Maniak ocenia #23: "Batman #23.2: Riddler"

MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU


Riddler
Wczoraj był Joker, dziś pora na Riddlera. To chyba jeden z najciekawszych przeciwników Batmana, który pod pieczą dobrego scenarzysty stanowi prawdziwe zagrożenie dla bohatera. Jego siłą jest niezwykły intelekt i nieprzewidywalność.
Scott Snyder znakomicie buduję tę postać w recenzowanym przeze mnie "Zero Year", dlatego bardzo chętnie zajrzałem do jednorazowej historii z przestępcą na potrzeby miesiąca czarnych charakterów. Miałem nadzieję na rozwinięcie pomysłów Snydera i jakieś nawiązania do roku zerowego, a przede wszystkim na umiejętne pokazanie osobowości Edwarda Nygmy i zasygnalizowanie czytelnikom, jak bardzo niebezpiecznym jest przestępcą.

MANIAK O SCENARIUSZU


Fabularnie nie powala
Historia nie jest zbyt odkrywcza. Całość rozgrywa się po akcji "Forever Evil" #1 i związana jest z na pozór mało ważnym wydarzeniem w życiu Riddlera.
Ray Fawkes, który napisał scenariusz w oparciu o wymyśloną wspólnie ze Scottem Snyderem historię, nie poszedł w kierunku zaskakującej fabuły, a postawił na psychologiczne studium postaci. Cały czas towarzyszą nam przemyślenia Riddlera, możemy przyjrzeć się jego motywacjom i sposobom działania. Wszystko w porządku, tyle że to nie do końca się sprawdza, bo wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Fawkes nie wykorzystuje w pełni potencjału przestępcy. Ciężko uwierzyć jest w inteligencję kogoś, kogo wypowiedzi są pseudointeligentne czy nawet głupie. Ciężko kupić postać, której zagadki mają być wyrafinowane i trudne do rozwiązania, a okazują się tylko pretekstem i kiepską zapowiedzią krzywdy, której za moment ktoś dozna. Dlatego ciężko jest przekonać się do wizerunku Riddlera, przedstawionego w zeszycie.
Nie jest jednak tak, że scenariusz jest całkowicie do niczego. Komiks da się czytać, da się też czerpać z jego lektury przyjemność, jeśli przymknie się oko na niedociągnięcia. Pozostaje wtedy dość porządna, choć przewidywalna i mało oryginalna historia, z kilkoma naprawdę mocnymi elementami.
To wszystko uzmysławia jedno - Fawkes niezbyt dobrze czuje się w Gotham. Już wcześniej próbował swych sił na łamach "Batgirl", także z niezbyt ciekawym skutkiem. O wiele lepiej wychodzi mu praca nad magicznym zakątkiem DC Comics.

MANIAK O RYSUNKACH


Tła mogłyby być lepsze
Za warstwę graficzną "Riddlera" odpowiadał Jeremy Haun ("Battle Hymn", Batman: Streets of Gotham"). Jego rysunki nie są złe, ale nie wybijają się ponad przeciętną. Na pewno na uwagę zasługuje miękkość i gładkość konturów, ale zastrzeżenia budzą: niekonsekwencja w rysowaniu postaci oraz zaniedbanie teł, które są uproszczone i mało szczegółowe. Na szczęście Haun nie ma na koncie więcej rysowniczych grzechów, a jego prace nie odrzucają i nie budzą obrzydzenia.
John Rausch, który pokolorował prace Hauna, wiedział doskonale jak je ugryźć i stworzył spójną, logiczną oprawę kolorystyczną. Posługiwał się głównie nieco bladymi odcieniami różnych barw, dzięki czemu udało mu się zaskakująco dobrze podkreślić styl opowiadanej historii. Szkoda tylko, że rysunki Hauna nie dały mu wystarczającego pola do popisu. Pustawe tła nie wyglądają zbyt dobrze nawet w kolorze.

MANIAK OCENIA


Bardzo chciałem, żeby to była dobra historia. Żeby pokazano Riddlera w pełnej krasie, uzmysłowiono czytelnikowi, jaka jest jego największa broń. Nie do końca się udało. Dlatego stawiam ocenę:

ŚREDNI

Komentarze