Maniak inaczej #19: Zniekształcone odbicie, czyli "Once Upon a Time" S04E06

MA­NIAK TY­TU­ŁEM WSTĘPU


Uwa­­ga! We wpi­­sie zna­j­du­­ją się: szcze­­gó­­ło­­wy opis i ana­­li­­za ka­ż­dej sce­­ny od­ci­n­ka. Je­­śli oma­­wia­­na od­sło­­na „Once Upon a Time” je­sz­cze za Wami, to le­­piej kli­k­ni­j­cie tu­­taj, by po­­znać mo­­ją opi­­nię bez  ry­­zy­­ka po­­p­su­­cia so­­bie za­­ba­­wy.
Szósty odcinek czwartego sezonu „Once Upon a Time” to zarazem półmetek historii, którą twórcy zakończą w grudniu. A skoro półmetek, to pora udzielić kilku odpowiedzi, by nadać opowieści odpowiedniego tempa i powoli zacząć ją zamykać. Oczywiście twórcy to czynią i muszę przyznać, że udaje się im dość zaskoczyć. Ale od początku.

MANIAK ANALIZUJE


Zacznijmy od tytułu. Brzmi on „Family Business”, czyli „Rodzinne sprawy”, bądź „Rodzinny interes”. Doskonale współgra z motywami poruszanymi w odcinku i może odnosić się do wielu wątków. W pierwszej kolejności — do tego, który mówi o Elsie, Annie i ich ciotce. W drugiej — do historii Belli, która odgrywa tym razem bardzo dużą rolę. W pewien sposób odwołuje się też do Emmy, która dowiaduje się nowych szczegółów o swojej przeszłości. Wreszcie, jest to bezpośrednie nawiązanie do cytatu, który pojawia się w odcinku.

Już na samym początku poznajemy nową postać.

Zaczynamy w Zaczarowanym Lesie, w zamku należącym do Maurycego. Poznajemy jego żonę, a zarazem matkę Belli, Colette, po której dziewczyna najwyraźniej odziedziczyła miłość do książek.
Zamek szturmują ogry, w związku z czym zarządzono jego ewakuację. Colette do ostatniej chwili pakuje najcenniejsze książki i zleca wynieść je strażnikom. Wkrótce do matki dołącza Bella, ściskająca w rękach swoją ulubioną powieść, „Her Handsome Hero”, którą chciała uratować od zniszczenia. Warto zauważyć, że powieść ma taką samą niebieską okładkę, jak książka, którą w disneyowskiej „Pięknej i Bestii” Bella otrzymuje w prezencie od bibliotekarza.
Bohaterki są gotowe, by opuścić zamek. Wkrótce zdają sobie sprawę, że jest już za późno i ogry zdążyły wejść do środka. Natychmiast chowają się pod stołem, w nadziei, że potwory ich nie odnajdą. Ogr wbiega do pomieszczenia i zaczyna je przeszukiwać. Colette ściska córkę w ramionach i obiecuje, że wszystko będzie dobrze. Nagle przeraźliwe monstrum (niezbyt fortunnie wygląda i dość topornie je zanimowano, ale jak na serialowe standardy chyba ujdzie) podnosi stół i wydaje z siebie głośny ryk.
Scena została doskonale rozplanowana. Seria coraz krótszych, coraz bardziej dynamicznych ujęć, oglądanie akcji z perspektywy bohaterek, stale wzrastające napięcie — doskonale się to ogląda.

Nawiązanie do „Zagubionych”.

Czas na mały hołd dla „Zagubionych” i ujęcie na otwierające się oko Belli. Zawsze miło takie rzeczy zobaczyć, zwłaszcza jeśli jest się fanem serialu.
Bella budzi się z krzykiem w swojej komnacie. Odnajduje ojca, wokół którego zgromadziło się sporo poddanych i pyta, co stało się z matką. Maurycy jest zdziwiony, że córka nic nie pamięta. Bella dostrzega wtedy trumnę. Okazuje się, że Colette nie żyje.
I w ten sposób wstęp, który nadaje historii właściwego rozpędu i pokazuje młodszą, mniej dojrzałą Bellę, dobiega końca.

A na karcie tytułowej ciężarówka.

Na karcie tytułowej pojawia się ciężarówka. Jeśli dokładnie jej się przyjrzymy, zauważymy logo „Any Given Sundae” — lodziarni, prowadzonej przez Sarę Fisher alias Królową Śniegu. Sam pojazd, choć pojawi się w odcinku, nie odegra w nim aż tak kluczowej roli. Jego obecność na karcie tytułowej podpowiada jednak, że znów dowiemy się czegoś o Królowej Śniegu.

Gold wie, gdzie trzymać cenne rzeczy.

Storybrooke, sklep Golda. Titelitury otwiera sejf z prawdziwym sztyletem w środku i wkłada do niego skrzynkę z tiarą czarnoksiężnika. Chwilę później słyszy z zaplecza głos Belli. Natychmiast zamyka sejf, zanim w pomieszczeniu pojawia się jego ukochana. Ten fragment sceny dobitnie zwiastuje, że tajemnica Mrocznego jest coraz bliższa wykrycia…
Bella przychodzi do Titeliturego z wiadomością od Emmy, która w związku z odkryciem z poprzedniego odcinka, zwołała wszystkich na posterunek szeryfa…

Dysfunkcyjna rodzinka w komplecie.

Przenosimy się na posterunek, gdzie wraz zebranymi bohaterami (Emma, Elsa, Śnieżka, Książę, Regina, Hak, Bella i Gold) jeszcze raz oglądamy nagranie, odnalezione przez Emmę. Dość ciekawe są reakcje poszczególnych postaci.
Śnieżka jest zachwycona widokiem młodej Emmy i pyta o jej wiek na nagraniu — ewidentny przykład tego, jak bardzo żałuje, że nie mogła być przy córce, gdy ta dorastała (warto przy tym zauważyć, że choć bohaterka odpowiada, że miała wtedy trzynaście, czternaście lat, to tak naprawdę jej wiek musiał wynosić powyżej piętnastu lat, bo nagranie powstało po 1998 roku — ale to taki matematyczny szczegół).
Regina jest jak zwykle uszczypliwa i w typowy dla siebie sposób stara się naprowadzić rozmowę na właściwe tory — tj. Królową Śniegu. Emma przyznaje, że najwyraźniej z jej głowy wymazano więcej wspomnień, niż się spodziewała.
Bella stawia kluczowe pytanie o to jak Królowa Śniegu trafiła do naszego świata. Emma także się nad tym zastanawia i między innymi w tym celu wezwała Golda. Ten jednak odpowiada, że także chciałby znać szczegóły (choć coś każe twierdzić, że nie mówi całej prawdy).
Książę podnosi jeszcze jedną ważną kwestię — po co Emma była potrzebna Królowej Śniegu? Rozmyśla też nad tym, w jaki sposób pozyskać na jej temat nowe informacje. Henry pozwala sobie wtedy na przebłysk geniuszu i proponuje odnaleźć ciężarówkę Any Given Sundae (tę z karty tytułowej) — ku zdziwieniu ale i podziwowi zgromadzonych. Książę przystaje na tę propozycję i rozdziela drużynę. Hak, Regina i Emma mają udać się na zachód, zaś Gold wraz z Księciem na wschód. Titelitury zastrzega jednak, że lepiej pracuje mu się samemu (czym dziwnie nie wzbudza podejrzeń, ale może po prostu nie ma na nie czasu..).
Bella proponuje, że postara się poszukać informacji na temat Królowej Śniegu w bibliotece, natomiast Elsa proponuje je towarzystwo, na które bohaterka przystaje, choć w głębi duszy widać, że niezbyt się jej taki pomysł podoba.

Bella w buntowniczym nastroju.

Zaczarowany Las, wiele lat temu. Maurycy odwiedza córkę w jej komnacie. Bella szuka sposobu na odzyskanie wspomnień — chce za wszelką cenę dowiedzieć się, co stało się z jej matką. W pewnej książce znajduje wzmiankę o stworzeniach, które byłyby w stanie przywrócić jej pamięć. Oczywiście łatwo się domyślić, że chodzi o trolle z Arendelle. Dziewczyna natychmiast chce się do nich udać. Jej ojciec jest jednak temu stanowczo przeciwny.
Maurycy wie, ze magia zawsze ma swoją cenę, a ponieważ stracił już Colette, nie chce stracić Belli. Nakazuje jej zatem pozostanie w komnacie do czasu, aż lekarze orzekną, że wszystko z nią, po przygodzie z ogrami, w porządku — jakby nie wiedział, że nie tędy droga i lepiej byłoby po prostu powiedzieć córce o tym, co się wydarzyło. Bella jest przecież żądna przygód i buntownicza. Dziewczyna natychmiast wyciąga mapę Arendelle i przygotowuje się do wyprawy.

A tu Bella kłamczuszka.

Krótki powrót do Storybrooke, biblioteka. Bella ściska w ręku tę samą mapę Arendelle, jednak nie pokazuje jej Elsie. Na pytanie, czy wie, gdzie można coś znaleźć, odpowiada, że niestety nie wie zbyt wiele o Arendelle oraz Annie. Wiemy jednak (po tym co pokazano wcześniej oraz po grymasie na twarzy Belli), że to absolutna nieprawda. Pytanie tylko, dlaczego Bella coś ukrywa — jakby próbowała zatuszować jakieś dawne przewinienie, o którym wolałaby zapomnieć. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Ponowne spotkanie sióstr.

Tym razem przenosimy się do Arendelle. Anna i Elsa wreszcie ponownie się spotykają. Elsa od razu pyta, czy jej siostrze udało się znaleźć jakieś informacje odnośnie wyprawy ich rodziców. Ta nie mówi całej prawdy (co później się oczywiście na niej odbije) i odrzeka, że wciąż czeka na odpowiedzi od kilku ludzi, ale może to potrwać. Zauważa natomiast, że Elsa coraz lepiej panuje nad swą mocą. Okazuje się, że to skutek treningu z Królową Śniegu, która w tym samym momencie pojawia się w komnacie. Natychmiast przedstawia się Annie (ma na imię Ingrid, jeszcze o tym napomknę pod koniec). Dziewczyna przyjmuje ją jednak sceptycznie — nigdy nie słyszała o tym, by jej matka miała córkę. Ingrid odpowiada na to że ta historia na pewno była zbyt bolesna (niejako znów potwierdza fakt, że w przeszłości wydarzyło się złego) i dodaje, że została na długo uwięziona w magicznej urnie. Następnie pokazuje, że tak samo jak Elsa, potrafi władać lodem.

Kristoff jak zwykle uroczy.

Anna natychmiast idzie wyżalić się Kristoffowi. Twierdzi, że to dziwne, iż Ingrid tak nagle znalazła się w ich rodzinie, a swe obawy podpiera twierdzeniem, że potrafi dobrze ocenić ludzi. Jej wypowiedź natychmiast spotyka się z sarkastycznym komentarzem ze strony Kristoffa — w końcu z Hansem tak gładko nie było. I jak tu nie kochać scenarzystów za takie nawiązania i humor w jednym?
Anna kontynuuje swą argumentację. O ile moc Ingrid rzeczywiście wskazywałaby na pokrewieństwo, dość zastanawiający wydaje się fakt, że kobieta nie figuruje w żadnych dokumentach Arendelle ani nie znajduje się na rodzinnych portretach (wygląda więc na to że w jakimś celu ją stamtąd usunięto). Anna postanawia zatem udać się po informacje do Bazaltara. Prosi narzeczonego, by obserwował Elsę i jednocześnie ostrzega, że nie wyjawiła jej prawdy o tym, co odkryła w Zaczarowanym Lesie — nie chciała zranić siostry (jakkolwiek szlachetne były intencje, kłamstwo nigdy nie popłaca). Kristoff, chcąc nie chcąc, zgadza się i oferuje ukochanej wsparcie. Tymczasem okazuje się, że całą rozmowę z ukrycia obserwowała Ingrid. A to oznacza, że zrobi się gorąco…

„Z takim szeryfem, to nie ma problemu.”

Płynnie przechodzimy do Storybrooke. Najpierw spoglądamy na Ingrid, która obserwuje zza drzew swoją ciężarówkę. Wkrótce do pojazdu docierają Emma i jej drużyna: Hak, Regina oraz Robin Hood z kompanami (Robin żartuje, że Emma jest pierwszym szeryfem, z którym współpracuje — zabawne nawiązanie do legendy i szeryfa z Nottingham).
Robin próbuje nawiązać kontakt z Reginą — wyraźnie widać, że próbuje jakoś uspokoić całą sytuację i wszystko między nimi poukładać. Regina jednak natychmiast go zbywa — jak się później okazuje, ma w tym konkretny cel. Natychmiast reaguje na to Emma, dzięki czemu wywiązuje się między bohaterkami dość zabawny, naznaczony złośliwościami dialog. Punkt dla scenarzystów.

Królowa Śniegu od dłuższego czasu śledziła Emmę.

Bohaterowie wchodzą do środka ciężarówki. Wnętrze jest niemal puste, w środku stoi tylko zamknięta na kłódkę zamrażarka. Hak natychmiast niszczy zabezpieczenie swoim, cóż… hakiem. Emma znajduje w środku schowek z teczką, z której wyjmuje wycinki z gazet. Wszystkie są jakoś powiązane z jej wcześniejszym życiem. Jest choćby artykuł pt. „Siedmioletni chłopiec znajduje niemowlę przy drodze”. Wychodzi na to że Królowa Śniegu (która ewidentnie chciała, by Emma odnalazła teczkę) śledziła pannę Swan już od czasów jej wylądowania w naszym świecie. To zaś kolejny raz potwierdza, że sama trafiła do niego jeszcze przed klątwą z wyraźnym celem zjednania sobie Emmy.

Bella wyraźnie coś ukrywa.

Biblioteka. Elsa coraz bardziej niepokoi się zaginięciem Anny i pojawieniem się Królowej Śniegu, co zwiastują płatki śniegu nad jej głową — zabieg już raz przez twórców wykorzystany, ale bardzo udany. Bella próbuje jakoś pocieszyć towarzyszkę i wspomina o dowodach na to że Anna żyje — przez laskę Bo Peep było wszak słychać bicie jej serca. Elsa boi się jednak, że (tak jak mówiła Królowa Śniegu) to Anna stoi za jej uwięzieniem w urnie i w związku z tym sama się przed nią ukrywa. Bella jest jednak przekonana, że to nieprawda. Elsa jest jednak sceptyczna –� w końcu Bella nigdy nie spotkała Anny (czyżby?). Bohaterka odpowiada jednak, że swoje wnioski wysnuwa na podstawie opowieści Elsy o siostrze — wie, że siostry były bardzo blisko i coś bardzo silnego musiało je rozdzielić. To jednak nie przekonuje dziewczyny, która ubolewa nad faktem, że nikt ze Storybrooke nigdy nie był w Arendelle. Bella, wyraźnie zaniepokojona słowami Elsy zapewnia ją, że wszystko się ułoży i każe szukać dalej. Sama zaś (najpewniej dręczona jakimiś wyrzutami sumienia), udaje się coś załatwić.


Ekipa znów spisuje się na medal.

Przenosimy się w przeszłość. Bella dociera do Arendelle i zatrzymuje się w sklepie znanego z „Krainy lodu” Oakena (twórcy znów postarali się, by jak najwierniej odtworzyć bohatera z filmu — charakteryzacja, kostium, nawet sposób zachowania i akcent są niemal identyczne). Oaken nie jest dla Belli zbyt pomocny i dopiero Anna, która zbiegiem okoliczności odwiedza sklep Oakena w tym samym czasie, proponuje bohaterce towarzystwo w drodze do trolli. Oj, coś się Belli w teraźniejszości mocno kłamczuszkuje

Relacja Reginy i Robina coraz bardziej się komplikuje.
Storybrooke. Robin znów próbuje porozmawiać z wyraźnie starającą się go unikać Reginą. Twierdzi, że nie powinien był jej mówić o wciąż żywym wobec niej uczuciu ani prosić o pomoc Marian. To jednak nie dlatego Regina stara się trzymać na dystans od ukochanego. Bohaterka zdaje sobie sprawę, że szanse na pomoc Marian w inny sposób niż pocałunek prawdziwej miłości są bardzo małe. By Robin mógł uratować żonę, będzie musiał zapomnieć o Reginie i na nowo pokochać swoją żonę.
Bardzo smutna, świetnie zagrana scena, doprawiona doskonałą muzyką Marka Ishama. Relacje Reginy i Robina stają się coraz trudniejsze, a szlachetność działań bohaterki budzi wielki podziw.

Titelitury próbuje układać się z Królową Śniegu

Tymczasem Titelitury składa wizytę Ingrid. Ostrzega kobietę, że Emma jest na jej tropie. Okazuje się jednak, że plany Królowej Śniegu zakładały taki obrót spraw. Ingrid zakłada, że Titelitury pragnie poznać jej tajemnice, ten jednak przychodzi zawrzeć umowę i ostrzega, by lepiej nie odrzucała jego propozycji. Ingrid domyśla się, że Titelitury chce czegoś, co znajduje się w jej posiadaniu i jest przekonana, że ma nad Mrocznym przewagę. Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo się myli…
Fantastyczna scena pod względem aktorskim (napięcie pomiędzy Elizabeth Mitchell a Robertem Carlyle’em jest kapitalne) oraz reżyserskim (krążący wokół bohaterów operator tworzy nieco niepokojącą, ciekawą atmosferę).

Bella szykuje się na tajemniczą wyprawę.

Na moment towarzyszymy Belli, która otwiera szafę, z której wyciąga kurtkę, a następnie sięga po czekan i deklaruje, że znajdzie Annę. Oj, musiała mocno nabroić w przeszłości…

Drogę do trolli najlepiej umilić sobie pogawędką.

Arendelle. W ramach płynnego przejścia z teraźniejszości do retrospekcji, na plecach Belli zauważymy ten sam czekan.
Anna pyta pyta Bellę o matkę i opowiada o śmierci swoich rodziców. Bella zdradza cel swojej wycieczki do trolli — chce odzyskać wspomnienia. Jej towarzyszka, doświadczona przez pobyt w Zaczarowanym Lesie, ostrzega, że nie zawsze dobrze jest znać odpowiedzi, ale obiecuje pomoc.
Bohaterki czeka długa wspinaczka po skałach (gdyby mogła być tam Elsa, wystarczyłyby jej lodowe schody). Anna wyrywa się do przodu, ale natychmiast się ześlizguje, a z jej plecaka wypada skrzynka z tiarą czarnoksiężnika. Dziewczyna uprzedza Bellę, by uważała na artefakt i zdradza okoliczności jej zdobycia. Ostrzega przed Titeliturym, któremu ją skradła i ma nadzieję, że Bella nigdy nie skrzyżuje z nim dróg. Oczywiście wiemy, że stało się inaczej…

„Mroczny, rozkazuję ci..”

Storybrooke. Titelitury wchodzi do sklepu, gdzie natychmiast spotyka Bellę. Dziewczyna wreszcie wyjawia, dokąd idzie — chce dostać się do kryjówki Królowej Śniegu i pragnie, by Titelitury jej towarzyszył w celu zapewnienia towarzystwa. Kiedy jednak mężczyzna odmawia, Bella zmuszona jest do ostateczności — wyciąga sztylet i rozkazuje ukochanemu zaprowadzenie jej do kryjówki Ingrid. Oczywiście Bella nie zdaje sobie sprawy, że znajduje się w posiadaniu fałszywego sztyletu. Titelitury musi zatem grać, by prawda nie wyszła na jaw. Tak czy siak, działania bohaterki są bardzo radykalne — widać poczucie winy przyćmiło jej rozsądek.

Hak jak zwykle pocieszycielem.

Emma przegląda dokumenty z teczki. Jak się okazuje, Królowa Śniegu była jej matką zastępczą przez pół roku. Bohaterka znajduje też swoje prace plastyczne, pisemne ze szkoły, które Ingrid najwyraźniej zbierała. Panna Swan musiała być z nią bardzo blisko, co zresztą znajduje potwierdzenie w laurce z podziękowaniami, którą przygotowała. Pojawia się zatem pytanie, co takiego się wydarzyło, że Królowa Śniegu wymazała wspomnienia Emmy. Tropem może się okazać się zwój, który wyłapuje Hak. Oczywiście zapisany runami Futharka Starszego. Póki co jednak nie będę ich rozszyfrowywać.

Bella i Titelitury przy kryjówce Ingrid.

Bella i Titelitury docierają do kryjówki Ingrid — jaskini w głębi lasu (swoją drogą, czy to nie dziwne dla Belli, że jej ukochany tak łatwo odnalazł kryjówkę Królowej?). Bohaterka nakazuje Mrocznemu zostać na zewnątrz i wypatrywać niebezpieczeństwa. Titelitury nie chce jednak, by jego żona weszła do jaskini zupełnie sama (na jego miejscu raczej bym się tak nie sprzeciwiał posiadaczowi fałszywego sztyletu, coby nie wzbudzić podejrzeń). Ta uspokaja męża i wyjawia, że pragnie tylko odnaleźć jedną rzecz — tiarę czarnoksiężnika (że też nasza biedna Bella nie zauważyła jej w rezydencji w pierwszym odcinku). Titelitury, wyraźnie zdziwiony, stara się odwieść Bellę od takiego pomysłu i powątpiewa w istnienie tiary. Bohaterka jest jednak stanowcza i przekonana, że tiara istnieje (w końcu ją widziała u Anny) i znajduje się posiadaniu Ingrid (oj by się zdziwiła..). Pragnie zdobyć artefakt, by dzięki niemu móc zmusić Królową Śniegu do wyjawienia lokalizacji… Anny!

Bazaltar pomaga Belli.

W płynny sposób przechodzimy do retrospekcji z Arendelle. Anna i Bella docierają do Bazaltara. Kamienny troll na samym początku pomaga tej drugiej — wyczarowuje magiczny kamień, który należy zanieść w miejsce utraty pamięci, a następnie umieścić w czajniku, zaparzyć herbatę i ją wypić. Wtedy wspomnienia powinny wrócić.
O wiele bardziej skomplikowana jest sprawa Anny. Bazaltar opowiada jej długą, niepokojącą historię. Okazuje się, że jej matka, Gerda (twórcy zrezygnowali z imienia Idun, wprowadzonego na nagrobkach w „Krainie lodu”; podejrzewam, że ojciec Anny i Elsy może w takim wypadku mieć na imię Kaj), miała dwie starsze siostry — Helgę i właśnie Ingrid. Wszystkie były ze sobą bardzo blisko, ale pewnego dnia Ingrid i Helga zaginęły. Rodzina królewska była zrozpaczona i zwróciła się do Bazaltara z nietypową prośbą o wymazanie wspomnień wszystkich mieszkańców Arendelle, które dotyczyłyby starszych sióstr Gerdy. Sami usunęli zaś wszelkie wzmianki z dokumentów.
Na pierwszy rzut oka można wywnioskować, że historia zdaje się być niepełna — brakuje w niej jakiegoś elementu. Zastanawia przede wszystkim ostra reakcja rodziny królewskiej — wszystko to z powodu zaginięcia? Moim zdaniem musiało stać się coś strasznego; coś bezpośrednio związanego z mocą Ingrid. Być może wymknęła się spod kontroli i Helga została w ten sposób uśmiercona?
Luki w opowieści Bazaltara widzi także Anna, która jest pewna, że Ingrid coś ukrywa. Natychmiast zrywa się, by ostrzec Elsę.

Bella w kryjówce Ingrid.

Storybrooke. Bella wchodzi do kryjówki Królowej Śniegu. Po chwili słyszy głos, który naprowadza ją na zwierciadło, znane już z poprzedniego odcinka. Widzi w nim to co zazwyczaj widzi się w lustrze — swoje odbicie. Nie jest to jednak zwykłe odbicie — tak jak przypuszczałem ostatnio na podstawie baśni Andersena, zwierciadło pokazuje zniekształcony obraz spoglądających w nie ludzi.

Królowa śniegu atakuje.

Anna i Bella spieszą do pałacu. Nagle nadchodzi burza — okazuje się, ze w pobliżu znajduje się Ingrid, która za wszelką cenę pragnie nie dopuścić do tego, by Anna powtórzyła Elsie opowieść Bazaltara. Anna ma jednak asa w rękawie — planuje użyć tiary czarnoksiężnika przeciwko ciotce. Nie zdąży. Wiatr uderza z dużą siłą. Anna zawisa na skałach, a jej towarzyszce wypada z rąk magiczny kamień. Bella staje przed wyborem — uratować Annę i zaryzykować utratę szansy odzyskania wspomnień czy też spróbować najpierw sięgnąć po kamień, a potem pomóc Annie. Dziewczyna wybiera to drugie — z miernym skutkiem. Kamień ześlizguje się ze skalnej półki i rozbija w drobny mak. Zrezygnowana Bella biegnie do Anny, ale jest już za późno. Dziewczyny spada ze skał, prosto w ramiona ciotki. Ingrid natychmiast zabiera skrzynkę z tiarą (stąd Bella jest przekonana, że to właśnie Królowa Śniegu jest w jej posiadaniu), prosi Bellę, by nie wtrącała się do „rodzinnych spraw” (nawiązanie do tytułu) i znika.
Od razu staje się jasne, co tak dręczy Bellę w teraźniejszości — zła decyzja, którą kiedyś podjęła i zdążyła pewnie o niej zapomnieć, wróciła do niej teraz ze zdwojoną siłą. Nie chce jednak przyznać się do błędu, a próbuje postawić krok dalej i naprawić swoje przewinienia.

Bella mamiona przez swe odbicie.

Storybrooke, kryjówka Królowej Śniegu. Bella rozmawia ze swym zniekształconym odbiciem, które wyrzuca jej dawne grzechy, a następnie sugeruje, że Titelitury dał jej fałszywy sztylet. Warto zwrócić uwagę na hipnotyzujące spojrzenie odbicia — jakby zwierciadło rzucało na Bellę mamiący urok.
Nagle w kryjówce zjawia się Titelitury, który informuje o zbliżającej się Ingrid. Bella, całkowicie otumaniona przez lustro, atakuje ukochanego sztyletem. Ten natychmiast ją chwyta (nie zważając na krzyki: „Puść mnie!”) i teleportuje się do sklepu.


Małżeńskie pojednanie.

Przenosimy się wraz z bohaterami przenosimy do sklepu Titeliturego. Bella wciąż jest niespokojna i przekonana o tym, że jej odbicie mówiło o sztylecie prawdę. Próbuje też racjonalizować swój osąd — kazała Titelituremu czekać przed jaskinią, a ten wszedł do środka. Mroczny broni się jednak, że wedle rozkazu miał wypatrywać Królowej Śniegu i w razie czego poinformować o tym, ze się zbliża. Bella dostrzega w końcu krew na jego szyi — ostateczny (oczywiście spreparowany przez Titeliturego) „dowód” na to że sztylet jest prawdziwy. Ciekawe, że bohaterka nie zwróciła uwagi na to iż Titelitury nie puścił jej wtedy, gdy mu kazała…
Bella ostatecznie dodaje dwa do dwóch i następuje zwrot. Pełna skruchy opowiada o zwierciadle i tym, co usłyszała. Titelitury robi dobrą minę do złej gry i zapewnia, że wszystkie słowa zwierciadła były kłamstwem (my oczywiście wiemy, że jest przeciwnie).
Bella żałuje, że postąpiła wbrew Titelituremu. Opowiada o całej historii z Anną i mówi, że chciała naprawić swój błąd. To się jednak zupełnie nie udało, a ponadto posunęła się do nadużycia sztyletu, przez co nie wie, czy nadal zasługuje być z Titeliturym. Ten jednak natychmiast jej wybacza. Wdzięczna za zrozumienie dodaje przez łzy, że nigdy nie powinna była mieć przed mężem tajemnic, zwłaszcza, że jest przekonana, iż on nigdy by przed nią niczego nie ukrył. Titelitury nie odpowiada nic, tylko przytula się do ukochanej, a widz chce mu przyłożyć, choć jednocześnie gdzieś tam mu współczuje (Carlyle znów wspina się na aktorskie wyżyny). Nie chciałbym być w skórze Golda, gdy wszystko wyjdzie wreszcie na jaw — a jestem pewien, że kiedyś tak właśnie będzie.


Zaczarowany Las. Bella wraca do zamku, gdzie natychmiast zastaje swego ojca, który pyta, czy podróż okazała się owocna. Bohaterka udziela przeczącej odpowiedzi i mówi, że wyprawa była błędem. Maurycy nie zgadza się i odrzeka, że to on popełnił błąd. Od samego początku wiedział, co przytrafiło się Colette, ale po prostu nie chciał powiększać smutku córki. Zgodnie z moimi wcześniejszymi przypuszczeniami, matka Belli oddała za nią życie, broniąc przed niebezpieczeństwem.
Maurycy wspomina tez o ograch, którzy coraz bardziej opanowują królestwo. Bella przypomina sobie o Titeliturym, przed którym ostrzegała ją Anna. jest w stanie ponieść każdą cenę, by jednocześnie uratować królestwo i odkupić swoje winy. Jak kończy się ta historia doskonale wiemy z pierwszego sezonu.

Ponowne ostrzeżenie

Titelitury kolejny raz odwiedza Ingrid i ostrzega ją, by trzymała się z dala od jego bliskich. Królowa Śniegu nie ma jednak zamiaru pozwolić Mrocznemu pokrzyżować jej plany. Nie wie, że mężczyzna ma nad nią przewagę — tiarę czarnoksiężnika (jeśli naprawdę myślała do tej pory, że to ona znajduje się w jej posiadaniu, to albo jest głupia, albo rezydencja z pierwszego odcinka należała do niej i myślała, że tiara jest tam bezpieczna). Titelitury uprzedza, że jeśli Ingrid nie chce stać się kolejnym ornamentem na tiarze, to lepiej, by nie wchodziła mu w paradę.
Świetnie zagrana scena i po raz kolejny doskonale zobrazowane napięcie pomiędzy Ingrid a Titeliturym.

Anna zostaje uwięziona w 

Arendelle. Anna została uwięziona przez Ingrid w celi. Dziewczyna jest jednak pewna, że Elsa na pewno nie przystanie na takie jej traktowanie. Ingrid ma jednak asa w rękawie — zamierza powiedzieć Elsie, że jej siostra planowała odebrać jej moc za pomocą tiary. Na nic oczywiście zdają się tłumaczenia, że to nie tak; że nie powiedziała nic Elsie, bo nie wiedziała jak. Ukrywanie prawdy właśnie obróciło się przeciwko Annie. Dziewczyna jednak nie daje za wygraną i pyta o Helgę z opowieści Bazaltara. Ingrid nie udziela żadnej odpowiedzi (coraz bardziej przekonując, że musiała nieumyślnie wyrządzić siostrze jakąś krzywdę). Anna pyta wtedy o jej plany. Po raz kolejny słyszymy, że Królowa Śniegu pragnie rodziny, która zaakceptuje ją taką, jaka jest (ewidentna podpowiedź, że tej akceptacji brakowało jej w przeszłości). Przez moment myślała, że taką rodzinę stworzy wraz z Elsą i Anną, jednak Anna pokazała, że nie ma z nimi nic wspólnego i trzeba będzie znaleźć kogoś na jej miejsce. Czyżby tu miała wkroczyć Emma?

Arendellskie drzewo genealogiczne.

Storybrooke. Elsa znajduje księgę z drzewem genealogicznym rodziny królewskiej Arendelle (najwyraźniej zachowała się jakaś wersja bez poprawek, o których wspominał Bazaltar) i dzieli się odkryciem z Emmą. Odkrywa, że Ingrid jest jej ciotką (co Hak kwituje zabawnym komentarzem o tym, że w Strobrooke wszyscy są spokrewnieni).
Zatrzymajmy się na chwilę i przeanalizujmy całe drzewo. Rodzicami Gerdy, Ingrid i Helgi są Król Harald i Królowa Sonja. Harald to imię obecnego króla Norwegii, Haralda V, oraz kilku poprzednich władców tego kraju, a także Danii. Imię Sonja nosi zaś małżonka Haralda V, a Ingrid — jego wnuczka. Gerda to oczywiste nawiązanie do „Królowej Śniegu” Andersena, a Helga to bardzo popularne imię germańskie. Dziadkowie sióstr ze strony ojca to Król Olaf oraz Królowa Astrid. Olaf to odwołanie do postaci z „Krainy lodu”, a także wielu dawnych władców Norwegii i Danii. Astrid może stanowić odniesienie do popularnej szwedzkiej autorki książek dla dzieci, Astrid Lindgren, a także do siostry Haralda V. Na drzewie widać jeszcze imię dziadka ze strony matki — Magnus. To także nawiązanie do dawnych władców Norwegii Danii. Tak więc widzicie, że twórcy odrobili swoje zadanie domowe pierwszorzędnie i zamieścili kilka jajek wielkanocnych.
Hak zauważa, że Helga jest bardzo podobna do Emmy — być może to dlatego Ingrid jest tak bardzo nią zafascynowana. Elsa zauważa na stole zwój, odnaleziony wcześniej przez Emmę i Haka i znajduje jeszcze więcej odpowiedzi. Okazuje się, że Ingrid przez cały czas szukała właśnie Emmy. Oto tekst przepowiedni, jaki znajdował się na zwoju (nie został cały odczytany, ale Futhark Starszy to żaden dla maniaka problem — w przeciwieństwie do Elsy, która raz potrafi go odczytać, a raz nie):

Przebyłam świat
wzdłuż i wszerz.

Mych poszukiwań
nie nadejdzie kres.

Ma obsesja nigdy
mnie nie opuści.

Me poszukiwania
trwać będą do końca
świata.

Jedno wiem
na pewno:
imię wybawicielki to Emma.

Wybawicielka będzie
mą siostrą.

Rodzina musi być
pełna.

Wychodzi na to że Ingrid pragnie zastąpić Gerdę i Helgę Elsą oraz Emmą, by stworzyć swoją idealną rodzinę. To jednak nie koniec rewelacji! Na posterunek szeryfa przychodzi Bella, która przyznaje się do tego, co zrobiła przed laty w Arendelle, a także mówi o zwierciadle Ingrid. Według Titeliturego zwierciadło to część tzw. Zaklęcia Roztrzaskanego Wzroku. Jeśli Królowa je rzuci, wszyscy w Stroybrooke odwrócą się przeciwko sobie, pozostawiając jedynie Ingrid, Emmę i Elsę! Trzeba przyznać, że taki plan niepokoi ale też bardzo fascynuje. No i jest to bardzo ciekawa reinterpretacja elementów baśni Andersena.

MANIAK KOŃCZY


Emocje wciąż nie opadły — odcinek dostarczył ich naprawdę wiele. Natychmiast zabieram się za kolejny, a Was zachęcam do podzielenia się własnymi przemyśleniami!

Komentarze