Maniak ocenia #320: Joker/Harley: Criminal Sanity

Jeśli troszkę mnie już śledzicie, wiecie pewnie, że w komiksowych historiach najbardziej lubię ciekawe reinterpretacje. Z lubością zaczytuję się w związku z tym w komiksach ukazujących się pod szyldem DC Black Label. To imprint wydawnictwa, w ramach którego publikowane są historie poza głównym światem DC. Autorzy mają więc ogromną swobodę w opowiadaniu historii, bo ich rąk nie wiążą wydarzenia z głównej linii uniwersum. Bardzo mocno korzysta z tej możliwości Kami Garcia, która w komiksowej miniserii Joker/Harley: Criminal Sanity na nowo interpretuje relację Jokera i Harley Quinn. Ucieka jednak od utrwalonego w komiksach wizerunku przerysowanych błaznów czy ich toksycznego związku. Zamiast tego proponuje coś mocno osadzonego w rzeczywistości, sprowadzając batmanowy świat na ziemię nawet mocniej niż Nolan. Czy z sukcesem?

MANIAK O SCENARIUSZU

Joker/Harley zaczęło się od pomysłu o historii o nastoletnim Jokerze. Kami Garcia, która znana jest raczej z powieści i komiksów przeznaczonych dla młodzieży, była zafascynowana procesem, podczas którego młody chłopak przepoczwarza się w potwora. Przedstawiła więc pomysł redaktorom linii powieści graficznych dla młodzieży w DC Comics. Choć okazał się zbyt mroczny, wydawnictwo na szczęście nie odesłało jej zupełnie z kwitkiem i zaproponowało, by projekt dla młodzieży zmieniła w projekt dla dorosłych[1]. Swoją pierwotną Garcia koncepcję wzbogaciła o wątek Harley Quinn, która w tej wersji jest współpracującą z policją Gotham profilerką.

Punkt wyjścia historii jest prosty: w Gotham pojawił się nowy seryjny morderca, który z każdą zbrodnią stawia coraz śmielsze kroki. Harley będzie musiała pomóc policji w jego ujęciu. Szybko zorientuje się, że zbrodniarz może mieć związek z zabójcą, który działał w mieście dawniej. Zabójcą, który zamordował jej dziewczynę.

Kami Garcia współpracowała nad tą miniserią z dr. Edwardem Kurzem, który poradził jej wyjść od opracowania profilu antagonisty (dostępnym do wglądu czytelników jako bonus do opowieści). Kurz cały czas czuwał nad serią w roli konsultanta i dbał o to, by działania Jokera były zgodne z przygotowanym profilem[2a]. W efekcie portret psychologiczny tego bohatera u Garcii zachwyca wiarygodnością. Nie mamy tu do czynienia z przerysowanym szaleńcem i błaznem, ale z chłodno kalkującym seryjnym zabójcą, który na myśl przywodzi raczej Zodiaka czy Teda Bundy’ego niż przesadzony komiksowy twór, jakim zwykle bywa. To zorganizowany, inteligentny i trzeźwy na umyśle psychopata, co czyni go jeszcze bardziej przerażającym niż zwykle. Garcia doskonale zdaje sobie sprawę z mechanizmów, jakie mogą zachodzić w głowach takich zbrodniarzy, odróżnia zaburzenia psychiczne od chorób i w bardzo lekki sposób — nawet jeśli dosłowny — daje o tym znać w toku historii. Ciekawie rozpisuje też jego historię Jokera. Opowiedziana jest ona głównie obrazami i choć na pierwszy rzut oka nie ucieka od pewnych banałów i sztampy, to ostatecznie okazuje się bardzo wiarygodna i wcale nie ujmująca wiele z Jokerowej tajemnicy.

Temu przerażającemu mordercy przeciwstawiona jest Harley — utalentowana absolwentka psychiatrii, która nawiązuje współpracę z policją w Gotham. Garcia — na całe szczęście — rezygnuje tutaj z wątku miłosnego między Harley a Jokerem. Na całe szczęście, bo moim zdaniem Harley to postać, która rozwinęła skrzydła, kiedy stała się niezależna. Decyzja scenarzystki była też częściowo podyktowana chęcią zachowania realizmu — wspomniany wyżej Kurz nie znał bowiem przypadków związków romantycznych między psychiatryczką takiego kalibru a psychopatą[3]. Garcia nie rezgnuje jednak z portretu Harley jako osoby, która uwolniła się z przemocowej relacji, ale zupełnie zmienia jej kształt. W tej wersji oprawczynią bohaterki była jej matka. Rzecz jasna nie pozostaje to bez wpływu na psychikę i życiowe wybory Harley, co scenarzystka całkiem zgrabnie — ale nigdy nadto dosłownie — sugeruje.

Brak wątku miłosnego nie oznacza jednak braku jakiejkolwiek relacji między Harley a Jokerem — wszak tytuł komiksu sugeruje, że wokół takiej relacji obraca się cała fabuła. I rzeczywiście, Garcia bierze pod lupę wzajemne oddziaływania tytułowych postaci na siebie nawzajem. Przyjmują one jednak postać archetypiczną: Garcia (bardzo umiejętnie) gra w swojej opowieści motywem ściganego i ścigającej. Ich relacja przypomina trochę tę, która łączyła Hannibala Lectera i Clarice Sterling w Milczeniu owiec (do inspiracji prozą Harrisa zresztą Garcia sama się przyznaje[2b]). Obecna jest tu więc wzajemna fascynacja, czasem nawet wykraczająca ponad ramy zawodu Harley, ale nie ma ona podłoża romantycznego. Zwłaszcza że postać Jokera związana jest z bolesną przeszłością tytułowej bohaterki, więc dużą rolę odgrywa tu także pewnego rodzaju chęć zemsty. Ciekawe jest też to, jak bardzo wyrównane jest to starcie — bohaterowie są pod względem intelektualnym godnymi siebie przeciwnikami, a ich ciągłe deptanie sobie po piętach śledzi się z prawdziwą ekscytacją.

Jeśli miałbym wskazać wadę całego scenariusza, to byłoby nim nieco pospieszny finał. Na ostatnich kartach komiksu troszkę niepotrzebnie zwiększa się tempo historii i ma się wrażenie, że Garcia musiała upchnąć w finałowym numerze zbyt dużo. Sam finał jednak bardzo mi się podoba, bo zamyka pewien etap w życiu tytułowych bohaterów i podkreśla zmiany, jakie w nich zaszły.

MANIAK O OPRAWIE GRAFICZNEJ

Za graficzną część komiksu odpowiada trzech artystów: Mico Suayan, Mike Mayhew i Jason Badower. Ten pierwszy zajął się scenami toczącymi się w teraźniejszości, natomiast dwójka pozostałych odpowiadała za retrospekcje. Style wszystkich nich — choć różnią się nieco ekspresją i dynamiką — łączy jedna cecha: fotorealizm. I doskonale on do tej opowieści pasuje, bo podkreśla jej  funkcjonowanie w takiej rzeczywistości, która stara się jak najbardziej naśladować tę naszą, porzucając jednocześnie superbohaterską przesadę.

Ciekawy zabieg wykorzystano w warstwie kolorystycznej. Wydarzenia toczące się w teraźniejszości rysowane są w czerni i bieli, a te w przeszłości są kolorowe. To proste w założeniach, ale bardzo efektywne odejście od utartych rozwiązań — wszak zwykle takie plany czasowe koloruje się odwrotnie. Nie ma to jednak tylko na celu wstrząsnąć czytelnikiem i wytrącić go ze strefy komfortu. Takie odwrócenie barw doskonale też podkreśla istotę opowieści — w przeszłości, choć niepozbawionej wydarzeń trudnych i dramatycznych, wciąż tkwi jakaś nadzieja na lepsze. Teraźniejszość brutalnie tę nadzieję weryfikuje.

Z technicznego punktu widzenia największe wrażenie zrobiły na mnie rysunki Mike’a Mayhew. Potrafi on utrzymać idealną równowagę pomiędzy realizmem a ekspresją, dzięki czemu w jego kadrach nie brakuje dynamizmu. Na tym polu Badower i Suayan trochę z nim przegrywają. Rysunki obu panów — mimo ogromnej liczby szczegółów — bywają czasami nadto statyczne i pozbawione emocji. Co nie oznacza oczywiście, że odpychają. Mają po prostu trochę niedoskonałości.

Warto też zwrócić uwagę na całkiem udane rozwiązania kompozycyjne. Poza klasycznie rozstawionymi okienkami w różnych rozmiarach, znajdziemy tu nietypowe, duże, często całostronicowe kadry. Stanowią one odejście od tradycyjnej, sekwencyjnej komiksowej narracji i przenoszą ją w mniej dosłowne rejony, w których pierwsze skrzypce odgrywają przeżycia wewnętrzne bohaterów czy paralele pomiędzy nimi. Nie są to rozwiązania szczególnie we współczesnym komiksie nowatorskie, ale zdecydowanie wzbogacają ten tytuł.

MANIAK OCENIA

Joker/Harley: Criminal Sanity to znakomity komiks, który jeszcze długo ze mną zostanie. Mam nadzieję, że Kami Garcia wróci jeszcze do wykreowanego przez siebie Gotham, a tymczasem gorąco polecam Wam wszystkim lekturę — jeśli nie w oryginale, to po polsku, bo niedługo komiks ukaże się u nas nakładem Egmontu.

DOBRY

Źródła:

  1. ^Kami Garcia Gets Dark with Joker/Harley: Criminal Sanity.
  2. ^abHow a YA teen Joker pitch turned into a Hannibal-esque take on the Harley Quinn / Joker dynamic.
  3. ^Joker/Harley: Criminal Insanity Writer Explains Her Mindhunter Approach.

Komentarze