Maniak ocenia #3: "Superman Unchained" #1

MANIAK TYTUŁEM WSTĘPU


Superman wyzwolony z łańcuchów
Czas na kolejną maniakową recenzję (nie będzie aż taka długa jak poprzednie). Tym razem (z lekkim opóźnieniem) biorę na tapetę nową serię o Supermanie czyli "Superman Unchained" m.in. od Scotta Snydera i Jima Lee. To już trzecia seria w nowym uniwersum, traktująca bezpośrednio o Supermanie, a zarazem jedna z sześciu o super-rodzince. Jej pierwszy numer ukazał się w czerwcu. Czy warto po niego sięgnąć? Twórcy obiecywali wszak ciekawe podejście do postaci i interesującą fabułę. Czy dotrzymali obietnic?




MANIAK O TYTULE


Swoje spojrzenie na komiks zacznę od tytułu. A właściwie tytułów. Samą serię, nazwano "Superman Unchained" czyli coś w stylu: "Superman wyzwolony z łańcuchów". Władze DC nie skorzystały więc ze sprzyjającej sytuacji, związanej z premierą filmu i postanowiły nie nazywać jej "Man of Steel". Choć są przeciwnicy takiego posunięcia, ja uważam, że to dobra rzecz, iż DC nie rzuca się na pieniądze wszelkimi możliwymi drogami. Sam tytuł serii zwiastuje, że będziemy mieć do czynienia z Supermanem nie ograniczonym zupełnie niczym. Czy tak rzeczywiście będzie, pokażą pewnie kolejne numery.
Skok
Tytuł historii, której część pierwsza pojawiła się na łamach "Superman Unchained" to "The Leap". Jest to oczywiście wyraz wieloznaczny. Oznaczać może: skok, sus; miejsce, z którego się skacze lub które się przeskakuje czy też odległość, którą pokonuje się skokiem. Bardziej metaforycznie jest to: nagła i duża zmiana, np. przejście od biedaka do bogacza. Leap występuje też w takich określeniach idiomatycznych jak: leap in the dark czyli działanie, którego konsekwencji nie da się przewidzieć oraz leap of faith czyli akt wiary. Jak więc widać, tytuł niesie ze sobą wiele różnych znaczeń i każde z nich można w jakiś sposób dopasować do treści.

MANIAK O SCENARIUSZU


Superman i Lex Luthor
Autorem scenariusza komiksu jest Scott Snyder, którego jestem dużym fanem. Historia wypada całkiem dobrze. Skonstruowana jest, co prawda, raczej klasycznie. Na początku czytelnik jest świadkiem wydarzeń, rozgrywających się w Nagasaki w 1945 roku, gdzie wszystko okazuje się być inne, niż mogłoby się wydawać. Pozornie, wydarzenia te nie mają nic wspólnego z pozostałą częścią numeru. Następnie, czytelnik zostaje przeniesiony w czasy współczesne, w sam środek jednej z supermanowych misji. Wkrótce okazuje się, że wydarzenia z początkowej retrospekcji mają coś wspólnego z tym, co stało się podczas owego zadania...
Historia może nie jest szczególnie zaskakująca (choć ma swoje momenty), ale czyta się ją dobrze - to wystarczy, by czerpać z komiksu dużo rozrywki. Tym, co stanowi siłę scenariusza, są dobrze rozpisane postaci i relacje między nimi. Mamy więc Supermana takiego, jaki być powinien - potężnego, pewnego siebie i niewahającego się przed niczym, jeśli w grę wchodzi życie ludzi. Bardzo dobry jest fragment, w którym Superman rozmawia z Lexem Luthorem. Widać w nim, jak dobrze Snyder czuje ducha postaci, które pisze. Krótki występ zaliczają: Lois Lane, Jimmy Olsen oraz Perry White. Ci również napisani są poprawnie, choć na razie nie odgrywają większej roli.
Snyder dobrze dawkuje w scenariuszu napięcie, akcję i tajemnicę, dzięki czemu powstaje komiks ciekawy i intrygujący, choć, powtórzę, nieco przewidywalny.

MANIAK O RYSUNKACH


Rysunki Lee nie zawsze
wyszły tak, jak powinny były
Za warstwę graficzną komiksu odpowiadają: Jim Lee (ołówek), Scott Williams (tusz) i Alex Sinclair (kolory). Trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, że nie do końca się spisali. Rysunki nie są złe - bywają nawet świetne, ale niestety bywają też kiepskie. Ilustracje są bardzo nierówne, a Jim Lee (rysownik przecież pierwszoligowy) miewał lepsze chwile. Nie popisali się również Williams, którego grube kontury nie do końca współpracują z miękką i delikatną kreską Lee oraz Sinclair, którego kolory mogłyby być żywsze.
Numer zawiera duży plakat z Supermanem, który jednak również nie prezentuje pełni sił Jima Lee i mógłby być lepszy. A szkoda.
Trzeba jednak przyznać, że pomimo uchybień i niedoskonałości, "Superman Unchained" i tak wygląda lepiej niż wiele innych, ukazujących się obecnie komiksów.

MANIAK O DODATKU


Olsen i White w dodatku
Komiks zawiera też krótki epilog pióra Snydera. Rzuca on nowe światło na fabułę przedstawioną w głównej historii. Jego bohaterami są Perry White i Jimmy Olsen. W porównaniu do dodatków tego typu w innych tytułach, ten nie jest zbyt długi, ale spełnia swą rolę.
Epilog zilustrowali Dustin Nguyen (ołówek), Scott Williams (tusz) oraz John Kalisz (kolory). Ci dwaj ostatni zupełnie zepsuli pracę pierwszego, w efekcie czego wyszły rysunki ciemne, brudne i nieciekawe. Szkice Nguyena zdecydowanie zasługują na więcej.

MANIAK OCENIA


Pierwszy numer "Superman Unchained" nie jest komiksem doskonałym, zwłaszcza od strony graficznej. Ma jednak na tyle dobry scenariusz i jest pozycją na tyle ciekawą, że można mu pewne uchybienia wybaczyć. Dlatego z czystym sumieniem, w mojej trzystopniowej skali, stawiam mu ocenę:

DOBRY


Komentarze