Maniak ocenia #82: "Once Upon a Time" S03E04

MANIAK ZACZYNA


Twórcy OUAT
umiejętnie stosują retrospekcje
Bardzo lubię, kiedy w opowiadanej za pomocą dowolnego medium historii wykorzystywany jest zabieg retrospekcji. Polega on na przeplataniu głównych wydarzeń z takimi, które działy się wcześniej. Rozwiązanie to po mistrzowsku zastosowano w serialu "Zagubieni", gdzie w każdym odcinku mogliśmy przyglądać się nie tylko wydarzeniom na wyspie, ale także tym, które działy się w przeszłości poszczególnych bohaterów.
Oczywiście retrospekcje mają największy sens, kiedy odkrywane są w nich tajemnice, które mają wpływ na teraźniejsze wydarzenia. Takim tropem zdają się podążać scenarzyści "Once Upon a Time", którzy zresztą swój warsztat rozwijali, pracując nad "Zagubionymi". Stosując retrospekcje, pozwalają z bliska przyjrzeć się bohaterom i motywom, które kierują ich działaniami. Odkrywają też wiele, szokujących tajemnic, które nie pozostają bez wpływu na główną oś fabuły. Tak też jest w czwartym odcinku trzeciego sezonu serialu.

MANIAK O SCENARIUSZU


Do Nibylandii trafia Neal
"Nasty Habits" ("Paskudne nawyki"), bo tak zatytułowano odcinek (odwołując się do postaci Titeliturego), napisali razem David H. Goodman ("Fringe") oraz Robert Hull ("Alcatraz"), którzy mieli już okazję współpracować przy "Once Upon a Time".
Akcja rozpoczyna się tam, gdzie skończył się poprzedni odcinek. Do Nibylandii trafia Neal. Wkrótce na swej drodze spotyka ojca i razem z nim obmyśla plan odbicia Henry'ego. Tymczasem Emma i pozostali, zanim zmierzą się z Piotrusiem Panem, będą musieli obmyślić plan powrotu do domu, co czynią za radą Dzwoneczka. W retrospekcjach pokazane są zaś wydarzenia, które przypominają istotę relacji Titeliturego i jego syna, a także dostarczają pierwszych wskazówek, co do przeszłości Piotrusia Pana.
Bardzo dobrze rozpisano relacje między poszczególnymi postaciami, zwłaszcza między Baelfirem/Nealem a Titeliturym. Ich rozmowy czy wzajemne oskarżenia to zdecydowanie najciekawszy element odcinka. Jest tak zwłaszcza dlatego, że scenarzyści rozwijają ten wątek nie tylko w teraźniejszości, w Nibylandii, ale także przypominają o nim w retrospekcjach, w których budują ciekawe pod owe relacje podłoże.
Titelitury znajduje się
w centrum akcji
Titelitury jest zresztą w "Nasty Habits" w centrum akcji. W scenach z Zaczarowanego Lasu obserwujemy jego usiłowania zapewnienia bezpieczeństwa synowi i zdobycia jego akceptacji; zaś w scenach z Nibylandii, dążenie do uzyskania odkupienia. Scenarzyści doskonale rozumieją tę złożoną postać i bardzo dobrze rozpisują jej rozterki.
Nie należy jednak zapominać o pozostałych mocnych stronach scenariusza. Jedną z nich jest sposób, w jaki Goodman i Hull piszą postać Piotrusia Pana. To w "Nasty Habits" wielki manipulant, który doskonale wie, jak działać, by wszystko to, co chce osiągnąć, samo wpadało w jego ręce.
Nie zapomniano także o głównej bohaterce, Emmie. Scenarzyści serwują bardzo dobrą i pełną emocji scenę z jej udziałem i robi ona naprawdę duże wrażenie. Ciekawie jest między Śnieżką a Księciem, którzy również dostają wywołujący wzruszenie moment.
Zdarza się, co prawda, kilka słabszych dialogów, ale w gruncie rzeczy "Nasty Habits" to pod względem scenariusza chyba jeden z najlepszych odcinków trzeciego sezonu "Once Upon a Time".

MANIAK O REŻYSERII


David Boyd, reżyser filmu "Home Run", a także autor zdjęć do "Firefly", włożył w odcinek sporo serca i starał się jak najlepiej wyciągnąć od aktorów emocje. Pod tym względem bardzo dobrze wypadły przede wszystkim sceny pomiędzy Titeliturym i jego synem. Ciekawie pokazał również relacje Emmy ze Śnieżką i Księciem. Poradził sobie także ze scenami akcji, których tutaj nieco mniej, ale kiedy już się pojawiają, to są przygotowane z należytą starannością.

MANIAK O AKTORACH


Młody Robbie Kay udowadnia,
że jego obsadzenie było bardzo
dobrą decyzją
To jest przede wszystkim odcinek dla Roberta Carlyle'a oraz Michaela Raymonda-Jamesa. To wokół relacji ich postaci kręci się główny wątek i to właśnie oni mają najwięcej do zagrania.
Dobry występ tego pierwszego oczywiście nikogo nie powinien dziwić - Carlyle to w końcu wyśmienity aktor. W "Nasty Habits" udaje mu się pokazać Titeliturego pełnego rozterek i sprzecznych uczuć. Nadaje postaci głębi i czyni ją niezwykle ciekawą.
Raymond-James nie jest jednak gorszy. Aktor prezentuje widzom trochę inną, interesującą stronę Neala i jest w swej roli wiarygodny.
Niezła jest Jennifer Morrison
Pochwała należy się także Robbie'emu Kayowi. Jako Piotruś Pan jest niesamowity. To młody aktor o sporych: talencie i charyzmie, a producenci serialu dobrze wiedzieli, kogo obsadzić w tak ważnej dla trzeciego sezonu roli. Pan Kaya jest niezwykle inteligentnym i sprytnym manipulantem, a przy tym potrafi przerazić.
Niezła jest Jennifer Morrison. Wrażenie robi zwłaszcza w scenie, w której Emma wspomina Neala. Aktorka dobrze oddaje poczucie zagubienia oraz żal postaci i wywołuje w widzu wzruszenie.
Trochę gorzej z Davidem Schmidem, który jako młody Baelfire niezbyt powala. Na szczęście nie ma go w odcinku zbyt wiele.

MANIAK O TECHNIKALIACH


Technicznie jest to odcinek bardzo nierówny. Zdjęcia są jak zawsze bardzo dobre, a montażowi, poza drobnymi wpadkami, nie można wiele zarzucić. Rażą natomiast komputerowo generowane tła, a zwłaszcza miasto w retrospekcjach. Szkoda, że twórcy zdecydowali się użyć tu efektów specjalnych, bo z pewnością scenografia w tych fragmentach byłaby lepsza, gdyby  nie stworzono jej przy pomocy komputerów. Nieźle, jak na standardy telewizji, wygląda za to wielka kałamarnica, którą na swej drodze napotykają Neal i Titelitury. Zadbano także o dobrą charakteryzację oraz przyzwoitą choreografię w scenach szalonego tańca do muzyki Piotrusia Pana.

MANIAK OCENIA


Dobre wykorzystanie retrospekcji, ciekawe postaci w centrum historii, znakomite aktorstwo... Wiecie już, co stawiam?

DOBRY

Komentarze