Maniak inaczej #41: Nie lekceważ kobiety w futrze i diamentowej kolii, czyli "Once Upon a Time" S04E18

MANIAK NA POCZĄTEK


Uwaga! We wpisie znajdują się: szczegółowy opis i analiza każdej sceny odcinka. Jeśli omawiana odsłona „Once Upon a Time” jeszcze przed Wami, to lepiej kliknijcie tutaj, by poznać moją opinię bez ryzyka popsucia sobie zabawy.
Cruella De Mon to obok Diaboliny, Urszuli i Złej Królowej, jedna z najbardziej ikonicznych negatywnych bohaterek Disneya. Nic więc dziwnego, że w końcu znalazła się w „Once Upon a Time”. Ale, choć w serialu gości już od siedmiu odcinków, wciąż nie było wiadomo, skąd się wzięła, jak dostała swoją moc i czego tak naprawdę chce. Aż do teraz.

MANIAK ANALIZUJE


Tytuł, „Symapthy for the De Vil” to oczywiście nawiązanie do piosenki „The Rolling Stones”, zatytułowanej „Sympathy for the Devil”. Dość przewrotne jest także znaczenie: „współczucie wobec De Mon”. Początkowo sugeruje bowiem, że Cruella będzie należeć do całego grona czarnych charakterów, którzy są źli, bo w przeszłości ich skrzywdzono. W miarę odcinka jednak, okaże się, że niekoniecznie tej pani De Mon będziemy współczuć.

Samochodowe inspiracje.

Rozpoczynamy w dalekiej przeszłości. Większość sceny jest zrealizowana w zwolnionym tempie, co nadaje jej dramatyzmu. Wychodzimy od bardzo ładnego ujęcia na nogi biegnącej dziewczynki (w tej roli Milli Wilkinson, dla której to już druga rola w once’owej produkcji — wcześniej wystąpiła jako córka Alicji i Cyrusa w „Once Upon a Time in Wonderland”). W tle słychać szczekanie psów. Dziewczynka odwraca się i dostrzega goniącego ją dalmatyńczyka. Biegnie dalej i przeskakuje przez przewrócone drzewo. To samo robi pies.
Tempo jest od teraz normalne. Dziewczynka dobiega do drogi, ale nagle się zatrzymuje. Przed sobą widzi kolejnego, szczekającego dalmatyńczyka. Odwraca się, ale i poprzedni zdążył ją dogonić.
W tle słychać silnik nadjeżdżającego samochodu. To czerwony pojazd, bardzo przypominający ten należący do Cruelli w animowanych „101 dalmatyńczykach”. Wychodzi z niego kobieta ubrana w czarny płaszcz oraz kapelusz (znakomity kostium). Każe dalmatyńczykom się wycofać, a następnie zwraca się do dziewczynki. Każe jej wrócić do domu. Ta jest jednak niechętna do współpracy i odpowiada, że nikt jej do niczego nie zmusi. Kobieta stawia na swoim. Pstryka palcami, co psy traktują jako komendę: „warcz”. Następnie znów przemawia do dziewczynki. Teraz, kiedy jej ojciec zmarł, poczynią kilka zmian w domu. Wreszcie słyszymy też imię dziewczynki — to oczywiście młoda Cruella. A jej oczy są pełne łez.

Młoda Cruella zamknięta na strychu.

Trafiamy do rezydencji Cruelli i jej matki. Bohaterki wchodzą po schodach, a za nimi podążają dalmatyńczyki. Matka Cruelli otwiera drzwi strychu i mówi córce, że od teraz będzie tu spać. Dziewczynka pyta, czy zostanie tak po prostu zamknięta, niczym pies. Kobieta odpowiada, że strych będzie musiał od teraz pozostać całym światem Cruelli — aż któregoś dnia nauczy się robić to co jej matka każe. Następnie wychodzi i zamyka drzwi na klucz.
Początek zapowiada bardzo trudną historię i przedstawia Cruellę jako ofiarę toksycznej relacji z matką. Taka perspektywa jest ciekawa, zwłaszcza, że nie od razu nakreślone są wszystkie składowe sytuacji. Na razie musi nam wystarczyć tyle.
Intryguje też oczywiście osadzenie akcji. Cruella nie pochodzi z Zaczarowanego Lasu, ale z miejsca wyglądającego na Wielką Brytanię lat dwudziestych.

Cruella odkrywa karty.

Przenosimy się do teraźniejszości. Cruella pędzi swoim cudownym, czarno-białym wozem. Dostajemy oczywiście klasyczną trójcę ujęć: najpierw spoglądamy na pędzący pojazd z daleka; potem kamera przechodzi do obracającego się koła, a na koniec trafiamy do kabiny. Nagle Cruella zauważa coś na drodze i gwałtownie hamuje. Tym czymś, a raczej kimś, okazuje się Diabolina.
Cruella wysiada z samochodu. Diabolina pragnie zamienić z nią kilka słów. Cruella mimowolnie rzuca, że to dobrze, iż serwisowała niedawno hamulce, bo nie cierpi krwi na swoim wozie. Diabolina mówi, że ta krew nadal może się na karoserii znaleźć i każe opowiedzieć o Lily. Z początku Cruella udaje, że nie wie, o kogo chodzi, ale gdy Diabolina naciska i doprecyzowuje swoje pytanie, w końcu się łamie. Okazuje się, że Cruella skłamała Diabolinie i powiedziała jej, że Lily nie przeżyła podróży do świata bez magii. Tak naprawdę zaś, zostawiła niemowlę w lesie na pewną śmierć — w końcu jest okropną osobą i żaden z niej materiał na matkę. Ponadto wyjaśnia, że razem z Urszulą zabrały pozostałości jaja, których później użyły, by zachować młodość (bardzo dobre wyjaśnienie tej kwestii i ciekawe rozszerzenie mitologii serialu).
Diabolina jest wściekła. Ostrzega Cruellę, że jej śmierć będzie trwała wiele dni. Następnie zamienia się w smoka. To jednak błąd, bowiem okazuje się, że Cruella ma nie tylko władzę nad zwierzętami, ale także nad magicznymi stworzeniami, w tym smokami. Była więc doskonale przygotowana, a przeciwniczka nie doceniła jej umiejętności. Czego tak naprawdę chce? Zdradza, że nie chodziło jej o Golda, ani tym bardziej o Diabolinę. Jest coś, czego chce od Autora. Każe więc smoczycy być grzeczną i położyć się spać (Diabolina potulnie to czyni), a sama odjeżdża.
Dostaliśmy więc pierwszą wskazówkę, że Cruella wie coś więcej, niż się do tego przyznaje i ma własne plany co do Autora. Oj, Titelitury nie byłby zadowolony…

Dalmatyńczyki atakują.

I czas na kartę tytułową. Bardzo zresztą pomysłową i ładnie nawiązującą do „101 dalmatyńczyków” oraz samej Cruelli, bo oto w tle przebiega mnóstwo białych piesków w czarne łatki.

Regina przekazuje zelenową nowinę.

Emma, Śnieżka i Książę wchodzą razem z Emmą do swojego mieszkania. Panna Swan pyta rodziców, czy na pewno nie pamiętają nic więcej na temat Autora; czegoś, co pomogłoby go odnaleźć. Książę odpowiada, że powiedzieli wszystko, co wiedzą. Powoduje to w bohaterce złość. Z żalem i sarkazmem pyta, czy aby na pewno wszystko, bo ostatnio na jaw wychodzi coraz więcej tajemnic. Do akcji wkracza Śnieżka, która pragnie nieco uspokoić sytuację. Emma nie chce jednak jej słuchać. Mówi, że rodzice nauczyli ją tego, iż zawsze istnieje właściwa, bohaterska droga. To co sami wyrządzili dziecku Diaboliny było zaś… Książę nie daje jej skończyć i spieszy z wyjaśnieniami, że nie mieli innej możliwości zapewnienia tego, by Emma dorosła jako ktoś dobry. Jakby nie rozumiał, że nic go nie usprawiedliwia… Co stara się też wpoić mu Emma. Krzyczy, że na miejscu Śnieżki i Księcia nie byłaby w stanie skrzywdzić kogoś zupełnie bezbronnego. Śnieżka odpowiada zaś, że właśnie dlatego to zrobili — żeby Emma miała w sobie taką dobroć, jaką pokazała przed chwilą. Twierdzi, że było warto. Ciekawe słowa z ust naszej królewny…
Do mieszkania wchodzi Regina (uff, bo było gorąco). Emma pyta jej, gdzie tak długo była. Pani burmistrz odpowiada, że miała bardzo zły dzień i opowie całą historię później — po tym, jak uratuje Robina Hooda. Na razie ogólnikowo opowiada o tym, jak zadzwoniła pod numer Robina uzyskany od Emmy i jak odkryła, że to Zelena przez cały czas podszywała się pod Marian. A do tego wszystkiego — współpracowała z Goldem. Robin jest w niebezpieczeństwie i kobieta chce jechać do Nowego Jorku, by odnaleźć ukochanego i powstrzymać swoją siostrę.
Hak słusznie pyta jednak, co w takim razie z Goldem. Skoro Zelena jest z nim w komitywie, to mężczyzna nie pozwoli tak zwyczajnie zepsuć jej planów. Regina przytakuje, ale twierdzi, że ma na Mrocznego sposób…

Bella, taka nieświadoma…

Przenosimy się do sklepu Golda. Bella układa książki na półkach. Do środka wchodzi Reginia. Mówi Belli, że jej eksmąż (jaki tam eks, przecież nie było rozwodu, tylko separacja), wykręcił niezły numer. Skruszona Bella odpowiada, że bardzo jej z tego powodu przykro. Regina dodaje, że teraz Titelitury chce jej współpracy. Bella jest pewna, że to byłby duży błąd i pyta, jak może pomóc. „Cieszę się, że zapytałaś” odpowiada Regina. Oj, coś knuje…

Tit szczuje Autora.

Titelitury wpuszcza Autora do chatki (ciekawe, co robił przez ten czas, gdy Mroczny szantażował Reginę…). Autor zauważa, że wnętrze jest przytulne, a wiszące na ścianach poroża dodają mu szyku. Czuje się niemal jak Hemingway czy Thoreau. Ciekawe, skąd ich zna — widać odwiedzał nie tylko Zaczarowany Las. Przy okazji poznajemy wreszcie imię Autora, które brzmi Isaac. Pochodzi one oczywiście od hebrajskiego Jic’chak, czyli „ten, który się śmieje” i kojarzy się z biblijną postacią Izaaka (niemalże poświęconego przez ojca). A ponieważ etymologia imion od zawsze jest w „Once Upon a Time” ważna, to jestem ciekaw, jak zostanie rozwiązana ta kwestia.
Zdenerwowany niezamykającą się buzią Autora Titelitury pyta, czy ten zawsze tak dużo mówi. Isaac odpowiada, że tylko wtedy, gdy się denerwuje, a wciąż nie odzyskał swojego pióra. Mroczny nie ma jednak zamiaru mu go na razie przekazywać i zachowuje je dla siebie — choć jest bez magicznego atramentu bezużyteczne. Mężczyzna ma plan, by ów atrament zdobyć, a gdy Autor pyta, w jaki sposób zamierza to uczynić, odpowiada, że przez sprowadzenie Emmy na złą stronę. Isaac nie do końca rozumie i pyta, co Titelitury chce w ten sposób osiągnąć. Ten odpowiada, że to proste — kiedy sprawi, że serce Emmy spowije mrok, zyska wszystko, czego potrzebuje. Autor ma się sam o tym przekonać już niedługo, jak wrócą wspólniczki Titeliturego. No, Diabolina to na razie śpi…
Autor zauważa część garderoby, którą Cruella zostawiła na wieszaku i zauważa, że wspomniane wspólniczki lubią futra i perfumy. Nie może się doczekać, by je poznać. Mówi to w taki sposób, jakby miał coś z panią z czarno-białą czupryna już do czynienia. Titelitury odpowiada zaś, że Isaac na pewno zna kobiety z opowieści, które pisał. Autor naprostowuje jednak rozmówcę i mówi, że raczej o paniach wie, niż je zna, a to różnica.
Mroczny nie słucha jednak swojego gościa, bo oto dochodzi do niego sygnał z zupełnie innego miejsca. Mężczyzna każe poczekać Isaacowi w chatce do swojego powrotu i znika. Ku niezadowoleniu Autora, rzecz jasna.

Prawie się można wzruszyć, aż tu nagle…

Studnia w lesie. Okazuje się, że to Bella wołała Titeliturego. Para wymienia między sobą pozdrowienia na przywitanie, a następnie Bella pyta, czy Gold pamięta, co jej powiedział dokładnie w tym miejscu, kiedy składali sobie przysięgę małżeńską: to że zupełnie wygnała z jego serca mrok. Mężczyzna jest skruszony i przeprasza. Bella nie chce jednak przeprosin. Pragnie za to choć raz w życiu poznać prawdę i dowiedzieć się, dlaczego Titelitury wrócił. Czy po to by ją odzyskać? Titelitury odpowiada, że przyczyna jest bardziej skomplikowana. Wyjmuje swoje serce z piersi. Jest niemal całe czarne, z wyjątkiem małego, czerwonego punkciku. Stulecia mrocznych czynów zebrały swoje żniwo — tylko niewielka część serca Titeliturego pozostała wolna od ciemności. I ta się w niej jednak pogrąży. W pewnym sensie spowoduje to śmierć mężczyzny — nie dosłowną, ale emocjonalną, bowiem straci wtedy umiejętność kochania, a resztki dobroci, które Bella w nim dostrzegła, na zawsze znikną. Tylko Autor jest w stanie temu zapobiec. To rozwinięcie problemu zarysowanego w poprzednim odcinku i trzeba przyznać, że motywy działań Golda stają się teraz jeszcze ciekawsze.
Mężczyzna wkłada swe serce z powrotem na miejsce. Nie oczekuje, że ukochana zrozumie sytuację. Ta jednak odpowiada, że czasem się martwi, iż wyrzuciła wyszczerbioną filiżankę (stały symbol uczucia miedzy tą parą i nawiązanie do „Pięknej i Bestii”) zbyt wcześnie. Bohaterowie wymieniają pocałunek. I wtedy rzeczy przyjmują zupełnie niespodziewany obrót.
Bella pyta, czy Titelitury wie, w czym tkwi problem, a następnie sama odpowiada, że Will całuje o wiele lepiej. Mężczyzna jest bardzo zdziwiony, a jego ukochana ciągnie dalej. Według niej Titelitury jest żałosny, a oglądanie, jak się przed nią płaszczy, było jak oglądanie psa, błagającego o resztki. Mroczny, oczywiście pełen szoku i niedowierzania, pyta, dlaczego Bella tak mówi i twierdzi, że to zupełnie nie w jej stylu.
Nagle odzywa się głos Reginy: to zupełnie w JEJ stylu. Wychodzi z ukrycia, trzymając w dłoni serce Belli. A to spryciula! Każe dziewczynie zapomnieć o wszystkim, co zaszło i wrócić do domu. Biedna Bella, tak się ją ostatnio wykorzystuje…
Titelitury jest wściekły. Grozi Reginie, że będzie za to co właśnie zrobiła, bardzo długo cierpieć. Regina mówi jednak, że Titelitury nic nie zrobi, chyba, że chce, by zgniotła serce jego ukochanej. Na dowód, że jest poważna, lekko je ściska. Gold, chcąc nie chcąc, musi wysłuchać jej warunków. Regina mówi, że udaje się do Nowego Jorku i jeśli Titelitury piśnie choć słówko na ten temat Zelenie, to nie tylko on straci serce. No proszę — bardzo dobrze to Regina rozegrała. Mam tylko nadzieję, że nie obróci się to przeciwko niej, tak jak to było w zeszłej połowie sezonu z Hakiem.

Cruella grozi. Z klasą.

Tymczasem Autor zabija czas, czytając „Wielkiego Gatsby’ego”. Ma chłopak gust. W dodatku to tak świetnie łączy się z okresem, w którym rozgrywają się retrospekcje Cruelli…
Nagle do chatki wchodzi nasza czarownica o czarno-białej czuprynie. Z miejsca zwraca się do Autora i mówi, żeby nie studiował tych „wielkich”, bo i tak nie zostanie jednym z nich. Następnie zwraca się do Autora po imieniu, wita się i dodaje, że pewnie nie spodziewał się jej znów zobaczyć. Isaac odpowiada, że miał nadzieję się na nią nie natknąć. Cruella przechodzi wtedy do sedna — Isaac powinien ułatwić sprawę i oddać jej to co zabrał. Mężczyzna mówi jednak, że nie może tego uczynić i przeprasza. Ale Cruelli tak łatwo się nie zbywa. Kobieta natychmiast łapie Autora za fraki i mówi, że wystarczy jedno gwizdnięcie, by za autorem ruszyło sto (a tam sto, niech od razu poleci sto jeden) wygłodniałych, warczących psów. Ten jest jednak spokojny — magia Cruelli jest silna, ale nie dość silna, by go zranić. Kobieta puszcza więc Autora i ze smutną miną odrzeka, że nie cierpi, kiedy ten ma rację. Ale za to podoba jej się jego pewność siebie — nadaje mu męskości. Zbliża się na intymną odległość i pyta, czy przez wzgląd na dawne dzieje nie byłby w stanie jej pomóc. Isaac zamyka oczy, zbiera siły i odpowiada negatywnie. Cruella od razu mówi, że Autor zapłaci za to co jej zrobił. Reakcja Isaaca jest dość zastanawiająca. Odpowiada, że groźby nie składają się na dobre dramaty. Z drugiej strony, dostrzega potencjał w całej historii: Titelitury nie wie o tym, że Cruella Isaaca zna, a zatem kobieta skłamała Mrocznemu. Lepiej więc, by zniknęła, gdy tamten wróci. Ciekawe rozpatrywanie wydarzeń w kontekście opowieści.
Cruella jest wściekła. Każe Autorowi cieszyć się póki może, bo wkrótce przekona się, jak wiele jest sposobów na obdarcie Autora ze skóry.
W całej rozmowie nakreślone są dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, Cruella i Isaac doskonale się znają i wygląda na to że byli niegdyś przyjaciółmi. Po drugie, mężczyzna odebrał jej coś cennego; coś co nasza wielbicielka futer pragnie odzyskać. A jak to było dokładnie?

„Cruella De Mon, Cruella De Mon,
co wzrokiem poraża i miną tak złą,
że nawet zuch przestraszyć może się,
Cruella, Cruella De Mon…”

Retrospekcje. Dorosła, blondwłosa Cruella nadal siedzi w zamknięciu na strychu, gdzie nie pozostaje jej nic innego tylko słuchanie radia. A w radiu leci akurat nie byle co, bo jazzowa wersja piosenki „Cruella De Vil” ze „101 dalmatyńczyków” (w tym świecie zatytułowana „The Toast of Beak Street”)! Bohaterka ochoczo się do niej kiwa, aż tu nagle na strychu pojawia się jej matka. Kobieta wyłącza radio i ostrym tonem pyta, skąd Cruella je wzięła. Ta ignoruje pytanie i każe włączyć radio z powrotem, bo grają świetną piosenkę. Matka puszcza te słowa mimo uszu (to chyba rodzinne) i domyśla się, co zaszło: Cruella musiała ukraść radio ostatnim razem, kiedy została wypuszczona ze strychu. Dziewczyna oczywiście stara się bronić. Śmiertelnie się nudzi, przeczytała niemal każdą dostępną jej książkę i nie posuwałaby się do kradzieży, gdyby matka choć raz pozwoliła jej wyjść z domu. Ta jednak stanowczo odmawia.
Wtem z dołu słychać dzwonek do drzwi, a chwilę później szczekanie psów. Matka każe Cruelli nie ruszać się z miejsca i być cicho, a następnie schodzi na dół. Oj, niełatwe życie miała nasza Cruella.

Autor przybywa słodzić matce Cruelli.

Gościem, który dzwonił do drzwi okazuje się Autor. Przedstawia się jako redaktor gazety i mówi, że poszukuje interesujących historii o ciekawych ludziach. Matka Cruelli natychmiast go zbywa i usiłuje zamknąć drzwi przed nosem, ale Isaac się nie poddaje. Prosi, by kobieta nie była skromna. Wie, że jest najlepszą treserką psów w Londynie i zatrudniali ją królowie oraz książęta. Prosi o dwie minuty czasu.

Coś chyba mu nie wyszło.

Matka Cruelli wpuszcza Isaaca do domu. Autor każe opowiedzieć jej o swoim talencie i porównuje łatwość, z jaką przychodzi jej kontrolowanie psów do magii. Kobieta odpowiada, że nie ma to z magią raczej nic wspólnego — to po prostu efekt ciężkiej pracy i ustalonego porządku. Isaacowi niezbyt się to podoba. Szuka historii, które mają więcej szyku, czegoś magicznego i niespodziewanego. Zauważa wiszące na ścianie portrety trzech mężczyzn i pyta, czy to krewni. Matka Cruelli odpowiada, że obrazy przedstawiają jej mężów. I tutaj Autor połyka bakcyla. Zaczyna wypytywać o szczegóły. Chce wiedzieć, czy kobieta jest rozwódką czy też wdową. To jednak dla niej za wiele. Wyrywa Isaacowi notatnik i wysnuwa wniosek, że na pewno nigdy w życiu się nie żenił, bo inaczej nie zadawałby swych pytań tak beztrosko. Pewnie też nigdy się nie zakochał. Kobieta wyrzuca notatnik za drzwi i krzyczy, że powinien zacząć pisać swą historię, zamiast żerować na nieszczęściu innych. Natychmiast zatrzaskuje drzwi.
Z tej rozmowy wyłania się dość interesujący obraz obu postaci. Matka Cruelli to bez wątpienia ktoś, kogo w jakiś sposób kiedyś skrzywdzono i kto przeżywa ogromny ból, który zostaje przelany na jej bliskie otoczenie. Natomiast Autor to ktoś, dla kogo liczy się tylko i wyłącznie sensacja — niczym dawny łowca plotek. Bardzo mnie intryguje jego gonienie za „dobrą historią” i jestem ciekaw, skąd się wzięło.
Oczywiście to nie koniec przygód Isaaca z rodziną De Mon. Chwilę po tym, jak zostaje wyrzucony za drzwi, słyszy bowiem głos Cruelli wołającej z okna. Bohaterka mówi, że ma dla niego świetną historię, ale najpierw musi ją wypuścić. Na twarzy Autora maluje się uśmiech. Wreszcie znalazł to czego szukał.

Henry z miną pt. „Pongo, ty zdrajco!”

Storybrooke. Henry wysiada ze szkolnego autobusu. Na chodniku zauważa dalmatyńczyka Archie’ego, Pongo (wreszcie się Pongo, od przyjazdu Cruelli, pojawia). Zauważywszy chłopca, pies zaczyna biec. Henry, czując w sobie obowiązek doprowadzenia czworonoga do właściciela, rzuca się w pogoń.
Pongo zaprowadza Henry’ego w ślepy zaułek. Zaczyna groźnie ujadać, a chwilę później nadjeżdża Cruella. Wysiada z samochodu i mówi Henry’emu, by nie winił psa — po prostu wypełniał rozkazy, a Cruella kazała mu aportować.
Chłopak pyta kobiety, czego chce. Ta odpowiada, że pragnie tylko, by Henry był grzecznym chłopcem i wsiadł do samochodu. Henry karcąco spogląda na Pongo i chcąc nie chcąc, stosuje się do polecenia naszej wielbicielki futer.

Cruella znajduje klucz.

Wracamy do Wielkiej Brytanii lat dwudziestych. Cruella siedzi bezczynnie na strychu, aż tu nagle słyszy puknięcie w okno. Z początku je ignoruje, ale zaraz potem słyszy odgłos po raz drugi. W końcu więc staje, podchodzi do okna i otwiera je. Zauważa wtedy na zewnętrznym parapecie klucz. Uśmiechnięta zabiera go i ściska w dłoni.

Autor wie jak zrobić wrażenie na kobiecie.

Cruella wychodzi na zewnątrz. Dalmatyńczyki matki smacznie śpią, a przed bramą czeka Autor. Cruella pyta go, jak udało mu się to wszystko zorganizować, a ten odpowiada, że po prostu ma swoje sposoby. Bohaterka nie daje jednak za wygraną i mówi, że jej matka nie spuszcza klucza do strychu z oczu, sugerując, że zdobycie go graniczy z niemożliwym. Isaac zbywa pytania i stawia Cruellę przed wyborem: albo będzie nadal dociekliwa, albo stąd odejdą. Proponuje ciche, przytulne miejsce. Cruella wolałaby jednak coś głośniejszego — mieszka na strychu, a matka nie pozwala jej na muzykę czy jakąkolwiek rozrywkę. Wyrwała nawet jej ulubione brugmansje z ogrodu, bo nie lubiła ich zapachu (o, to rzeczywiście okropna kobieta…). Isaac rozumie sytuację i mówi, że w takim razie zabierze ją dokądkolwiek zechce. Pokazuje swój samochód — okazuje się być dokładnie tym samym pojazdem, którym obecnie jeździ Cruella. Ciekawe, w jaki sposób znalazł się w naszym świecie…

I do tańca. W rytm wiadomej piosenki!

Dostajemy bardzo pomysłowe przejście montażowe niczym ze starych filmów i przenosimy się do Murray’s Club (taki klub rzeczywiście istniał w tych czasach w Londynie). Oglądamy szaloną zabawę przy dźwiękach jazzu, a następnie dochodzimy do stolika Cruelli i Isaaca.
Cruella jest wniebowzięta. Właśnie tak to sobie zawsze wyobrażała: muzyka, tańce, gin… Chwyta kieliszek i zanurza w nim usta, a następnie lekko się krzywi. Isaac uśmiecha się i mówi, że bohaterka przyzwyczai się do smaku. Następnie lekko zmienia temat. Zauważa, że historia Cruelli nosi znamiona klasycznej opowieści o Kopciuszku (co ciekawe, do Kopciuszka jeszcze w Zaczarowanym Lesie bardzo daleko, więc ciekawe skąd u Autora takie porównanie…) i pyta, dlaczego matka (w gruncie rzeczy nieco podobna do animowanej Lady Tremaine) zamknęła ją na strychu. Cruella odpowiada, że matka zrobiła to by siebie chronić; by Cruella nie zdradziła jej mrocznej tajemnicy. Zaciekawiony Autor pyta o szczegóły. Cruella kontynuuje. Wszyscy myślą, że jej ojciec zmarł na zawał, ale ona zna prawdę: to matka go otruła (no proszę, coś było z nią nie tak). Isaac pyta, czy Cruella ma pewność, co do swoich oskarżeń. Cruella odpowiada zaś, że pozbyła się wszelkich wątpliwości, kiedy dwóch kolejnych związanych z jej matką mężczyzn zmarło. „Kopciuszek z domieszką czarnej wdowy — to ci dopiero dobra historia” zauważa Isaac.
Nagle zespół zaczyna grać „Cruellę De Vil” (bardziej chwytliwy tytuł niż „The Toast of Beak Street”, prawda?). To rzecz jasna, ulubiony utwór Cruelli, która podrywa się do tańca. Zachęca Isaaca, by potowarzyszył jej na parkiecie. Ten, choć z początku nie chce się rozstać ze swoim piórem, w końcu daje się skusić. Zaczyna się zabawa.
Podczas tańca Isaac mówi Cruelli, że być może jej matka to morderczyni, ale ma rację co do jednego: Autor jest tak pochłonięty pisaniem o życiu innych, że zapomina wieść swoje życie. Cruella podejmuje temat i proponuje, by dzisiejszego wieczoru żyli na całego. No proszę, jaka pełna optymizmu — zupełnie inaczej niż jej obecna wersja. Co takiego się potem stało…?

Dziewczyny dostają słit focię Cruelli i Henry’ego.

Muzyka powoli cichnie i wracamy do Storybrooke. Regina pakuje swoje rzeczy do bagażnika. Nadchodzi Emma, która pyta, czy na pewno wycieczka do Nowego Jorku to dobry pomysł: nie wiadomo, co planuje Zelena i równie dobrze na miejscu może czekać pułapka. Regina jest jednak zdecydowana: Robin Hood ma kłopoty, więc nie ma innego wyboru, musi mu pomóc. Bardzo mi się podoba jej postawa.
Emma proponuje swoje towarzystwo. Regina zauważa jednak, że w Storybrooke jest dość roboty z Autorem, a małe starcie ze złą siostrą to nic takiego (zaraz, mówimy o tej samej Zelenie?). Emma i tak mocno się martwi, zwłaszcza, że w Nowym Jorku Regina nie będzie mogła skorzystać z magii. Dlatego wręcza jej pistolet. Ma nadzieję, że nie będzie trzeba go użyć, ale chce, żeby Regina była bezpieczna. Jakie to miłe z jej strony!
Regina pyta, czy Emma nie gniewa się na nią za to że dochowała tajemnicy Śnieżki i Księcia. Emma odpowiada, że to sprawa jej i jej rodziców, a Regina próbowała tylko pomóc, więc nie ma jej tego za złe. No proszę, jak dojrzale.
Nagle odzywają się telefony obu pań. To wiadomość wideo od Henry’ego. Chłopiec mówi, że złapała go Cruella i jeśli chcą go zobaczyć, to muszą robić to co kobieta w futrze każe. Cruella przejmuje wtedy pałeczkę, wita się z Reginą i Emmą, a następnie przechodzi do rzeczy. Chce, by bohaterki zabiły Autora i przyniosły jego ciało. Inaczej Henry’ego spotka bardzo nieszczęśliwe zakończenie. Zaraz, zaraz. Cruella Autora zabić nie może, ale Emma i Regina miałyby taką możliwość? Coś tu nie gra…

Rozbawić Golda nie jest tak łatwo. Ale Isaac podołał.

Titelitury wraca do swojej chatki. Autor wita go dość chłodno. Wciągająca lektura to nie to samo, jeśli lektura wciągnęła kogoś dosłownie. No cóż…
Titelitury ucisza Isaaca. Wspomina, że po tym, jak Autor i Cruella wreszcie ponownie się spotkali, mają teraz bardzo mało czasu. Autor udaje, że nie wie o czym mowa, ale Titelitury szybko daje mu do zrozumienia, iż taka strategia na nic się nie zda. Cruella i Isaac oboje skłamali, a teraz te kłamstwa wychodzą na jaw. Isaac zrywa się z miejsca, przeprasza i błaga Titeliturego, by go nie krzywdził. Nie wspomniał o wcześniejszej znajomości z Cruellą, bo miał ją za nieistotny szczegół. No tak, zawsze dobrze sobie odpowiednio wytłumaczyć.
Titelitury odpowiada, że sprawa jest nie tylko istotna, ale wręcz kluczowa dla jego planów. Cruella tak bardzo pragnie śmierci Autora, że porwała syna Wybawicielki (no wiesz, Titelitury, tak chłodno o własnym wnuku?). Isaac pyta, skąd takie informacje, a Titelitury odpiera, że tak jak Autor ma swoje sposoby, tak on ma swoje. Pokazuje szklaną kulę. Widział w niej, jak Cruella stawia Wybawicielkę przed wyborem: albo zginie Autor, albo jej syn.
Isaac jest oczywiście zaniepokojony. Titelitury mówił, że potrzebuje go, by spowić serce Emmy mrokiem. W ten sposób ma się to stać? Wybawicielka ma go zabić? Mroczny uspokaja Autora i mówi, że jeśli by umarł, to jego stanowisko powędrowałoby do kogoś innego; kogoś, kto być może nie byłby tak skłonny do współpracy. Isaac pyta w takim razie, po co współpracować z Cruellą. Odpowiedź jest dość prosta — kimś opętanym żądzą zemsty bardzo łatwo manipulować. Cruella była przekonana, że Titelitury myślał, iż jej szczęśliwe zakończenie ma polegać na pogodzeniu się z matką. Mroczny wiedział jednak, że pragnęła czegoś zupełnie innego — śmierci Autora. Nie wiedział jednak, dlaczego; nie znał odpowiedzi na pytanie, co takiego Autor napisał o Cruelli. Isaac wyjmuje zza pazuchy kartkę (łał, długo ją przy sobie nosił) z rysunkiem dalmatyńczyka. To kolejny ukłon w stronę wiadomego filmu. Titelitury rozwija kartkę, czyta to co jest na niej napisane i zaśmiewa się szyderczo. No, no, Autor nabroił tak bardzo, że rozbawił samego Mrocznego…

Tak się rodzi Authella.

Wielka Brytania lat dwudziestych, Murray’s Club. Zespół kończy grać, a klub jest już niemal pusty. Cruella i Autor wciąż stoją na parkiecie. Cruella chciałaby, żeby to się nigdy nie skończyło. Dziękuje Isaacowi i mówi, że nigdy nie zapomni tej nocy. Daje mu pocałunek w policzek. Isaac zapowiada, że może sprawić, iż wieczór jeszcze bardziej zapadnie Cruelli w pamięć. Pragnie jej coś pokazać. No proszę, coś zaczyna między tą dwójką iskrzyć!

Cruella zafascynowana opowieściami Isaaca.

Cruella i Autor siadają przy stole. Isaac wyjmuje swoje pióro. Cruella początkowo patrzy dość podejrzliwie. Isaac wyjaśnia że to nie jest zwykłe pióro — to raczej najważniejsza rzecz, jaką ma; coś absolutnie wyjątkowego. Mówi, że czegoś o sobie nie powiedział. Cruella, słusznie zauważa, że zdradziła na swój temat wszystko, więc Isaac też może. Autor rozpoczyna swą opowieść.
Tak naprawdę nie podróżuje po kraju i nie zbiera materiałów do artykułów dla gazety. Miejsca, które odwiedza znajdują się znacznie dalej od siebie — podróżuje bowiem między światami, między krainami opowieści. Cruella jest zdezorientowana i prosi o wyjaśnienia, dlatego Isaac ciągnie dalej. Mówi, że aktualnie znajdują się w takiej krainie opowieści, która istnieje poza czasem. Każe powiedzieć Cruelli, który to rok. Bohaterka nonszalancko odpowiada, że nikt nie przejmuje się tak trywialnymi sprawami. To tylko potwierdza tezę Isaaca — nie istnieją w określonym czasie, a są raczej w krainie jakiejś opowieści. Takich krain istnieje wiele: niektóre są piękne, niektóre przerażające, a niektóre magiczne. Tym samym Wielka Brytania lat dwudziestych jako kolejna dołącza do krain, które widzieliśmy w „Once Upon a Time” oraz „Once Upon a Time in Wonderland”: baśniowej krainy z Zaczarowanym Lasem i Arendelle (i prawdopodobnie Agrabahem, choć nie do końca wiadomo, czy nie jest on oddzielnym światem), Krainy Czarów, Otchłani (świat, do którego trafia się, jeśli jest się pod działaniem Klątwy Snu), Świata Bez Koloru (stamtąd pochodzi dr Frankenstein), Nibylandii, Wiktoriańskiej Anglii (miejsce pochodzenia Alicji) oraz Oz. Wyjaśnienia Isaaca dość zgrabnie tłumaczą istnienie wszystkich tych światów.
Cruella jednak z początku nie wierzy i jest pewna, że Isaac zwyczajnie napił się za dużo ginu. Autor mówi, że to i tak nie jest najbardziej szalona rzecz. Zdradza, że jego pióro i atrament są zaczarowane. Mają tak wielką moc, że da się nimi zrobić coś więcej, niż pisać historie — da się te historie także zmieniać.
Cruella pyta, czy Isaac mówi poważnie. Mężczyzna odpowiada, że jest w stanie wszystko udowodnić. Macza pióro w atramencie i zaczyna pisać. Wtem, na szyi Cruelli pojawia się diamentowy naszyjnik. A żeby całkowicie rozwiać wszelkie wątpliwości, na tym Autor nie kończy i szybko dorabia dwa diamentowe kolczyki. Cruella zostaje przekonana. Zbliża się do pióra i atramentu, by po nie sięgnąć. Autor ostrzega ją jednak, by była ostrożna — nie wiadomo, co mogłoby się stać, gdyby atrament się wylał (zgadliście — dowiemy się tego jeszcze w tym odcinku).
Cruella pyta, czy Isaac jest w stanie napisać cokolwiek sobie tylko zażyczy. Mężczyzna odpowiada twierdząco (ciekawe, czy rzeczywiście; czy może za pomocą swego pióra zrobić absolutnie wszystko, łącznie z obejściem praw magii). Mógłby nawet użyć pióra, by przenieść ich gdzieś daleko, gdzie matka Cruelli i jej psy nigdy by ich nie znaleźli. Mogliby wtedy być razem. Cruella mówi jednak, że to nie takie proste. Autor jest jednak optymistą — to może być proste. Proponuje dać Cruelli magię, dzięki której czułaby się bezpieczna. Bohaterka pyta, czy naprawdę byłby to dla niej w stanie zrobić. Isaac nie każe jej czekać i zapisuje na kartce: „Cruella potrafi kontrolować zachowanie absolutnie wszystkich zwierząt, jakich tylko zapragnie”. Tym samym dostajemy odpowiedź na pytanie, w jaki sposób zdobyła swą moc.
Autor mówi, że teraz mogą odejść: wsiąść do samochodu i odjechać w siną dal. Cruella chce jednak załatwić jedną sprawę — stawić czoła matce; uzmysłowić jej, że już nie ma nad nią żadnej władzy. Autor proponuje ją zabrać, ale Cruella chce to zrobić sama. Sugeruje spotkać się w hotelu i każe Isaacowi obiecać, że nie ucieknie z żadną inną szczęściarą. Mężczyzna składa taką obietnicę i w dowód wręcza Cruelli kluczyki do swojego auta. Cruella bierze zaś serwetkę, składa na niej pocałunek, a następnie wkłada ją do marynarki Isaaca i żegna się z nim. No, no — romans kwitnie.

Księcia uderzone ciętą ripostą.

Storybrooke. Książę ogląda wiadomość wideo od Cruelli i natychmiast rozpoznaje miejsce, w którym się znajduje. To kilka mil na południe od mostu. No, no, widzę, że storybroodzka topografia opanowana po mistrzowsku.
Hak pyta, co teraz zamierzają zrobić. Regina odpowiada, że czas ubrudzić rączki i zrobić wszystko, by odzyskać Henry'ego. Oczywiście nie oznacza to zabójstwa Autora. Nawet, gdyby się udało go odnaleźć, to nie byłoby w tym tyle zabawy, co w zabójstwie Cruelli. W końcu czas zobaczyć, jak pani w futrze spodoba się zrobienie ubrania z niej samej. Oj, Regina i jej żarciki… Śnieżka oczywiście reaguje bardzo ostro, ale Regina zaznacza, że to serce Emmy chronią, a nie jej. Co racja, to racja. Emma nie jest jednak chętna do działań zgodnie z planem Reginy — jeśli pójdą na całego, będą ryzykować życie syna.
Hak mówi, że stał na czele wielu misji ratowniczych i przydałoby się lepiej poznać teren. Emma mówi, że przydałoby się też zlokalizować Autora. Skoro jest wrogiem Cruelli, to może też znać jakiś sposób na jej pokonanie. Śniezka zdradza, że mogłaby z Księciem w tym pomóc. Książę dopowiada wtedy, że wrócili do klasztoru wróżek. Podczas swojej ucieczki Autor upuścił buteleczkę brandy, więc mogłoby zadziałać na niej zaklęcie lokalizujące (szukają Autora przynajmniej jeden dzień i dopiero na to wpadli?!). Emma odpowiada, że to świetne zadanie dla jej rodziców. Tymczasem ona z Hakiem i Reginą zbadają teren i odszukają Henry’ego oraz Cruellę.
Śnieżka zatrzymuje córkę. Wie, że Emma się na nich gniewa, ale uniki nic nie pomogą. Emma odpowiada, że wcale ich nie unika. Chodzi o to że życie jej syna jest zagrożone, więc chce być z ludźmi, którym ufa. A w tej chwili wcale nie są to jej rodzice. Oj, bolesne słowa. I mam wrażenie, że panna Swan zaczyna przekraczać pewną granicę. Z drugiej strony, brak zaufania wobec Śnieżki i Księcia, po tym jak ją oszukiwali, nie wzięła się zupełnie znikąd.

„Co ta Regina wygaduje?”

Regina, Emma i Hak rozglądają się po storybroodzkim lesie. Regina z rozczarowaniem w głosie mówi pannie Swan, że ta zachowuje się jak naburmuszone dziecko. Śnieżka i Książę zrobili coś złego, ale przeprosili i pora zapomnieć o sprawie. Emma reaguje dość ostro, krzycząc, że nie będzie przyjmować rad od kogoś, kto przez pół życia żywił urazę, bo dziesięciolatka zdradziła jego tajemnicę (Emma, takich argumentów ad hominem się nie używa, to niemerytoryczne!).
Regina wyraźnie sobie nie radzi, więc do akcji wkracza Hak, który prosi, by Emma posłuchała chociaż jego. Pirat przypomina ukochanej, że była w stanie wybaczyć i Reginie i jemu; potrafiła swym sercem spojrzeć ponad ich przeszłość. Według Emmy istnieje jednak pewna różnica: oni nie zgrywali wzorów świętości i byli szczerzy na temat tego, kim są. Książę i Śnieżka nie byli, cały czas twierdzili, że są bohaterami. Hak jednak zauważa, że nawet bohaterowie popełniają błędy. Bo błędy to coś ludzkiego.
Regina znów dołącza do rozmowy i opowiada, jak jakiś czas temu (konkretnie w odcinku „Smash the Mirror”) Śnieżka dała jej pewną radę. Powiedziała, że Regina musi wierzyć w to że zasługuje na przebaczenie, że ma szansę na łaskę. Wtedy tego nie wiedziała, ale teraz Regina rozumie, że Śnieżka mówiła wtedy o także o sobie. Przez długi czas starała się naprawić swoje błędy.
Emma jest jednak nieugięta. Skoro Hak i Regina tak dobrze rozumieją działanie jej rodziców, to niech sami im wybaczą. Ona nie potrafi i ma ważniejsze sprawy na głowie — jak ratunek Henry’ego. Widać, że jest całkowicie zmęczona tą sytuacją.

Cruella grająca w „Angry Birds” — więcej do szczęścia nie potrzeba.

Tymczasem Cruella, oparta o swój samochód, czeka przy drodze na głowę Autora. Henry siedzi związany na ziemi, oko ma na niego Pongo. Wielbicielka futer zabija zaś czas, grając w „Angry Birds”. Co nie za bardzo jej wychodzi, bo co chwilę daje upust swojej frustracji. Co ciekawe, używa wtedy podobnych słów, jakich użyła do Roberta, gdy ten odmówił sprzedaży szczeniaczków w animowanych „101 dalmatyńczykach”.
Tymczasem Henry znajduje na ziemi kawałek szkła. Szybko przecina krępujące go więzy i ucieka. Pongo sygnalizuje ten fakt warknięciem, a zrezygnowana Cruella odrywa się od gry i rzuca komendę: „Bierz go”. Pongo rzuca się w pogoń.

Autora odwiedza niespodziewany gość.

Retrospekcje. Autor wrócił do swojego hotelu. Z tęsknotą spogląda na serwetkę ze śladem szminki Cruelli. Nagle ktoś puka do drzwi. Przekonany, że to Cruella, z uśmiechem podchodzi pod sam próg, otwiera i spotyka go niemiła niespodzianka — matka Cruelli w towarzystwie swoich dwóch, wściekłych dalmatyńczyków. Równie zdziwiona co Issac pyta, gdzie jest jej córka. Autor nie zamierza jednak udzielać jej żadnych informacji i usiłuje zamknąć drzwi przed nosem. Kobieta go powstrzymuje (ładne nawiązanie do wcześniejszej sceny, w której dokładnie to samo zrobił Autor) i mówi, że psy czują zapach Cruelli na mężczyźnie. Pyta, dokąd jej córka poszła i dlaczego Isaac jej towarzyszył. Isaac odpowiada, że postanowił posłuchać rady: zaczął wieść życie, a nie tylko je opisywać. Teraz, dzięki Cruelli, już nigdy nie wróci do dawnych zwyczajów.
Kobieta nazywa go głupcem. Każe psom zaczekać, a sama wchodzi głębiej do pokoju. Mówi Isaacowi, że powinien był odejść jak najdalej, kiedy jeszcze miał taką możliwość. Ten pyta dlaczego, a następnie sam sobie odpowiada: matka Cruelli pewnie chce, by jej tajemnica nie wyszła na jaw. Zdradza kobiecie, że zna prawdę o śmierci jej mężów. Ta spogląda na Autora z politowaniem i mówi, że Cruella wykręciła całkiem niezły numer. I pomyśleć, że dziennikarz powinien na pierwszy rzut oka rozpoznać bujdę… To nie ona zabiła swych mężów — zrobiła to Cruella.
Autor nie chce wierzyć w słowa kobiety. Anielica z którą tańczył miałaby być morderczynią? Matka Cruelli opowiada, że także nie chciała wierzyć. Cruella zawsze była pogubioną dziewczynką. Wraz z mężem, ojcem Cruelli, myślała, że córka z tego wyrośnie. Aż nastał dzień, w którym wszystko się zmieniło. Ojciec Cruelli, jak gdyby nigdy nic, pił herbatkę w salonie, aż nagle upadł na ziemię i zmarł na zawał serca. Cruella była świadkiem całego zajścia — stała przed ojcem, sparaliżowana ze strachu. Kiedy więc lekarz, który stwierdził zgon, wyszedł z rezydencji, matka Cruelli od razu pomyślała o córce i tym, jaki wpływ może mieć ujrzenie śmierci ojca na mocno już splątany umysł. Spodziewała się łez. Zamiast nich zobaczyła uśmiech. Z początku była przekonana, że to wyobraźnia płata jej figle, ale potem zauważyła brugmansje na stole. Autor, przerywa opowieść kobiety i zauważa, że to ulubione kwiaty Cruelli; te same, które jej matka wyrwała z ogrodu, bo nienawidziła ich zapachu. Kobieta przeczy: wyrwała je, bo były trujące. Cruella otruła swego ojca.
Autor oskarża swojego gościa o kłamstwo. Jeśli to by była prawda, poszłaby przecież z całą sprawą na policję. Tyle, że nie mogła — chodziło o jej córkę. To siebie obwiniała za psychopatyczne zachowanie Cruelli i myślała, że jeśli będzie trzymać córkę przy sobie, to uda się ją naprowadzić na właściwą drogę (to takie trochę rozumowanie à la rodzice Elsy…). Niestety, nie da się tego zrobić. Kolejnych dwóch mężów Cruella także otruła.
Autor ma dosyć tej historyjki. Każe matce Cruelli się wynosić, bo w przeciwnym wypadku wezwie policję. Kobieta odpowiada, że Isaac nie musi jej wierzyć, ale prosi, by trzymał się z dala od Cruelli. Cruella zabiera bowiem to na czym komuś zależy i z miejsca to niszczy.
Po tym ostrzeżeniu kobieta wychodzi z pokoju. Autor zamyka za nią drzwi i mówi głośno do siebie, że to tylko fikcja. Coś jednak świta mu w głowie i chwilę potem podchodzi do rzuconej na łóżko marynarki. Zauważa, że jego pióro zostało skradzione. A więc matka Cruelli mogła mieć rację!
Trzeba przyznać, że twórcy dość ciekawie podchodzą do postaci Cruelli. To chyba pierwszy raz, gdy ktoś zły jest taki od urodzenia. Cruella jest więc pierwszą psychopatką w „Once Upon a Time” i trzeba przyznać, że taki pomysł nie tylko służy świetnemu zwrotowi akcji, ale także doskonale do bohaterki pasuje.

Cruella dumna ze swojego postępku.

Matka Cruelli wraca do domu. Woła swoją córkę, idąc korytarzem. Ta w końcu wyłania się z jednego z pokojów, wita się i mówi, że na nią czekała. Zaniepokojona matka każe psom ruszyć do ataku, ale Cruella zbywa jej wysiłki śmiechem i oświadcza, że treserskie sztuczki już na nią nie zadziałają. Korzysta ze swojej mocy. Psy natychmiast do niej podchodzą ustawiają się po jej prawej i lewej stronie. Matka pyta, co Cruella im zrobiła. Ta odpowiada, że po prostu nauczyła ich nowej komendy: „Zabij”. Psy natychmiast rzucają się na kobietę, a Cruella obserwuje to z chłodną satysfakcją.

Tak szybko biegnie, że ledwo widać.

Storybrooke. Henry ucieka przez las i krzyczy o pomoc. Tuż za nim biegnie Pongo.

Emma i spółka na tropie.

Krzyki Henry’ego docierają do Emmy, Reginy i Haka. Każde słyszy je z zupełnie innej strony, więc postanawiają się rozdzielić.

Regina zdenerwowana, że dała się nabrać.

Regina dobiega w miejsce, gdzie głos Henry’ego jest wyraźniejszy, ale okazuje się, że dochodzi z muszli — jakby ktoś próbował zbić bohaterów z tropu. Regina chwyta muszlę i robi wściekłą minę.

Hak również narzeka na magię.

Tymczasem Hak także natrafia na muszlę. „Magia…” mówi zdenerwowany i cofa się. Zza drzew spogląda zaś na niego Gold. To on podłożył muszle (łał, szybko zadziałał). Teraz, bez żadnej opieki, Wybawicielka może wymknąć się spod kontroli…

Robi się groźnie

A Henry wciąż ucieka. Wkrótce dobiega jednak nad przepaść i nie ma się gdzie ruszyć. To daje przewagę Cruelli, która w końcu dobiega do chłopca. Mierzy do niego z pistoletu i mówi, że nie powinien był uciekać.
W tym samym czasie na miejsce dobiega Emma. Cruella chwyta Henry’ego za fraki. Pana Swan każe go puścić, ale czarownica odmawia. Jeden fałszywy krok i Henry umrze…

„Niech diabli wezmą to przeklęte pióro!”

Ostatnie retrospekcje. Znajdujemy się na strychu. Za oknem szaleje burza, w radiu gra muzyka, a Cruella jak szalona szyje na maszynie futro (bardzo dynamiczny, niepokojący montaż sporo tej scenie dodaje).
Na strych wchodzi Isaac. Mówi, że wszędzie szukał Cruelli i pyta, gdzie jest jej matka. Bohaterka nie reaguje i Autor zwraca jej uwagę raz jeszcze. Dopiero wtedy panna De Mon się odwraca. Mówi, że dzięki Isaacowi jej matka nie żyje. Mężczyzna powinien był widzieć jej minę, kiedy ukochane psy rozrywały ją na strzępy — Cruella będzie to wspomnienie cenić. Autor nie chce uwierzyć w to co słyszy. Cruella ciągnie dalej: Isaac nie musi się martwić psami, bo dołączyły do matki. Zakłada uszyte futro. Pomijając już kwestie etyczne, to jest naprawdę piękne i wcale nie trzeba było wykorzystywać do tego aż stu jeden psów — wystarczyły dwa.
Isaac pyta, jak Cruella mogła to zrobić. Myślał, że jej na nim zależało. Cruella mówi, że właśnie taki był plan. Isaac stanowił po prostu narzędzie, dzięki któremu mogła osiągnąć swój cel.
Isaacowi pozostaje tylko jedno pytanie: „dlaczego?” Cruella, odpowiada że wszystkim nasuwa się ono na myśl i sama chciałby znać odpowiedź. Niektórzy walczą, by nie poddać się ciemności. Ona, już wtedy, gdy była małą dziewczynką, powiedziała sobie: „A czemu by w tę ciemność nie wskoczyć i się nie zabawić?” Łał, to ci dopiero!
Nagle Autor zauważa swoje pióro. Natychmiast się zrywa, ale Cruella szybko zauważa jego zamiary. Mężczyzna zdąży jeszcze zamoczyć pióro w atramencie, a potem Cruella wyrwie mu kałamarz z ręki i wyleje na siebie jego zawartość. I właśnie w ten sposób zyskuje nową, czarno-białą stylizację. Trzeba przyznać, że to ciekawy motyw, bo bardzo przypomina scenę kłótni z Robertem w „101 dalmatyńczykach” (Cruella poplamiła Roberta atramentem z pióra, które nie chciało pisać), a także pewien wątek z literackiego pierwowzoru (Cruellę wyrzucono ze szkoły za picie atramentu).
Przerażony Autor jak najszybciej bierze się za pisanie. Wściekła Cruella każe mu przestać i wykrzykuje, że Isaac nic nie może sam osiągnąć, więc grzebie niczym szczur w resztkach (to znów przypomina scenę kłótni Cruelli i Roberta, tym razem w aktorskich „101 dalmatyńczykach”). Kobieta chwyta pistolet i zaczyna mierzyć w stronę Autora. Naciska spust, ale broń nie działa. Cruella pyta więc, co Isaac zrobił. Ten odpowiada, że czegoś się od niej nauczył: zabierać to co ktoś kocha i to niszczyć. Można się w tym momencie domyślać (bo zostaje to potwierdzone później), że uniemożliwił Cruelli zabijanie. Stawia to bohaterkę i jej ciągłe komentarze oraz działania w zupełnie nowym świetle.
Isaac zabiera kałamarz oraz pióro i wychodzi. Cruella obrzuca go wyzwiskami i zapowiada, że to jeszcze nie koniec (po raz n-ty przywodząc na myśl tę samą scenę kłótni ze „101 dalmatyńczyków”).
To już znamy całą genezę Cruelli, ale nadal są w niej pewne luki. W jaki sposób kobieta trafiła do Zaczarowanego Lasu? Skąd jej samochód wziął się w naszym świecie? Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś poznamy odpowiedzi.

Książę wreszcie korzysta z mięśni.

Storybrooke. Autor spokojnie siedzi przy stole. Nagle do chatki wpadają Śnieżka i Książę. Spanikowany Isaac każe im trzymać się z dala. Księcia mówią, że go nie skrzywdzą — pragną tylko informacji. Mężczyzna chce jednak gwarancji; kiedy już wszystko wyśpiewa, mogą przecież go zabić (facet zna się na zwrotach akcji…). Śnieżka prosi Isaaca, by im zaufał. Ten jednak wie, co para jest w stanie zrobić, by chronić córkę i nie chce wierzyć na słowo. To powoduje gniew Księcia, który chwyta Isaaca za fraki i przyciska do ściany, a następnie rozpoczyna przesłuchanie. Pyta, co mężczyzna zrobił z Emmą. W odpowiedzi słyszy, że nic — Isaac chciał tylko chronić świat przed Cruella i nie miał pojęcia, że Gold w taki sposób to wykorzysta. Nie potrafił przewidzieć zakończenia opowieści.
Śnieżka słusznie pyta, o czym Isaac mówi (co racja, to racja — bardzo nieskładnie się wysławia) i o jakie zakończenie mu chodzi. Autor odpowiada, że o takie, w którym Emma staje się zła. Książę puszcza mężczyznę. Ten wyjmuje kartkę z tekstem o Cruelli i podaje ją Księciu. Tekst brzmi: „Cruella De Mon nie może już więcej odebrać nikomu życia”. Henry nie znajduje się w niebezpieczeństwie — Cruella nie może nikogo zabić i jest bezbronna. Problem polega na tym, że Emma o tym nie wie i to chce wykorzystać Gold. Księcia natychmiast ruszają ją powstrzymać. Nie myśląc oczywiście o tym, by przy okazji przechwycić Autora i zniweczyć plany Titeliturego.
Z kolei działanie samego Isaaca wiele o nim mówi. Mężczyzna nadal czuje coś do Cruelli i ryzykuje wystąpienie przeciwko Goldowi, by ją ocalić. No, no — ale się chłopak beznadziejnie zakochał…

Ale jak to Nie zgadzam się!

Na koniec wracamy nad przepaść. Cruella zwraca się do Emmy z pretensjami — zleciła proste zadanie, którego bohaterka nie potrafiła wykonać. Panna Swan każe jej rzucić broń, a następnie zapewnia panikującego Henry’ego, że wszystko będzie w porządku. Cruella nadal jednak szantażuje Wybawicielkę i grozi, że naprawdę zabije jej syna (choć jest to tak naprawdę kłamstwo). W tej sytuacji Emma przygotowuje magię. Cruella każe jej cofnąć ręce, ponieważ obie doskonale wiedzą, że to blef. Emma jest jednak nieugięta — chodzi o jej syna. Cruella zaczyna panikować, ale nie daje tego po sobie poznać. Mówi Emmie, że jest bohaterką, a bohaterowie nie zabijają. To o kilka słów za dużo. Emma z impetem uderza magią, a Cruella spada w przepaść. W tym samym momencie Pongo się uspokaja, jakby uwolniony spod kontroli.
Emma podbiega do Henry’ego i przytula go. Chwilę później na miejsce docierają Śnieżka i Książę. Są za późno, ale i tak dość szybko udało im się odnaleźć dokładne miejsce przebywania córki. Zaklęcie lokalizujące?
Emma spogląda na skałę niżej. Cruella z całą pewnością nie żyje (a ledwo zaczęła się rozkręcać — tak się nie robi, panowie twórcy!). Panna Swan lekceważąco podnosi wzrok — jakby była bardzo zmęczona dotychczasową rolą i działaniem zgodnie z oczekiwaniem innych. W tle słychać też kruki, które symbolizują pierwszy krok na ścieżce ciemności. Oj, nie wygląda to dla Wybawicielki dobrze…

MANIAK KOŃCZY


Świetny odcinek i kawał porządnej scenariuszowej roboty, zwłaszcza jeśli chodzi o postać Autora oraz Cruelli.  A Wy co zauważyliście i co Wam się najbardziej podobało?

Komentarze