć zwala z nóg. Wierzę i szkoda, że „Jupiter” zagości w kinach dopiero w przyszłym roku.
SDCC: „Mad Max: Fury Road”
Na Comic-Conie nie zabrakło George’a Millera, który uchylił rąbka tajemnicy na temat nowej odsłony serii „Mad Max”. Po trzydziestu latach szalony Max Rockatansky powróci na ekrany kin w nowym filmie pt. „Mad Max: Fury Road” — tym razem wcieli się w niego Tom Hardy, a towarzyszyć będzie mu Charlize Theron jako Imperator Furiosa. To wiadomo było już od jakiegoś czasu. A co nowego powiedział Miller?
„Fury Road” to film dokładnie taki, jaki chciał stworzyć, co reżyser zawdzięcza władzom Warner Bros, które nijak nie interweniowały w produkcję. Obraz kręciło mu się podobnie do poprzednich z serii, ale zaznaczył, że technologia mocno się zmieniła i sporo rzeczy ułatwiła. Film przede wszystkim będzie opowiedziany obrazem, w związku z czym przygotowano ogromny scenorys, składający się z ponad 3,5 tys. rysunków. Wszystkie pojazdy z „Fury Road” są oparte na istniejących, ale takich, które nie wykorzystują nowych technologii.
Następnie pokazano doskonały zwiastun:
Na koniec Miller powiedział, że „Fury Road” będzie zbliżone atmosferą do drugiej części serii, ponieważ dziać się będzie na przestrzeni kilku dni i będzie tak naprawdę stanowić jeden wielki pościg. Muzyką do filmu zajmie się Junkie XL. Film obecnie znajduje się na etapie tworzenia i montażu dźwięku. I na tym reżyser skończył.
„Mad Max: Fury Road” zapowiada się naprawdę obiecująco. Premiera w 2015 roku.
„Fury Road” to film dokładnie taki, jaki chciał stworzyć, co reżyser zawdzięcza władzom Warner Bros, które nijak nie interweniowały w produkcję. Obraz kręciło mu się podobnie do poprzednich z serii, ale zaznaczył, że technologia mocno się zmieniła i sporo rzeczy ułatwiła. Film przede wszystkim będzie opowiedziany obrazem, w związku z czym przygotowano ogromny scenorys, składający się z ponad 3,5 tys. rysunków. Wszystkie pojazdy z „Fury Road” są oparte na istniejących, ale takich, które nie wykorzystują nowych technologii.
Następnie pokazano doskonały zwiastun:
Na koniec Miller powiedział, że „Fury Road” będzie zbliżone atmosferą do drugiej części serii, ponieważ dziać się będzie na przestrzeni kilku dni i będzie tak naprawdę stanowić jeden wielki pościg. Muzyką do filmu zajmie się Junkie XL. Film obecnie znajduje się na etapie tworzenia i montażu dźwięku. I na tym reżyser skończył.
„Mad Max: Fury Road” zapowiada się naprawdę obiecująco. Premiera w 2015 roku.
SDCC: „Sin City: Damulka warta grzechu”
Panel oczekiwanej od lat kontynuacji „Sin City: Miasto Grzechu”, filmu opartego na komiksach Franka Millera, nie sprawił wielu niespodzianek, ale też nie rozczarował. Z ważniejszych informacji warto wspomnieć o tym, że twórcy już myślą o trzeciej części, a Miller zapowiada kolejne komiksy w tym świecie. Pokazano także nowy zwiastun:
Będzie brutalnie i chyba znów uda się przenieść komiks niemalże jeden do jednego (za wyjątkiem tych historii, które stworzono specjalnie na potrzeby filmu). No i będzie Eva Green.
SDCC: „Crimson Peak”
Kolejny z promowanych na San Diego Comic-Conie filmów to horror Guillermo Del Toro pt. „Crimson Peak”. Będzie to gotycki romans dla dorosłych; pełen piękna, ale też przemocy. Na panelu pokazano między innymi pierwszą zapowiedź z narracją Toma Hiddlestona („Thor”), który gra w filmie jedną z ról; obiecano sporo strasznych duchów i jeszcze straszniejszych… ludzi. Zapowiedzi w Internecie nie udostępniono, ale za to jest materiał, w którym Del Toro oprowadza po dekoracji inspirowanej planem produkcji i przy okazji trochę o „Crimson Peak” opowiada.
Film ukaże się w październiku 2015, a wcześniej twórcy pojawią się z nowymi materiałami na kolejnym Comic-Conie. Będzie strasznie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Nowi „Piraci z Karaibów” z datą premiery
Piąta część serii „Piraci z Karaibów” z Johnnym Deppem dostała wreszcie datę premiery. Film wejdzie do kin nieprędko, bo dopiero 7 lipca 2017 roku — trochę jeszcze poczekamy. Mam nadzieję, że nikt nie zdąży o tej serii zapomnieć i kogoś będzie jeszcze ona obchodzić.
Zwiastun „The Death of ’Superman Lives’ What Happened?”
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Tim Burton miał nakręcić film o Supermanie, w którym główną rolę zagrałby Nicholas Cage. Ostatecznie jednak do tego nie doszło. Dlaczego? Na to pytanie starają odpowiedzieć się twórcy filmu „The Death of ’Superman Lives’ What Happened?” Oto jego zwiastun.
Bardzo ciekawa rzecz o fascynującym projekcie filmowym, w dodatku współfinansowana przez fanów.
SERIALE
SDCC: Dziesięć lat „Zagubionych”
Na początek serialowego kącika dzisiejszego podsumowania, będzie trochę nostalgicznie. 10 lat temu, na San Diego Comic-Con miała miejsce premiera „Zagubionych”, mojego ulubionego serialu, jednej z najlepszych telewizyjnych produkcji wszech czasów (i basta). Twórcy serialu postanowili upamiętnić tę rocznicę następująco:
Aż się łezka kręci w oku…
Aż się łezka kręci w oku…
SDCC: „Once Upon a Time””
Panel „Once Upon a Time” pełen był nie tylko szczegółów na temat czwartego sezonu serialu, ale także dobrego humoru. Przede wszystkim pokazano dwa fragmenty nowych odcinków. W pierwszym z nich widać Elsę i Annę z „Krainy Lodu”. Siostry składają na grobach rodziców kwiaty, a następnie Elsa mówi Annie, że ma dla niej niespodziankę na ślub. W drugim fragmencie Regina schodzi do lochów w Storybrooke i odwiedza Sydneya, którego prosi o pomoc w pozbyciu się przeszkody, jaka stoi na jej drodze do szczęścia. Ciekawie.
Poza tymi filmikami, pokazano jeszcze dwa. Pierwszy z nich to zabawna wiadomość od Ginnifer Goodwin (z krótkim udziałem genialnego Michaela Sochy).
Drugi to prześmieszne wideo, w którym pokazano, jak twórcy wpadli na to, by w „Once Upon a Time” pojawiły się postaci z „Krainy Lodu”.
Jane Espenson jest tu taka urocza!
No dobrze, a co zdradzono na temat przyszłych odcinków? Na pewno sporo będzie dziać się na polu relacji Emma-Regina, w związku z końcówką sezonu trzeciego. Zła Królowa ma jeszcze asa w rękawie. Choć bycie dobrą i odnalezienie w sobie białej magii sprawiło jej przyjemność, stare przyzwyczajenia nie tak łatwo wykorzenić.
Hak wreszcie ubierze coś nowego, a dla Colina O’Donoghue, odtwórcy jego roli, to prawdziwa ulga — skórzany płaszcz, jaki nosił na potrzeby produkcji, waży aż 22,5 kg.
Twórców serialu zapytano o możliwość musicalowego odcinka. Odpowiedzieli, że bardzo by chcieli, ale nie mają doświadczenia na tym polu. Zapewnili jednak, że chętnie się takiej sztuki nauczą.
Sporo może zadziać się w kwestii Henry’ego — ponoć ma przejąć część rodzinnego biznesu, tj. sklep pana Golda. Powiedziano także, że w serialu zgłębiony zostanie temat relacji syna Emmy oraz Titeliturego.
A propos Titeliturego — dużo wydarzy się też pomiędzy nim a Bellą, z którą wziął ślub. I choć Mroczny kocha ją z całego serca, to może się zdarzyć tak, że odda się pewnym słabościom. Wciąż pozostaje też problem jego oszustwa, a Bella może je wkrótce odkryć.
Trzeba zatem czekać, bo zapowiada się naprawdę świetnie!
SDCC: O drugim sezonie „Penny Dreadful”
Był też panel świetnego i świeżutkiego „Penny Dreadful”. Serial jest dla Johna Logana, jego twórcy, spełnieniem marzeń, nad którym pracował 10 lat. Wszystko zaczęło się od poezji romantycznej oraz „Frankensteina” Mary Shelley — dzieła te mocno poruszyły scenarzystę. Zafascynowany taką literaturą postanowił osnuć wokół niej serial, którego przewodnim motywem byłby „potwór, jaki istnieje w każdym z nas; coś z czym musimy sobie poradzić i co sprawia, że jesteśmy tym, kim jesteśmy”. Twórca „Penny Dreadful” dodał, że często dar i przekleństwo może być jednym i tym samym. Logan wspomniał przy tym o swojej orientacji seksualnej. Jako homoseksualista często czuł się wyalienowany i osamotniony, aż w końcu zdał sobie sprawę, że to, co czyni go tym, kim jest, czyni go także kimś innym niż wszyscy. Przez taki proces przechodzą także bohaterowie serialu, choć nieco bardziej dosłownie.
Pojawił się oczywiście temat zbliżenia pomiędzy Ethanem Chandlerem a Dorianem Grayem. Scenarzysta chciał pokazać różne formy seksualności w serialu, stąd taka scena. Jeśli zaś chodzi postać Vanessy, której demony budzą się wskutek stosunku płciowego, to Logan zaznaczył, że nie chce w ten sposób powiązać w serialu zła oraz kobiecej seksualności. W kolejnym sezonie relacje między bohaterami zostaną rozwinięte, lepiej poznamy też seksualne upodobania postaci.
Scenarzysta opowiedział, jak brak telewizyjnego doświadczenia wpłynął na tworzenie „Penny Dreadful”. Ktoś powiedział mu kiedyś, że w telewizji chodzi przede wszystkim o rodzinę i taką też budował przez pierwsze osiem godzin serialu. Teraz, w kolejnych odcinkach i sezonach, rodzina ta będzie ewoluować, a sama historia stanie się większa i bardziej złożona. Na pewno pojawi się więcej odcinków poświęconych jednej postaci, tak jak w pierwszym sezonie przygotowano odsłonę poświęconą Vanessie.
Logan, choć sporo czerpie z klasycznej literatury, to nie chce, by wiązałaby ona mu ręce i będzie pozwalać sobie na odstępstwa. Serial, który zakończy się prawdopodobnie po trzecim sezonie, powoli będzie zaś wprowadzać w historię Draculi. Czarnym charakterem drugiego sezonu będzie Madame Kali, odgrywana przez Helen McCrory. Do głównej obsady dołączy też Simon Russel Beale, który wcielał się w ekscentrycznego egiptologa, Ferdinanda Lyle’a. Calliban wybierze nowe imię, dowiemy się więcej o Ethanie i zobaczymy portret Doriana Graya. Głównym motywem drugiego sezonu będą relacje Ethana i Vanessy.
Łał, sporo tego, ale zapowiada się intrygująco.
Łał, sporo tego, ale zapowiada się intrygująco.
SDCC: WBTV
Na panelu poświęconym serialom Warner Bros i DC Entertainment pokazano piloty nowych produkcji oraz zwiastuny. Tak prezentuje się „Gotham”:
To chyba najciekawiej zapowiadająca się produkcja telewizyjna DC.
Następny w kolejności był „Constantine”, czyli serial oparty na komiksie „Hellblazer”. Twórcy zapowiedzieli, że mają dostęp do okultystycznego zakątka DC i będą pełnymi garściami czerpać z komiksów. Zasugerowano między innymi gościnne występy Doctora Fate’a, Papy Midnighta oraz Jima Corrigana (alias Spectre). A tak wygląda nowy zwiastun:
Na temat „The Flash” zdradzono między innymi tyle, że pomiędzy nim, a serialem-matką, czyli „Arrow”, odbędzie się sporo crossoverów. Poza tym można liczyć na wielu klasycznych wrogów, a już w czwartym odcinku pojawi się ktoś, kogo fani komiksów bardzo dobrze znają. Niestety nie powiedziano, kto dokładnie. Oczywiście jest też zwiastun:
Spore wrażenie zrobili też twórcy „Arrow”, zapowiadając Wielkiego Złego sezonu — R’as Al Ghula i nawet pokazując go w zwiastunie:
To co, DC pozamiata w telewizji?
„Nostradamus”
Joseph Fiennes zagra Nostradamusa w nowym serialu produkowanym przez NBCUniversal. Fabuła skupi się na planowanej przez słynnego jasnowidza zemście za śmierć rodziny. Brzmi ciekawie, a Fiennes udowodnił rolą w „Camelot” że jest właściwym kandydatem na Nostradamusa. Oby wyszło z tego coś dobrego.
KOMIKSY
SDCC: DC
Nie zapominam też o komiksowych wieściach, a tych na San Diego Comic-Con oczywiście nie zabrakło. Jak zwykle sporo paneli miało DC, które ujawniło kilka ciekawych informacji o swoich seriach. Najbardziej interesująca wydaje się mapa multiwersum przygotowana przez Granta Morrisona oraz Riana Hughesa na potrzeby serii „Multiversity”, która zadebiutuje już w przyszłym miesiącu:
Morrison tworzy tę miniserię od 2006 roku i określa projekt jako kulminację jego pracy nad superbohaterskimi komiksami DC.
Ponadto uchylono rąbka tajemnicy odnośnie nachodzących wydarzeń w różnych seriach. Pojawią się stare-nowe postaci w „Wonder Woman” i „Batmanie”, spore zmiany czekają Jimmy’ego Olsena, Latarnicy zmierzą się z nowymi zagrożeniami, a Swamp Thing stawi czoła kolejnej obok Czerwieni, Zieleni i Zgnilizny sile. Czekam.
SDCC: Whedonverse w Dark Horse
Bardzo przyjemny był panel Whedonowego zakątka w komiksach ze stajni Dark Horse. Pojawili się na nim: readaktor Scott Allie, scenarzysta Christos Gage, aktor Nicholas Brendon, scenarzystka Jane Espenson oraz rysownik Georges Jeanty. Z najważniejszych informacji należy wspomnieć o nadchodzącym ósmym numerze dziesiątego numeru „Buffy”. Będzie on stanowić dobry moment dla nowych czytelników, którzy śledzili serial, ale nie mieli okazji sięgnąć po komiksy. Odsłonę tę zatytułowano: „Return to Sunnydale” („Powrót do Sunnydale”) i coś czuję, że nie tylko nowi czytelnicy będą zadowoleni.
Allie dodał także, że istnieją szanse na solowe miniserie, skupiające się na postaciach ze świata „Buffy”, ale powstaną one tylko i wyłącznie, jeśli będzie to uzasadnione fabularnie. Rozbudowany zostanie też świat „Dollhouse”, ale najpierw trochę czasu muszą znaleźć zajęci „Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.” Jed Whedon i Maurissa Tancharoen.
MANIAK NA ZAKOŃCZENIE
Na sam koniec jeszcze drobny komunikat. Nie za bardzo wyszły moje plany z Miesiącem Japońskim, a ponieważ mam jeszcze sporo notek na temat Japonii do napisania, to sierpień również pozostanie na blogu pod japońskimi barwami (czyt. kolejne relacje z wyjazdu i teksty okołojapońskie).
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.