Maniak inaczej #79: Copernicon 2018

MANIAK ZACZYNA

Czas na kolejną edycję najlepszego konwentu w Polsce, czyli Coperniconu. Tak samo jak w zeszłym roku relacjonować będę na żywo kolejne prelekcje (na ile bateria w telefonie pozwoli) w formie livebloga, a potem pojawi się także część tekstem ciągłym dla osób będących w opozycji do tl;dr (too short, want more?).

MANIAK LIVEBLOGUJE


To koniec livebloga (który później przeszedł jeszcze małą edycję, głównie pod względem typograficznym). Niestety w tym miejscu rozładował mi się telefon, a pewnie pisałabym Wam jeszcze o języku Egipcjan, Egipcie w popkulturze, horrorze egzystencjalnym i filmowych horrorach opartych „na faktach”. Potem nastał ostatni dzień, w którym wygłosiłem swoją prelekcję o Supermanie. O tym wszystkim szerzej będę mówił niżej.

MANIAK PISZE PORZĄDNIE

Dzień I
Piątek. Roboty jak zwykle mnóstwo (tak to jest, kiedy do tłumaczenia weźmie się dwa seriale naraz), ale wyrywam się o 12 z domu i jadę do centrum zaopatrzyć się w pakiet akredytacyjny na Copernicon. Po małych kłopotach (nie ma to jak zgubić się we własnym mieście) docieram do punktu i grzecznie czekam w kolejce. Gdy wreszcie nadchodzi moja kolej, otrzymuję tradycyjny już coperniconowy woreczek, a w nim grubą książeczkę z programem, cieńszą rozpiskę, kilka ulotek i identyfikator. Do tego dochodzi jeszcze paczka kurczakowej zupki Oyakata — daję za to mocną okejkę. Z workiem w ręku wsiadam do autobusu i wracam do domu kończyć tłumaczenie.
Nadchodzi godzina 16.30. Wychodzę z domu ponownie, trochę skonfundowany formą identyfikatora. Co roku kartonik z dziurką na smycz, tym razem zwykły błyszczący kawałek papieru. Okazuje się, że w moim pakieciku zabrakło smyczy z plastikowym etui na identyfikator. Spieszę się jednak na prelekcję o fantastycznych kobietach w telewizji, więc na razie zmuszony jestem żyć z tą małą niedogodnością. Dojeżdżam na miejsce, wbiegam do Wydziału Matematyki i Informatyki i idę na górę, żeby… przekonać się, iż schody na najwyższe piętro są w remoncie, więc muszę iść naokoło. Oczywiście troszkę się włóczę po budynku, ale ostatecznie odnajduję właściwą drogę i po pokonaniu labiryntów korytarzy trafiam na — rozpoczętą już — prelekcję.
Prelekcja nosi tytuł Fantastyczne kobiety i jak je znaleźć? Krótki przegląd serialowy. Mam trochę problem z takimi przeglądami, bo często ograniczają się do szybkich streszczeń różnych pozycji, którym towarzyszy równie szybki pokaz slajdów. Autorka, Katarzyna Czernic, zaczyna jednak ciekawie, mówiąc między innymi o tym, jak widzowie lubią nadużywać określenia „poprawność polityczna”. Niestety po wstępie i kilku trafnych spostrzeżeniach przychodzi czas na kilka uwag kontrowersyjnych (typu: „po co wkładać kobiety w role, które wcześniej wiązane były z mężczyznami, stwórzmy im własne historie” — grr, nie znoszę tego argumentu), a potem na wspomniany festiwal streszczeń i slajdów. Pojawiają się przy okazji tytuły niesztampowe i kilka z nich nawet wpisałem sobie na listę rzeczy do nadrobienia, ale cała prezentacja to takie wymienianie, w dodatku podczas walki z nieustannie biegnącym naprzód czasem. Szkoda.
Po zakończeniu prelekcji gnam razem z Anią z Piekielnej Strony Popkultury do punktu akredytacyjnego po brakującą smycz. Udaje się to w miarę sprawnie, choć na kolejną prelekcję przychodzimy już trochę spóźnieni.
A jest to prelekcja nie byle jaka, bo pisarz Witold Jabłoński opowiada o mitach i baśniach Słowian. Jabłoński zrobił już na mnie nie byle jakie wrażenie rok temu, a tym razem jeszcze bardziej zaimponował mi swoją rozległą wiedzą na — niezwykle interesujący, bądź co bądź — temat.  Z fascynacją słucham więc o stanie dzisiejszych badań nad wierzeniami Słowian i szczegółach tego, co ustalili naukowcy. Minusem prelekcji jest jednak umiejscowienie jej w dość małej i dusznej sali, jakby organizatorzy nie przewidzieli popularności tak prelegenta, jak i tematu.
Następnie biegnę na kolejną, ostatnią tego dnia prelekcję: Straszne wizje przyszłości, czyli rzecz o dystopiach. Prowadzą ją Marta „mits” Niewiadomska i Martyna „gin” Wyleciał. Podobnie jak w przypadku prelekcji o fantastycznych kobietach, ta również zaczyna się całkiem ciekawie, ale szybko przeistacza się w wyścig z czasem i wymienianie jak największej liczby tytułów bez szerszego ich omówienia. Szkoda, że prowadzące (a właściwie jedna, która się udzielała) nie przewidziały, ile będą potrzebować czasu i przygotowały zbyt długą prelekcję, bo czuć było od nich pasję i zainteresowanie tematem.
Po tym pokazie slajdów gnam prędko do domu, żeby dopracować swoją prelekcję o tłumaczeniach audiowizualnych. Zasypiam o trzeciej nad ranem.

Dzień II

Wstaję wcześnie rano, by jeszcze do końca przejrzeć prezentację. Drukuję notatki i zgrywam powerpointowy pokaz slajdów na pendrive’a. Wybiegam z domu na autobus i jadę do Wydziału Matematyki i Informatyki, gdzie o 10.00 odbywa się moja prelekcja pt. Dlaczego w napisach nie przeklinają, czyli słów kilka o przekładzie audiowizualnym. Tytuł to oczywiście trochę clickbait (czy raczej comebait), bo mniej zajmuję się głównym pytaniem w niej postawionym, a bardziej teorią przekładu audiowizualnego i jej zastosowaniem w praktyce. Wychodzi chyba lepiej niż w zeszłym roku — na szczęście obyło się bez problemów technicznych — ale mam wrażenie, że wciąż jest nad czym popracować. W każdym razie jest mi bardzo miło, bo słucha mnie też pani promotor ze studiów, której wdrożenie w zawód w dużej mierze zawdzięczam. A pod koniec jeszcze ze mną rozmawia.
Kolejna prelekcja tego dnia to Popkultura jest kobietą — kultowe kreacje kobiet w filmach współczesnych prowadzona przez Anię z Piekielnej Strony Popkultury. Prowadząca wybiera całkiem niebanalne przykłady, a każdy z nich szeroko omawia, odpowiednio wykorzystując swój — krótki, bo krótki — czas. Nie zawsze się z nią zgodzę (nie, Wonder Woman nie robiła tego, co każą jej mężczyźni — scena na Ziemi Niczyjej wybitnie tej tezie przeczy), ale jestem jej wdzięczny, że pokazała, iż da się jednak formułę wymienianki z pokazem slajdów w tle dobrze zrealizować.
Po prelekcji Ani czeka mnie dłuższa przerwa, którą — oczywiście — wykorzystuję na posiłek i przejście się do strefy targowej Coperniconu. Do budynku konwentowego wracam trzy godziny później, żeby posłuchać o Kubie Rozpruwaczu. Prelekcję pt. Piekło w Whitechapel: Historia i teorie na temat Kuby Rozpruwacza prowadzi Weronika „Feniseca” Maciejewska. Ma ona ogromną wiedzę i z pasją opowiada o przebiegu kolejnych morderstw oraz możliwych podejrzanych. Dwie godziny — mimo nieco irytującej maniery mówienia prelegentki — mijają szybciutko, a opowieści o Rozpruwaczu chciałoby się jeszcze więcej. W tym samym momencie siada mi bateria w telefonie, więc nie bardzo mogę już live-blogować. A tymczasem jeszcze cztery prelekcje przede mną.
Najpierw jednak znów robię sobie przed tym maratonem krótką przerwę i idę obłowić się w gadżety w strefie targowej (czyt. kupić breloczka z Pusheen mojej Połówce). W ostatniej chwili dobiegam do Collegium Minus, w którym odbywa się prelekcja pt. Wypowiedz, a się stanie. Moc słowa w starożytnym Egipcie autorstwa Mateusza Napierały. Starożytny Egipt to moje zainteresowanie jeszcze z czasów szkoły, więc tym chętniej słucham wykładu młodego egiptologa o języku dawnych Egipcjan: jego mitologicznym pochodzeniu oraz sile, jaką mają słowa.
Tę egiptologiczną przygodę kontynuuję na kolejnej prelekcji Mateusza Napierały, tym razem zatytułowanej Egipt w popkulturze, czyli fakty i mity na temat cywilizacji nad Nilem. Z klimatów naukowych autor przechodzi zatem do popkultury. Posiłkując się licznymi faktami, obala mity związane z Egiptem, które zakorzeniły się w powszechnej świadomości przede wszystkim dzięki kinematografii. Mam więc okazję m.in. posłuchać o prawdziwym Imhotepie, niewolnictwie (a raczej jego braku), klątwie Tutanchamona i układzie piramid w Gizie. Temat prawdziwie fascynujący i poprowadzony z klasą, choć przydałoby się, żeby autor tak często nie powtarzał „w związku z tym” (powiedział Krzysiek, który nadużywa „mam wrażenie”).
Z klimatów egipskich przechodzę do klimatów horroru i w nich już zostaję do końca dnia. Na pierwszy ogień idzie prelekcja pt. Horror egzystencjalny - „Babadook”, „Mgła”, Lovecraft, Ligotti autorstwa nie byle kogo, bo dr. hab. Krzysztofa Arbiszewskiego, a więc toruńskiego profesora filozofii. Jak sam tytuł wskazuje, autor mówi o Babadooku, Mgle oraz dziełach Lovecrafta i Ligottiego, spoglądając na nie w kontekście horroru egzystencjalnego, a więc takiego, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze swoich marionetkowości i zniewolenia. Interpretacja szalenie ciekawa i pozwalająca spojrzeć na niektóre horrory z nieco szerszej perspektywy.
I wreszcie ostatnia prelekcja tego dnia: „Obecność”, „Annabelle”, „Amityville” – fakty i mity, czyli ile prawdy znajdziecie w horrorach opartych na kanwie prawdziwych wydarzeń prowadzona przez przedstawicieli Konglomeratu Podcastowego. To chyba najciekawsza i najlepsza prelekcja z całego konwentu. Jest doskonale i ciekawie poprowadzona, a po prelegentach widać (i słychać), że doskonale się do tematu przygotowali. Słuchanie o akcji marketingowej przygotowanej pod film Blair Witch Project; mordercy, którym inspirowano się w Psychozie, Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną i Milczeniu owiec czy wreszcie faktach na temat Amityville oraz paranormalnych sprawach Warrenów to prawdziwa przyjemność. Przyjemność, z której płynie jednak także gorzka refleksja, żeby nie do końca ufać autorom używającym wyrażenia „Oparty na faktach”.
I tak kończy się mój drugi dzień na Coperniconie. Szybciutko wracam do domu i dopracowuję prelekcję o Supermanie. Tak mniej więcej do rana.

Dzień III

A rano jeszcze do południa. W efekcie pojawiam się tylko na mojej prelekcji. Ku mojemu zdziwieniu została przypisana do największej popkulturowej sali, która wcale nie okazała się tak pusta (zważywszy tak na temat, jak i na porę). Tak czy siak, prelekcja pt. Imigrant z Kryptona, czyli w obronie Supermana w interpretacji Zacka Snydera (która wkrótce pojawi się na blogu w postaci notki) chyba się całkiem udała, bo gdzieś nawet przebąkiwały głosy, że udało mi się zmienić spojrzenie niektórych słuchaczy na Człowieka ze stali oraz Batman v Superman. Mam nadzieję, że w notce uda mi się temat jeszcze dogłębniej rozwinąć i uzupełnić — może przekonam więcej osób.

MANIAK NA KONIEC

I tak skończyła się moja przygoda z Coperniconem w 2018 roku. Koniecznie napiszcie, czy też uczestniczyliście w konwencie i jak Wam się podobały tegoroczne atrakcje. A może odwiedziliście moje prelekcje? Chętnie poznam Wasze opinie!

Komentarze