Maniak ocenia #12: "Batman" #23

MANIAK ZACZYNA


Podróż Bruce'a Wayne'a ku jego przeznaczeniu trwa. Jest emocjonująca, pomysłowa i... zupełnie inna od tego, co pokazał w swojej wersji historii Frank Miller (choć wciąż sporo do niej nawiązań). W dwudziestym trzecim numerze serii "Batman", tytułowy bohater skonfrontuje się wreszcie z przywódcą gangu Red Hooda, co ostatecznie przybliży go do decyzji o zostaniu nietoperzem. Ale po kolei.

MANIAK O SCENARIUSZU


Zeszyt otwierają dwa kadry
na tle śladów krwi
Heh. Nigdy nie powinieneś był wracać, Bruce.
Zeszyt otwierają dwa kadry na tle śladów krwi. Pierwszy z nich przedstawia retrospekcję Bruce'a z dzieciństwa, natomiast drugi - wydarzenia, które rozegrają się tuż po kilku pierwszych stronach komiksu, na których bezpośrednia kontynuacja zakończenia numeru dwudziestego drugiego. Wszystkie trzy wątki przeplatają się przez część zeszytu i wzajemnie uzupełniają, co pozwala Snyderowi w oryginalny i niebanalny sposób poprowadzić narrację.
Bardzo ciekawie wypadła w komiksie geneza przywódcy gangu Red Hooda, którego Snyder pisze tak, by stanowił zupełne przeciwieństwo Bruce'a. To prosty i dość ograny pomysł, ale chwytliwy i otwierający przed scenarzystą spore możliwości, z których, mam nadzieję, skorzysta.
Kolejny interesujący wątek, to ten skupiający się na Edwardzie Nygmie oraz jego relacji z Philipem Kanem. Snyder znakomicie pokazuje, kto tak naprawdę dyktuje warunki i jak niebezpieczny może być człowiek z intelektem Nygmy - przyszłego Riddlera. Podkreśla to sposobem, w jaki postać jest rozpisana.
Wreszcie wątek Bruce'a - jego zmagań, wyzwań, którym musi stawić czoła i realcji, jakie łączą go z innymi bohaterami. W tym numerze, podobnie jak w poprzednich, szczególny nacisk położono na jego stosunki z Alfredem. Snyder w poruszającej i chwytającej za serce scenie pokazuje istotę łączącej ich więzi i pozwala czytelnikowi zrozumieć motywy, jakie kierują poczynaniami każdego z nich.
Numer zwieńczony jest snyderową interperetacją kultowego już komiksowego momentu, w którym Bruce wypowiada słynne: "Yes, father. I shall become a bat." Scena jest nieco surrealistyczna, co w ciekawy sposób podkreśla ton komku, jaki obrał scenarzysta.

MANIAK O RYSUNKACH


Capullo świetnie zamyka
główną historię
Tak, ojczę. Zostanę nietoperzem.
Na barkach Grega Capullo spoczęło tym razem więcej niż zwykle, bo spora część fabuły komiksu opowiedziana jest właśnie obrazkami. Rysownik podołał zadaniu i szczególnie dobrze poradził sobie we fragmentach, w których przeplatają się wspomniane wyżej trzy wydarzenia. Bardzo dobrze wypadła również zamykająca główną historię scena stylizowana na halucynacje - zachwyca pomysłowością i jest niezwykle klimatyczna.
Po raz kolejny muszę pochwalić Capullo za idealne ukazanie emocji poszczególnych bohaterów. Wystarczy jeden rzut oka, by wiedzieć czy w danym momencie są szczęśliwi, smutni czy źli - widać to nie tylko w ich wyrazie twarzy, ale także w oczach.
O pracy Mikiego i FCO dużo pisać nie będą i ograniczę się tylko do tego, że po raz kolejny stanęli na wysokości zadania. Bywają co prawda kadry, w których tuszysta mógł rozwiązać sprawę lepiej i dać większe pole do manewru koloryście, ale są to raczej drobne mankamenty, które nie przeszkadzają w odbiorze komiksu.

MANIAK O DODATKU


Dodatkowa historia
jest dość przeciętna
Przybyłeś do mnie...  żebym nauczyła cię, w jaki sposób wykorzystać ciało, tę delikatną, słabą rzecz, do prowadzenia wojny. Nauczyłam cię tego. Ale żeby prowadzić wojnę, nie zadając śmierci... Po prostu nie da się bez tego wygrać. Może i wygrasz bitwy, ale nie wojnę. Nie, twoi przeciwnicy będą wracać, raz za razem... ponieważ będą świadomi tego, że nie pójdziesz na całość.
Na tle głównej historii, ta dodatkowa prezentuje się dość przeciętnie. Nie jest szczególnie ciekawa ani pomysłowa i ma właściwie tylko dwa atuty. Po pierwsze: rysunki Albuquerque, przygotowane w oryginalnym stylu, który pasuje do historii. Po drugie, w historii zaprezentowano ciekawe spojrzenie na kodeks moralny Batmana, tak często kwestionowany w wielu komiksach. Tutaj postawiono na zupełnie inne podejście i postarano się go obronić, stawiając dość interesujące kontrargumenty. Czy przekonujące - to już zależy od czytelnika.

MANIAK OCENIA


To była przełomowa część "Zero Year" i chyba do tej pory najlepsza. Niekoniecznie wyszła może twórcom historia dodatkowa i gdybym oceniął tylko ją, postawiłbym ocenę "średni". Ale, że biorę pod uwagę całość, stawiam najwyższą czyli:

DOBRY

Komentarze