Maniak inaczej #32: Chroń się kto może przed Czarnobogiem, czyli "Once Upon a Time" S04E12

MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU


Uwaga! We wpisie znajdują się: szczegółowy opis i analiza każdej sceny odcinka. Jeśli omawiana odsłona „Once Upon a Time” jeszcze przed Wami, to lepiej kliknijcie tutaj, by poznać moją opinię bez ryzyka popsucia sobie zabawy.
Wreszcie nadszedł koniec przerwy, a wraz z nim czas na kolejne odcinki „Once Upon a Time”. W premierze drugiej części czwartego sezonu znajdziemy mnóstwo nawiązań do filmów Disneya, ciekawych rozwiązań fabularnych, ale przede wszystkim to kolejne spotkanie z tzw. Królowymi Ciemności, czyli Cruellą, Diaboliną i Urszulą. Jak panie wypadają?


MANIAK ANALIZUJE


Tytuł brzmi tym razem: „Darkness on the Edge of Town”, czyli „Ciemność na krańcu miasta”. Rzeczywiście — coś mrocznego gromadzi się blisko granicy Storybrooke, coś mrocznego można też blisko tej granicy zniszczyć. Intrygujące? Do tego po raz kolejny mamy nawiązanie do utworu muzycznego — tym razem do piosenki Bruce’a Springsteena. Warto przyjrzeć się fragmentowi jej tekstu, który świetnie wpisuje się w pewne motywy odcinka, a zwłaszcza jego końcówki:
Everybody’s got a secret, Sonny,
Something that they just can’t face.
Some folks spend their whole lives trying to keep it.
They carry it with them every step that they take,
Till some day they just cut it loose.
Cut it losoe or let it drag ’em down
Where no one asks any questions, or looks too long in your face,
In the darkness on the edge of town.
Każdy ma jakąś tajemnicę synu,
Coś, czemu nie może stawić czoła.
Niektórzy spędzają całe życie, by jej strzec.

Trzymają ją w sobie, stawiając każdy krok,

Aż pewnego dnia odpuszczają.
Odpuszczają, lub pozwalają się zaciągnąć
W miejsce, gdzie nikt nie zadaje pytań i nie wpatruje się w twarz,
W ciemność na krańcu miasta.
Uwielbiam takie wieloznaczne tytuły!

Cruella czaruje.
A tu animowany oryginał, który twórczo zreinterpretowano.

Rozpoczynamy wiele lat temu w siedzibie Diaboliny, tzw. Zakazanej Fortecy. Na zamek wchodzi Urszula, która szybko pozbywa patrolującego korytarz się strażnika. Zatrzymuje ją gospodyni i od razu pyta o tożsamość. Bogini mórz wyciąga macki, rzuca się na Diabolinę i odpowiada na pytanie. Twierdzi też, że została na teren zamku zaproszona.
Podczas gdy panie się tak szamocą, nadbiegają dwa groźne psy, a wraz z nimi Cruella De Mon. Rzuca w kierunku Urszuli i Diaboliny złośliwe: „Bez obaw. Nie jadają ryb ani smoków. Chyba, że im każę”, a następnie ujawnia swą moc — władzę nad zwierzętami. Wystarczy mały, zielony chuch (oczywiste odwołanie do filmu animowanego, w którym Cruella dmuchała zielonym dymem papierosowym) i zwierzaki są jej posłuszne. Trzeba przyznać, że to ciekawy pomysł włączenia pani De Mon do świata „Once Upon a Time”.
Także Cruella twierdzi, że została zaproszona do Zakazanej fortecy. Okazuje się, że wszystkie panie sprowadził tam Titelitury, który składa im propozycję — możliwość zyskania szczęśliwego zakończenia. A szczegóły? Jeszcze nie w tej scenie.

Nadjeżdża Cruella.

Po tym krótkim prologu czas na kartę tytułową. Widać na niej samochód Cruelli. A to może oznaczać, że pani z czarno-białą czupryną w jakiś sposób dostanie się do miasteczka.

Zegar działa jak ta lala.

A po karcie tytułowej czas na bardzo przyjemny montaż. Wychodzimy od ujęcia na tarczę zegara, a wskazówka przesuwa się z 8:15 na 8:16 (czyli jasne i czytelne odwołanie do tajemniczych liczb z „Zagubionych”: 4, 8, 15, 16, 23, 42). Następnie przechodzimy do widoku na miasteczko. Regina i Henry wychodzą z baru „U Babci”, żegnają się i chłopiec wsiada do autobusu szkolnego. Sprytne przejście (żółty autobus na żółty element tła) i jesteśmy w sali lekcyjnej. Zajęcia prowadzi Śnieżka, a Henry zdaje się bardzo aktywnie w nich uczestniczyć. Czas na zbliżenie na małego ptaszka, którego bohaterka trzyma na ręku, a potem przejście do gabinetu burmistrza w ratuszu i spojrzenie na portret podobnego ptaszka wiszący na ścianie. Do gabinetu wprowadza się Regina, która powróciła na dawne stanowisko. Kobieta rozgaszcza się i pozbywa obrazu, który od samego początku się jej nie podobał. Tymczasem Emma szykuje się do pracy. Przygotowuje swój czerwony skórzany płaszcz, bierze odznakę i macha zatrudnionej do opieki nad małym Nealem babci Kapturka. Na zewnątrz spotyka się z Hakiem, który czeka na nią z kawą. Po drodze mijają zamknięty sklep Golda (co pokazano na ciekawym ujęciu z wewnątrz tego sklepu) i docierają do biblioteki, gdzie spotykają Bellę. Tutaj się rozdzielają — Emma rusza dalej, pewnie na posterunek, a Hak i Bella wchodzą do biblioteki. Całej tej sekwencji towarzyszy bardzo przyjemna muzyka.

Tyle smaczków!

Biblioteka. Spoglądamy na tablicę korkową z mnóstwem informacji o wciągniętych do tiary Czarnoksiężnika wróżek. Oraz mnóstwem smaczków dla uważnych. Jest na przykład formularz dotyczący zaginięcia, na którym widnieje storybroockie imię Błękitnej Wróżki, do której do tej pory zwracano się per „matka przełożona”. Brzmi ono: Reul Ghorm, co z gaelickiego szkockiego oznacza: Błękitna Gwiazda. Jak zwykle więc twórcy stawiają na nazwiska znaczące.
Warto też spojrzeć na datę zgłoszenia zaginięcia: 6 listopada, co trochę kłoci się z informacją podawaną przez twórców w wywiadach, że cała historia z Elsą, Anną i Królową Śniegu działa się na początku 2013 roku. Ale to pewnie ludzie od rekwizytów nawalili.
Z innych rzeczy dostrzeżemy wzmiankę o Yenie Sidzie, co jest oczywiście nawiązaniem do Czarnoksiężnika z „Fantazji” (oraz samego Disneya, Yen Sid to anagram jego nazwiska), a także nazwisko Peter Lurie, co może z kolei odwoływać się do pewnego aktora głosowego oraz komentatora sportowego. Jest też niepokojąca karteczka z napisem: „Jak to się miało do pierwotnego eksperymentu?” — ciekawe o jaki eksperyment chodzi.
Ledwo się napatrzymy na te migające na ekranie szczegóły, a Hak w przypływie złości zdąży całą tablicę korkową zrzucić na ziemię. Jest wściekły, że pomimo upływu sześciu tygodni (przy okazji zdradza ile minęło czasu od wydarzeń z finału) nadal nie udało się uwolnić wróżek. Bella zapewnia jednak, że wszystko będzie w porządku. Istnieje zaklęcie w starożytnym języku, które należy przetłumaczyć i dziewczyna rozesłała zapytania do naukowców. Dodaje też, że gdy już uda się wyciągnąć wróżki, to one pomogą wyciągnąć z tiary resztę osób — łącznie z Uczniem (jak dobrze, że o nim nie zapomniano).
Hak bardzo krytycznie spogląda na wydarzenia z poprzedniej części sezonu i zastanawia się, dlaczego nie był dość silny, by przeciwstawić się Titelituremu. Bella pociesza go, że oboje nie byli dość silni. Pirat tłumaczy to zaślepieniem miłością i twierdzi, że niestety tak silne uczucie można wykorzystać jako broń. Bella odpowiada, że Titelitury miał w pewnym sensie serca ich obojga w garści. Hak przekonuje ją jednak, że Mroczny mimo wszystko ją kochał. Dziewczyna ze łzami w oczach mówi, że teraz go już nie ma. Ma jednak nadzieję, że mężczyzna znalazł to czego szukał. Z jej słów można wywnioskować, że nadal żywi do Titeliturego uczucie i wciąż cierpi z powodu tego, co się wydarzyło. Biedna…

Ten pan zawsze znajduje wyjście z sytuacji.

A skoro mowa o Titeliturym to czas na podróż do Nowego Jorku. Najpierw standardowe ujęcie panoramy, potem spojrzenie na stary budynek i wreszcie… na licznik od mikrofalówki, który odlicza od dziesięciu w dół. Znajdujemy się w ciasnym mieszkaniu Urszuli, w którym każdy wolny kąt zajmują akwaria z rybkami. W środku siedzi Titelitury, chwilę później wchodzi tam sama Urszula. Jest zniecierpliwiona i oświadcza, że ma dość pustych obietnic i męczącego utrzymywania mężczyzny. Trochę się sprzeczają (równolegle Urszula zagląda do kolejnych akwariów i sprawdza jak jej rybki; a Titelitury ze smakiem zjada przygotowany przez siebie fast food), aż w końcu przychodzi wiadomość mailowa. Mroczny oświadcza, że to początek końca ich niedoli i czas odwiedzić starą znajomą.

Cruella hipnotyzuje.

Great Neck, Long Island, stan Nowy Jork. Titelitury i Urszula docierają do celu, gdzie zgromadzony jest tłum gapiów, a FBI aresztuje pewnego mężczyznę. Okazuje się nim być mąż Cruelli, która rzuca się natychmiast na swoje czarno-białe futro (wyraźnie inspirowane kreacjami Glenn Close z aktorskiej adaptacji „101 dalmatyńczyków”), krzycząc do agentów, że należało do niej jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego (wygląda na to że jej mężczyzna dopuścił się jakiegoś rodzaju oszustw finansowych).
Do wściekłej Cruelli podchodzi Tit i zwraca się do niej wprost, używając nazwiska „De Mon”. Od razu przykuwa to uwagę kobiety (tutaj przybrała nazwisko Feinberg, co z niemieckiego oznacza dosłownie: „dobra góra”, ale może też być jakąś formą irlandzkiego fionnbharr, czyli „jasnych włosów”, co chyba bardziej by pasowało), która natychmiast się odwraca i ku swojemu zdziwieniu dostrzega starych znajomych. Po wymianie kilku ciętych jednolinijkowców (mój ulubiony to cruellowe: „Ładnie mówisz, ale czy będziesz się mógł z tego wywiązać w świecie bez magii, w którym najwidoczniej nawet chodzenie stanowi wyzwanie?”), Titelituremu w końcu udaje się przekonać Cruellę do swoich racji. Kobieta otwiera garaż i zaprasza gości do swojego samochodu (zmodyfikowany Zimmer Golden Spirit w czarno-białych barwach — inny model niż w animacji i filmie aktorskim, ale barwy i rejestracja „DEV IL” się, z aktorską wersją, zgadzają), po czym odjeżdżają w stronę Storybrooke.

Diabolina nie jest zadowolona.

Powracamy do przeszłości. Królowe Ciemności siedzą wygodnie wraz z Titeliturym na zamku Diaboliny. Jest też kruk (taki jak w animacji), ale tylko drewniany.
Cruella pyta, czy Titelitury rzeczywiście jest w stanie zrobić to co obiecuje i zapewnić im szczęśliwe zakończenia. Jej towarzyszki w to wątpią. Mroczny odpowiada, że wie dokładnie czego każda z pań pragnie i mówi, że mogą to osiągnąć, jeśli zdobędą Mroczną Klątwę. Tę samą Mroczną Klątwę, przez którą cały serial się zaczął. Wygląda więc na to że to nie Titelitury jest jej autorem i stworzył ją ktoś inny. Ciekawe, kto taki? Może Czarnoksiężnik? Albo ktoś, kogo jeszcze nie spotkaliśmy?

Cruella i spółka w Mr. Cluck Chicken Shack.
A tu ta sama restauracja w „Zagubionych”.

Teraźniejszość. Titelitury, Cruella i Urszula w drodze do Storybroke. Mroczny po raz kolejny wspomina o tajemniczym Autorze i po kolei wykłada wszystko to co do tej pory o nim wiadomo: jego księga ma ogromną moc i to on decyduje o losach wszystkich baśniowych postaci. To w sumie ciekawe pole do dyskusji o przeznaczeniu i wolnej woli — na ile to Autor wpływa na to co się stanie, a na ile sami bohaterowie?
W końcu Titelitury i jego towarzyszki zatrzymują się na posiłek w Mr. Cluck Chicken Shack — znanej z „Zagubionych” fikcyjnej restauracji fast-foodowej. Z głośnika przy drive-thru słychać zaś Daniela Dae Kima — aktora właśnie z „Zagubionych”, w których wcielał się w niezapomnianego Jina. Miłe nawiązania, zwłaszcza dla fanów.
Dziewczyny zamawiają sobie przekąski, Titelitury jednak odmawia, uzasadniając swój wybór tym, że chciałby przetrwać do swego szczęśliwego zakończenia (ciekawe, że jakoś przedtem nie miał oporów przed zjadaniem dań z mikrofalówki…).

Biedna Regina.

Przenosimy się do Storybrooke. Regina po raz kolejny przegląda Księgę Baśni w poszukiwaniu jakichś wskazówek na temat Autora. Do jej gabinetu wchodzi Emma, która wręcza przekąskę i butelkę piwa korzennego. Szukając otwieracza trafia na posklejane kawałki kartki z alternatywną historią pierwszego spotkania Robina i Reginy (Regina rozrzuciła je przy granicy, a potem szybko wróciła zanim je zwiało i posklejała?). Pani burmistrz wyjaśnia, że odnalazł ją Robin, który rozumiał ją jako nadzieję na lepszą przyszłość. Ostatecznie całość okazała się tylko ponurym żartem. Emma pyta, czy Robin odzywał się od czasu wyjazdu, jednak okazuje się, że nie. A to już do Robina niepodobne. Ale najwidoczniej musi być jakiś powód. Bo jeśli nie, to przestałem go lubić.
Nagle do ratusza wbiegają Hak i Bella. Okazało się, że profesor lingwistyki z Oksfordu dokonał przekładu materiałów, na jakie natrafili i wiadomo już, jak uwolnić wróżki. Trzeba w tym celu odprawić ceremonię. A nikt nie nada się do tego bardziej, niż Regina. Przynajmniej na chwilę przestanie się zadręczać.

Halo, coś tu cieknie!

Trafiamy do lasu otaczającego Storybrooke. Wszystko jest już pod ceremonię przygotowane. Są cztery pochodnie i służący jako podest głaz — tyle wystarczy, żeby się wczuć. Regina chwyta sztylet Titeliturego i niepozornie wyglądającymi ruchami odprawia rytuał. Chwila niepewności, a potem błyska złote światło i wróżki zostają uwolnione. Są przerażone, ale wdzięczne. Następuje oczywiście pojednanie, a tymczasem Regina w dość niepokojący tytuł się trzęsie. Za plecami bohaterów zaś, z tiary wydostaje się coś jeszcze — dziwny, ciemny dym, który przybiera kształt ogromnego gargulca i odlatuje…

Chernabog!
Prosto z „Fantazji”.

Retrospekcje. Titelitury zabiera Królowe Ciemności do podnóży Łysej Góry (po raz pierwszy mamy w serialu nawiązanie do mitologii słowiańskiej, a p raz drugi do jednego z segmentów „Fantazji”). By dotrzeć do klątwy trzeba minąć pułapki, którym świetnie może zaradzić magia naszych pań. Najpierw więc Cruella używa swojej mocy perswazji przeciwko strzegącym wrót do pomieszczenia z komnatą skarabeuszom, następnie Diabolina pozbywa się płomieni ognia smoków, a potem Urszula mierzy się z odległością i lenistwem, sięgając macką po przezroczystą kulę z klątwą i wręcza ją Mrocznemu.
Oczywiście okazuje się, że Titelitury wszystkie z nich wystawił. Po tym, jak dostaje klątwę budzi się Chernabog — znany z „Fantazji” demon, oparty częściowo na diable, a częściowo na rzekomym słowiańskim bóstwie (rzekomym, bo tak naprawdę nie wiadomo, czy rzeczywiście istniały wierzenia na jego temat), tzw. Czarnobogu. W „Once’owej” interpretacji Chernabog szuka serca, który ma największy potencjał, by ogarnęła je ciemność, a następnie je pochłania. Tak naprawdę Mroczny potrzebował Królowe Ciemnośći tylko po to by zainteresował się nimi demon (nie oszukujmy się — dla Mrocznego wszystkie te przeszkody nie stanowiłyby większego wyzwania). Zastanawiam się tylko, czy to pomieszczenie z klątwą i Chernabogiem w jakiś sposób uniemożliwia teleportację. Wygląda na to że tak, bo jak inaczej wyjaśnić przerażenie na twarzach bohaterek? Cała intryga byłyby troszkę bez sensu.

Inny model, podobne barwy…
…i ten sam, nierozważny kierowca.

Teraźniejszość. Cruella, Urszula i Titelitury nadal jadą w kierunku Strobrooke. Cruella nie jest zbyt dobrym kierowcą (co może stanowić nawiązanie do „102 dalmatyńczyków” i jej jazdy pod prąd w Paryżu), ale cel jest już nie daleko Titelitury w końcu każe się zatrzymać. Na gałęzi drzewa zawiesił krawat, oznaczajac w ten sposób granicę Storybrooke. Przyznaje, że nie wyznał towarzyszkom wszystkiego i pominął kilka niezwykle ważnych kwestii, jak ta, że granicę miasteczka chroni zaklęcie. Cruella traci cierpliwość i wyjmuje pistolet, natomiast Urszula wytrąca mężczyźnie laskę z ręki i przewraca go na ziemię. Oczekują odpowiedzi na swe pytania. Gdy jednak wkraczają na zbyt osobisty terem i rozmowa zaczyna dotykać Belli, Titelitury je zbywa. Twierdzi, że szczęśliwe zakończenie to kwestia osobista. Następnie dodaje, że jeśli kobiety postąpią dokładnie według jego instrukcji, to zostaną do Storybrooke wręcz zaproszone. Bohaterki przyjmują takie rewelacje z niedowierzaniem i zastanawiają się, jak niby zostaną zaproszone, skoro u ich boku ma znajdować się Titelitury. Ten odpowiada jednak, że nie będzie się znajdował u ich boku. I te słowa wystarczają, by pani De Mon odłożyła pistolet i zaczęła słuchać.

Biedny, smutny Hak.

Hak stoi w kącie korytarza. Dręczą go wyrzuty sumienia, bo to z jego powodu wróżki trafiły do tiary. Emma pociesza ukochanego, mówiąc, że był wtedy pod wpływem Golda i nic nie mógł zrobić. Cieszę się, że bohaterka spogląda na sprawę w tak racjonalny sposób. Z drugiej strony, gdyby Hak nie zaczął Titeliturego szantażować, to może sprawa potoczyłaby się choć trochę inaczej.

Wróżka dość dziwnie się zachowuje…

W barze trwa impreza z okazji powrotu wróżek. Wszyscy dość dobrze się bawią, poza matką przełożoną, która siedzi sama. Henry zachęca Reginę, by do niej podeszła, co kobieta czyni. Podaje naszej Reul Ghorm pustą Księgę Baśni i rozpoczyna się seria pytań.
Najpierw wróżka pyta, skąd mają tę księgę, na co Emma odpowiada, że z rezydencji Czarnoksiężnika. Wróżka ze zdziwieniem w głosie pyta wtedy, czy Czarnoksiężnik jest w Storybrooke. Henry mówi, że jego dom owszem, ale samej osoby jeszcze nie odszukali. Wróżka wygląda na jeszcze bardziej zaskoczoną i pyta, czy nasi bohaterowie poszukują owego Czarnoksiężnika. Regina przyznaje się wtedy do swojego planu — miała nadzieję, że mężczyzna mógłby jej napisać szczęśliwsze zakończenie, choć zdaje sobie sprawę, że to dość szalone. Wróżka odpowiada, że to wcale nie szalone, choć szukają złej osoby. Okazuje się, ża Autor i Czarnoksiężnik to dwaj zupełnie różni bohaterowie (mimo tego, że to Czarnoksiężnik był w stanie dać Ingrid jej szczęśliwe zakończenie; pytanie też skąd Czarnoksiężnik miał księgi Autora — czyżby jakiś konflikt lub sojusz za kulisami?). Matka przełożona nie wie jednak poza tym, kim jest Autor, ponieważ nikt od dawna go nie widział — jeśli to w ogóle „on”. Zdradza jednak, że w swoich dziełach pochował pewne wskazówki, które mogą umożliwić jego odnalezienie. Wróżka cały czas zachowuje się dość dziwnie — jakby coś wiedziała, ale nie chciała powiedzieć.
Nagle rozlega się ryk.

Chernabog na wieży zegarowej. Jaki ładny.

Zaniepokojeni bohaterowie wybiegają z baru, a ich oczom ukazuje się… Chernabog! To on wydostał się z tiary wraz z wróżkami. Pytanie teraz, kto go w niej uwięził i w jakim celu? Ale niestety — nie dostaniemy odpowiedzi.

Diabolina w opałach?

Retrospekcje. Diabolina próbuje zaatakować Chernaboga, po czym wszystkie trzy bohaterki chowają się za skałami. Czarownica dostrzega szczelinę, przez którą mogłyby uciec i obmyśla plan. Gdy już Chernabog wybierze ofiarę, dwie pozostałe uciekną jak najbliżej szczeliny, a potem uratują trzecią. Towarzyszki niechętnie zgadzają się sobie zaufać i wychodzą z ukrycia. Chernabog, po chwili namysłu wybiera Diabolinę jako tę, której serce ma największy potencjał, by ogarnęła je ciemność. Diaboliny wcale to nie dziwi. I widzów chyba też nie — Diabolina to przecież niekwestionowana królowa wszystkiego, co złe.

No tak, magia dobra na wszystko.

Storybrooke w popłochu. Chernabog leci w kierunku naszych bohaterów, którzy w ostatniej chwili robią unik i chowają się za jednym z budynków. Regina jest zdziwiona — wszak zaklęcie miało wydostać z tiary tylko wróżki. Śnieżka rzuca, że może Chernabog to też jakaś wróżka (oj, ta Śnieżka), a następnie zaczyna się planowanie na gorąco. Emma proponuje ponowne umieszczenie demona w tiarze, jednak Bella gasi jej zapał i mówi, że jeśli już się kogoś z niej uwolni, to nie da się po raz drugi uwięzić. W tej sytuacji Hak sugeruje uderzenie magią. Emma i Regina wychodzą więc na środek i dają z siebie wszystko. Niestety udaje im się tylko tymczasowo przegnić przerośniętego nietoperza — magia w tym wypadku to za mało, mimo, że ma biało-czerwone barwy. Zanim Chernabog powróci, wszyscy się rozdzielają: Bella uderza do biblioteki poszukać jakichś informacji, natomiast Śnieżka postanawia zabrać mieszkańców w bezpieczne miejsce.

Titelitury przekonuje.

Tymczasem blisko granicy miasteczka Titelitury wręcza Urszuli telefon i mówi, co należy zrobić. Ta nadal nie wie, czy można mężczyźnie ufać, jednak ten zapewnia, że tak naprawdę całość polega na jego zaufaniu wobec nich — to Cruella i Urszula zadecydują po dostaniu się do Storybrooke, czy warto po Mrocznego wrócić. Mężczyzna pyta, czy może na swe towarzyszki liczyć, te odpowiadają, że dowie się wieczorem, a następnie Urszula dzwoni do Reginy.

Czas na rozmowę przez telefon.

Regina, która wraz z Emmą znajduje się akurat w ratuszu, odbiera i od razu poznaje, z kim ma do czynienia (nazywa Urszulę „morską ladacznicą”). Urszula wyznaje, że ukradła telefon od Titeliturego. Regina przełącza telefon na głośnik i pyta o szczegóły. Bogini mórz mówi, że wraz z Cruellą zostawiły Mrocznego w barze i wspomina, że mężczyzna opowiedział im o miasteczku, w którym mieszkał, aż wszystko popsuł. Słszyały, że to wyjątkowe miejsce, w którym złoczyńcy mają szansę na odkupienie. Zaznacza, że wraz z Cruellą się zmieniły i chciałyby to udowodnić. Regina nie ufa jednak swojej rozmówczyni i odmawia współpracy. Wtem rozlega się ryk Chernaboga, który Urszula z miejsca rozpoznaje. Mówi, że może powiedzieć, czego demon chce w zamian za wstęp do miasteczka. Regina jest podejrzliwa (to rzeczywiście dość podejrzane i dziwnie wygodne…), ale Emma racjonalizuje, że kobiety znajdowały się w świecie bez magii i nie miały jak sprowadzić Chernaboga. Wciąż jednak pozostaje problem tego, w jaki sposób można by Cruellę i Urszulę sprowadzić. I wtedy Emma przypomina sobie o zwoju Ingrid (zaraz, dopiero jak Królowe Ciemności chcą wejść do miasteczka? przecież można było go użyć, by sprowadzić z powrotem wyleczoną Marian oraz Robina! no jak to tak?). W tej sytuacji Regina zawiera układ — nie wiedząc, że pakuje się w prawdziwe kłopoty.

Zaczątek wielkiej przyjaźni?

Retrospekcje. Diabolina odwraca uwagę Chernaboga, a tymczasem jej towarzyszki uciekają. Przez chwilę wydaje się, że wystawiły koleżnakę i czarownica jest gotowa na śmierć (ja bym się na jej miejscu zamienił w smoka), ale gdy Chernabog jest już blisko, Urszula w ostatniej chwili sięga po Diabolinę swoją macką. Czarownica nie jest zadowolona, że jej sukienka będzie teraz pachnieć rybą, ale cóż… Przynajmniej żyje.
Królowe Ciemności poznały się w bardzo interesujących okolicznościach, które rzucają na wydarzenia z poprzedniego odcinka (retrospekcje, w których panie porwały Bellę) oraz relację z Titeliturym ciekawe światło.

Emma ma plan.

Storybrooke. Regina twierdzi, że to właśnie jej pragnie Chernabog — teraz, gdy nie ma w mieście Titeliturego, zdaje się być najprawdopodobniejszym celem. Emma nie jest tego pewna; ale wpada na plan. Skoro Chernabog to stworzenie całkowicie magiczne, to jego wyrzucenie poza granice miasteczka powinno załatwić sprawę — z powodu braku magii w zewnętrznym świecie demon powinien się rozpaść (ciekawe, że latające małpy w trzecim sezonie takim zasadom nie podlegały…). Regina i panna Swan ponownie się więc sprzymierzają i ruszają ów plan zrealizować.

Oj, jest jakiś problem.

Ale najpierw telefon do mamy. Śnieżka zdaje się rewelacjami Emmy, zwłaszcza tymi, które dotyczą Cruelli i Urszuli, niezbyt zadowolona… Czyżby miała z Księciem jakąś tajemnicę?

Małe urozmaicenie jazdy.

Regina i Emma i Emma uciekają żółtym garbusem przed Chernabogiem, próbując zwabić go do granic miasteczka. Regina zabija czas, narzekając na kolor samochodu, aż w końcu demon wskakuje na dach i rozbija szybę. Pani burmistrz decyduje się więc poświęcić i teleportuje się do lini granicznej. Co jednak ciekawe, Chernabog wcale nie rezygnuje i wciąż dobiera się do samochodu. Na szczęście do celu nie pozostało daleko i gdy Emma już dojeżdża, gwałtownym hamowaniem zrzuca potwora z maski, a ten przelatuje przez magiczną barierę i rozpływa się w powietrzu. Uff, było gorąco!
Emma wychodzi z samochodu ze zwojem i w tym samym momencie na miejsce dojeżdżają Książę i Śnieżka. Para stara się nie dopuścić do wjazdu Cruelli i Urszuli (muszą coś ukrywać, skoro tak bardzo im zależy). Regina wie, że to złe kobiety, ale przyznaje też, że sama była od nich o wiele gorsza. Jeśli nie da im szansy, będzie hipokrytką. Te argumenty popiera Emma i ostatecznie zwój Ingrid wędruje do czekających nań Królowych Ciemności . Cruella chwyta go łapczywie, rozwija i wjeżdża do miasta. Dziękuje Reginie i zapewnia, że nie będzie żałowała decyzji. Regina też ma taką nadzieję. Cruella odjeżdża i na pożegnanie macha ręką w kierunku naszych bohaterów. Rany, jak ja ją uwielbiam!

Titelitury znów w Storybrooke.

Wieczór. Titelitury czeka na swoje towarzyszki. W końcu zdaje sobie sprawę, że najprawdopodobniej został przez nie wystawiony i zabiera się do odejścia, ale w ostatniej chwili dostaje zwój. Zadowolony wchodzi do Storybrooke i po przekroczeniu magicznej bariery przestaje kuśtykać. Podobają mi się takie symboliczne rozwiązania.

Czas omówić dalsze działania.

Środek głównej ulicy Storybrooke (co tam przypadkowi przechodnie). Titelitury streszcza dalszy plan: Cruella i Urszula mają zyskać przyjaciół i nowe kontakty, a Mroczny w tym czasie będzie działał zza kulisów. Urszuli nie podoba się takie założenie, jednak Titelitury przypomina, że to dzięki niemu dostały się do Storybrooke i wyznaje, że to on pośrednio przyczynił się do uwolnienia Chernaboga (dlatego tak to wszystko gładko poszło). Okazuje się, że profesorem, który przetłumaczył tekst dla Belli, był właśnie Titelitury. Niczego się nie nauczył — nadal wykorzystuje naiwność swojej żony… Tak czy siak, Mroczny każe wziąć pod uwagę to, ile mógł dokonać poza miastem i zastanowić się, co może zrobić w nim. Przypomina też o trzeciej członkini Królowych Ciemności. Ponoć nie jest całkowicie martwa i da się ją przywrócić do życia. A to ciekawe…
Urszula zaznacza, że istnieje większy problem w osobie Reginy. Skoro Chernabog nie dał rady jej pokonać, to jej serce musi być naprawdę pełne mroku. Titelitury mówi jednak co innego. Demonowi z Łysej Góry tak naprawdę nie chodziło o Reginę, a o Emmę! A więc to jej serce ma największy potencjał do tego, by pochłonęła je ciemność! Ale jak, kiedy, dlaczego?

Henry bada Księgę Baśni.

Na tej szokującej wiadomości się nie kończy. Przenosimy się do baru, w którym Henry przygląda się Księdze Baśni i szuka wskazówek dotyczących, podczas gdy Emma i Hak radośnie sobie o nim rozprawiają. Temat schodzi w końcu na rodziców panny Swan, który powinni byli pojawić się w barze. Emma wyciąga telefon i wykręca numer w barze.

Śnieżki aż można się przestraszyć!

Śnieżka i Książę mają jednak coś lepszego do roboty, niż odbieranie telefonów od córki. Jadą w daleki zakątek miasteczka, gdzie spotykają się z Cruellą i Urszulą. Śnieżka grozi przybyłym paniom, że jeśli ktokolwiek, a szczególnie Emma, dowie się o tym, co zaszło między nimi w Zaczarowanym Lesie, to własnoręcznie wyrwie im serce z piersi. Powiało grozą! Szkoda tylko, że Książę stoi jak ten osioł…
Co takiego mogło się stać między Królowymi Ciemności a rodzicami Emmy? Stawiam, że chodzi o jakiś układ. Być może Śnieżka i Książę musieli zrobić coś strasznego, by zagwarantować bezpieczeństwo Emmy? A może w grę wchodzi też ujawniony w tym odcinku mroczny potencjał bohaterki? Ciekawe…

MANIAK KOŃCZY


Na koniec jak zwykle czekam na Wasze opinie. Jak Wam się podobało, co zauważyliście i jakie macie teorie?

Komentarze