Maniak inaczej #62: Utonęła w blasku księżyca uduszona własnym biustonoszem

Trudno pisać o kimś, kto odszedł tak niespodziewanie. Nie da się chyba dobrać odpowiednich słów, by nie popaść w zbytnią egzaltację czy też wręcz przeciwnie — by nie udać, że nic się nie stało. Można też popaść w tak zwane banały i mówić to, co inni zdążyli przed nami powtórzyć po tysiąckroć. I choć może to zabrzmi jak właśnie taki banał, to słowa nie są w takich sytuacjach najważniejsze. Ważna jest pamięć. I wierzę, że o Carrie Fisher będą pamiętać wszyscy.
Była córką aktorki Debbie Reynolds (tuż po napisaniu tego tekstu, na długo przed jego publikacją na blogu, dowiedziałem się, że Reynolds zmarła dzień po córce — to bardzo przykra wiadomość) i piosenkarza, Eddiego Fishera. Największą sławę przyniosła jej rola księżniczki Lei w Gwiezdnych Wojnach, z którą kojarzona jest po dziś dzień. Leia była bohaterką wyjątkową, łamiącą trochę stereotypową rolę kobiety w kinie. Jak się okazało, mająca w sobie naturalną zadziorność Fisher idealnie nadała się do tego, by tę postać zagrać.
Aktorka miała też na koncie wiele innych ciekawych występów, choć być może żaden z nich nie funkcjonuje tak bardzo w zbiorowej świadomości jak ten gwiezdnowojenny. Niemniej jednak warto choćby wskazać na role w Hannah i jej siostrach, Szamponie, Na przedmieściach czy Kiedy Harry poznał Sally.
Praca aktorka nie jest jednak jedynym, za co warto Carrie Fisher pamiętać. Była ona także wziętą pisarką. Jej pierwsza powieść, zawierająca pewne wątki autobiograficzne (piszę „pewne”, bo jak mówiła Fisher: „Napisałam o matce-aktorce i córce-aktorce. Nie dziwi mnie, że ludzi myślą, iż jest to powieść o mnie i mojej mamie. Łatwiej pomyśleć, że brak mi wyobraźni, a zamiast tego noszę ze sobą dyktafon z nieskończenie naładowanymi bateriami”), to Pocztówki znad krawędzi. Opowiada ona o młodej aktorce borykającej się z uzależnieniem i w następstwie zmuszonej do zamieszkania z matką, również aktorką. Trudna relacja obu kobiet zostaje poddana próbie. Na podstawie Pocztówek… powstał film, do którego scenariusz również napisała Fisher.
Po Pocztówkach… powstały jeszcze cztery powieści oraz trzy książki autobiograficzne: Księżniczka Leia po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach (oryg. Wishful Drinking), Shockaholic oraz The Princess Diarist. Te ostatnie, w których Fisher szczerze opisywała zarówno wzloty, jak i upadki w życiu zawodowym i osobistym, wciąż cieszą się ogromną popularnością.
Poza książkami Fisher popełniła też kilka scenariuszy filmowych (m.in. wspomniane przed chwilą Pocztówki znad krawędzi), a wiele anonimowo redagowała i poprawiała, jako tzw. script doctor — jeden z najlepszych w branży (Hook, Zakonnica w przebraniu, Gwiezdne Wojny I-III).
Ważna była także jej działalność na rzecz uświadamiania o wadze zdrowia psychicznego. Sama, cierpiąca na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, nie bała się opowiadać o swoich doświadczeniach i wspierać innych. Temat poruszała zresztą również w swoich powieściach.
W późniejszych latach krytykowana za swój wygląd nie wahała się ostro sprzeciwiać takim komentarzom, wielokrotnie przyjmując jednoznaczne, feministyczne stanowisko, tym samym robiąc wiele dla współczesnych kobiet. Sprawiała wrażenie bezkompromisowej, ale też była obdarzona niebywałym poczuciem humoru, co nie raz udowadniała w wywiadach i wystąpieniach publicznych.
Przed dwoma dniami, w wyniku powikłań pozawałowych, Carrie Fisher zmarła (jak sama napisała w autobiografii Księżniczka Leia po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach, chciała, by w nekrologu napisano o niej: „Utonęła w blasku księżyca uduszona własnym biustonoszem”). Pozostawiła po sobie ogromne dziedzictwo. I choć jej życie nie było usłane samymi różami, to można chyba powiedzieć, że wiele dla całego świata zrobiła — czy dla dziewczynek, które dostrzegły, że księżniczka nie musi być damą w opałach, ale może ganiać z blasterem w ręku; czy dla osób borykających się z problemami ze zdrowiem psychicznym, odważnie mówiąc o swoich doświadczeniach. I choć nie ma jej już wśród nas, to z pewnością o niej nie zapomnimy. Była jedyna w swoim rodzaju. Niech Moc będzie z nią po wsze czasy.

Komentarze