Maniak ocenia #70: Sleepy Hollow S01E05

MANIAK PISZE WSTĘP


Lubię fantastykę
Bardzo lubię fantastykę i nigdy nie przeszkadzał mi jej nadmiar w danych historiach. Stosowanie elementów fantastycznych rodzi bowiem przed ich autorami bardzo duże możliwości, które, umiejętnie wykorzystane, mogą mocno przyczynić się do ostatecznego sukcesu (lub jego braku) danego dzieła.
Są jednak tacy odbiorcy, którzy wolą, by pomiędzy elementami fantastycznymi i realistycznymi w różnych utworach, została zachowana jakaś równowaga. Zwłaszcza jeśli mowa o tworze w rodzaju "Sleepy Hollow", w którym do znanej przez nas rzeczywistości przenika fantazja. Nie należy z nią przesadzić, trzeba dość realistycznie przedstawić reakcje poszczególnych bohaterów i uważać, by nie zboczyć w kierunku kiczu. Twórcom "Sleepy Hollow" do tej pory się to udaje.

MANIAK O SCENARIUSZU


W centrum historii
znajduje się tajemnicza zaraza
Piąty odcinek serialu nosi tytuł "John Doe". W ten sposób określa się w USA osoby o nieznanej tożsamości (u nas stosuje się skrót: "n/n"). Autorem scenariusza jest Melissa Blake ("Zaklinaczka duchów").
Odcinek traktuje o wybuchu tajemniczej epidemii. Jedynym tropem, mogącym prowadzić do odnalezienia lekarstwa jest pacjent zero - chłopiec z, uznanej za zaginioną, kolonii Roanoke. Ichabod i Abbie muszą się jednak spieszyć, bo w przeciwnym wypadku, w Sleepy Hollow zawita kolejny jeździec apokalipsy. W tle zarysowany zostaje intrygujący wątek śledztwa w sprawie Ichaboda.
Bohaterowie będą mieli
nie lada orzech do zgryzienia
Historia przedstawiona w "Johnie Doe" ma tym razem mały wpływ na główną fabułę i niezbyt ją rozwija. Na szczęście, pomimo to, odcinek nie stanowi zwykłego zapychacza i ogląda się go całkiem przyjemnie. Głównie za sprawą wykorzystania legend i niewyjaśnionych wydarzeń historycznych. Scenarzystka czyni z nich spory użytek i w interesujący sposób wykorzystuje na potrzeby serialu.
Udanie wypada zestawienie elementów fantastycznych i realistycznych. Zagadkowa i mistyczna choroba pokazana jest tu w bardzo współczesnym ujęciu i co najważniejsze, na tyle wiarygodnie, na ile to tylko możliwe (pomijając oczywiste uproszczenia na rzecz popchnięcia wątku do przodu).
Scenarzystka nawiązuje
do legend i historycznych zagadek
Nadal uświadczymy tu sporo starć kulturowych i językowych postaci Ichaboda. Bohater wciąż próbuje przystosować się do nowej rzeczywistości z czego scenarzystka korzysta, wymyślając bardzo zabawne sytuacje.
Na uwagę zasługuje też rozwój postaci, a w szczególności Abbie Mills. Bohaterka, zmagająca się z nowymi trudnościami, zostaje postawiona przed wyborem, który znacząco wpływa na jej osobowość.
Pochwalić trzeba umiejętne zastosowanie symboliki. W odcinku natkniemy się na kilka ciekawych miejsc, w których zastosowano subtelne, acz łatwe do odcyfrowania symbole, które wnoszą trochę ciekawego do mitologii serialu. Dość dobrze poradzono sobie z paradoksami czasowymi, które zastosowano w historii.
Odcinek fascynuje także językowo, a to ze względu na staranne zastosowanie średnioangielskiego.

MANIAK O REŻYSERII


"John Doe" doskonale wpisuje się w stylistykę poprzednich odcinków, tworząc z nimi w miarę spójną całość. Reżyser, Ernest Dickerson ("Dexter", "Żywe Trupy"), bardzo dobrze czuje okołohorrorowy klimat "Sleepy Hollow". Akcję prowadzi i spójnie logicznie, a ekipą kieruje poprawnie. Dobrze dozuje napięciem i unika przesady oraz przerysowania, o które przecież łatwo w tego typu serialach.

MANIAK O AKTORACH


Mison to tzw. "porządna firma"
- trzyma stały, wysoki poziom
Aktorsko nikt nie zawodzi. Tom Mison i Nicole Beharie, wcielający się głównych bohaterów, ponownie wywiązują się ze swych zadań znakomicie.
Mison kontynuuje dość umiejętne balansowanie na granicy powagi i humoru, tworząc postać, która wzbudza naprawdę dużą sympatię. W rolę wciela się całkowicie, przez co jego występ jest bardzo konsekwentny, a co za tym idzie, po prostu dobry.
Beharie nie zawodzi i niezwykle wiarygodnie pokazuje przemianę głównej bohaterki. To jedna z ciekawszych kobiecych postaci w obecnie emitowanych amerykańskich serialach.
Na trochę dłużej niż zwykle pojawia się Orlando Jones jako przełożony Abbie, kapitan Frank Irving (przy okazji - warto zwrócić uwagę na nazwisko postaci, będące oczywistą aluzją do Washingtona Irvinga - autora opowiadania pt. "Legenda o Sennej Kotlinie"). Trzeba przyznać, że to dość porządna, starannie zagrana rola.

MANIAK O TECHNIKALIACH


Bardzo ciekawie
zaaranżowano plenery
Odcinek odznacza się dużymi walorami produkcyjnymi. Zdjęcia są naprawdę ładne i bardzo przyjemnie się je ogląda. Montażyści nie ustrzegli się kilku poważniejszych wpadek, ale w gruncie rzeczy wykonali kawał dobrej roboty. Przyzwoite są także efekty specjalne, które nie rażą w oczy i jak na telewizyjne standardy, całkiem nieźle wyglądają. Świetnie ze swojego zadania wywiązali się charakteryzatorzy, którzy z dużą dbałością przygotowali aktorów, odgrywających mieszkańców zaginionej kolonii. Przyzwoite są również kostiumy. Zastrzeżeń nie budzi scenografia i aranżacja plenerów, które przygotowano dość starannie. Niezła jest muzyka, a zwłaszcza charakterystyczny motyw przewodni.

MANIAK OCENIA


"John Doe", to kolejny, dobry odcinek "Sleepy Hollow" i obejrzałem go z prawdziwą przyjemnością. Sposób, w jaki twórcy połączyli w nim elementy fantastyczne i realistyczne z całą pewnością zasługuje na uwagę. Całość dostaje:

DOBRY

Komentarze