Maniak ocenia #228: "Batman" #27

MANIAK NA WSTĘPIE


Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Scott Snyder prowadzi na łamach „Batmana” swój „Rok Zerowy”. W kolejnych odsłonach serii łączy znakomicie pomyślane przygody Batmana z początków jego działalności wraz z intrygującymi strzępami retrospekcji, inteligentnie wplatając we wszystko pewne tropy z „Roku pierwszego” Millera czy też wczesnych komiksów z człowiekiem-nietoperzem w roli głównej, autorstwa Billa Fingera i Boba Kane’a. Powstaje dzięki temu historia ciekawa, absorbująca, a przy tym, trochę paradoksalnie, bardzo świeża i oryginalna. Geneza Mrocznego Rycerza godna dzisiejszych czasów, świetna od strony narracyjnej. Czyta się to doskonale, a jeszcze większą zabawę czerpie się, wyłapując wszelkiego rodzaju nawiązania i smaczki.
Jak wygląda od tej strony numer dwudziesty siódmy komiksu?

MANIAK O SCENARIUSZU


Jaskinia, jesteś tam?
Snyder wychodzi od tajemniczej retrospekcji w Tokio, by potem powrócić do teraźniejszości i rzucić czytelnika w wir emocjonujących wydarzeń, wynikających z poprzedniej odsłony serii: Batman wpada w pułapkę i musi stawić czoła ścigającej go policji. A wcale nie będzie to dla niego łatwym zadaniem.
Scenarzysta z powodzeniem rozwija wątki z poprzednich numerów, przenosząc opowiadaną przez siebie historię w nowe, całkiem interesujące rejony. Znakomicie pokazuje przede wszystkim postać Batmana, nadając jej cechy bardziej ludzkie. To już (a raczej jeszcze) nie jest niezniszczalny, inteligentny wojownik; ale człowiek, który popełnia błędy. Cofnięcie się do okresu początków działalności Mrocznego Rycerza daje Snyderowi okazję na pokazanie bohatera niedoskonałego, a przez to odrobinę bliższego czytelnikom.
Ciekawe światło rzucone jest też na Gordona. Porozrzucane w poprzednich numerach retrospekcje są tutaj wreszcie połączone w całość i pozwalają scenarzyście pogłębić charakter bohatera oraz stworzyć swego rodzaju podbudowę pod jego późniejszą postawę. Wspaniale jest przy tym zreinterpretowana pewna znamienna scena z Roku Pierwszego, właśnie z udziałem Gordona.
Ważna pozostaje oczywiście wciąż sprawa Riddlera oraz Helfrena, bo czymże byłby bohater bez swoich przeciwników. Śledztwo zbudowano w taki sposób, bo nie było oczywiste i na każdym kroku zaskakiwało zwrotami akcji. Do tego udaje się uczynić czarne charaktery naprawdę niebezpiecznym, realnym zagrożeniem – tak dla Batmana, jak i całego Gotham. A skoro stawka jest duża, to duże są też emocje, przez co komiks czyta się z ogromną frajdą.

MANIAK O RYSUNKACH



Spójrz na receptę. Jestem bez nich praktycznie ślepy. Zatrzymaj je.
Z każdym kolejnym numerem „Batmana” Greg Capullo utwierdza mnie w przekonaniu, że jest on najlepszym możliwym rysownikiem komiksowym, jakiego można było zatrudnić przy tej serii. Ogromna staranność, delikatna kreska oraz niezwykła lekkość w tworzeniu świata człowieka-nietoperza znów świetnie sprawdzają się w akcji. Ponownie są znakomicie narysowani bohaterowie o doskonałej ekspresji — na każdym kadrze można odczytać z ich spojrzenia, miny czy wreszcie postawy to jak w danym momencie się czują. Fantastyczne tła zachwycają pomysłowością i wieloma, malutkimi szczegółami — nawet jeśli akcja toczy się przez moment na wodzie, w małej łódce. Do tego dochodzi doskonałe rozstawienie kadrów oraz idące w parze ze scenariuszowymi, wizualne nawiązania do batmańskiej klasyki, w tym „Powrotu Mrocznego Rycerza”. Świetnie uzupełnia to tuszysta, Danny Miki (jak zwykle stara się jak najlepiej oddać subtelność kreski Capullo) oraz kolorysta, FCO Plascencia. Ten ostatni jak zwykle nanosi nieco przejaskrawione barwy i sporo fioletów, co czyni komiks jeszcze bardziej wyjątkowym. Prawdziwa uczta dla oczu!

MANIAK OCENIA


Dwudziesty siódmy numer głównej batmanowej serii to komiks znakomity, który każdy fan człowieka-nietoperza powinien mieć w swojej kolekcji (wraz z pozostałymi częściami „Roku Zerowego”).

DOBRY

Komentarze