Maniak ocenia #110: "Once Upon a Time" S03E05

MA­NIAK ZA­CZY­NA


Hak to bez wąt­pie­nia jed­na z naj­cie­kaw­szych po­sta­ci w „Once Upon a Time” Bo­ha­ter zo­stał na­pi­sa­ny tak, by jak naj­le­piej prze­ma­wiał do wi­dow­ni. Nie jest więc kimś ide­al­nym — ma spo­ro wad, co czy­ni go bar­dziej ludz­kim. Nie jest też dzię­ki temu po­sta­cią oczy­wi­stą i prze­wi­dy­wal­ną. Po­nad­to wpro­wa­dza do se­ria­lu spo­ro lek­ko­ści i hu­mo­ru. Przede wszyst­kim jed­nak, jest… pi­ra­tem — a to mó­wi samo przez się.
To bar­dzo cie­ka­we, jak je­den z naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nych po­pkul­tu­ro­wych pi­ra­tów zo­stał zre­in­ter­pre­to­wa­ny na po­trze­by „On­ce Upon a Time” i za­miast czar­nym cha­rak­te­rem, zo­stał ra­czej kimś w ro­dza­ju bu­dzą­ce­go sym­pa­tię an­ty­bo­ha­te­ra. Tym ra­zem mamy oka­zję przyj­rzeć się mu z bli­ska.

MA­NIAK O SCE­NA­RIU­SZU


Pią­ty od­ci­nek trze­cie­go se­zo­nu se­ria­lu zo­stał za­ty­tu­ło­wa­ny „Go­od Form”, czy­li „Do­bre wy­cho­wa­nie”. Au­to­ra­mi sce­na­riu­sza są: Chri­stine Boy­lan („Castle”) oraz Da­niel T. Thom­sen („Ter­mi­na­tor: Kro­ni­ki Sary Con­no­r”).
W Ni­by­lan­dii stan Księ­cia co­raz bar­dziej się po­gar­sza. Hak po­sta­na­wia umoż­li­wić mu ostat­ni bo­ha­ter­ski czyn i za­bie­ra go na po­szu­ki­wa­nia sek­stan­tu — przed­mio­tu, któ­ry po­mo­że od­czy­tać ma­pę Ne­ala. Tym­cza­sem Emma, Re­gi­na i Śnież­ka, kon­ty­nu­ują mi­sję ra­tun­ko­wą. W re­tro­spek­cjach wi­dzi­my prze­szłość Haka i ob­ser­wu­je­my wy­da­rze­nia, któ­re do­pro­wa­dzi­ły go do tego, że zo­stał pi­ra­tem.
Te ostat­nie sta­no­wią bar­dzo waż­ny ele­ment od­cin­ka. Za­chwy­ca w nich przede wszyst­kim bar­dzo umie­jęt­ne roz­pi­sa­nie Haka, a po­wo­dy, dla któ­rych zszedł na dro­gę pi­rac­twa, ma­ją lo­gicz­ne, do­bre uza­sad­nie­nie. Re­tro­spek­cje po­zwa­la­ją nie tyl­ko przyj­rzeć się daw­ne­mu Kil­lia­no­wi Jo­ne­so­wi, ale tak­że od­wie­dzić wcze­śniej­szą Ni­by­lad­nię i po­znać in­try­gi oraz ma­ni­pu­la­cje Pio­tru­sia Pana z tam­tych cza­sów. Sama hi­sto­ria dzię­ki temu dość cie­ka­wie uzu­peł­nia się z tą, któ­ra ma miej­sce w te­raź­niej­szo­ści i za jej po­mo­cą pod­su­wa­ne są wi­dzo­wi ko­lej­ne tro­py.
W te­raź­niej­szo­ści po­sta­wio­no na roz­wój bo­ha­te­rów. Śle­dząc wspól­ną mi­sję Haka i Księ­cia, przy­glą­da­my się tym bo­ha­te­rom z bli­ska i co­raz le­piej ich po­zna­je­my. Sam wą­tek, choć roz­wi­ja się w dość prze­wi­dy­wal­nym kie­run­ku, to za­ska­ku­je kil­ko­ma nie­źle po­my­śla­ny­mi zwro­ta­mi ak­cji.
Zde­cy­do­wa­nie w mniej­szym stop­niu hi­sto­ria sku­pia się na Re­gi­nie, Em­mie i Śnież­ce oraz głów­nym celu wy­pra­wy do Ni­by­lan­dii. Pa­ra­dok­sal­nie jed­nak, wą­tek ten dość moc­no po­su­wa się do przo­du, a przy oka­zji po­ka­zu­je, że z mi­ło­ści do naj­bliż­szych, Emma jest w sta­nie po­su­nąć się do eks­tre­mum.
Wszyst­ko to brzmi bar­dzo dra­ma­tycz­nie, ale na szczę­ście zna­la­zło się kil­ka roz­ła­do­wu­ją­cych sy­tu­ację iro­nicz­nych żar­tów. Cie­szą też na­wią­za­nia do po­pkul­tu­ry.

MA­NIAK O RE­ŻY­SE­RII


„Go­od Form” wy­re­ży­se­ro­wał Jon Amiel ("Ro­dzi­na Bor­gió­w”). Pro­wa­dzi ten od­ci­nek bar­dzo do­brze i ma po­mysł za­rów­no na sce­ny re­tro­spek­cji, któ­rym na­da­je spo­ro roz­ma­chu oraz te mo­men­ty hi­sto­rii, któ­re roz­gry­wa­ją się w te­raź­niej­szo­ści. Dość zgrab­nie po­ka­zu­je róż­ni­ce mię­dzy daw­ną a obec­ną Ni­by­lan­dią, a tak­że świet­nie re­ali­zu­je oso­bi­ste, emo­cjo­nal­ne mo­men­ty. Sto­su­je tak­że in­te­re­su­ją­ce sztucz­ki mon­ta­żo­we w sce­nach z Pio­tru­siem Pa­nem.

MA­NIAK O AK­TO­RACH


Co­lin O’Do­no­ghue spi­su­je się w od­cin­ku zna­ko­mi­cie. To jemu sce­na­rzy­ści dali naj­więk­sze pole do po­pi­su i ak­tor w peł­ni z tego ko­rzy­sta, bar­dzo umie­jęt­nie i wia­ry­god­nie po­ka­zu­jąc dro­gę swo­je­go bo­ha­te­ra. Gra tak samo do­brze w sce­nach za­rów­no o dra­ma­tycz­nym ry­sie, jak i w tych o za­bar­wie­niu ko­me­dio­wym.
Nie­zły jest Josh Dal­las jako Ksią­żę. Dość przy­zwo­icie so­bie ra­dzi przez więk­szość cza­su, choć cza­sem cze­goś w jego kre­acji bra­ku­je.
Bar­dzo cie­ka­wie wy­pa­da­ją sce­ny z udzia­łem Lany Pa­ril­li (Re­gi­na), Jen­ni­fer Mor­ri­son (Em­ma) oraz Gin­ni­fer Go­odwin (Śnież­ka). Ak­tor­ki świet­nie ze so­bą współ­pra­cu­ją i ide­al­nie się do­peł­nia­ją, dzię­ki cze­mu oglą­da­nie ich na ekra­nie to praw­dzi­wa przy­jem­ność.
Nie­zmien­nie fan­ta­stycz­ny jest Rob­bie Kay, któ­ry po mi­strzow­sku wcie­la się w nie­bez­piecz­ne­go i nie­zmier­nie fa­scy­nu­ją­ce­go Pana. To jed­na z naj­lep­szych ról w se­ria­lu.
Go­ścin­nie wy­stę­pu­ją­cy w roli bra­ta Haka, Lia­ma, Ber­nard Cur­ry („Są­sie­dzi”, „Za­to­ka serc”) gra bar­dzo przy­zwo­icie, a we wspól­nych sce­nach z O’Do­no­ghue je­ste­śmy w sta­nie uwie­rzyć w bra­ter­ską więź łą­czą­cą ich pos­ta­ci.

MA­NIAK O TECH­NI­KA­LIACH


Zdję­cia do „Go­od Form” są bar­dzo do­bre, a mon­taż po­my­sło­wy i sta­ran­ny. Efek­ty spe­cjal­ne trosz­kę ra­żą w oczy, ale na szczę­ście nie są tra­gicz­ne, a kil­ka z nich wy­glą­da na­praw­dę przy­zwo­icie. Wspa­nia­łe i im­po­nu­ją­ce są ko­stiu­my, zwłasz­cza w sce­nach re­tro­spek­cji. Mark Isham zaś po raz ko­lej­ny ser­wu­je wy­śmie­ni­tą opra­wę mu­zycz­ną.

MA­NIAK OCE­NIA


„Go­od Form” to cie­ka­wy od­ci­nek, kon­cen­tru­ją­cy się na jed­nej z naj­bar­dziej lu­bia­nych po­sta­ci z se­ria­lu. Jego po­ten­cjał zo­stał w peł­ni wy­ko­rzy­sta­ny.

DO­BRY

Komentarze