Maniak inaczej #34: Nauczyciele, uczniowie, smoki i szpiedzy, czyli "Once Upon a Time" S04E14

MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU


Uwaga! We wpisie znajdują się: szczegółowy opis i analiza każdej sceny odcinka. Jeśli omawiana odsłona „Once Upon a Time” jeszcze przed Wami, to lepiej kliknijcie tutaj, by poznać moją opinię bez ryzyka popsucia sobie zabawy.
Po tym, jak poznaliśmy zalążek sekretu Śnieżki i Księcia, Regina dostała nową misję, a Diabolina została wskrzeszona, czas na odkrycie kolejnych kart. W czternastym odcinku „Once Upon a Time” będą więc: szpiegostwo, nawiązania do „Śpiącej Królewny” oraz jak zwykle, zwroty akcji i mnóstwo dobrej zabawy.

MANIAK ANALIZUJE


Tytuł wybrano tym razem naprawdę trafnie. „Enter the Dragon” ("Wejście smoka”) to jednocześnie odwołanie do słynnego filmu z Bruce’em Lee (w którym przecież wątek szpiegostwa się przewijał — główny bohater pod przykrywką rozpracowywał ciemne interesy prowadzone przez antagonistę) oraz do Diaboliny, której poświęcone są retrospekcje.

Pora przełknąć ślinę, wziąć się w garść i wejść do środka.

Zaczyna się bardzo klimatycznie. Spoglądamy na Reginę, która idzie ulicą, zatrzymuje się przed barem, a potem zdecydowanym krokiem wchodzi do środka. W tle troszeczkę wytłumiony (tak, żeby delikatnie wywoływał uczucie ekscytacji) motyw muzyczny Złej Królowej (moim nieskromnym zdaniem jedna z najlepszych kompozycji Ishama do „Once Upon a Time”). Palce lizać.

Czarna suknia i rogi? Eee tam, kapelusz i żakiet są o wiele lepsze!

W barze, przy jednym ze stolików siedzą Królowe Ciemności, czyli Diabolina, Cruella i Urszula. Strój Diaboliny jest wręcz genialny — kapelusz, żakiet, świetnie skrojone spodnie i wszystko w odcieniach szarości. Do tego znakomite uczesanie — prawdziwa klasa.
Regina mówi, że przyszła zaoszczędzić Diabolinie fatygi i umożliwić jej zemstę — za to że była uwięziona przez trzydzieści lat pod ziemią. Czarownica odpowiada jednak, że istnieją gorsze zbrodnie. Cruella ostrzega towarzyszkę, by nie zdradziła Reginie, która przecież stanęła po stronie bohaterów, zbyt wielu szczegółów (cóż za przezorność). Regina jest jednak i na taką ewentualność gotowa. Twierdzi, że wszystko, co teraz robi, czyni z konieczności, nie z wyboru. Mówi, że przecież Diabolina dobrze wie, jak bardzo zależało jej na zemście. Patrzenie na szczęście innych sprawia jej ból, więc jeśli Królowe Ciemności chcą to szczęście zniszczyć, to pragnie w tym procederze uczestniczyć. Łał, całkiem nieźle, jak na pierwszy raz tajniaczenia, Regina — przygotowanaś na każdą ewentualność.
Diabolina nie jest jednak na tyle ufna, by wierzyć Reginie na słowo. A żeby ją przetestować, na początek wręcza kobiecie kieliszek alkoholu. Ta wypija zawartość, a potem zgniata kieliszek w dłoni (coś mało odporne to szkło). Pierwsza próba zaliczona, czas na kolejne.

Płonie drzewo, płonie…

Zanim jednak do nich dojdziemy, popatrzymy sobie na kartę tytułową, na której znajduje się płonące drzewo — bardzo ważny symbol, do którego twórcy odwołają się później w retrospekcjach.

Księga zaklęć Diaboliny — z odpowiednim logiem.
Jak widać, logo przez lata ulega zmianom.

A skoro o retrospekcjach, to czas na pierwszą wizytę w Zaczarowanym Lesie przed laty. A dokładniej wtedy, gdy Regina zaczynała pobierać nauki o Titeliturego (już po odesłaniu Cory do „Krainy Czarów”).
Na początku widzimy Śnieżkę, która pełna radości jeździ konno po okolicznej polanie. Przez stajenne okno obserwuje ją wściekła Regina, która w przypływie złości zrywa ze ściany wszystkie zdobyte przez Śnieżkę w zawodach jeździeckich medale. W dłoni cały czas ściska księgę, na której można dostrzec rysunek, przedstawiający nakrycie głowy Diaboliny — podobny jak na skrzynce z poprzedniego odcinka.
Tuż za Reginą pojawia się Titelitury. Z właściwą sobie manierą złośliwości, stwierdza, że życie jest pełne ironii — Śnieżka niemal zginęła w dzieciństwie przez koniu (jak pamiętamy, uratowała ją Regina), a teraz jest osobą, która opanowała jazdę konną najlepiej w królestwie. Zdenerwowana Regina odpowiada, że to koń wygrał wszystkie medale, nie zaś dziewczyna (ale przecież przed chwilą je zrywała ze ściany — chyba nie po to by zemścić się na zwierzęciu?). Atakuje też Titeliturego, twierdząc, że miał ją uczyć magii, a nie widać efektów.
Titelitury mówi, że Regina jest bardzo niecierpliwa. Zabiera z jej rąk księgę, która okazuje się być Księgą Zaklęć Diaboliny. Ponoć Regina znalazła ją w rzeczach matki (czyżby Cora znała wcześniej Diabolinę?). Opowiada o tym, czego dowiedziała się o Diabolinie i mocno ekscytuje się jej umiejętnością przemiany w smoka (Titelitury określa ją zaś mianem „popisów”). Dodaje, że jest zmęczona tym, iż Śnieżka wciąż dostaje to czego chce, podczas gdy ona jest nieszczęśliwa. Pragnie zemsty. Rzadko dostajemy okazję, by spojrzeć na Reginę na takim etapie kiełkującej jeszcze nienawiści — gdzieś pomiędzy szczęśliwą dziewczyną romansującą ze stajennym, a bezlitosną Złą Królową.
Titelitury szydzi ze swej uczennicy, mówiąc, że nawet nie wie, czym tak naprawdę jest zemsta. Regina przyznaje rację, ale zrzuca winę na jego lekcje i sposób nauczania.
Mroczny każe spojrzeć jej w lustro, w którym pokazuje pustkowie. Dawniej rósł w tym miejscu bujny las, który Diabolina spaliła. Jej ogień był tak gorący, że jedno drzewo wciąż tam płonie (to samo, które widzieliśmy na karcie tytułowej) — od wielu, wielu lat. Całkiem ciekawa opowieść, która stanowi kolejny już zwiastun, że twórcy przygotowali dla Diaboliny zupełnie inną opowieść niż ta, którą znamy z oryginalnych baśni oraz adaptacji Disneya.
Regina pyta, jak Diabolinie udało się tego wszystkiego dokonać. W odpowiedzi słyszy, że użyła bardzo silnej magi, którą bardzo długo udoskonalała. Potrafiła docenić wartość czasu i cierpliwości, bez których ciężko cokolwiek osiągnąć. Regina twierdzi, ze to wszystko wymówki i podważa autorytet Titeliturego jako nauczyciela. Ten reaguje śmiechem — wyraźnie bawi go myśl, że Regina uważa, iż Diabolina mogłaby być lepszą nauczycielką. Jego uczennica nie daje za wygraną i krzyczy, że nie chce czekać. Mroczny odpowiada, że na tym właśnie polega jej problem. Następnie życzy powodzenia z Diaboliną i przenosi Reginę na to samo pustkowie, które pokazał w zwierciadle.

Zakazana forteca.
Prawie jak w filmie, tylko że w przyjemniejszych okolicach.
Oryginał dla porównania.

Regina jest wściekła. Zdenerwowanym wzrokiem rozgląda się po okolicy i zauważa drzewo, o którym wspominał Titelitury. Spogląda na nie, a potem podnosi wzrok, gdzie zauważa zamek Diaboliny, czyli Zakazaną Fortecę (przypominającą oczywiście tę z animacji). Rusza w drogę.

Niezręczna rodzinna sytuacja.

Storybrooke, współczesność. Emma, Śnieżka i Książę wchodzą do domu. Panna Swan jest wściekła, że rodzice nie powiedzieli jej o zadaniu Reginy. Ci kłamią, że nie było kiedy — Regina zdradziła swój plan i od razu przystąpiła do realizacji. Oj się ci Księcia pogrążają…
Emma mówi, że chociaż mogłaby pomóc Reginie, bo przecież jak mało kto zna się na udawaniu kogoś, kim nie jest (to odwołanie do jej profesji sprzed Storybrooke). Śnieżka przyznaje rację, ale mówi, że Regina da sobie radę. Emma pyta więc, kiedy tajniaczka miała się zgłosić. Rodzice spoglądają na siebie i Książę niechętnie przyznaje, że miało to być godzinę temu. Co za brak organizacji…

Zakłady z Cruellą — przednia zabawa.

Samochód Cruelli. Królowe Ciemności zdecydowały się zabrać Reginę na przejażdżkę. Oczywiście miejsce docelowe to niespodzianka. Regina stara się dowiedzieć, jak Cruelli i Urszuli udało się wskrzesić Diabolinę, jednak te milczą. Sama Diabolina odpowiada, że na wszystko przyjdzie czas, a najpierw Regina musi zdobyć ich zaufanie.
W końcu samochód zatrzymuje się na samym środku przejazdu kolejowego. Z daleka nadjeżdża pociąg (zaraz, pociąg bez problemu pokonuje magiczną barierę i pojawia się w Storybrooke? A jakby ktoś wyskoczył? Panowie scenarzyści!), a Cruella wyjaśnia, że zagrają teraz w „Nie zgrywaj bohatera”. Pierwsza z pań, która uratuje resztę, przegra. Ale fajna gra! Też chcę się pobawić!
Pociąg nadjeżdża coraz bliżej. Regina w końcu się łamie i spowija samochód fioletowym dymem, by przenieść go poza przejście kolejowe. Wcale nie dziwi to Cruelli, która przy okazji wygrywa wcześniejszy zakład z Diaboliną i dostaje od niej diamentową bransoletkę (och, uwielbiam Cruellę!). Diabolina twierdzi, że ten test nie był ostateczny i że po prostu Regina wyszła z wprawy. Pyta, czy były zbyt surowe. Regina odpowiada, że pora odjechać i pobroić tak naprawdę. Się dziewczyna wczuła.

Henry nie próżnuje.

Ranek. Podczas gdy mama szaleje z koleżankami, Henry w sklepie Golda bada lupą stronę, którą znalazł w rzeczach Augusta (bardzo ładne ujęcia otwierające tę scenę, tak przy okazji). Bella przynosi mu pączka (to się chłopak zdrowo odżywia) i pyta o postępy. Chłopiec wyjaśnia, że drzwi na kartce mają coś wspólnego z Autorem, ale jeszcze nie wie, co dokładnie. Bella życzy powodzenia. Cóż, przyda się.

Hak każe wrzucić na luz.

Tymczasem Emma podjeżdża swoim żółtym Garbusem pod bar i dość niedbale farbuje (ja bym wlepił mandat za takie parkowanie). Z wnętrza baru wychodzi i mówi ukochanej, że przeszedł tam huragan. Bardzo to pannę Swan martwi. Razem z faktem, że Regina jeszcze nie wróciła.

Regina zdaje relację

W tym samym czasie zmartwieni Książę i Śnieżka jadą samochodem, kierując się do krypty Reginy. Nagle Śnieżka zauważa coś przy poboczu i każe zatrzymać samochód. Wysiada z mężem i znajduje samochód policyjny ze Storybrooke. Spalony. Zastanawiają się, co takiego mogło się stać i wtedy nadchodzi Regina. Wyjaśnia, że Diabolina ma różne dziwne sposoby spędzania wolnego czasu, a sama musiała zdobyć u czarownicy i jej towarzyszek trochę zaufania. Co oznaczało dużo alkoholu i małą demolkę. Przeprasza za samochód (serio? drogi, policyjny pojazd i zwykłe „przepraszam” ma załatwić sprawę? A no tak, to Regina jest burmistrzem, więc to i tak jej problem), a potem upomina Księciów i mówi, że następnym razem muszą spotkać się w tajemnicy. Śnieżka i Książę są zdziwieni, że w ogóle będzie „następny raz”. Regina tłumaczy, że na razie minęła jedna noc i ciężko było cokolwiek wyciągnąć od Królowych Ciemności. Udało jej się jedynie ustalić, że dziewczyny ukrywają coś o wielkiej mocy, jednak nie wie, co dokładnie. Ma jednak zaufanie kobiet. Mówi, że ostatnim razem to ona musiała iść do Diaboliny. Tym razem to Diabolina przyjdzie do niej.

Emmy dla Kristin Bauer i charakteryzatorów raz!

I retrospekcje. Regina wchodzi do pałacu Diaboliny. Rozgląda się wokół i zaczyna mówić: że zaczyna uczyć się magii, że dopiero jest początkująca, że chciałaby jakieś lekcje czy coś (przy okazji, Lana Parilla świetnie moduluje głosem — jest w tych scenach wyższy niż zazwyczaj, przez co brzmi młodziej i bardziej naiwnie). Rozlega się głos Diaboliny, która każe niespodziewanemu gościowi pokazać, co potrafi i napalić w kominku.
Regina z trudem przygotowuje małą kulkę ognia i rozpala ogień. Diabolina wreszcie się pokazuje i Nie jest w zbyt dobrym stanie. Zmęczona, nieuczesana i bardzo zrezygnowana. W dodatku wygląda, jakby była na kacu. Kwituje popis Reginy jako żałosny, choć docenia sam ogień w kominku — ponoć dawno nie widziała żadnych płomieni. Regina oczywiście jest bardzo zdziwiona. Zauważa, że Diabolina kłuje się czymś w palec i pyta co to Czarownica wyjaśnia, że to kropla klątwy snu, zmieszana z wodą morską i muchomorem. Ponoć dobrze niweluje wszelkie niepożądane efekty różnych wybryków. Trzeba by kiedyś spróbować.
Regina nie ustaje i pyta o to co takiego stało się Diabolinie. Ta wspomina o Różyczce, na którą niegdyś rzuciła klątwę. Różyczka to u braci Grimm imię Śpiącej Królewny, a w disneyowskiej wersji do głównej bohaterki zwracają się tak wróżki, kiedy ukrywają ją w lesie. W once’owej interpretacji Różyczka jest matką Aurory (co z kolei pasuje do wersji Charlesa Perraulta, w której bezimienna główna bohaterka rodzi córkę o imieniu Aurore — ale sprytnie).
Plany Diaboliny pokrzyżował jednak wtedy król Stefan (któremu czarownica nadaje przydomek „kwadratowa szczęka”). Pocałunkiem prawdziwej miłości przebudził Różyczkę. Na koniec Diabolina mówi, że i tak ma to wszystko w nosie. Swoją drogą, ciekawe, dlaczego chciała uśpić Różyczkę. Może z miłości?
Regina mówi, ze Diabolina o której czytała nigdy by sobie tak po prostu nie odpuściła. Naraża się jednak na gniew gospodyni zamku, która przypomina, że tamtą Diabolinę łatwo było wyprowadzić z równowagi i jeśli ktoś ją obraził, zamieniała się w smoka i tego kogoś pożerała. Pochyla głowę i przez chwilę… Przez chwilę wygląda jakby wąchała przybyszkę. Następnie odzywa się jeszcze raz i mówi, że na szczęście już jadła śniadanie. I na sam koniec wypędza Reginę z zamku.

To spojrzenie, ten kapelusz!

Storybrooke. Diabolina (rany, jej kostium jest po prostu idealny!) wraz z towarzyszkami wchodzą do drewnianej chaty, gdzie czeka na nich zniecierpliwiony Titelitury (a ktoś tu ostatnio mówił, jak ważne są „czas” i „cierpliwość”). Pyta gdzie panie były i dowiaduje się o ich małym wieczorze z Reginą. Jej obecność trochę go niepokoi, ale gdy już upewnia się, że dziewczyny nie pisnęły o nim ani słówkiem, przyznaje, ze Regina może być dość cennym nabytkiem. Kobieta znów straciła miłość i jest w wielkim bólu. Diabolina mówi, że ból czyni silniejszym. Titelitury przyznaje jej rację i ciągnie dalej: Storybrooke wkrótce ogarnie wojna i każdy będzie musiał wybrać stronę — Regina też. Diabolina pyta, co to za wojna i słyszy w odpowiedzi, że sami ją rozpętają i dziś w nocy zadadzą pierwszy cios. Uuu, powiało grozą.

Król Hubert?
Twarz i strój zdają się potwierdzać.

Retrospekcje. Regina wraca na pieszo do domu. Po drodze mija ją powóz, z którego wychyla się starszy człowiek (przypominający króla Huberta ze „Śpiącej Królewny”). Mężczyzna proponuje podwieźć Reginę do następnego królestwa, dokąd wybiera się na królewskie wesele. Zapytany o szczegóły, odpowiada, że córka Różyczki, Aurora, wychodzi za mąż. To by znaczyło, że sporo przespała, zanim Filip ją zbudził…

Diabolina w roli współczującej i wyrozumiałej.

Regina natychmiast wraca do Diaboliny i wykrzykuje, że córka Różyczki wychodzi za mąż i zupełnie nowe pokolenie sięga po swoje szczęśliwe zakończenia, podczas gdy czarownica siedzi bezczynnie i gnije. Diabolina pyta Reginy, czemu tak bardzo się przejmuje — wszak to nie jej sprawa. Regina z płaczem w głosie odpowiada, że jeśli ktoś tak silny jak Diabolina nie jest w stanie się zemścić, to co dopiero ona sama. Bardzo to intryguje rozmówczynię, która wstaje i pyta, czy Reginie także kogoś odebrano (to pierwsza wskazówka na temat tego, co mogło się wydarzyć w przeszłości Diaboliny). Regina potwierdza i mówi, że odpowiedzialna osoba nadal żyje. Czarownica zaczyna ją pieszczotliwie głaskać (oo, no proszę), a potem udziela rady: każe się poddać. Regina jednak nie odpuszcza. I wtedy Diabolina zdradza swój sekret — już nie potrafi zamienić się w smoka. Dawno temu straciła swój ogień. Po raz kolejny w świecie „Once Upon a Time” magia powiązana jest więc z emocjonalnością, a rezygnacja i wewnętrzne poddanie się wydają się mieć na wrodzone umiejętności destrukcyjny wpływ.
Nawet to nie potrafi jednak ugasić zapału Reginy, która mówi, że w takim razie pora odzyskać utracony płomień. Łał, trzeba przyznać, że ma dziewczyna siłę.

Dobra, wydało się — dzisiejszy recap sponsoruje Kristin Bauer van Straten.
Ale ten krawat!

Storybrooke. Diabolina odwiedza Reginę w krypcie. Proponuje aspirynę na kaca po wczorajszym (jaka kochana), a następnie odkrywa wreszcie część kart. Mówi wprost, że także wraz z Cruellą i Urszulą poszukuje Autora. Wie o nim od Titeliturego, którego wcześniej jej koleżanki spotkały w Nowym Jorku. Regina jest sceptycznie nastawiona do ich pomysłu i życzy powodzenia — sama spędziła na poszukiwaniach kilka miesięcy i nadal nie widać efektu. Diabolina mówi jednak, że jeśli ma się odpowiednich sprzymierzeńców oraz informacje, to poszukiwania toczą się o wiele łatwiej. Wyraźnie zaintrygowana Regina pyta, czy te informacje mają coś wspólnego z magią o wielkiej mocy, którą ukrywają Królowe Ciemności. Tutaj jednak Diabolina milknie. Najpierw Regina musi przejść ostateczną próbę i udowodnić swoją wartość. Ależ sobie z nią pogrywają…

„Księciowa (tak, wiem, że mówi się «książęca», ale nie w tym wypadku)
drużyna palantowa i ich pirat-maskotka”.

Śnieżka, Książę, Emma i Hak wchodzą do biblioteki. Ostrożnie wchodzą za regały książek, skąd wychodzi Regina, bardzo zła, że przyszła się z nią spotkać cała „księciowa drużyna palantowa i ich pirat-maskotka”. Ktokolwiek napisał tę kwestię jest moim mistrzem!
Emma martwi się misją Reginy i jej brakiem doświadczenia w tajniaczeniu. Ta jednak mówi, że szybko się uczy i że już wie, co Królowe Ciemności chcą osiągnąć. Mówi, że pragną także odnaleźć Autora i zupełnie odwrócić szalę — sprawić, by ci dobrzy przegrywali, a źli zwyciężali. Łał, ale ambitnie! A znając scenarzystów, tuż przed końcem sezonu na chwilę się to uda, zanim Emma wszystkich uratuje. Ciekawe, jak to zostanie zrealizowane.
Emma pyta, czy Królowe mają jakieś szanse powodzenia. Regina opowiada o tajemniczej „nowej informacji”, którą ma pomóc wykraść. Panna Swan ostrzega, że takie rzeczy nigdy się nie kończą. Pani burmistrz rozumie, ale postanowiła nadal toczyć swoją grę. W tej sytuacji Emma także postanawia się przyłączyć i obstawiać tyły.

Jak za dawnych czasów.

Mija jakiś czas. Akcja z wnętrza biblioteki przenosi się w jej pobliże. Regina czeka przed drzwiami, w oddali, zaszyta w samochodzie czai się Emma. W końcu przyjeżdża samochód Cruelli. Zatrzymuje się, a potem otwierają się jego drzwi — tak zupełnie same z siebie. Grrr, aż mi się przypomina „Christine” Kinga.
Tuż obok Reginy pojawia się Diabolina i każe jej wsiąść do samochodu. Ponoć Cruella zaczarowała go tak, by potrafił jeździć bez kierowcy. Też chcę taką moc! Regina może jednak usiąść za kółkiem, jeśli ma taką ochotę. I oczywiście korzysta z tej możliwości (tylko głupi by nie skorzystał — taki samochód!). Pyta Diabolinę, gdzie pozostałe Królowe. Ta odpowiada, że dziś będą harcować we dwójkę, jak za dawnych czasów.

Will chyba nie ma ochoty na ciasto

Smakowicie wyglądające ciasto czekoladowe. Niezbyt ukontentowany Will. I wreszcie Bella zachęcająca do spróbowania. Trzy krótkie ujęcia, a jaki zabawny efekt!
Willowi ciasto chyba za bardzo kojarzy się z tymi wszystkimi „zjedz mnie” z Krainy Czarów, bo mimo zachęt nie kusi się na kęs. Zresztą, nie ma na to za wiele czasu, bo chwilę później do stolika z impetem dosiada się Hak. Bella natychmiast przedstawia mu Willa, a potem pyta, czy się znają (logiczna kolejność, prawda?). Will z pogardą na twarzy (Michael Socha <3) odpowiada, że owszem, a potem zwraca się do Haka i mówi, że zanim pirat odda się swoim pięściarskim zapędom (odwołanie do wcześniejszych odcinków czwartego sezonu), to może lepiej byłoby wyjść na zewnątrz, żeby kobiety nie patrzyły (jakże szlachetnie). Hak chętnie sprałby koleżkę, ale tak naprawdę przyszedł do Belli — musi z nią porozmawiać. Na osobności. A to ciekawe…

Pogawędka na zapleczu.

Hak opowiada na zapleczu baru (ci to mogą sobie wchodzić, gdzie tylko zechcą), że Królowe Ciemności szukają jakiegoś magicznego przedmiotu, który może ich naprowadzić na Autora i wykorzystują do tego Reginę. Sugeruje, że może chodzić o sztylet Mrocznego, dzięki któremu mogłyby wykorzystać Titeliturego. Bella zauważa jednak, że tak długo jak Titelitury znajduje się poza Storybrooke, sztylet jest bezużyteczny. Hak przyznaje rację, ale sugeruje, że wiedźmy mogły go w jakiś sposób zwabić. Bella nawet nie chce myśleć o tym, co mogłoby się w takiej sytuacji wydarzyć — któraś z pań byłaby wtedy w stanie albo kontrolować Mrocznego, albo zabić go i przejąć jego moc. Hak proponuje w takim razie ukryć gdzieś sztylet i oferuje swoją pomoc. Gdyby tylko wiedzieli, że tak naprawdę to Titelitury stoi za Królowymi Ciemności. Pomijając fakt, że coś w tej wizycie Haka nie gra…

Chwila na pogaduchy.

Emma śledzi samochód Cruelli i jednocześnie obserwuje sygnał wysyłany przez Reginę, wyposażoną w jakiś nadajnik. GPS to miła odmiana dla zaklęcia lokalizującego.
Diabolina z Reginą dojeżdża pod pracownię Marco alias Gepetta. Regina śmieje się, że jedyną magiczną rzeczą, jaką będą mogły tu znaleźć, jest taśma izolacyjna (a taśma izolacyjna potrafi cuda, jak wiemy z „Zagubionych”). Diabolina wspomina jednak o czymś o wiele bardziej wartościowym — synu Gepetta. I tutaj Regina jest jednak sceptyczna — w końcu już próbowała z Pinokiem i na nic się to nie zdało. Diabolina odpowiada, że być może nie zadawała pytań zbyt przekonująco, a Cruella i Urszula miały rację, co do tego, że zmiękła. Takie dogadywanie oczywiście rozwściecza Reginę. A Diabolinę napędza. Mówi, że jeśli pani burmistrz chce jej udowodnić, że nadal jest Złą Królową, jaką była dawniej, to powinna wejść i porwać Pinokia. Tajniaczenie właśnie stało się niebezpieczne…

Pora się ubrać.

Retrospekcje. Regina opowiada o wciąż płonącym drzewie, jednak Diabolina bagatelizuje ten fakt. Jej gość nie daje za wygraną (rany, ile Regina miała wtedy hartu ducha!) — jest pewna, że ogień z drzewa będzie swego rodzaju iskierką, która na nowo rozpali smoka w Diabolinie (jakkolwiek to brzmi). Podchodzi do trony, bierze ikoniczne nakrycie głowy z rogami i karze czarownicy się ubrać.

Król Stefan. Przynajmniej się jako tako ogolił.
Nie to co na chrzcinach córki.

Pustkowie. Diabolina rzeczywiście się ubrała. Wygląda oczywiście nieziemsko. Podchodzi do drzewa i zaczynają się czary-mary: cały ogień wędruje… na dno jej płuc. Wkrótce na miejscu pojawia się król Stefan z mało imponującą armią (acz ciekawie przyodzianą w stroje nawiązujące do arabskiej stylistyki, co dobrze łączy się z widzianym w drugim sezonie pałacem, także do takiej stylistyki nawiązujący). Stefan mówi, że Diabolina nie odbierze szczęścia Aurorze — tak samo jak nie udało jej się odebrać szczęście Różyczce. To oczywiście budzi ogromny gniew Diaboliny, która próbuje zamienić się w smoka. Niestety się jej nie udaje. I wtedy Stefan zarówno ją, jak i Reginę, postanawia pojmać. No to pięknie wyszło.

Też chcę takiego!

Pinokio razem z Gepettem przygotowują pięknego konika na biegunach (serio, naprawdę ładny). Do pracowni wchodzi nieśmiało Regina (Pinokio wyraźnie jest jej obecnością zaniepokojony), która pyta, czy może zająć chwilkę. Gepetto oczywiście się zgadza. A potem zostaje uśpiony. Zawsze to jakieś rozwiązanie…

To się porobiło…

Regina zmaga się z wątpliwościami, ale bierze się w garść i zostaje zaskoczona przez Emmę, która nagle wchodzi do pracowni Gepetta. Dziewczyna pyta, jak wygląda sytuacja. Regina mówi, że Diabolina ostrzy pazury na Pinoka. Emma proponuje zabrać chłopca i wyprowadzić tyłami. Regina się jednak sprzeciwia — chce grać dalej i mówi, że panuje nad sytuacją. Jest w gruncie rzeczy na trochę niebezpiecznej pozycji, bo z jednej strony chciałaby zdobyć informacje o Autorze, a z drugiej musi pamiętać, po której znajduje się stronie.
Emma jest nastawiona do całego pomysłu sceptycznie. Regina jednak zapewnia, że doskonale zna Królowe Ciemności i w razie czego, będzie umiała działać. Emma prosi w takim razie, by ją oświeciła, bo od kiedy pojawiły się w Storybrooke, jej supermoce (te od wykrywania kłamstw) odzywają się częściej niż zwykle i ma wrażenie, że wszyscy, łącznie z jej rodzicami, coś przed nią ukrywają. Regina zapewnia, że tylko Diabolina i jej koleżanki coś ukrywają (łał, dochowała tajemnicy, tak jak prosiła Śnieżka!). A poza tym Królowe postanowiły wziąć przykład z bohaterów i działają w drużynie, dlatego, by ich podejść, trzeba zagrać jak ci źli i złamać trochę zasad. Emma nadal jest nieprzekonana i mówi, że ma zamiar obstawiać tyły, a w razie czego — wkroczy do akcji. Regina przystaje na tę propozycję. A przynajmniej tak się wydaje…

Biedny Pinokio…

Regina wnosi Pinokia do samochodu Cruelli — ku zadowoleniu Diaboliny, która cieszy się, że dawna Zła Królowa powróciła i wsiada do pojazdu. Regina patrzy zaś na swój telefon, potem spogląda w bok i robi taką minę, jakby podejmowała trudną decyzję. Chyba wiadomo, co się zaraz stanie, prawda?

Diabolina ma chyba polskiego krewnego.
Chyba jednak wolę wersję animowaną.

Oczywiście dostaniemy retrospekcje, żeby trochę potrzymać nas w niepewności. Regina i Diabolina (że też panie mają rymujące się imiona) zostały pojmane przez Stefana i garstkę jego żołnierzy. Regina próbuje spalić swoje więzy i stara się przekonać towarzyszkę, by walczyła u jej boku. Uwalnia się i przystępuje do ataku. Jedna kula ognia, jeden żołnierz załatwiony. I problemy. Coś się nie chce kolejna kula wyczarować. Ale do akcji wreszcie wkracza Diabolina, która zamienia się w smoka (niestety niezbyt piękny to smok, w porównaniu z innymi komputerowymi postaciami w serialu) i atakuje. O to chodzi!

„O mnie się nie martw, o mnie się nie martw,
ja sobie radę dam..”

Emma czeka w stolarni Gepetta, aż Regina i Diabolina odjadą, kontrolując sygnał GPS. Kiedy jednak po kilku dobrych minutach wciąż dostaje go z tego samego miejsca, domyśla się wreszcie, że coś jest nie tak. Wybiega na zewnątrz i zauważa na ziemi komórkę Reginy z wiadomością: „Dam sobie radę”. No ładnie, Regina zaczyna coraz bardziej balansować na krawędzi…

Przynajmniej Diabolina ułożyła Aurorę na łóżku.
Nie to co w filmie.

I znów retrospekcje. Przenosimy się do pałacu króla Stefana, gdzie Aurora siedzi przed lustrem i nuci coś, co brzmi jak przytłumione „Znam ze snu”. Przy księżniczce pojawia się Diabolina. Mówi, że ojciec nie będzie w stanie jej obronić. Chciała wcześniej zabić Stefana i Różyczkę, ale uświadomiła sobie, że będą bardziej cierpieć, jeśli przeżyją i będą świadkami tego, co przydarzyło się ich córce.
Aurora rzuca się do ucieczki. Niestety Stefan i Różyczka nie nauczyli jej, że ucieka się w stronę przeciwną do tej, po której stoi oprawca i szybko daje się złapać. Ale to nie szkodzi, bo jest pewna, że prawdziwa miłość wyciągnie ją z tarapatów. Diabolina jednak gasi jej zapał i mówi, że dla księcia Filipa przygotowała specjalną klątwę (jak pamiętamy z poprzednich odcinków, Filip zostanie zamieniony w potwora o nazwie yaoguai). Potem kłuje Aurorę igłą nasączoną klątwą snu i układa dziewczynę na łóżku (to i tak dobrze, że nie zostawia jej na ziemi).
Regina jest zachwycona działaniami Diaboliny. Diabolina jest zaś wdzięczna Reginie, bo bez niej nie zaszłaby tak daleko. Tak się oto tworzy przyjaźń.

Oj, Bella, Bella.

Storybrooke. Bella i Hak przyjeżdżają gdzieś na szary koniec Stroybrooke. Bella pyta, gdzie pirat ma zamiar schować sztylet, ten jednak mówi, że lepiej dla niej będzie, jeśli nie pozna miejsca ukrycia. Już tutaj zaczęło mi świtać, że coś jest nie tak…
Bella dziękuje Hakowi — zupełnie nie wiedziałaby, co zrobić, gdyby po tym wszystkim, co się wydarzyło, Titelitury miał powrócić. Hak mówi, że już nie musi się martwić i wyciąga rękę po sztylet. Bella ma jednak wątpliwości (brawo, Bella, tak trzymać). Zastanawia się, co by było, gdyby Titelitury już jest w Storybroke — sztylet jest wszak jej jedynym narzędziem obrony. Hak proponuje użyć tego narzędzia i sprawdzić. I tak też Bella czyni. Unosi sztylet i recytuje: „Mroczny, jeśli tu jesteś, stań przede mną”. Nikt się jednak nie pojawia. I wszystko jasne — to wcale nie jest Hak, tylko Titelitury pod działaniem zaklęcia maskującego! No to się chłopak namęczył. Ale żeby tak wykorzystywać naiwną żonę…
Bella oddaje sztylet „Hakowi” (dała się jednak nabrać) i odjeżdża. Ten uśmiecha się szeroko i ostatecznie potwierdza wszystkie przypuszczenia, przybierając prawdziwą postać — Titeliturego. Ma się te sposoby…

Doskonała scena.

Mija trochę czasu. Titelitury podchodzi do swojego dawnego sklepu, znów przybiera postać Haka i wchodzi do środka (przy czym sama zmiana nie jest pokazana — po prostu zastosowano tu montażową sztuczkę, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem). Wewnątrz Bella wącha różę (a jak wiemy, róża to ogromnie ważny element opowieści o „Pięknej i Bestii”), którą najpewniej dostała od Willa. Po wejściu „Haka” odwraca się i pyta, czy sztylet jest już bezpieczny. Mężczyzna potwierdza i mówi, ze została jedna rzecz — złożenie pirackiej przysięgi, że dla bezpieczeństwa sztyletu żadne z nich nie wspomni o tym, co zaszło — ani sobie, ani nikomu innemu. No proszę, Mroczny ubezpieczony na każdą ewentualność…
Bella i „Hak” kładą więc sobie dłonie nieco powyżej piersi i przysięgają. Warto zauważyć, jak pożądliwym, pełnym tęsknoty wzrokiem Titelitury w przebraniu patrzy na Bellę. On tam gdzieś mimo wszystko nadal ją kocha. Tylko ma po prostu skłonność do chodzenia na skróty.
Po wszystkim „Hak” pyta Bellę o różę (dziewczyna rzeczywiście dostała ją od Willa), a potem pyta, czy jej nowy związek to coś poważnego. Dziewczyna mówi, że to na pewno coś nowego i jeszcze nie wie, co z tej znajomości wyniknie. Przyznaje jednak, że miło jest być z kimś, kto niczego nie ukrywa i nie udaje. „Hak” pyta w takim razie, czy Bella zdążyła się już wyleczyć z dawnej miłości. Ta odpowiada, że nie wie, czy to w ogóle możliwe, ale na obecną chwilę, Will daje jej uśmiech. „Hak” mówi, że w takim razie się cieszy i kieruje się do wyjścia. Bella go jednak zatrzymuje i pyta, co takiego zaszło między nim a Willem. Mężczyzna odpowiada: „Powiedzmy, że po prostu zabrał mi coś, na czym mi zależy” i wychodzi.
Łał — to chyba najlepsza scena całego odcinka. Pełna ukrytych, stłumionych emocji, o bardzo gorzkim wydźwięku. I wiecie co? Aż się żal robi Titeliturego. Tego samego zwyrodnialca, który myśli tylko o sobie i bez mrugnięcia okiem manipuluje bliskimi. Brawa dla scenarzystów. I za krótką następną scenę też, już teraz.

Ta zresztą też.

Po wyjściu ze sklepu Titelitury podchodzi jeszcze na chwilę do okna i widzi w nim Bellę, która rozweselona rozmawia przez telefon — prawdopodobnie z Willem. Mroczny przybiera swoją prawdziwą postać i odchodzi.

Regina sporo się od Diaboliny nauczyła.

Retrospekcje po raz ostatni. Titelitury pyta Reginę, w jaki sposób tak szybko udało jej się powrócić z zamku Diaboliny. Ta odpowiada, że przyleciała na grzbiecie smoka, co bardzo Mrocznego dziwi — przecież Diabolina miała dawno utracić swą moc. Regina mówi jednak, że raczej tej mocy zapomniała i musiała na nowo odkryć, kim jest (z pomocą, oczywiście, Reginy), by znów z niej korzystać. Titelitury przypomina, że to Zła Królowa miała szukać nauczyciela — nie odwrotnie. Kobieta przyznaje rację, ale wspomina też, że zdała sobie sprawę, iż już nauczyciela ma. I to bardzo dobrego. Lizusostwo popłaca, bo Mroczny jest wniebowzięty i chwali uczennicę, mówiąc, że uczyniła duże postępy. Zwraca uwagę na leżącego tuż obok konia Śnieżki i pyta, czy przypadkiem nie uciął sobie drzemki. Regina odpowiada, że tak — na najbliższe sto lat. Rzuciła bowiem na niego klątwę snu, uzyskaną od Diaboliny. Mówi, że spotkanie z czarownicą uświadomiło jej, że śmierć nie jest dla Śnieżki dobrym rozwiązaniem. Trzeba jej odebrać wszystko, co kocha i w ten sposób się na niej zemścić. Titelitury jest jeszcze bardziej zadowolony — właśnie tego chciał Reginy nauczyć. Dziewczyna mówi, że jest gotowa na lekcję i będzie czekać tak długo, jak trzeba.
Nie powiem — miły był to fragment z życia Reginy i dość dobrze ją zdefiniował.

O August, dzień dobry.

Diabolina wprowadza Reginę do kryjówki, którą kobieta od razu rozpoznaje jako chatkę Golda (łał, ten to ma w tym Storybrooke posiadłości!). Pyta skąd pomysł, by właśnie z niej uczynić bazę wypadową. Okrężna odpowiedź Diaboliny ("Potrzebowałyśmy jakiegoś ustronnego miejsca, w którym mogłybyśmy odwieszać nakrycia głowy i chować porwane marionetki. Ta mała rudera była wolna” — scenarzyści, robicie błędy, ale za takie kwestie was uwielbiam) wcale jej nie satysfakcjonuje i domyśla się, jaką to magię o wielkiej mocy ukrywają Królowe Ciemności — Titeliturego. I w tym samym momencie Mroczny wychodzi z ukrycia. Łał, szybko się ujawnia, a do tego od razu obdarza Reginę zaufaniem — mimo, że przecież wie o jej szpiegowaniu. Albo po prostu jest zbyt pewien powodzenia…
Titelitury mówi, że rzeczywiście nauczyciel czasem musi nauczyć się czegoś od ucznia i czasami trzeba upaść bardzo nisko, by w końcu dostrzec światło w tunelu. Regina pyta, czy w końcu przekonał się, że by dostać szczęśliwe zakończenie, musi odnaleźć Autora i czy stawia ich to po tej samej stronie barykady. Titelitury przyznaje rację.
Do chatki wchodzą Urszula i Cruella, które wnoszą Pinokia. Titelitury oświadcza, że z jego pomocą uda im się wreszcie odszukać Autora. Regina pyta, co Mroczny zamierza zrobić. Ten każe jej się odsunąć i zobaczyć na własne oczy — chyba, że zmiękła. Regina zaciska pięść i mówi: „nigdy” (oj, wszystko zaczyna się wyślizgiwać spod jej kontroli, ale z drugiej strony — z Mrocznym nie ma żartów). Titelitury ciągnie dalej: mały Pinokio nic nie pamięta, ale wystarczy przywrócić jego poprzednią, dorosłą postać (którą utracił w drugim sezonie). I w ten sposób do Storybrooke powraca August. A August jest zawsze spoko. Nawet w niewoli.

MANIAK KOŃCZY


A jak Wam się podobało i co takiego zauważyliście?

Komentarze

  1. Już zdążyłam zapomnieć o tym, że Filip zmieniał się w yaoguai i zastanawiałam się, oglądając, o co z tą specjalną klątwą chodziło :) Dopiero Twój recap mnie oświecił :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze, zawierające treści obraźliwe, wulgarne, pornograficzne oraz reklamowe zostaną usunięte. Zostaliście ostrzeżeni.