Maniak inaczej #88: „To tylko czcze marzenia”, czyli o co chodziło Zackowi Snyderowi?

MANIAK ZACZYNA

Niedziela, 25 marca. Wszystkie zachodnie strony internetowe poświęcone popkulturze publikują szokującą wypowiedź Zacka Snydera. Brzmi ona tak:
Kiedy ktoś mówi: „Batman kogoś zabił!”, odpowiadam „Noż kurwa, obudź się!”. Kiedy stracisz dziewictwo z tym pieprzonym filmem, a potem podchodzisz i mówisz „Moi superbohaterowie by tego nie zrobili”, odpowiadam „Poważnie?”. Mam tego, kurwa, potąd. Pewnie, to ciekawa opinia i nie mam nic przeciwko niej. Fajnie jest uważać: „Moi bohaterowie są wciąż niewinni. Moi bohaterowie nie okłamywali, kurwa, Ameryki. Moi bohaterowie nie defraudowali pieniędzy. Moi bohaterowie nie popełnili żadnych, kurwa, okrucieństw”. W porządku. Ale to tylko czcze marzenia.
Internet oczywiście oszalał:
To pokazuje, dlaczego jest nieodpowiednią osobą do reżyserowania/produkowania filmów na podstawie komiksów DC. Nie potrafił dobrze uchwycić Strażników. Nie potrafił dobrze uchwycić Supermana. A do tego obsadził Bena Afflecka jako Batmana…
Bardzo szanuję Zacka Snydera jako filmowca, ale przysięgam, że czasami mam ochotę walnąć go w twarz.
I właśnie dlatego Zack Snyder nie rozumie superbohaterów.
Słyszę tylko, że mówi: „Nie rozumiem tych bohaterów, dlatego, pracując przy nich, będę odwalał kompletnego Michaela Baya, aż ich zrozumiem”.
Możemy wreszcie zacząć wykazywać się odrobiną rzetelności i sięgać po całość wypowiedzi przed wyciąganiem pochopnych wniosków?
Robi się afera na cały Twitter, powstają polemiki, copy-pasty… Słowem: Snyder nieźle namieszał. Tylko że… to nie on. To te wszystkie popkulturowe strony. Ale żeby wszystko dobrze zrozumieć, cofnijmy się do zeszłego weekendu i ubierzmy to wszystko w odpowiedni kontekst.

MANIAK PRZYTACZA CAŁĄ WYPOWIEDŹ SNYDERA

Wszystko zaczęło się w piątek, bo wtedy też odbył się pierwszy pokaz w ramach trzydniowej imprezy, na której widzowie mogli oglądać wersje reżyserskie filmów Zacka Snydera, a następnie uczestniczyć w panelu z reżyserem i jego współpracownikami. Na wydarzeniu wyświetlono: Świt żywych trupów (piątek), Strażników (sobota) oraz Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (niedziela). A skoro pierwsze reakcje na wypowiedź Snydera pojawiły się w niedzielę rano, oznacza to, że padła ona na panelu po pokazie Strażników. To pierwsza bardzo ważna informacja pomijana lub nawet przeinaczana przez wiele stron internetowych, które zrobiły sensację z tego kontrowersyjnego monologu.
No dobrze, wiemy już, kiedy padł komentarz reżysera. A czy można wysłuchać całej jego wypowiedzi? W przeciwieństwie do redaktorów takich serwisów jak: The Mary Sue, Comic Book Resources, io9, Voxa, Collidera, The Playlist, IndieWire (!), Entertainment Weekly (!) i Forbes (!) oraz pewnego youtubera lubującego się w piwie rzemieślniczym, postanowiłem dojść do źródła. Nie zadowolił mnie zatem urwany filmik krążący na twitterze, a ponieważ sieć społecznościowa Vero udostępniła za darmo nagrania z paneli, po prostu wyszukałem odpowiedni fragment. Żeby nie być gołosłownym: materiał dostępny jest tutaj. Po wejściu w link należy kliknąć środkowe wideo, a następnie przesunąć suwak do mniej więcej 1:30:40, kiedy osoba z publiczności zadaje pytanie. Cała wypowiedź (łącznie z odpowiedzią Snydera oczywiście), trwa do ok. 1:37:20. Wyszukanie tego wszystkiego i odsłuchanie zajęło mi góra 15 minut. Tych 15 minut najwyraźniej redaktorzy wyżej linkowanych portali nie chcieli wysupłać na porządny research. Klikalność w końcu liczy się bardziej niż dziennikarska rzetelność, i to niezależnie od tego, czy pracujemy w redakcji popkulturowego bloga czy poważnego serwisu, prawda?
Jeśli nie władacie angielskim wystarczająco dobrze, żeby zrozumieć, co Snyder mówi, przygotowałem oczywiście tłumaczenie. Od razu ostrzegam, że Snyder ma dość specyficzny sposób wypowiadania się, który może wynikać z jego fobii społecznej oraz dysleksji. Przed przystąpieniem do tłumaczenia starałem się więc uporządkować jego wypowiedź, usuwając z niej wszelkie wtrącenia, a tych Zack lubi dodawać mnóstwo. Ponadto, w niektórych miejscach zdecydowałem się na dodanie objaśnień w nawiasach kwadratowych. Mam jednak nadzieję, że wiernie udało mi się oddać to, co reżyser powiedział. Oto zatem cała wypowiedź:

Osoba z publiczności (OP): Mówiłeś o tym, że Strażnicy to taki film komiksowy, którego więcej nie zobaczymy, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Zdecydowanie nie był to film komiksowy, który wpisywał się w normę. Gdyby nie Strażnicy, to jaka inna powieść graficzna mogłaby być tym, czym Strażnicy byli dla filmów komiksowych?
Zack Snyder (ZS): To dobre pytanie. Pozwól, że dopytam. W tamtych czasach? To trudne pytanie, bo Strażnicy stanowili dekonstrukcję gatunku. Zasadniczo…
OP: Chodzi mi przede wszystkim o ich dojrzałość. Większość filmów komiksowych nadaje się dla dzieci.
ZS: Tak. Do tego chciałem nawiązać. Zasadniczo, moim zdaniem, taki film jak Strażnicy, który dziesięć lat temu odnosił się do całego gatunku filmów superbohaterskich, po dziesięciu latach od jego premiery… Któż wiedział, jak od tego czasu rozwinie się idea superbohaterów, jak superbohaterowie zaleją kulturę kinową? Sam przecież dołożyłem do tego swoje trzy grosze. W każdym razie chodzi mi o to, że kiedy obejrzy się teraz taki film, będąc wzbogaconym o tę wiedzę, [jak rozwinęła się idea superbohaterów,] to odniesie się wrażenie, iż powinien on powstawać obecnie. Z drugiej strony, co jest szczególnie ciekawe, nie mógłby obecnie powstać. W pewnym sensie tkwi on w dziwnej kapsule czasu. Zrobiłem film na dzisiejsze czasy dziesięć lat temu, żeby zdekonstruować to, w jaki sposób kino ewoluowało. Trudno to dobrze wyjaśnić.
Kiedy rozmawialiśmy z Chrisem Nolanem o Supermanie i przygotowywaliśmy się do nakręcenia filmu, powiedział mi, że Strażnicy umożliwili stworzenie ciekawego obrazu o Supermanie. Co interesujące, dużo ludzi mówi o tym, jaki wpływ miałem na postaci Supermana i Batmana; o tym, co z nimi zrobiłem i ogólnie o całej mojej dotychczasowej pracy. Sporo osób krytykowało mnie z powodu różnych aspektów mojej interpretacji tych bohaterów. Ale jeśli ktoś widział ten film [Strażników] i wie, że to ja go nakręciłem, nie może zapytać, dlaczego zrobiłem A albo B. Jeśli ktoś widział ten film, doskonale wie dlaczego. Jest takie powiedzenie: „Kiedy już pozna się zasady, można je łamać”. W tym filmie mówię: „Dobra, zasady są takie”. Trudno uczynić po nim krok wstecz i cofnąć się do czasów… Ten film opowiada o końcu niewinności superbohaterów, prawda? Przecież oni się tam gwałcą, na miłość Boską! Oni tam, do kurwy nędzy, mordują miliony ludzi, żeby na świecie zapanował pokój! Kiedy ktoś mówi: „Batman kogoś zabił!”, odpowiadam „Noż kurwa, obudź się!”. Kiedy stracisz dziewictwo z tym pieprzonym filmem [Strażnikami], a potem podchodzisz i mówisz „Moi superbohaterowie by tego nie zrobili”, odpowiadam „Poważnie?”. Mam tego, kurwa, potąd. Pewnie, to ciekawa opinia i nie mam nic przeciwko niej. Fajnie jest uważać: „Moi bohaterowie są wciąż niewinni. Moi bohaterowie nie okłamywali, kurwa, Ameryki. Moi bohaterowie nie defraudowali pieniędzy. Moi bohaterowie nie popełnili żadnych, kurwa, okrucieństw”. W porządku. Ale to tylko czcze marzenia. Jeśli chodzi o aspekt mitologiczny, nie mam nic przeciwko temu. Nawiasem mówiąc, uwielbiam Supermana i Batmana. Ale zobaczcie, co zrobił Alan Moore — miał, kurwa, dość [superbohaterstwa] i powiedział: „No dobra, nie. Oni są zdolni do tego i tego”. Z całą pewnością była to reakcja na… Strażnicy mówili o komiksach to, co ten film mówi o filmach komiksowych. Mówili o komiksach, które… Były zepsute. Do tego się odnosili. Jeśli chodzi o filmy komiksowe, a wiecie dobrze, że jestem ich fanem; oglądam je i uwielbiam; oglądam wszystkie filmy o Avengerach i naprawdę mi się podobają… Nie chodzi o to, żeby się nie podobały, ale o to, żeby otworzyć się też na nowe rzeczy.

Zdecydowanie brzmi to wszystko inaczej niż wyrwany z kontekstu fragment, który zacytowałem na początku, prawda? A jeśli dobrnęliście aż tutaj, chcecie pewnie się zastanowić, o co tak naprawdę chodzi reżyserowi. Już wyjaśniam.

MANIAK ANALIZUJE WYPOWIEDŹ SNYDERA

Choć być może Snyder nie do końca odpowiada na zadane mu pytanie, a miejscami sprawia wrażenie trochę narcystycznego („Zrobiłem film na dzisiejsze czasy dziesięć lat temu, żeby zdekonstruować to, w jaki sposób kino ewoluowało”), to jednak nie sposób mu odmówić racji w wielu aspektach, a cała wypowiedź rzuca ciekawe światło na jego podejście do idei superbohaterstwa. Zacznijmy od pierwszej części:
Zasadniczo, moim zdaniem, taki film jak Strażnicy, który dziesięć lat temu odnosił się do całego gatunku filmów superbohaterskich, po dziesięciu latach od jego premiery… Któż wiedział, jak od tego czasu rozwinie się idea superbohaterów, jak superbohaterowie zaleją kulturę kinową? Sam przecież dołożyłem do tego swoje trzy grosze. W każdym razie chodzi mi o to, że kiedy obejrzy się teraz taki film, będąc wzbogaconym o tę wiedzę, [jak rozwinęła się idea superbohaterów,] to odniesie się wrażenie, iż powinien on powstawać obecnie. Z drugiej strony, co jest szczególnie ciekawe, nie mógłby obecnie powstać. W pewnym sensie tkwi on w dziwnej kapsule czasu. Zrobiłem film na dzisiejsze czasy dziesięć lat temu, żeby zdekonstruować to, w jaki sposób kino ewoluowało. Trudno to dobrze wyjaśnić.
Snyder zauważa, że po tym, jak superbohaterowie są właściwie wszędzie, trudno byłoby po raz kolejny nakręcić taki film jak Strażnicy, ponieważ materiał źródłowy stanowi praktycznie antytezę całej idei superbohaterstwa; krytykuje coś, co obecnie tak mocno celebrujemy. Jednocześnie zauważa, że taka ekranizacja doskonale się na dzisiejsze czasy nadaje, ponieważ komentuje wspomnianą ideę — stąd metafora kapsuły czasu. Jakichkolwiek nie przypisywać by Strażnikom wad, to jednego temu filmowi nie można odmówić: jest on obecnie dla kina superbohaterskiego tym, czym byli komiksowi Strażnicy dla superbohaterskiego komiksu. Nie ma chyba drugiego filmu, który w taki sposób rozprawiałby się z tym, co widzimy w filmach Marvel Studios, Warner Bros., Sony czy Foxa. I w tym tkwi jego… może nie tyle geniusz, ile ogromna  kulturowa waga. A dodatkowo Strażnicy stanowią ważny kontekst do motywów w Snyderowej wizji superbohaterstwa.
Kiedy rozmawialiśmy z Chrisem Nolanem o Supermanie i przygotowywaliśmy się do nakręcenia filmu, powiedział mi, że Strażnicy umożliwili stworzenie ciekawego obrazu o Supermanie. Co interesujące, dużo ludzi mówi o tym, jaki wpływ miałem na postaci Supermana i Batmana; o tym, co z nimi zrobiłem i ogólnie o całej mojej dotychczasowej pracy. Sporo osób krytykowało mnie z powodu różnych aspektów mojej interpretacji tych bohaterów. Ale jeśli ktoś widział ten film [Strażników] i wie, że to ja go nakręciłem, nie może zapytać, dlaczego zrobiłem A albo B. Jeśli ktoś widział ten film, doskonale wie dlaczego. Jest takie powiedzenie: „Kiedy już pozna się zasady, można je łamać”. W tym filmie mówię: „Dobra, zasady są takie”. Trudno uczynić po nim krok wstecz i cofnąć się do czasów… Ten film opowiada o końcu niewinności superbohaterów, prawda? Przecież oni się tam gwałcą, na miłość Boską! Oni tam, do kurwy nędzy, mordują miliony ludzi, żeby na świecie zapanował pokój!
Sam Snyder wspomina ten kontekst i wręcz podkreśla, że motywy ze Strażników miały ogromny wpływ na jego dalszą pracę i rozumienie superbohaterów. Tak jak mówi, Strażnicy pokazują, że superbohaterowie nie są nieskazitelni. Co zrobił Alan Moore? Wziął lubiane postaci i naznaczył je wadami oraz traumami. Uczynił z Questiona skrajnego prawicowca Rorschacha, który widzi świat tylko w czarno-białych barwach; z Kapitana Atoma — pozbawionego uczuć Doktora Manhattana; z Peacemakera — gwałciciela Komedianta; z Thunderbolta — wyrachowanego i narcystycznego Ozymandiasza. Scenarzysta doskonale zdawał sobie sprawę z moralnych zasad, jakimi kierują się superbohaterowie, ale postanowił zadać sobie pytanie: „A co, jeśli zostaną postawieni w sytuacji ekstremalnej? A co, jeśli naznaczeni są traumami z dzieciństwa? A co, jeśli są takimi samymi ludźmi jak my wszyscy i mają wady, popełniają błędy? A jeśli superbohaterstwo uderzy im do głowy?”. O tym też wspomina Snyder, mówiąc: „Kiedy już pozna się zasady, można je łamać”, a więc innymi słowy: jeśli zdajesz sobie sprawę, że superbohater jest taki i taki, to znaczy, że możesz zastanowić się, co go takim czyni i czy mogą zaistnieć okoliczności, które sprawią, że się zmieni i zacznie błądzić.
Kiedy ktoś mówi: „Batman kogoś zabił!”, odpowiadam „Noż kurwa, obudź się!”. Kiedy stracisz dziewictwo z tym pieprzonym filmem [Strażnikami], a potem podchodzisz i mówisz „Moi superbohaterowie by tego nie zrobili”, odpowiadam „Poważnie?”. Mam tego, kurwa, potąd. Pewnie, to ciekawa opinia i nie mam nic przeciwko niej. Fajnie jest uważać: „Moi bohaterowie są wciąż niewinni. Moi bohaterowie nie okłamywali, kurwa, Ameryki. Moi bohaterowie nie defraudowali pieniędzy. Moi bohaterowie nie popełnili żadnych, kurwa, okrucieństw”. W porządku. Ale to tylko czcze marzenia. Ale zobaczcie, co zrobił Alan Moore — miał, kurwa, dość [superbohaterstwa] i powiedział: „No dobra, nie. Oni są zdolni do tego i tego”. Z całą pewnością była to reakcja na… Strażnicy mówili o komiksach to, co ten film mówi o filmach komiksowych. Mówili o komiksach, które… Były zepsute. Do tego się odnosili. Jeśli chodzi o filmy komiksowe, a wiecie dobrze, że jestem ich fanem; oglądam je i uwielbiam; oglądam wszystkie filmy o Avengerach i naprawdę mi się podobają… Nie chodzi o to, żeby się nie podobały, ale o to, żeby otworzyć się też na nowe rzeczy.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jeśli wyrwiemy ten cytat z kontekstu, rzeczywiście brzmi on jak obłąkańcza, najeżona przekleństwami tyrada przeciwko wszystkim tym, którzy nie zgadzają się ze Snyderem. Tyle że my znamy wcześniejszy kontekst i wiemy dokładnie, o co chodzi. Snyder nie odnosi się do swoich krytyków, ale do całej idei, że superbohaterowie muszą w każdych okolicznościach być nieskazitelni. Owszem: lubimy, gdy tacy są, bo mogą nas inspirować do bycia lepszymi. Ale tacy superbohaterowie są odrealnieni.
Snydera bardziej interesuje psychologiczny aspekt superbohaterstwa i stara się go realistycznie w swoich filmach przedstawić. Historię Batmana w Batman v Superman można zatem potraktować jako duchową kontynuację tego, co Snyder mówił za Alanem Moore’em w filmowych Strażnikach. Zack doskonale wie, że Bruce Wayne postępuje według ścisłego kodeksu. Że przysiągł nie zabijać. Tyle że w BvS ten sam Bruce Wayne jest już praktycznie u krańca swojej kariery. Film sugeruje, że działa od wielu lat i sporo w tym czasie stracił (vide kostium Robina w Bat-Jaskini, który jawnie nawiązuje do śmierci chłopaka czy scena otwierająca film, w której giną współpracownicy Wayne’a z filii Wayne Enterprises w Metropolis). To wszystko wraz z późniejszymi manipulacjami Lexa Luthora wystarczy, by człowieka złamać, zasiać w nim nienawiść i sprawić, by cel liczył się dla niego bardziej niż środki. „Zaciekłość, gniew i poczucie bezsilności potrafią zmienić dobrych ludzi w okrutników”, jak rzekł w filmie Alfred, wymownie patrząc na swojego pracodawcę i przyjaciela. „Dobrych ludzi, bohaterów i superbohaterów”, można dodać. Jeśli w to nie wierzycie i uważacie, że bohaterowie są nieskazitelni niezależnie od sytuacji — macie do tego pełne prawo. Dla Snydera jest to jednak pogląd naiwny, zwłaszcza jeśli ma się za sobą lekturę komiksowych i/lub filmowych Strażników (przyznam, że metafora utraty dziewictwa jest tu mało elegancka, ale cóż zrobić?). Bo skoro reżyser powiedział już „A”, nie może postawić kroku wstecz i nie powiedzieć „B”; skoro dokonał dekonstrukcji gatunku, nie jest w stanie nie kwestionować tego, jak zbudowani są kolejni superbohaterowie, przy których pracuje.
Należy przy tym pamiętać, że Snyder nie zdekonstruował Batmana tylko dlatego, iż uznał, że tak będzie fajnie. Bruce przekracza w BvS granicę, ale wcale nie oznacza to, że zostaje pozbawiony szansy na odkupienie; szansy na powrót do tego Batmana, który respektował swój dawny kodeks. Zmianę tę początkuje odwołanie do jego empatii i człowieczeństwa (tak, chodzi o niesławną sceną z Marthą — i znów, tak samo jak w moim tekście o Supermanie, abstrahuję tu od jej wykonania, a raczej staram się wyjaśnić jaka idea za nią stoi), a pieczętuje zdanie na końcu filmu: „Ludzie wciąż są dobrzy. Walczymy ze sobą, zabijamy się, zdradzamy się nawzajem, ale możemy się zmienić. Możemy być lepsi. I będziemy. Musimy”. A zatem ludzie są dobrzy, choć mają wady. Wady, które mogą przezwyciężyć. I podobnie jest z superbohaterami. Parafrazując: Batman u Snydera wciąż jest w głębi duszy dobry. Choć walczy z innymi, zabija i zdradza, to może się zmienić. Wrócić do tego, kim był przedtem. I tak też pod koniec filmu czyni, zawracając z drogi nienawiści, a wkraczając na drogę empatii.

MANIAK NA KONIEC

Jako tłumacz zawsze powtarzam, że najważniejszy jest kontekst, bo w przypadku jego braku łatwo wiele rzeczy zinterpretować opacznie. A jeśli do braku kontekstu dodać pogoń za kliknięciami i cyniczne podkręcanie internetowych aferek, nieszczęście jest praktycznie gotowe. Dlatego pierwsza lekcja, jaka wynika z tego wszystkiego, brzmi: zawsze sprawdzajcie wszystko u źródła. Niezależnie od tego, czy jesteście przeciętnymi Kowalskimi, blogerami, dziennikarzami czy lubującymi się w piwie rzemieślniczym Youtuberami.
A druga lekcja? Druga lekcja jest taka, że owszem: trudno pogodzić się z tym, że nasi bohaterowie nie są idealni, ale prędzej czy później trzeba się z taką prawdą zmierzyć. I jasne: „Wasz” Batman może i nigdy nie przekroczył granicy. Ale to nie znaczy, że nie można „otworzyć się też na nowe rzeczy”. Czego Wam wszystkim i sobie życzę. A tymczasem idę sobie odpalić Barman v Superman: Świt sprawiedliwości.

Komentarze