Maniak inaczej #35: Na morza dnie, czyli "Once Upon a Time" S04E15

MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU


Uwaga! We wpisie znajdują się: szczegółowy opis i analiza każdej sceny odcinka. Jeśli omawiana odsłona „Once Upon a Time” jeszcze przed Wami, to lepiej kliknijcie tutaj, by poznać moją opinię bez ryzyka popsucia sobie zabawy.
Tym, co chyba najbardziej ekscytuje w tym sezonie „Once Upon a Time”, są sekrety bohaterów oraz genezy czarnych charakterów. Znamy już pewne elementy tajemnicy Śnieżki i Księcia, wiemy też co nieco więcej o Diabolinie. Czas więc, by na chwilę skierować światła jupiterów w inną stronę, a mianowicie: Haka i Urszuli.

MANIAK ANALIZUJE


„Poor Unfortunate Soul” — tak zatytułowany został piętnasty odcinek czwartego sezonu serialu. Osoby, które są fanami Disneya, od razu skojarzą te słowa z piosenką pt. „Poor Unfortunate Souls”, wykonywaną w disneyowskiej „Małej Syrence” przez Urszulę (i w polskiej wersji przetłumaczoną na mniej efektowne „Wyznanie Urszuli”). Dosłowne znaczenie tytułu to „Biedna, nieszczęśliwa duszyczka”, co nie tylko świetnie określa samą Urszulę, ale w ogóle czarne charaktery serialu.

Urszula macha mackami zza komunikatu CTV.

Tym razem dostajemy odcinek bezprologowy, czyli karta tytułowa pojawia się już na samym początku. Nie jest jakoś przesadnie symboliczna — widać na niej po prostu Urszulę. To już drugi po tytule sygnał, że to właśnie ta bohaterka znajdzie się w centrum fabuły.

Hak nie jest zadowolony. Też bym nie był.

Kraina baśni, dawno, dawno temu. Znajdujemy się na pokładzie Wesołego Rogera. Hak podchodzi do stojącego za sterem Smee i zwraca uwagę, by tyle nie jadł — Pan kazał załodze wrócić z pełnym lukiem, a nie pełnymi brzuchami. Smee zbywa jednak reprymendę swojego kapitana, mówiąc, że Pan nie zauważy, jeśli kilka ciast zniknie (Zaraz, Pan zlecił Hakowi transport ciast? Ten Pan? Co takiego nikczemnego można zrobić z ciastem? No, chyba, że chciał wykarmić Zagubionych Chłopców…). Hak odpowiada, że Smee będzie mógł jeść ile chce, ale kiedy już odnajdą sposób pokonania Mrocznego. Do tego czasu mają pracować dla Pana i go uszczęśliwiać. No, skoro chcą…
Nagle rozlega się przepiękny, kobiecy głos, nucący… „Naprawdę chcę” ("Part of Your World”) z „Małej Syrenki”. Piraci oczywiście w mig dają się mu zahipnotyzować. Hak zachowuje jednak trzeźwość umysłu, wyciąga lunetę i dostrzega zbliżające się skały. Każe natychmiast wykonać nawrót, by ominąć niebezpieczeństwo. I na szczęście się udaje.
Po całym zajściu Smee pyta Haka, co to był za głos. Kapitan odpowiada, że należał do najniebezpieczniejszej morskiej istoty — syreny. Zaraz, syreny są bardziej niebezpieczne niż krakeny, lewiatany i te wszystkie? Ciekawa opinia…

Once’owa wersja Posejdona.
A tu Tryton, na którym go oparto.

Przenosimy się w miejsce, z którego dochodził głos. Jego posiadaczką okazuje się młoda, czarnoskóra syrena. Nagle tuż za nią pojawia się mężczyzna, także czarnoskóry, który trzyma w ręku trójząb. Taki, jak miał Tryton w „Małej Syrence”.
Mężczyzna pyta, dlaczego dziewczyna puściła statek piracki wolno (zaraz, ale to przecież Hak miał rękę na karku i po prostu zdołał się uratować). Ta przeprasza. Nie potrafiła doprowadzić swojego zadania do końca. Budzi to gniew i niezrozumienie mężczyzny — skoro kazał, to miało być zrobione (uch, jak a nie lubię takiego podejścia), bo przecież jest… Posejdonem, bogiem mórz i oceanów. A w dodatku ojcem syreny. Która nie ustępuje. Chce swój głos wykorzystywać do uszczęśliwiania ludzi, nie do ich krzywdzenia. Posejdon twierdzi, że tego samego chciała jej matka i bardzo źle się to dla niej skończyło. Syrena ciągnie jednak dalej. Matka nauczyła ją śpiewać i na pewno nie chciałaby, by używała swego głosu tak, jak oczekuje tego od niej Posejdon. Ten nadal nie daje za wygraną. Uważa, że matka nie chciałaby również, by jej zabójca pływał swobodnie po oceanach; by jej śmierć nie została pomszczona. Syrena jednak wie, że tak naprawdę są to pragnienia samego Posejdona. Bóg traci więc cierpliwość. Córka ma go słuchać, ponieważ mieszka w jego oceanie (skąd ja znam takie argumenty). I tutaj jednak dziewczyna znajduje odpowiedź (dobra jest!) — mówi, że być może nie chce już w tym oceanie mieszkać. Wtedy Posejdon po raz pierwszy zwraca się do niej po imieniu. Syrena okazuje się oczywiście Urszulą (jeszcze nie zcecaeliowaną i bez macek, co ciekawe). Posejdon oświadcza jej, że może się dąsać ile chce, ale ma wrócić do domu przed przypływem. Następnie znika.
Bardzo ciekawie przedstawiono tutaj motyw konfliktu pokoleniowego, a relację Urszuli i Posejdona mocno wzorowano na relacji Ariel i Trytona z „Małej Syrenki”. Zresztą na tym podobieństwa się nie kończą, ale o tym za chwilę.

Ponoć muzyka przynosi ukojenie. Cóż, Urszuli na pewno.

I z dawnych czasów zostajemy przeniesieni w teraźniejszość, do Storybrooke. Nadal pozostajemy przy postaci Urszuli, która przed chatką Titeliturego słucha operowych śpiewów w radiu. Muzyka sprawia jej ogromną przyjemność i dostarcza ukojenia. Jest jednak w oczach Urszuli także pewna tęsknota (Merrin Dungey świetnie zagrała tę scenę spojrzeniem) — jakby utraciła dawną umiejętność śpiewania i teraz mogła tylko słuchać innych.
Z chatki wychodzi Cruella i zaprasza Urszulę do środka, żeby nie przegapiła całej zabawy. Jak to miło z jej strony! Przynajmniej pozornie, bo Urszula odkłada swoje radio dość niechętnie.

Nawet obelgi Cruella znosi z klasą.

Wchodzimy wraz z Urszulą i Cruellą do środka. Trwa przesłuchanie Augusta, który zapiera się, że nic nie wie na temat Augusta. Do akcji wkracza Urszula, która chwyta za nóż i zaczyna chłopakowi grozić, ale nie robi to na nim zbyt wielkiego wrażenia. Regina (tak, wciąż tajniaczy) zabiera nóż z rąk naszej ośmiorniczki, wywołując ostrą reakcję Cruelli. Całe szczęście, że wie, jak sklecić prawdziwą ciętą ripostę. „Proszę cię. Torturowałam ludzi jak ty się jeszcze bawiłaś ze szczeniaczkami”, mina Cruelli i podśmiechujki Augusta — jak tu nie kochać scenarzystów i aktorów?!
Regina przypomina, że Pinokio został wystrugany z drewna, więc być może należy zobaczyć, jak zadziała na niego ogień. Następnie prezentuje swój popisowy numer i wyczarowuje piękną kulę ognia. Zanim cokolwiek zdąży z nią zrobić, August przerywa milczenie (kula ląduje wtedy w kominku). Kiedy znajdował się w Hongkongu spotkał się z mistykiem, nazywanym Smokiem (widzieliśmy to w drugim sezonie). Podobno Smok od dawna poszukiwał Autora. Niestety zginął, nim August zdołał zapytać o wyniki tych poszukiwań, ale za to mężczyzna zabrał wszystkie zgromadzone przez starca materiały (grabienie zmarłych, to dopiero…) i przywiózł je do Storybrooke.
Usłyszawszy te rewelacje, Diabolina pyta, czy można Augustowi ufać. Titelitury nie jest tego pewien — w końcu August już kłamał mu prosto w oczy (pierwszy sezon i udawanie Baelfire’a) — ale postanawia odwiedzić przyczepę, w której August kiedyś mieszkał i ją przeszukać. Królowe Ciemności pytają, czy w tym samym czasie powinny zacząć realizować dalszą część planu. Budzi to ciekawość Reginy. Titelitury nie ufa jednak kobiecie na tyle, by odkryć wszystkie karty — nie wystarczy porwać marionetki, żeby zasłużyć na zaufanie. Poleca kobiecie zostać i cieszyć się, że wybrała zwycięską stronę. Zaniepokojona Regina siada przed kominkiem. Nagle dym zaczyna gęstnieć i gwałtownie wylatuje przez komin (bardzo ładne ujęcie).

O czarny dym!
Na szczęście nie ten z „Zagubionych”.

Tymczasem Śnieżka, Książę, Emma i Hak starają się namierzyć Reginę i Pinokia. Śnieżka twierdzi, że póki chłopak jest z Reginą, nic nie powinno mu się stać. Nie uspokaja to Emmy, która jest na siebie wściekła. Głównie dlatego, że dała się Reginie troszkę przechytrzyć. Hak stara się jakoś swoją ukochaną pocieszyć, jednak ta i tak jest wobec siebie krytyczna. Uważa, że jeśli coś się Pinokiowi stanie, to będzie to jej wina.
Gadu, gadu, ale niestety — ślady się urywają. A wszystkiemu winien deszcz. Hak proponuje w tej sytuacji użyć zaklęcia lokalizującego (w końcu mają komórkę Reginy), ale Śnieżka twierdzi, że nie będzie potrzebne. Pojawia się czarny dym (też się Wam skojarzyło z „Zagubionymi”?), który zbliża się do naszej królewny, a następnie w nią wstępuje.
Dym okazuje się zaklęciem Reginy, która w ten sposób wykorzystuje Śnieżkę, by przekazać naszym bohaterom wiadomość. Mówi, że Pinokio jest cały i zdrowy i wrócił do dawnej postaci Augusta. Wspomina też o powrocie Titeliturego (niezbyt długo udało się utrzymać jego obecność w Storybrooke w tajemnicy), który nie tylko poszukuje Autora — ma jeszcze jakieś ukryte zamiary. A to oznacza kłopoty. I tu następuje koniec zaklęcia: dym się ulatnia. Przy okazji — Lana Parilla bardzo starannie zdubbingowała tutaj Ginnifer Goodwin i świetnie dostosowała artykulację do specyficznej maniery koleżanki aktorki. Brawo.
No dobrze, pojawiło się nowe zagrożenie, więc trzeba zacząć jakieś przeciwdziałanie. Emma twierdzi, że skoro Mroczny powrócił, to tylko jedna osoba może pomóc. Ech, gdyby tylko wiedziała…

Biedna Bella…

Przejście montażowe trochę jak w komediach i znajdujemy się w sklepie Golda, w którym urzęduje Bella. Dziewczyna nie chce wierzyć w powrót Titeliturego. Emma nie ma jednak czasu na smęty i od razu prosi o sztylet. Bella mówi, że go nie ma, ponieważ zeszłej nocy dała go Hakowi (a złożyła piracką przysięgę, że nikomu nie powie — taka jest słowna). Pirat zdecydowanie zaprzecza takim insynuacjom, co sprawia, że Bella zaczyna panikować. A storybroodzki Sherlock Holmes (tak, chodzi o pannę Swan) od razu domyśla się, że to Titelitury przyjął postać Haka. Biedna Bella — myślała, że Mroczny już jej nie oszuka, a ten znalazł sposób. Rany, jak bardzo tej dziewczyny szkoda!
Hak jest wściekły. Krzyczy, że kiedy była taka możliwość, należało wbić sztylet w serce Titeliturego i go zabić. Emma stara się przemówić ukochanemu do rozsądku i słusznie zwraca uwagę, że gdyby tak zrobił, to jego imię znalazłoby się na sztylecie (Hak Mrocznym? To by było coś!). Kiedy jednak i taki argument nie przemawia, panna Swan zmienia taktykę i zapewnia, że skoro już raz Titeliturego pokonali, to i drugi raz się uda. No, może ma rację.
Czas rozpocząć planowanie. Książę i Śnieżka chcą ratować Augusta, a Hak postanawia poznać tajemnicę Mrocznego. Przez Urszulę. Chce przekonać ją do współpracy zwracając szczęśliwe zakończenie. A będzie mógł to uczynić, bo to on je ośmiorniczce odebrał. No, no.

Krótka pogawędka z marionetką.

Regina przysiada się do Augusta (w tym czasie Urszula i Cruella znudzone patrzą w okna) i pokazuje mu stronę z Księgi Baśni, która przedstawia alternatywną wersję jej pierwszego spotkania z Robinem Hoodem. Mówi, że kartka pojawiła się komuś niezwykle w jej życiu ważnemu. August pyta, czy chodzi o Robina, co dziwi kobietę. Pinokio wyjaśnia, że chociaż chłopiec nie pamiętał mężczyzny, którym był, to wcale nie musi oznaczać, że mężczyzna, nie pamięta chłopca. Czyli August ma teraz wszystkie wspomnienia. Ciekawe, skąd mały Pinokio wiedział o związku Reginy i Robina — przecież aż tak się nie afiszowali. No, może troszkę.
Regina potwierdza, że to Robin odnalazł stronę i mówi, że kartka przedstawia coś, co się nie wydarzyło. Ponadto kobieta uważa, że August wie o Autorze więcej, niż mówi.
Urszula nagle zrywa się z miejsca. Tak nagle, że zwraca uwagę spoglądającej w okno na drugim końcu pomieszczenia Cruelli, która zapyta, czy coś się stało. Urszula zaprzeczy — chce tylko się przejść i rozprostować macki. Ja bym jej nie wierzył.

Ale go wzięła z nienacka!

W głębi lasu Hak dmie w muszlę. Po chwili przestaje i pyta się, gdzie jest to „piekielne stworzenie”. O dwa słowa za dużo — chwilę później oplata go macka Urszuli. I to dość ciasno. Resztkami sił pirat oświadcza, że ma propozycję. Urszula jednak nie zdaje się być zainteresowana, po tym, co Hak zrobił jej w przeszłości. Ten ciągnie jednak dalej: Titelitury się mylił i Autor wcale nie jest potrzebny do tego, by Urszula dostała swoje szczęśliwe zakończenie. Hak wie, gdzie jest to czego Urszula chce. Wie też, w jak sposób to zdobyć. W zamian chce informacji o Goldzie i jego planach. Urszula natychmiast przystaje na propozycję (szybko poszło). Co tam lojalność wobec koleżanek.

Ależ ona ładnie śpiewa!

Przeszłość, piracka tawerna. Młoda Urszula, ku uciesze zgromadzonych piratów, śpiewa „Pieśń marynarzy” ("Fathoms Below”) z „Małej syrenki” w bardzo przyjemnej aranżacji. Bardzo lubię takie ukłony w stronę klasyki. Tuż po tym, jak kończy, podchodzi do niej Hak. Mówi, że rozpoznaje jej głos. To ona była syreną, która niemal zatopiła ich statek. A jednak w ostatniej chwili się rozmyśliła. Pirat proponuje się napić.

Grunt, że rozmowa się klei.

Jeden kufel grogu później Hak i Urszula siedzą przy stole i rozmawiają w najlepsze. Syrena mówi, że po tym, jak puściła statek Haka wolno, pojawił się jej ojciec, który kazał jej być posłuszną, jeśli chce mieszkać w jego oceanie. Pirat zauważa, że dziewczyna niezbyt lubi ultimata (cóż za spostrzegawczość).
Urszula ciągnie dalej. Włamała się do skarbca Posejdona i ukradła bransoletę (szkoda, że reżyser pokazuje ją z daleka — zbliżenie byłoby jak najbardziej wskazane; w każdym razie taką bransoletę już widzieliśmy w trzecim sezonie i odcinku „Ariel”), która pozwala jej chodzić po lądzie. Hak chwali odwagę dziewczyny. Ta opowiada o ojcu. Nie zawsze był taki okrutny. Kiedyś śpiew Urszuli i jej matki sprawiały mu radość. Wszystko zmieniło się po śmierci matki, która zginęła z rąk piratów (jak matka Ariel w „Małej Syrence III” — poza tym, że tego filmu nie uznajemy). Odtąd Posejdon zabronił śpiewać — chyba, że śpiew miałby zostać wykorzystywany do wabienia żeglarzy ku ich zgubie. Innymi słowy — zmienił głos Urszuli w broń. Tymczasem dziewczyna uważa, że tylko głos został jej po matce i dzięki śpiewaniu może utrzymać pamięć o niej żywą. No proszę, konflikt między Urszulą a Posejdonem jest naprawdę dobrze zarysowany i opiera się na braku umiejętności poradzenia sobie ze stratą. Lubię takie motywy. A tutaj dodatkowo uatrakcyjnia go fakt, że twórcy mocno inspirowali się „Małą syrenką”.
Hak mówi, że Urszula ma wyjątkowy dar — jej głos może złagodzić ból nawet najbardziej cierpiącej duszy. Podaje swój przykład. Codziennie rano budzi się z myślą zemsty na człowieku, który zabił jego ukochaną (zaraz, to prawie jak Posejdon). Śpiew Urszuli pozwolił przynajmniej na chwilę o nim zapomnieć. Syrena mówi, że tego właśnie chciała — uszczęśliwiać innych.
Pirat pyta, co Urszula robi w takiej tawernie jak ta. Dziewczyna odpowiada, że próbuje zarobić, by dostać się do Glowerhaven — miejsca, w którym jej matka uwielbiała śpiewać (z Glowerhaven, a w polskiej wersji z Dyrdylandii, pochodziła księżniczka, której książę Eryk dał w „Małej Syrence” kosza). Hak mówi, że może przestać zbierać pieniądze — sam ją zabierze. Proponuje spotkanie w porcie następnego ranka. Nie żeby Urszula nie była syreną i nie potrafiła sama pływać…

Coś zaczyna się dziać.

Teraźniejszość. Hak i Urszula znajdują się storybroodzkim porcie. Ośmiorniczka pyta pirata, gdzie zakopał skarb. Ten, odpowiada, że schował go na statku. Problem polega na tym, że okręt znajduje się w krainie baśni (ostatnio urzędował na nim Czarnobrody). Hak pyta więc, czy Urszula nadal potrafi otwierać portale, jak na syrenę przystało czy też utraciła tę moc, kiedy stała się potworem, jakim dziś jest. Wyraźnie urażona, kobieta odpowiada, że to Hak uczynił ją tym potworem, a następnie potwierdza, że nadal ma tę umiejętność, jednak potrzebuje czegoś ze statku, by móc go namierzyć. Pirat wręcza jej element takielunku, który zachował na pamiątkę. Urszula bierze go od pirata, podchodzi bliżej krawędzi i zatrzymuje się na chwilę. Odkąd została wygnana do tego świata, nie zanurzyła stopy w wodzie. Każe się odsunąć, a następnie wyciąga mackę i otwiera portal. Efektów jednak nie widać — poza kręgami na wodzie. Czyżby jednak moc nie zadziałała? Skąd, po chwili Urszula zaczyna się śmiać. Wszystko jak najbardziej zadziałało, po prostu statek mocno się zmienił. Reżyser oczywiście nie jest okrutny i widzom też daje się pośmiać — na koniec pokazuje, co stało się z Wesołym Rogerem — został pomniejszony i schowany w butelce. A to ci psikus…

Niebezpiecznie tak samemu się wałęsać…

Retrospekcje. Hak wychodzi z pirackiej tawerny. Po kilku krokach zatrzymuje się, jakby wyczuł, że ktoś podążał za nim i groźnym tonem w głosie mówi, że ostatnia osoba, która go śledziła, wylądowała ze sztyletem w brzuchu. Nie robi to wrażenia na napastniku, który wykorzystuje nieprzemyślany krok pirata i zakłada mu worek na głowę. Rany, Hak, jak można się tak dać podejść?!

Zaczarowana muszla.
W filmie mniej blada, ale o podobnej mocy.

Hak zostaje zaciągnięty na własny statek. Jego porywaczem okazuje się, a jakżeby inaczej, Posejdon. Władca mórz i oceanów nie chce, by jego córka odpłynęła do Glowerhaven. Pragnie wykorzystać Haka, by tę podróż uniemożliwił. Wręcza mu muszlę, na którą rzuca zaklęcie — tak, by mogła zabrać Urszuli umiejętność śpiewu. Nie muszę chyba mówić, że muszla wygląda dokładnie tak samo jak ta, za pomocą której w „Małej Syrence” Disneya Urszula zabrała głos Ariel.
Hak mówi, że nie zdradzi syreny, zwłaszcza, że oszczędziła jego statek. I tutaj Posejdon jest jednak przygotowany. Oferuje Hakowi to czego od dawna szuka — sposób na pokonane Mrocznego. Wspomina o atramencie kałamarnic, którego kropla może sparaliżować każdą istotę (działanie tego atramentu, uzyskiwanego z bardzo rzadkiego gatunku kałamarnic, przedstawiono w pierwszym sezonie — w odcinku z Kopciuszkiem). Posejdon pragnie, by Urszula przekonała się, jak okropni potrafią być ludzie i by tym samym zmieniła swoje zdanie. Trzeba powiedzieć, że facet zna się na psychologii i wie, jak podejść ofiarę. Ale żeby tak własną córkę?

Wszyscy lubią statki w butelkach, prawda?

Storybrooke. Hak i Urszula wchodzą do sklepu Golda, w którym znajdują się Bella i Will. Hak chce prosić chłopaka o pomoc. Bella nie ma jednak pewności, czy ma do czynienia z prawdziwym Killianem, co wywołuje dość zabawną reakcję pirata (”O, a teraz to kwestionujesz moją tożsamość?” — mądra Bella po szkodzie…). Z pomocą przychodzi racjonalny argument Urszuli, która mówi, że gdyby przyszła tu z Titeliturym, Will już by nie żył. Co nie do końca jest prawdą, bo przecież nasz Mroczny to manipulant pierwsza klasa, a ponadto uwielbia torturować wrogów. No, ale niech będzie. Urszuli trzeba ufać. Zaraz, chwila… No, w każdym razie do Willa argumenty ośmiornicy przemawiają, ale nie zmienia to faktu, że niezbyt Haka lubi i pyta, dlaczego niby miałby mu pomóc. Pirat odpowiada, że obaj chcą tego samego — pozbyć się Mrocznego (Will tego chce? Naprawdę?). A by tego dokonać, Hak musi najpierw dostać się na pokład swojego statku.
Pirat pokazuje Willowi pomniejszonego Wesołego Rogera. Nasz złodziejski walet kier przygląda się i z ironią w głosie (i na twarzy — Michael Socha ma znakomitą mimikę i w ogóle jest super) stwierdza, że trochę mały ten okręt. Hak poważnieje i radzi nie obrażać rozmiarów statku pirata (bo jeszcze się ten okręt obrazi). Scenarzyści, czasem nawalacie, ale za dialogi was kocham.
Następnie Killian przechodzi do rzeczy. Wie, że Will spędził sporo czasu w Krainie Czarów (tak, a skąd?) i pyta, czy miałby coś, co mogłoby pomóc przywrócić rzeczywiste rozmiary statku. Chłopak odpowiada twierdząco.

Oj tam sen. I tak jest wzruszająco!

Regina przechadza się leśną drogą. W ręku ściska kartkę z alternatywną wersją historii. Nagle z głębi lasu dochodzi głos Robina. Chwilę później para rzuca się sobie w ramiona i wymienia pocałunek. Nagle pojawia się… druga Regina, w takim złakrólowym (i boskim) kostiumie. Każe odsunąć się od Robina i rzuca kulę ognia. Nie wygląda jednak, jakby zwracała się do samej Reginy (nr 1), a kogoś zupełnie innego, kto, oczywiście, stoi poza kadrem. Ale na razie się nie przejmujmy. To przecież tylko proroczy sen, zwiastujący jakieś niebezpieczeństwo. Kto by się przejmował?

Biedny August…

Regina się budzi. Prawie z krzykiem. W każdym razie tak gwałtownie, że zwraca uwagę Diaboliny, która proponuje coś na sen. Regina jednak odmawia, choć jest wyraźnie zaniepokojona.
Do chatki wchodzi Gold. Cruella pyta, czy udało mu się znaleźć coś w przyczepie Augusta. Mężczyzna mówi, że nawet nie szukał. Pinokio jest wszak urodzonym kłamcą (a jakże) i nigdy by się tak szybko nie złamał. Zamiast fatygowania się do przyczepy Titelitury pofatygował się do wróżek, a raczej ich magazynu, skąd zabrał pewną miksturę. Pozwala ona tymczasowo cofnąć każde zaklęcie, jakie wróżki kiedyś rzuciły. A skoro to one sprawiły, że Pinokio jest prawdziwym chłop… no, teraz to mężczyzną, to magiczny eliksir znów zamieni go w kawał drewna (taa, Titelitury przywraca mu dorosłą postać tak sam z siebie, a teraz potrzebuje jakiejś mikstury — gadanie…). Mężczyzna podchodzi do Augusta; obiecuje, że będzie bolało; zdejmuje knebel i siłą wlewa zawartość skradzionej wróżkom fiolki do jego gardła. I wygląda rzeczywiście boleśnie — biedny August…

Emma niepokoi.

Emma, Śnieżka i Książę w głębi lasu. Dojeżdżają samochodem w takie miejsce, z którego dalej muszą iść pieszo (nie żeby do chatki Golda nie dało się dojechać inną drogą). Śnieżka pyta, czy są jakieś wieści od Haka i czy udało mu się przekonać Urszulę do współpracy. Zanim Emma odpowie, do rozmowy wtrąci się Książę z komentarzem: „Jeśli Urszula nie przekonała jego”. Auć! Panna Swan zapyta, czy naprawdę takie dogryzki są potrzebne, zwłaszcza w chwili, gdy wszyscy powinni się skupić na misji odbicia Augusta. Książę się jednak usprawiedliwia, wspominając, że wcześniej, podczas spotkania z Bellą, Hak zachowywał się bardzo niejednoznacznie, jakby był bliski powrotu na ciemną stronę. Emmy jednak zachowanie pirata nie dziwi — gdyby Gold wyrządził jej tyle krzywdy, ile Hakowi, to sama chciałaby mu wbić sztylet w serce (czyżby to kolejna oznaka, że Emma ostatecznie stanie się zła?). Taka wypowiedź powoduje natychmiastową reakcję Śnieżki, która mówi, że przecież Emma taka nie jest. Ta odpowiada, że Hak również nie — po prostu jego gniew ma wiadome źródło, a póki mężczyzna nad nim panuje, nie ma się co obawiać.
Po tych wyjaśnieniach ponagla rodziców — nie wiadomo przecież, co takiego Titelitury planuje zrobić Augustowi. Książę i Śnieżka spoglądają po sobie i ruszają dalej.

Kłamstwo ma krótkie nogi i długi nos.
Jak za dawnych czasów…

Tymczasem August wraca powoli do normalnej postaci. Cruella z ironią zauważa, że mikstura rzeczywiście działa tyko tymczasowo. Titelitury wyjaśnia jednak, że August może i przestał już wyglądać jak marionetka, którą był wcześniej, ale nadal aktywny jest jego „wbudowany wykrywacz kłamstw”. August wypiera się, że nie wie, o co chodzi, po czym… rośnie mu nos. Ku wielkiej uciesze Titeliturego (no naprawdę śmieszne, wieki nos — Tit, dorośnij).
Mroczny chwyta Augusta za fraki i zbliża się z nim w stronę kominka, grożąc, że kolejne kłamstwo będzie bolało. Pyta więc mężczyznę, co wie o Autorze. Ten jednak dwukrotnie wypiera się znajomości tematu i dopiero gdy nos niemal znajduje się w ogniu w końcu opowiada o tym, że Autor został uwięziony za pewnymi drzwiami przez Czarnoksiężnika (Autor i Czarnoksiężnik się nie lubili? A może to dla jego bezpieczeństwa?). Cruella wtrąca wściekle, że August mówi zagadkami, jednak ten jest spokojny. Titelitury wszak wie o Czarnoksiężniku. A i nos nie rośnie, więc o kłamstwie nie ma mowy.
August ciągnie dalej. Wspomina o tym, że Regina wie o drzwiach; że dostała jego rzeczy od Gepetta i znajdowała się wśród nich kartka z ilustracją. Diabolina i Cruella patrzą na koleżankę zawiedzionym wzrokiem (Bauer van Straten i Smurfit nawet nie muszą nic mówić, by choć na chwilę ukraść scenę), a Titelitury pyta, czy August mówi prawdę. Jakby nie widział po nosie.
Regina zbywa wagę ilustracji, mówiąc, że dostała tylko nieznaczące kawałki papieru. Gold pyta, czy w takim razie się nimi podzieli. Kobieta odpowiada, że chętnie by to zrobiła, ale już dała materiały Henry’emu. I taka wymówka najwyraźniej Titelituremu wystarcza — w końcu wnuka nie zaatakuje, bo to jedyne, co zostało mu po synu.
Titelitury znów zwraca się do Augusta i pyta o szczegóły, dotyczące drzwi. August odpowiada, że są wykonane z drewna (o, to może jest spokrewniony), mają ręcznie rzeźbioną framugę i są pozłacane. Na pewno znajdują się gdzieś w Storybrooke, ale bohater nie wie, gdzie dokładnie (Coś tu chyba kręci, bo przecież drzwi wcale na storybroodzkie nie wyglądały. Ale nos nie rośnie…).
Titelitury puszcza Augusta. Mówi, że skoro to Czarnoksiężnik uwięził Autora, to poszukiwania rozpoczną od jego rezydencji. Prosi o towarzystwo Diabolinę. Regina proponuje zostać z Pinokiem, ale ponieważ tylko ona widziała wcześniej ilustrację, Titelitury każe jej towarzyszyć. Rolę „psa stróża” (tak, tak ją określa) powierza zaś Cruelli.

Że też Urszula ma cierpliwość do tych żarcików Haka.

Port w Storybrooke. Urszula trzyma w ręku pipetę którą zanurza w substancji otrzymanej z najdorodniejszych grzybów z Krainy Czarów. Hak ostrzega Urszulę, żeby była ostrożna, bo wystarczy, że uleje się jedna kropla i Storybrooke będzie musiało sobie poradzić z wielką kałamarnicą (Hak, ona jest cecaelią — pół kobietą pół ośmiornicą, to różnica!). Urszula rzuca pogardliwe spojrzenie, a następnie przystępuje do roboty. Kap i kropla substancji spada na statek, który zaczyna świecić na żółto, prawie jak po posypaniu magicznym pyłem. Hak natychmiast wrzuca statek do wody, a ten odzyskuje rozmiary.

Hak składa przysięgę.

Retrospekcje. Młodu Urszula znajduje się na pokładzie Wesołego Rogera, gdzie podśpiewuje sobie „Pieśń marynarzy”. Ku uciesze załogi. A w szczególności Smee, który wydaje się bardzo zaaferowany. Hak prosi go jednak, by na chwilę opuścił pokład, ponieważ chce zamienić z Urszulą słowo na osobności. Następnie podchodzi do syreny i po krótkiej wymianie grzeczności pokazuje jej muszlę. Przerażona dziewczyna, świadoma tego, co właśnie widzi, prosi pirata, by nie używał przedmiotu. Hak obiecuje, że tego nie zrobi, ale opowiada o okolicznościach, w jakich znalazł się w posiadaniu zaczarowanej muszli oraz umowie, jaką chciał z nim zawrzeć Posejdon. Urszula pyta, czy dla niej Hak byłby w stanie poświęcić możliwość pokonania Mrocznego. Pirat odpowiada, że zdaje sobie sprawę iż głos jest jedyną rzeczą, jaka została Urszuli po matce i jeśli sam miałby coś po ukochanej, to chroniłby tego za wszelką cenę. Mówi, że mimo niechlubnej profesji ma swoje zasady i obiecuje nigdy nie zabrać syrenie jej głosu. Urszula próbuje jednak Hakowi uświadomić, że w ten sposób będzie on sługą Haka na zawsze (rany, Urszula, chcesz zachować ten głos, czy chcesz, żeby Hak ci go zabrał?). Ten jednak odpowiada, że niekoniecznie. Przypomina, że syrena ukradła ze skarbca Posejdona magiczną bransoletę i pyta, czy w tymże skarbcu bóg trzyma także atrament. Urszula potwierdza i od razu pojmuje sugestię. Przystaje na taką transakcję wiązaną. I wszyscy zadowoleni.

Oddajemy.
Zabieramy.

Coś musiało jednak nie wyjść, bo w końcu ten głos jej skradziono. Storybrooke, Hak i Urszula wchodzą pod pokład Wesołego Rogera. Pirat jest zachwycony — myślał, że już nie ujrzy statku. Ośmiorniczka przypomina mu jednak o nadrzędnym celu wizyty — jej głosie. Hak podchodzi więc do sejfu, otwiera go swoim… hakiem i wyciąga muszlę. Zanim wręcza ją Urszuli, przypomina o umowie. Ta patrzy na niego wymownie, jakby chciała ostatecznie potwierdzić dane słowo i bierze muszlę.
Zaczynają się czary-mary. Z muszli zaczyna dobiegać głos i wypływać zielonkawa poświata. Całość przypomina oczywiście słynną scenę z „Małej Syrenki” — zgadzają się efekty i melodia. Tylko okoliczności nieco inne.
Niestety, coś sprawia, że głos nie trafia z powrotem do właścicielki. Urszula interpretuje ten fakt, jako potwierdzenie, że bez Autora nie będzie w stanie dostać swojego szczęśliwego zakończenia. Żałując, że zaufała Hakowi, zrywa umowę. Pirat jest jednak bardzo zdeterminowany i zaczyna mierzyć do towarzyszki z pistoletu. Urszula mówi, że nie zmienił się ani trochę i wciąż jest tym samym, małym, samolubnym piratem. Macki idą w ruch i pistolet zostaje wytrącony z dłoni Haka. A ten dostaje w policzek i pada. W końcu lepiej nie zadzierać z kobietą o ośmiu rękach — zwłaszcza, jeśli ma się tylko jedną. Ach, te cięte riposty…

O Ariel.
Ta to lubi ratować.

Przejście montażowe znów trochę nawiązujące do stylistyki komedii — co się niezbyt dobrze sprawdza, bo sekwencja wcale nie miała być zabawna. Przenosimy się na pokład. Urszula wrzuca nieprzytomnego Haka do wody i zadowolona z siebie odchodzi. To koniec dla Killiana? A skąd, chwilę później życie ratuje mu Ariel. Ciekawe, co ona robi w Storybrooke…

I jeszcze raz Ariel.

Kilka chwil później Ariel i Hak znajdują się już na statku pirata. Hak odzyskuje powoli przytomność. Ariel pyta, czy wszystko z nim w porządku, a kiedy słyszy twierdzącą odpowiedź, uderza go w policzek. To za zrzucenie Czarnobrodego z pokładu statku, zanim zdradził, gdzie znajduje się Eryk (miało to miejsce w trzecim sezonie). Syrena musiała przez to uratować okrutnego korsarza (a o tym całkiem niedawno Czarnobrody opowiadał). Czyli mamy już wszystkie elementy dawnej układanki — wiemy już jak Ariel odnalazła Eryka i w jaki sposób Czarnobrody przeżył. Jedyne co dziwne, to fakt, że syrena tak szybko przebaczyła Hakowi…
Hak pyta, co Ariel robi w Storybrooke. Okazuje się, że wszystko przez… Elsę. Czarnobrody wykorzystywał Wesołego Rogera do terroryzowania wielu ludzi, w tym rodziny królewskiej z Arendelle. Królowa w odwecie zemsty uwięziła statek w butelce (łał, Elsa wyszła poza lodowe umiejętności — kto by pomyślał…), tak by już nikt nie mógł go użyć do złych celów. Niestety zaklęcie trafiło też w jakiś sposób Arielkę. A Hak ją uwolnił. No dobra, to może nie przebaczyła tak bezpodstawnie.
Arielka pyta, czy to była prawdziwa Urszula (jak wiadomo z trzeciego sezonu, Urszula jest wg wierzeń syren i mieszkańców królestwa Eryka legendarną boginią mórz, której nikt od lat nie widział) i dlaczego wyrzuciła Haka za burtę. Pirat odpowiada, ze był tak bardzo skupiony na własnym pragnieniu (czyli pokonaniu Titeliturego), że złożył obietnicę bez pokrycia. Mówi, że być może to racja, że ci źli nie mogą dostać szczęśliwego zakończenia. Ariel odpowiada wtedy, że po prostu zawsze chcą je zdobyć w niewłaściwy sposób. Hakowi świta jakaś myśl. Spogląda na syrenę i prosi o pomoc.

Hak zabiera głos Urszuli.
Urszula zabiera głos Ariel.

Retrospekcje. Urszula przynosi Hakowi atrament ze skarbca Posejdona. Hak dziękuje i pyta, dokąd najpierw ma ją zabrać. Pojawia się jednak Posejdon, który mówi, że pirat nigdzie nie zabierze jego córki. Załoga Wesołego Rogera od razu staje w gotowości do ataku, ale kapitan każe opuścić broń — to sprawa między nim, a królem mórz. No i Urszulą — bo to w końcu o nią cały ten konflikt. Dziewczyna mówi, że wie, co Posejdon chciał zrobić — zabrać jedyną rzecz po matce. Ten próbuje jednak usprawiedliwić swoje działania. Po prostu nie chciał stracić córki w ten sam sposób, w jaki stracił ukochaną (ech, co żałoba potrafi zrobić z ludźmi). Następnie zwraca się do Haka. Mówi, że wie, kim tak naprawdę Killian jest — kimś, komu zależy tylko i wyłącznie na zemście. Na koniec niszczy fiolkę z atramentem. No ładnie!
Wściekły Hak natychmiast rzuca się na Posejdona, jednak ten go powstrzymuje (trójzęby mają wiele, przydatnych funkcji, chyba sobie taki kupię). Hak nie daje jednak za wygraną. Wie, że nie musi zabijać Posejdona, by sprawić mu cierpienie. Pirat wspomina też, że nie tylko on jest pochłonięty żądzą zemsty (Haka i Posejdona tak naprawdę wiele łączy). Ujmuje otrzymaną wcześniej muszlę w dłoń i odbiera głos Urszuli (a my znów oglądamy nawiązania do „Małej Syrenki” Disneya).
Zupełnie zszokowana i lekko ochrypnięta (co jest bardzo dobrym pomysłem) Urszula pyta, jak Hak mógł to zrobić, po tym, jak obiecał jej coś zupełnie innego. Pirat odpowiada, że swoją obietnicę złożył jeszcze zanim Posejdon zniszczył jego jedyną szansę na zemstę. To dla Urszuli za wiele. Przyznaje, że jej ojciec jest tyranem, ale Hak nie jest lepszy. Każe mu zatrzymać jej głos — jeśli wszyscy ludzie są tacy jak on, to nikt nie zasługuje na to by go słuchać. A potem wskakuje do morza.
Posejdon woła za córką, a gdy nie słyszy żadnej reakcji, zwraca się do Haka. Nakazuje mu zwrócić muszlę. Ten jednak nie chce dawać bogowi mórz satysfakcji. Każe mu odejść, zanim zniszczy muszlę i wszystko, co jest Posejdonowi drogie. Ten mógłby wprawdzie użyć swojego magicznego trójzębu i coś poczarować, ale podejmuje inną decyzję — odchodzi. A morał z tego taki, że żądza zemsty to coś niezwykle destrukcyjnego. Ale o tym przecież wiemy.

Jak się uczyć…
…to od najlepszych?

Współczesność. Cruella została skazana na pilnowanie Augusta, więc umila sobie czas kąśliwymi uwagami. Jak np.: „Bogu dzięki, że ta mikstura działała tylko tymczasowo. Skóra jest o wiele atrakcyjniejsza od drewna”. Och, Cruella…
Na czym my tu… Aha. Nagle drzwi do chatki otwierają się z impetem i do środka wbiega Emma, która oświadcza, że przyszła po przyjaciela. Cruella wyciąga jednak pistolet i każe odejść, kiedy nagle… zostaje ogłuszona patelnią przez Śnieżkę. Zaraz, ale to przecież Książę poznał Roszpunkę, więc to on powinien ją naśladować, nie Śnieżka!
Emma chwali matkę za pomysł i wykonanie, a ta dodaje od siebie, że kiedy była rozbójniczką (och, te dawne czasy), nauczyła się, ze tylne wejście zazwyczaj jest otwarte. Warto zapamiętać na przyszłość — nie będzie trzeba wykopywać drzwi.
Emma pyta Augusta, czy wszystko z nim w porządku. Mężczyzna mówi, że przeżyje. Panna Swan przystępuje wiec do małych czarów marów i oswobadza Augusta z więzów, co wzbudza u niego podziw i uznanie (no proszę, jako mały Pinokio wiedział o romansie Reginy z Robinem, a nie wiedział o umiejętnościach Emmy — storybroodzcy plotkarze coś się nie postarali). Emma cieszy się zaś, że znowu go widzi i że nie musiała czekać na ponowne spotkanie aż 20 lat. August odwzajemnia to uczucie. Och, tych dwoje są jak brat i siostra — miło znowu widać ich razem.
Ale pojednanie nie potrwa zbyt długo. Wkrótce do chatki wpada Urszula, która powstrzymuje misję ratowniczą. Emma, dostrzegając brak ukochanego, pyta co się stało z Hakiem. Urszula odpowiada, że teraz pirat stał się przynętą na rekiny. Następnie chwyta jedną z macek Śnieżkę i zaczyna ją dusić. Emma chce zaatakować ośmiorniczkę magią, ale przeciwniczka w porę się orientuje (ma refleks, skubana) i każe opuścić ręce, bo inaczej Śnieżce będą potrzebne skrzela do oddychania. Brzmi groźnie. Jak na kobietę-ośmiornicę.

Urszula robi sobie macki.
Urszula rośnie.

Retrospekcje po raz ostatni. Posejdon stara się usprawiedliwić przed córką. Urszula ponownie mówi, że głos był jedyną rzeczą, jaka została jej po matce i jeśli ma wybrać jakąś stronę, to wybiera swoją własną. Wyrywa trójząb z rąk Posejdona i ciągnie dalej. Ojciec zawsze chciał, żeby była jego „małą syrenką” (widzicie, co scenarzyści tu zrobili?). Ona nie spełni jego pragnienia, nie będzie nawet syreną. Została nazwana Urszulą po morskiej bogini o wielkiej mocy, dlatego od teraz będzie jak rzeczona bogini. Używa na sobie trójzębu i z syreny staje się cecaelią — pół-kobietą, pół-ośmiornicą. Teraz jest potężniejsza od samego Posejdona, a morza są na każde jej skinienie. Ojciec nie ma jej już chronić — ma się jej bać.
Czyli wychodzi na to że Ursula wspomniana w odcinku „Ariel”, a Urszula wprowadzona w czwartym sezonie, nie są tymi samymi osobami. Pozostaje pytanie, czy ta, która groziła w trzecim sezonie Reginie, to prawdziwa bogini Urszula, czy też córka Posejdona. Fakt, że wtedy wcieliła się w nią inna aktorka, przemawiałby za tą pierwszą opcją. Z drugiej strony, skoro nawet w pokazywanej w tym odcinku przeszłości (która miała miejsce bardzo dawno temu), bogini ta była jedynie legendą, to w czasach Ariel tym bardziej nie mogła istnieć. Ciekawe…
Druga sprawa, która mnie nurtuje — Urszula w pewnym momencie zaczęła dążyć do tego, by odzyskać głos. Dzięki trójzębowi Posejdona i swojej transformacji miała ogromną moc. W dodatku mogła podróżować między światami, jak syrena. Dlaczego zatem nie zaatakowała Haka i nie odebrała tego, co do niej należy? Czyżby bała się, że pirat może być szybszy i zniszczyć muszlę?

Pojednanie córki z ojcem.
A tu pierwowzór, tyle że z innymi bohaterami.

Wracamy na stałe do teraźniejszości. Emma prosi, by Urszula nie krzywdziła Śnieżki. Urszula twierdzi jednak, że nie może dać Augustowi odejść, ponieważ tylko Autor jest w stanie dać jej to czego pragnie.
Nagle do chatki wchodzi Hak. Mówi, że słowa Urszuli nie są prawdziwe. Ta pyta, jak to jest, że pirat jeszcze dycha. Killian odpowiada, że jest albo dobry w przetrwaniu (ładne nawiązanie do pierwszych odcinków sezonu i obietnicy złożonej Emmie) albo ona jest kiepska w zabijaniu. W każdym razie, Autor nie jest potrzebny Urszuli. Nie mogła odzyskać głosu, ponieważ potrafi go zwrócić tylko ten, kto wcześniej zaczarował muszlę. Do chatki wchodzi wtedy Posejdon, który znalazł się w Storybrooke z pomocą Ariel.
Posejdon po raz kolejny prosi o przebaczenie. Wie, że nie powinien był robić tego, co uczynił, ale za każdym razem, gdy słyszał śpiew córki, słyszał też jej matkę. To było dla niego zbyt bolesne i pozwolił, by ten ból był pożywką dla jego żądzy zemsty. Tymczasem głos Urszuli powinien mu przypominać o czymś innym; o tym, że wciąż ma cząstkę matki Urszuli — samą Urszulę. I dlatego też chce oddać jej głos, żeby po raz ostatni ją usłyszeć. I tym samym sposobem twórcy znów serwują nam kolejne nawiązanie do „Małej Syrenki” — bardzo miłe.
Urszula odzyskuje umiejętność śpiewania, a Posejdona zbiera się do wyjścia. Ośmiorniczka jednak go zatrzymuje. Znów mówi, ze śpiew, to jedyna rzecz po matce. Kiedyś ojciec zabrał go Urszuli, ale teraz Urszula nie chce robić tego samego. I jest rodzinny przytulaniec, znów rodem z „Małej syrenki”.
Podoba mi się, że historia Urszuli, to taka odwrócona wersja disneywoskiej „Małej Syrenki” z naciskiem na relację ojciec-córka. Pokazano w tym odcinku, co by było, gdyby coś poszło nie tak i jaki mogłoby to mieć wpływ na bohaterów. I trafiono moim zdaniem w dziesiątkę.
Śnieżka zauważa nagle brak ogłuszonej Cruelli. Książę wysnuwa wniosek, że pewnie wyślizgnęła się, żeby zdać raport Titelituremu i spółce. W tej sytuacji radzi jak najszybciej opuścić chatkę.
Urszula dziękuję gestem hakowi i wychodzi wraz z ojcem. Emma znów pyta Augusta, czy wszystko z nim w porządku i słyszy twierdzącą odpowiedź. Śnieżka i Książę zabierają meżczyznę i wychodzą. W pomieszczeniu zostają Hak i Emma.
Killiana coś wyraźnie trapi, dlatego Emma pyta, co się stało, dodając, że przecież dał Urszuli to czego pragnęła. Hak odpowiada, że owszem, ale mało brakowało, a by zawiódł. Tak bardzo chciał dowiedzieć się o planach Titeliturego, że prawie stał się takim człowiekiem, jakim był niegdyś. Emma stara się go pocieszyć, uświadamiając, że naprawił swój dawny błąd z Urszulą. Pirat jednak ciągnie dalej. Przez całe to zajście, uświadomił sobie, że on też był czarnym charakterem. I choć już nim nie jest, to przykład Reginy pokazuje, że nie wystarczy się zmienić, by dostać szczęśliwe zakończenie.
To jest bardzo ciekawa kwestia. Zły nigdy nie dostaje szczęśliwego zakończenia. Nawet, jeśli wydaje się, że ma je w garści, to w końcu zostaje mu odebrane. Co ciekawe, ma to też wpływ na tych dobrych, których szczęśliwe zakończenie jest u boku czarnych charakterów, co widać na przykładzie Belli, a moim zdaniem także gdzieś tam na przykładzie Willa i Anastasii. Ciekawe zatem, czy Urszula też w końcu przestanie cieszyć się swoim szczęściem?
Wracając do Haka — pirat boi się, że utraci swoje szczęśliwe zakończenie. A skoro boi się jego utraty, to znaczy, że je zyskał. Emma pyta, co to takiego (albo jest ślepa, albo skromna). Odpowiedź jest oczywiście jedna — to Emma jest szczęśliwym zakończeniem Haka. Koniec sceny? Oczywiście obowiązkowy buziak.

Cruella kabluje. Ale z klasą.

Titelitury, Regina i Diabolina wychodzą z rezydencji Czarnoksiężnika. Nic nie udało się im w niej znaleźć. Chwilę później przyjeżdża do nich Cruella (przed chwilą osoba Czarnoksiężnika była dla niej zagadką, teraz nagle wie, gdzie szukać jego rezydencji — dobra jest!). Przekazuje sprzymierzeńcom (gdyby tylko wiedziała…) wiadomość o uratowaniu Augusta. Titelitury jest wściekły, jednak Cruella od razu przechodzi do rzeczy — to nie była jej wina, a w ich szeregach znajduje się wtyka. Regina natychmiast podnosi wzrok, a na jej twarzy maluje się lekki niepokój. Diabolina pyta, kto jest na tyle głupi, by ich zdradzić. Cruella odpowiada, że dobrze wie kto. Spogląda w stronę Reginy, która prawie schodzi na zawał ze zdenerwowania i odpowiada, że to Urszula, która sprzedała ich za ponowne spotkanie i zgodę z tatusiem. Regina bierze głęboki oddech — uff, nie wykryli jej.
Titelitury zachowuje zimną krew. Stracili informatora, ale nadal mają informację. Każe Reginie przynieść ilustrację z Księgi Baśni — być może August coś przeoczył. Regina się zgadza. Oj, będzie musiała coś wymyślić…

Urszula dotrzymuje słowa.

Port. Zanim Urszula odejdzie wraz z ojcem, chce dotrzymać słowa danego Hakowi. Mówi mu, że plan Titeliturego dotyczy Emmy. Okazuje się bowiem, że czarne charaktery mogą dostać to czego pragną, tylko jeśli wykorzystają do tego pannę Swan. Autor nie wystarczy — to nie on dał w tym świecie szczęśliwe zakończenia, a Emma. Panna Swan jest wybawicielką, a póki taka istnieje, ci źli nie mogą wygrać. Hak pyta wprost: czy Mroczny będzie chciał zabić Emmę? Urszula odpowiada, ze coś o wiele gorszego. Titelitury planuje bowiem napełnić jej serce mrokiem — na zawsze. To byłby całkiem sensowny pierwszy krok ku odwróceniu szal. Ciekawi mnie, jak to się odbędzie, bo chyba nie ulega wątpliwościom, że przynajmniej na jakiś czas czarne charaktery zatryumfują.

To nie jest zwykły obrazek.

Regina wchodzi po kryjomu do mieszkania naszej dysfunkcyjnej rodzinki. Mówi, że to szczęście, że Augustowi nic się nie stało. Emma twierdzi jednak, że to nie szczęście, ale pani burmistrz i jej wiadomość pomogły uratować mężczyznę.
Regina zwraca się następnie do Emmy z prośbą. Opowiada o swoim śnie, w którym spotkała się z Robinem, a następnie spotkanie to przerwała druga Regina w wersji Zła Królowa. Emma mówi, że nie chce wchodzić w kompetencje Archie’ego (dobre!), ale być może taki sen oznacza lęk przed powrotem na dawną ścieżkę. Regina twierdzi jednak, że coś Robinowi zagrażało i Zła Królowa chciała go ochronić. Panna Swan pyta, przed czym, jednak Regina nie jest w stanie odpowiedzieć. Prosi jednak bohaterkę, by spróbowała namierzyć jakoś Robina, by można się z nim było skontaktować. Emma się zgadza.
Henry woła obie panie do Augusta, który dochodzi do siebie. August jest nieufny wobec Reginy, ale Emma wyjaśnia, że nie ma się czegoś bać. Regina sugeruje zaś porozmawiać o tym, jak ma utrzymać przykrywkę. Titelitury, Diabolina i Cruella myślą, że jest tu po to by ukraść stronę z ilustracją. Dodaje, że nie znaleźli żadnych drzwi w rezydencji Czarnoksiężnika. August odpowiada, że drzwi nie znajdują się w tejże rezydencji. Oczywiście budzi to szok i niedowierzanie — bo przecież powiedział, że nie wie, gdzie się drzwi znajdują i nie urósł mu nos. Przechytrzył własny wykrywacz kłamstw? Okazuje się, że tak. Nie wiedział, gdzie są drzwi, bo nie wiedział, gdzie Henry trzymał kartkę. Bo obrazek drzwi to nie jest zwykła ilustracja, a Autor został uwięziony… w Księdze Baśni! Nie powiem, świetny to motyw!

MANIAK KOŃCZY


Jeśli zauważyliście jeszcze jakieś nawiązania do „Małej Syrenki” (lub innych filmów Disneya), macie jakieś ciekawe spostrzeżenia lub teorie albo po prostu chcecie się podzielić

Komentarze

  1. Hak jako Mroczny naprawdę miałby potencjał :)
    Ogólnie odcinek przedni dzięki nawiązaniom do Małej Syrenki, pomysłowy niemal jak odcinki z pierwszego sezonu. Zgrzytało mi tylko trochę zakończenie na hop-siup. Arielka znalazła ojca Urszuli, serio? I od razu trzask, prask, pojednanie? I koniec wątku? Szkoda, może fajnie by było, gdyby Posejdon namieszał w Storybrooke choćby przez jeden odcinek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, te nawiązania były naprawdę świetne, a historia Urszuli naprawdę pomysłowa. Co do zakończenia - Arielka znalazła Posejdona tak szybko dzięki muszli, jak mniemam (tak, jak wcześniej Urszula znalazła statek Haka za pomocą kawałka takielunku). Pojednanie było na szybko, ale chyba nie chciałbym tego wątku przeciągać, bo to by mogło zaszkodzić głównej fabule. Natomiast rzeczywiście - Posejdon i Urszula mogliby zabawić na dłużej w Storybrooke i stanąć po stronie tych dobrych. Szkoda, że twórcy się "ośmiorniczki" pozbyli, bo można by ją fajnie poprowadzić. Ale w sumie wątek zamknęli w miarę satysfakcjonująco. A tak w ogóle, to czekam na odcinek z Cruellą - Smurfit musi dostać więcej pola do popisu, bo jest doskonała w tej roli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja odkąd tylko ta postać się pojawiła, czekam na historię Cruelli, bo to postać z jednej strony bardzo nie pasująca do klimatu serialu, z drugiej - fascynująca przez to, skąd się wzięła i dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.